Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • Dremor_
    13.11.2019 11:23
    Dremor_
    Ojciec Pio nie musiał sam sprzeciwiać się zwierzchnikom, bo miał od tego ludzi. W 1922 miał być przeniesiony do innego klasztoru, celem sprawdzenia prawdziwości stygmatów i wizji, ale dekret musiał zostać odwołany, bo "wyznawcy" Ojca Pio prawie wywołali zamieszki. Sam kult i późniejsza kanonizacja Ojca Pio były właśnie efektem bezsilności Kościoła wobec wpływowego mistyka.

    doceń 6
  • Magda_B
    13.11.2019 12:25
    Magda_B
    O , Dremor pod nowym nickiem, a jakby ten sam. Ciekawe czy opowiastka o planowanym przeniesieniu o. Pio jest równie prawdziwa jak teoryjka o usuwaniu krowom pary wymion (w jednym z wpisów Dremor twierdził , że krowy rodzą się z sześcioma wymionami...)
    doceń 16
    • Dremor_
      13.11.2019 12:55
      Dremor_
      Widzę, że złośliwości pod moim adresem bez wcześniejszego sprawdzenia o czym się pisze, to jakiś sport narodowy dla niektórych :)

      Droga Magdo_B, zapoznaj się proszę z życiorysem Ojca Pio, dostępny w każdej księgarni z publikacjami o tematyce religijnej. Jeśli nie masz dostępu do książek, to pozostaje chociażby Wikipedia, która nie jest może najlepszym źródłem, ale zawsze to jakiś punkt wyjścia:

