Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.
Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera
A Pan wszedł?
Z pańskich felietonów wnioskuję, że na razie stoi Pan przed drzwiami i woła: Wchodźcie!
Prawdziwe wejście polega na uwierzeniu że Pan Bóg wszystko stworzył, a potem przyjęciu Jego Prawa do wykonania i wykonywaniu go.
Najgorzej jest z wiedzą co to Prawo w praktyce znaczy. Rzeczywistość nas otaczająca świadczy że w tym zakresie panuje całkowita niewiedza.
Jest tylko pytanie, mój wniosek i ogólne stwierdzenia.
Kościół otwarty, wszelkie odmienne zdania traktuje jako atak. To taka despotyczna postawa cechuje ten "kościół".
Kościół katolicki oczywiście jest jeden, tak jak to dzisiaj powiedział papież Franciszek.
Pan Jezus określił ten Kościół bardzo dokładnie:
"Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim rozmawiać. Ktoś rzekł do Niego: Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą pomówić z Tobą. Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką.
Mt12,46-50.
Podział na kościół łagiewnicki (otwarty) i toruński wyszedł właśnie od tych, którzy uważają się za kościół otwarty i proszę nie udawać głupiego, że nie wie Pan o co chodzi, bo środowisko GN, jest blisko spokrewnione ideowo z TP.
Ten, kto chce dzielić Kościół, ten jest poza Kościołem!
Nawiązując do Pańskiego komentarza niże, uprzedzam, że nie traktuję Pana komentarza jako atak, ale chętnie dowiem się skąd tak szczegółowa diagnoza mojego stanu wiary i zaangażowania w życie Kościoła? Proszę jednak konkretnie, nie ogólnie. Pozdrawiam.
Nie chce Pan chyba, abym je Panu zanalizował. Niech Pan czyta moje wpisy i zauważy Pan czym się one różnią od Pana wpisów. Poza tym już parę razy komentowałem Pana felietony, ale nie wszystkie moje wpisy zostały zamieszczone.
Odnośnie Pana zaangażowania w życiu Kościoła nigdy się nie wypowiadałem, bo nic na ten temat nie wiem.
W pisaniu podłości jesteś naprawdę wyśmienity. Niczym Niesiołowski.
Można by rzec, że przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli.
Wiemy dobrze, chociaż zdarza nam się o tym zapominać, że w domu nie są najważniejsze ładne meble, super łazienka czy nowe okna. To są rzeczy potrzebne, ale drugorzędne, ponieważ sam budynek i wyposażenie nie jest jeszcze domem. Dom jest raczej przestrzenią duchową i międzyludzką. Dom buduje wspólnota ludzi, bo służy on nie tylko do mieszkania, ale jest niezbędny dla duchowego rozwoju człowieka. Człowiek samotny może mieć mieszkanie, ale nie dom. Mieszkanie można sobie wynająć. Dom trzeba tworzyć. I w tym tworzeniu każdy musi brać aktywny udział: żona, mąż, dzieci i dziadkowie. Wszyscy powinni czuć się za niego odpowiedzialni, to znaczy, słuchać się nawzajem, rozmawiać ze sobą, podejmować różne obowiązki, wspierać się, dzielić bóle i troski, myśleć wspólnie także o materialnym zabezpieczeniu. Wtedy dom się buduje. I trwa to przez całe życie.
Dom zaczyna się rozpadać, powiewa w nim pustką, chociaż mogą w nim być dębowe meble i perskie dywany, jeśli nie widzi się w nim człowieka, jeśli dom jest tylko hotelem, jeśli ktoś próbuje „korzystać” z pracy innych, jeśli nie docenia wkładu pozostałych domowników, jeśli nie ma w nim gościnności, wdzięczności, wyrozumiałości. Dom może być targowiskiem, na którym załatwia się różne interesy, oczekuje się wyłącznie zaspokojenia własnych potrzeb i korzyści. W pewnym sensie nadmierna troska o wyposażanie domu może być ucieczką przed pustką, jaka w nim panuje. Myślimy, że jeśli coś upiększymy materialnie, to będzie inaczej.
Nasze życie już od początku wiąże się ze wspólnotą. Nikt z nas nie spadł z nieba w gotowej postaci. Bóg stwarza nas i doprowadza do doskonałości z pomocą ludzi. Dlaczego? Bo sam jest wspólnotą. W Bogu zachodzi ciągła wymiana miłości i dobra. Ojciec nieustannie oddaje się Synowi, Syn Ojcu i ta miłość między nimi jest Duchem Świętym. Nie ma życia bez wspólnoty. Nie ma miłości bez wspólnoty. Jak mielibyśmy nauczyć się miłości, jeśli nie byłoby komu co podarować? Zostaliśmy stworzeni na obraz nie jakiegokolwiek Boga, ale Boga, który jest wspólnotą osób. Dlatego nie osiągnięmy szczęścia w pojedynkę. To jest najgłębsza racja istnienia domu, rodziny, państwa, Kościoła.
Kościół budujemy wspólnie. Często wierzący mawiają: a cóż ja znaczę, czy byłbym w Kościele czy nie, i tak wszystko jedno. Czy ojciec lub matka może tak powiedzieć o swoim domu? Wyobraźmy sobie, że w ścianie kościoła wyciągniemy jedną cegłę. Brzydko by to wyglądało. Zrobiłaby się dziura. Chcielibyśmy ją jak najszybciej zamurować. Ale jeśli wyciągniemy kilkanaście takich cegeł lub kilkadziesiąt, to ściana się zawali. Każdy ochrzczony jest ważny, ponieważ bez niego ściany Kościoła zaczną się chwiać, a w pewnym momencie mogą runąć.
Podobnie jak w rodzinie istnieją więzy krwi, tak w Kościele jesteśmy związani ze sobą duchowo, niewidzialnie. To związanie wydarzyło się na chrzcie. Zostaliśmy włączeni najpierw w Bożą rodzinę, czyli życie Ojca, Syna i Ducha Świętego, a następnie w ludzką wspólnotę wierzących. Nie na niby, nie na krótką chwilę, ale na całą wieczność.
Na chrzcie Bóg zawarł z nami przymierze, jak z Izraelitami na pustyni. Inaczej mówiąc spisał z nami umowę. Wiemy, że w umowie liczą się obie strony, tyle że tą drugą stroną jest nie tylko ochrzczony, ale także wspólnota Kościoła. Przez pokropienie na początku mszy przypomnieliśmy sobie o tej umowie.Bóg mimo swojej wielkości traktuje nas jako partnerów, wierzy w naszą odpowiedzialność i dane słowo. Niczego nie narzuca. Odwołuje się do wolności.
Dlatego tytuł artykułu nie jest właściwy. My juz jesteśmy w Kościele i to na całego, jak w rodzinie i każdego dnia bierzemy na swoje barki jego sprawy, byc może nawet nie wiedząc czasami, że tak się dzieje. Nie ma tu żadnego ryzyka. Jest natomiast zagrożenie, czy wytrzymamy jako wspólnota, jako rodzina na tej trudnej drodze ziemskiego pielgrzymowania.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.