Google to prywatna firma, a YouTube to ich prywatna marka - udzielająca swojej infrastruktury za darmo. Dlaczego więc nie miałaby prawa ograniczać treści na swojej własnej stronie według swojego własnego klucza ideologicznego? Nie mówię, że mi się podoba ograniczanie treści chrześcijańskich (bo mi się nie podoba), ale albo zaakceptujemy prawo Google do stanowienia o tym, co będzie publikowane na ich własnych, prywatnych serwerach, albo przestaniemy się czepiać aktywistów LGBT, którzy idą z pozwem na drukarza z Łodzi. Koniec końców to kwestia wolności - tam wolności drukarza, a tutaj - wolności Google.
To nie jest miłe, kiedy jest się niechcianym w jakimś towarzystwie, ale gdzie tu przestępstwo?

I jeszcze, żeby nie być gołosłownym - dwa zdania z regulaminu YouTube:
"YouTube może zawiesić lub zablokować Użytkownikowi dostęp do Usługi, jeśli:
- mamy uzasadniony powód, by uważać, że doszło do zachowania, które skutkuje powstaniem zobowiązań lub szkody wobec dowolnego Użytkownika, osoby trzeciej, YouTube lub naszych Podmiotów stowarzyszonych.
- ma uzasadniony powód, by uważać, że świadczenie Usługi dla Użytkownika przestało być opłacalne".
Czyli prościej "Mamy prawo zawiesić ci konto, kiedy przyjdzie nam na to ochota".

Może pora przestać korzystać z lewicowych mediów, i zrobić coś porządnego po naszej stronie? Pan Bóg nas uczy kreatywności i zaprasza nas do dzieła stwarzania na Swój obraz i podobieństwo, a my, zamiast działać, fochamy się po kątach że "lewaki nas nie lubią". Z trzech opcji - zrobić coś porządnego w kontrze do "lewaków", nawrócić "lewaków", żeby sami nas chcieli, siedzieć w kącie i smarkać na zły los - uporczywie wybieramy tę najgorszą.