      "W związku z kontrowersjami, jakie budził ojciec Pio, prowadzone były liczne dochodzenia. Plan polegający na tym, by przenieść go do innego klasztoru, został wycofany z obawy lokalnych zamieszek. Kolejny plan – mający mieć identyczny skutek – został wstrzymany, gdy prawie doszło do zamieszek".
      • Dremor_
        13.11.2019 12:57
        Dremor_
        Co do krów, to faktycznie zrobiłem błąd, pisząc szybciej, niż myślałem i napisałem "czterema", zamiast "dwoma", co nie zmienia faktu, że w wielu mleczarniach obcina się krowom gruczoły sutkowe (nie wymiona, jak mylnie próbujesz tu sugerować).
        doceń 4
        0
      • Dremor_
        13.11.2019 13:00
        Dremor_
        Teraz proste pytanie, czy mając już wiedzę o tym, że Stolica Apostolska przygotowała taki plan i że wycofano go z powodu możliwych zamieszek przyznasz się do popełnionego błędu i bezpodstawnego ataku na mnie?
        doceń 6
        0
  • Anonim (konto usunięte)
    13.11.2019 13:52
    Tylko w opisywanych wypadkach - z przeszłości- posłuszeństwo dotyczyło decyzji dotykających samych zainteresowanych a nie wątpliwości co do herezji lub nie papieży. Skoro już nazwisko o.Pelanowskiego padło to chyba nie ma zastrzeżeń do jego posłuszeństwa ?? Wyprowadził się z Wrocławia, zakazu wypowiadania się nie otrzymał (zgodnie z oświadczeniem zakonu), to publikuje. Nie jest sam wśród tych, którzy mają wątpliwości - włączając w to kardynałów,biskupów, księży, wiernych... Chyba jednak gorsze jest udawanie, że nic złego w Kościole się nie dzieje.
    doceń 49
  • Palunka
    13.11.2019 14:40
    Bardzo niesprawiedliwa wycieczka w stronę o Pelanowskiego.
    doceń 65
  • CSOG
    13.11.2019 20:31
    To oni
    To oni nie mają racji jest antonimem wyrażenia to ja mam rację. A kiedy drzazgę widzi się w oku drugiego to zazwyczaj wyłącznie dlatego, że właściwy ogląd uniemożliwia nam belka w naszym własnym. I sprawa wydaje się prosta i jasna jak słońce, tyle tylko, że słońce jest bardziej okrągłe niż proste. Jasne jest. Przełożeni i racje. W tym temacie Pan Redaktor zdaje się uchyla nieśmiało okna pewnej dewizie, z którą zetknąłem się jeszcze przed rozpoczęciem zasadniczej służby wojskowej (czyli dawno) „Punkt pierwszy: Przełożony zawsze ma racje. Punkt drugi: jeśli przełożony nie ma racji patrz punkt pierwszy. I tak oto w temacie posłuszeństwa zatoczyliśmy koło, czyli w zasadzie linię prostą tylko zakrzywioną tak, że jej koniec stanowi równocześnie jej początek. W każdym razie daje się ta sprawa uprościć do stwierdzenia Przełożony ZAWSZE ma rację. Tego wymaga dobrze pojmowane posłuszeństwo. Cóż jednak uczynić kiedy sprawy się komplikują i racje przełożonych a nawet i dobro wynikające z bezwzględnego posłuszeństwa, stają w wyraźnej opozycji do własnego sumienia? Ktoś powie sumienia bywają różne i różnie ukształtowane. To prawda. Ktoś inny powie przełożeni bywają różni i różnie mogą mieć ukształtowane sumienia. Dodatkowo przełożeni się zmieniają, często szybciej niż zmienić można ad hoc swoje sumienie. I to też prawda. Mieli tu starsi bracia w wierze pewien sprytny wybieg na tak skomplikowaną okoliczność zakładając, że jeśli ktoś jeden uprawniony do podjęcia decyzji bierze ją na własne sumienie, to sumienia innych podlegających z mocy obowiązku posłuszeństwa decydentowi są z winy i odpowiedzialności sumienia zwolnione. Ma to sprytne rozwiązanie jednak pewien szkopuł, a polegający na tym, że wiele sumień w zbrodniach ludobójstwa, wojennych i innych zbiorowych nieszczęściach byłyby łatwo zwolnione z obowiązku swojego działania. Niezbyt fortunne zatem to rozwiązanie.
    Dowiedziałem się z artykułu, że winni jesteśmy, ładnie to z naszej strony, godne naśladowania i przykładne, zobowiązanego posłuszeństwa dotrzymać. Dowiedziałem się, że niezbyt uczciwe, niezbyt sprawiedliwe i nieładne, podążając za racjami własnymi, racji innych nie dostrzegać, zwłaszcza kiedy obliguje nas posłuszeństwo (zwłaszcza w kwestii racji). Nie dowiedziałem się tego, jak w pewnych sytuacjach granicznych, ekstremalnych, rację sumienia własnego pogodzić z racją sumienia przełożonego, jeśli te racje różnią się radykalnie. I jak lubię (i nie przestałem) felietony Pana Redaktora, wiem że nie o tym wyżej pisał, przyznam chętnie bym się tego kiedyś dowiedział.
    A tłumy wiwatujących? Cóż psychologia tłumu rządzi się jeszcze innymi prawami niż sumienie i racje.
    doceń 10
    • Dremor_
      13.11.2019 21:55
      Dremor_
      Kwestia fundamentalna to pytanie na ile posłuszeństwo jest wartością samą w sobie a na ile środkiem do celu. Jeśli środkiem do celu, a cel jest dobry, to problemu nie ma. Jeśli natomiast staje się sztuką dla sztuki, to źle. "Zgubne" owoce posłuszeństwa można obserwować przy okazji dużych zagadnień teologicznych. Zwykle jest tak, że najpierw pojawia się pewna idea, warta rozwinięcia. Potem mamy pewien zalążek dyskusji, który nagle ucinany jest przez zwierzchników, którzy hasłem "posłuszeństwo" zamykają teologom usta. I powstaje zgrzyt. Czy posłusznie siedzieć cicho, wiedząc, że coś jest nie tak, czy nie godzić się na pewnego rodzaju fałsz, czy nawet hipokryzję i wypowiedzieć posłuszeństwo? Przykład wielkich teologów pokazuje, że opcja druga jest jednak bardziej wartościowa. Prędzej czy później dyskusja wraca, a "nieposłuszni" są z reguły rehabilitowani. Z pożytkiem dla Kościoła.
      doceń 5
  • karpik
    13.11.2019 22:09
    paczamamy nie wrzucili do tybru Polacy.
    doceń 18
    • karpik
      13.11.2019 22:31
      ... dubiów również nie napisali nasi, o. Mitch Pastwa też nie jest Polakiem. przykładów można by mnożyć. jest dziwne zamieszanie, którego nie było w pontyfikatach dwóch ostatnich Papieży. widzi to wielu. z drugiej strony zarzuty o. Augustyna są tak mocne, że aż boje się je czytać. wydaje się, że dużo ze spraw o których pisał, głosił o. Augustyn spełnia się na naszych oczach. Tak jakby nas wyprzedzał o krok. Co zdaniem Pana Redaktora należałoby zrobić w sytuacji gdyby nauczanie duchownych w istotnych kwestiach było wbrew Ewangelii ? Czy trzeba wtedy milczeć
      doceń 13
      • Dremor_
        13.11.2019 23:21
        Dremor_
        Dubia były typową "pułapką na sprawiedliwego". Wymagają one odpowiedzi "tak/nie", bez dodatkowego komentarza teologicznego. Papież dobrze zrobił ignorując dubia. Co do "zamieszania" to masz rację. Franciszek w końcu zaczął prowadzić Kościół drogą Soboru, co powstrzymywał Jan Paweł II i zachowawczy Benedykt XVI.
        doceń 3
        0
  • spe
    14.11.2019 09:29
    Posłuszeństwo to nie jest brak słusznej krytyki, a słuszna krytyka to często wielka odwaga. Św. Paweł krytykował św. Piotra - papieża - wykazując jego hipokryzję, a wielkość Piotra okazała się (znowu) w jego umiejętności stania się małym - przyznania się do błędu, przyjęcia upomnienia i zastosowania się do niego. Tego nauczył go sam Pan w bardzo trudnych lekcjach upokorzenia, a i w tej również zainterweniował właśnie po słowach Pawła. Czy Paweł miał milczeć, gdy poważna sprawa dotyczyła całego Kościoła, a nie jedynie jego osobiście? Pewnie o Pawle też niejeden zaczął mówić wówczas: "za kogo on się ma, ten były prześladowca chrześcijan, że poucza samego Kefasa?". I to było cierpienie Pawła, które musiał zapewne znosić i znosił ukrycie, jak sam mówi w innym miejscu, jak "płód poroniony", przyjmując je bez obrony siebie i pozostawiając Bogu sąd.
    doceń 20
    • Dremor_
      14.11.2019 10:19
      Dremor_
      Masz rację, tyle że Paweł nie składał ślubów posłuszeństwa Piotrowi. Gdyby tak było, to Paweł miałby obowiązek milczeć, choćby Piotr zaczął głosić herezje. Zakonne śluby posłuszeństwa są wyłączeniem własnej woli i poddaniem się woli zwierzchnika.
      doceń 3
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także