Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny
Chyba nie sugerujesz, że Duch Święty pragnie w tym przypadku rozwalić taki związek, bo uważa, że jest on tym samym, co pójście do prostytutki.
Odnośnie słów Jezusa, to kluczowy jest Mt19:9, gdzie Jezus nie zezwala na rozwód, dopuszczając go tylko w przypadku nierządu. I dodaje, że cudzołoży, kto ożeni się z taką rozwódką. Kluczowy jest więc warunek nierządu, a nie samego rozwodu. Franciszek natomiast mówi nie o rozwodzie w przypadku nierządu, co rozwodu niezawinionego przez stronę. Jeżeli sytuacja jest niezawiniona, to nie można mówić o grzechu sensu stricte.
Nie ma więc rozbieżności między nauczaniem Franciszka, a Ewangelią, jedynie różnica jest w interpretacji nauczania pośredniego. A takich reinterpretacji Kościół dokonywał sporo w swojej historii, bo do tego został powołany. Uznanie powtórnego małżeństwa osoby, której pierwszy związek rozpadł się nie z jej winy nie stoi w sprzeczności ze słowami Jezusa. Również w Objawieniu mamy taki przykład, gdy Paweł w określonym przypadku zezwala na powtórne małżeństwa, w 1Kor7:15.
JUŻ POJUTRZE 76 ROCZNICA MĘCZEŃSKIEJ ŚMIERCI o. LUDWIKA WRODARCZYKA
"Od Pana Jezusa otrzymałem jako podarek i order - krzyż, który mam nosić idąc za nim." - te słowa ojca Ludwika wypełniły się w nocy 6/7 grudnia 1943r.
Ojciec Ludwik, urodzony w Radzionkowie na Śląsku, proboszcz w Okopach na Wołyniu, został zamordowany w nocy z 6 na 7 XII 1943r. Dnia 6 grudnia 1943r wieczorem bandyci z Ukraińskiej Armii Powstańczej napadli na Okopy i okoliczne wioski. Zaczęła się rzeź mieszkańców, rabunki i palenie domów. Ojca Ludwika proszono, aby uciekł do lasu w obliczu niebezpieczeństwa. On jednak około godziny 22 udał się do swojego kościoła. Wtedy wtargnęli oprawcy. Ksiądz został wywleczony z kościoła. Mordercy z UPA sprofanowali kościół, w którym zabili dwie kobiety, które stanęły w obronie swojego proboszcza - 18-letnią Weronikę Kozińską i 90-letnia Łucję Skurzyńską.
Kościół zdemolowali, a konsekrowane Hostie rozsypali po podłodze. Obrabowali kościół i zakrystię. Chcieli go podpalić, ale po usilnych błaganiach księdza, odstąpili od tego zamiaru. Następnego dnia na stopniach ołtarza ludzie znaleźli zakrwawioną koloratkę.
Księdza wleczono na postronku za saniami do odległej 7 km wsi Karpiłówki, gdzie stacjonowało dowództwo bandytów z UPA. Na śniegu znaleziono podarte skrawki ubrania księdza i krople krwi - ślady po biciu i maltretowaniu. Następnie wywieziono go samochodem do uroczyska Pałki. Tam rozebrali go do naga. Poddali go nieludzkim torturom - bito, kłuto bagnetem, przypalano stopy gorącym żelazem.
Gdy ojciec Ludwik czuł już swój koniec, poprosił swoich katów o możliwość pomodlenia się. Modlił się długo, po czy wstał i powiedział "Jestem gotów". Na koniec poddano go przecinaniu piłą. Oprawcy zmusili do tego ukraińskie kobiety, które stały się przymusowymi wspólniczkami ich bestialstwa. Na wpół przeciętego, ale dającego jeszcze oznaki życia, rzucili pod drzewem i oddali do niego serię z karabinu.
Ponad 30 lat temu Saletyni - współbracia ojca Ludwika - zaczęli starać się o jego beatyfikację. Potem proces przejęła diecezja katowicka. Wszystko chyba utknęło w biurokracji i kościelnej poprawności politycznej.
Kościół katolicki dotąd nawet nie beatyfikował ani jednego męczennika kresowego. A jest ich setki - księży i sióstr zakonnych oraz świeckich. Zamordowanych tylko za to, że byli katolikami i Polakami.
"odmienianie przez wszystkie przypadki sformułowania "opcja Benedykta"", jak to Pan określił, ma rzeczywiście związek z książką "Roda Drehera - Opcja Benedykta. Jak przetrwać czas neopogaństwa" ale tytułowym Benedyktem jest św. Benedykt, założyciel zakonu benedyktynów, a nie papież Benedykt XVI. Sama książka, ani większość dyskusji z nią związanych nie odnosi się do problemu, który poruszył Pan w swoim artykule. To co Pan napisał jest jakąś formą manipulacji - wprowadzaniem w błąd czytelników Gościa co treści książki.
Uznanie możliwości zawarcia ponownego związku małżeńskiego przez porzuconą żonę, która nie zawiniła nie stoi w sprzeczności ze słowami Jezusa o nierozerwalności małżeństwa. A zauważ, że my tu nawet nie mówimy o uznaniu takiego małżeństwa, tylko o warunkowym dopuszczeniu do komunii.
Zobacz, że już dziś dopuszcza się rozwodników do komunii, pod warunkiem rezygnacji ze współżycia. Pogląd taki miał sens przed Soborem Watykańskim II, gdy seksualność małżeńską pojmowano w sposób negatywny (środek zaradczy przeciw pożądliwości). Dziś seksualność człowieka Kościół rozumie pozytywnie, jako wspólne dobro i budowanie więzi. Najwyższy czas więc zrewidować to nauczanie, gdyż doktryna zmieniła się kilkadziesiąt lat temu, ale praktyka widać jeszcze nie nadążyła. AL jest właśnie realizacją praktyki.
Nietrafny jest też argument o "rozwodzie na wyciągnięcie ręki". AL zakłada dokładne i indywidualne zbadanie każdej sprawy. Tu nie ma mowy o automatyzmie, do którego przyzwyczaił nas Sobór Trydencki, nie ma więc obaw wynikających z jurystycznego podejścia, że wprowadzenie wyjątku burzy całą zasadę. Doktryna to nie wzór matematyczny.
A skoro oponenci w taki sposób chcieli prowadzić "dialog", to słuszne, że Franciszek wyrzucił dubia do przysłowiowego kosza.
Kwestia komunii nie jest jedynym problemem. Wyeliminowanie krzyża, a właściwie - obicie go pluszem - podważa sens Miłości. Jeśli w małżeństwie nie wytrwamy do końca (podkreślam - łącznie z byciem porzuconym, albo upadłym w związku cudzołożnych który choćby próbuje podnieść się z konkubentem ze zła), jeśli nie umiemy dla drugiego oddać swojego życia to gadanie o ubogich i imigrantach jest czystej wody hipokryzją. Dużo łatwiej jest karmić takich ludzi nawet kilka godzin dziennie niż żyć / walczyć za najbliższego 24x7. Zastąpienie miłości dobroludzizmem neguje całą wiarę. Jeśli Pański antychrześcijański pogląd nie jest wiec wyznaniem Franciszka to niech on wreszcie powie jak uzasadnia swoje nauczanie. Mowiac krótko - niech odpowie na Dubia. Gardzi kardynałami - niech odpowie mi. Chyba ze i mną gardzi
Protestantyzacja, czy pentekostalizacja Kościoła jest wynikiem tego, że wierni oczekują czegoś innego, niż oferuje im Kościół w tradycyjnej doktrynie. Recepta Saraha polega na trwaniu przy tym, od czego wierni uciekają, szukając Boga w emocjonalnych uniesieniach i na pełnych stadionach wśród Bashoborów, Polów i innych Maniparambilów. A nie tędy droga, katolicyzm musi znaleźć odpowiedź na problemy współczesnych ludzi, których nie daje tradycyjna doktryna i stworzyć ofertę dla tych, którzy uciekają w tani emocjonalizm. Propozycja Saraha, by zrobić z Kościoła muzeum nie jest odpowiedzią.
Co do VI przykazania i możliwości "powrotu", to kluczowe jest pytanie czy powrót jest możliwy oraz jaki będzie tego owoc. Praktyka "bezwzględnego" stosowania przepisów nie była w tym wypadku skuteczna, na co wskazuje w swoim nauczaniu Franciszek.
Co do pytania "jak rozmawiać", odpowiedź znajduje się w katechizmie. "Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością." Szacunek ten zakłada nie tylko unikanie "mowy nienawiści", ale także równie piętnującej (i jakże często obłudnej) "mowy litości" (na zasadzie "jesteś biedny, chory, skrzywdzony, dotknięty nieszczęściem").
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.