Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Styczeń 2019
N P W Ś C P S
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9

Niedziela 6 stycznia 2019

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 1/2019

Światło w ciemności

Nikt sobie nie radzi dobrze z ciemnościami. Jesteśmy jako ludzie istotami światłolubnymi, bo pochodzimy od Tego, który wcześniej, zanim powiedział: „Niech się stanie człowiek”, rzekł: „Niech się stanie światło!”. Przekonałem się o tym w Finlandii, pod kołem biegunowym, gdzie przez pół roku panuje polarna noc. Cały dzień świecą się lampy w domach i latarnie na ulicach. Ludzie wpadają w depresje, sięgają po słodycze lub alkohol, a potem chodzą na terapię. Mrok nie jest środowiskiem życia. Symbolizuje raczej smutek, zło, śmierć. Budzi lęk. Wielu zaznało dziecięcego lęku ciemności, jak mały Dolindo Ruotolo, którego ojciec, zwolennik sadystycznych metod wychowawczych, za małe przewinienia zamykał w mrocznej komórce. „Miałem osiem lub dziewięć lat – pisał – i pamiętam, że na pryczy wojskowej (bo nie było łóżka) oddawałem się w opiekę Panu i powierzałem w Jego ręce, przerażony ciemnościami i kotem, który wskakiwał na moje posłanie, by igrać ze szczurami”.

Prorok Izajasz mówi: „Ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy”. To już nie epizodyczne zdarzenie czy wspomnienie przeszłości. Są rodzaje ciemności, w których możemy tkwić po uszy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Epoką obskurantyzmu, czyli ciemnoty bywają nazywane czasy średniowiecza, natomiast nowoczesność, era ludzkiego rozumu, jest dumnie określana mianem oświecenia. Mówimy, że ktoś jest zanurzony w mrokach średniowiecza, my natomiast mamy się za potomków iluminizmu, otwartych na postęp, świeckość i odmienność. I trudno powiedzieć, kto lepiej widzi, a kto daje się oślepić. Czy więcej witaminy i uroku dodaje służenie boginiom Techne i Równości, aniżeli rozpoczynanie dnia znakiem krzyża i kończenie go wraz z Te Deum laudamus? Więcej światła ma w sobie wyposażony w smartfona i reflektory ledowe wyniosły bojownik wojujący z ciemnogrodem, czy żyjący w łasce uświęcającej pustelnik recytujący psalmy pochwalne, którego cieszą gwiazdy na niebie, a martwi łza w oku dziecka?

Tymczasem „chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Ponad tobą jaśnieje Pan. Narody pójdą do twojego światła”. Chrześcijanin nie świeci przykładem ani błyskiem swej wyższości intelektualnej, ale Chrystusem, który oświeca jego życie. Kto wierzy, widzi więcej. Widzi przede wszystkim miłość Boga do siebie. Kiedyś pewien człowiek, mający się za ateistę, wyznał mi: Jakże ja wam zazdroszczę daru wiary. Mieć światło na życie, wiedzieć, skąd się wziąłem i dokąd zmierzam, po co żyję, po co cierpię, komu służę, komu wszystko zawdzięczam – to rzeczywiście może być pociągające. Zwłaszcza że światłem tym nie jest żadna ideologia, sekta czy magiczne zaklęcia, ale Osoba kogoś, kto w mroku się narodził i z mroku śmierci wyszedł zmartwychwstały. Ten ktoś powiedział: „Kto idzie za Mną, nie chodzi w ciemnościach, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 1/2019

To, co można zobaczyć

Akcent trzeba położyć na wielorakość znaczeniową czasownika „można”. Chodzi zarówno o to, że wreszcie daje się zobaczyć, gdyż wcześniej przekraczało to nasze możliwości, jak i o to, że można, czyli wolno – a więc ustała przeszkoda czy zakaz, które nie pozwalały ujrzeć. Te dwa sensy zawiera grecki rzeczownik epifaneia, który tłumaczymy na język polski jako „zjawienie się” czy „objawienie się”. Warto dodać, że ten sam rzeczownik znaczy również „strona zewnętrzna”, a nawet „skóra”.

W teologii biblijnej „objawienie” jest jednym ze słów kluczy, które często staje w parze ze słowem „tajemnica”. Tę zależność stosuje św. Paweł w czytanym dziś fragmencie Listu do Efezjan: „przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica”.

Objawienie jest konieczne, ponieważ jego treścią jest sam Pan Bóg. Człowiek własnymi siłami nie jest w stanie poznać całej prawdy o Nieskończonym i Wszechmocnym. Własnymi siłami rozumu może dotrzeć do prawdy o Jego istnieniu, ale sam nie pozna Jego woli. To może się stać – i dzieje się – jedynie dzięki temu, że Bóg chce objawić siebie i prawdę o sobie i świecie, a szczególnie o zbawczym dziele. Bożego objawienia potrzeba, by poznać i uznać pełnię objawienia – Bożego Syna, a w konsekwencji zrozumieć i przyjąć prawdę o sensie naszego życia. Konstytucja o Objawieniu Bożym Soboru Watykańskiego II uczy: „Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego i ujawnić tajemnicę woli swojej, dzięki której przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami ludzkiej natury. Przez to zatem objawienie Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć do niej” (nr 2).

Gdyby chcieć szukać nowej treści, która została objawiona św. Pawłowi, a „która nie została objawiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach”, to znajdziemy ją w słowach: „poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię”. Dla nas po upływie wieków jest oczywiste, że każdy człowiek został zaproszony do udziału w owocach zbawienia i do wspólnoty Kościoła. Nie było to jednak tak bezsprzeczne dla wielu uczniów Chrystusa w początkach Kościoła, którzy wywodzili się z judaizmu. Wielu z nich było przekonanych o wciąż aktualnym ekskluzywizmie, który do owoców zbawienia i do bycia członkami Kościoła dopuszczał jedynie członków narodu wybranego. To właśnie św. Pawłowi w dużej mierze Kościół zawdzięcza otwarcie na świat pogan, choć nie można zapominać, że pierwszy pogański dom – Korneliusza w Cezarei – z woli samego Boga ochrzcił św. Piotr. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 1/2019

Królewski styl

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon».

Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak zostało napisane przez Proroka: a ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».

Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wywiedział się od nich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytajcie starannie o dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś, wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.

A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju.


Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon».

Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak zostało napisane przez Proroka: a ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».

Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wywiedział się od nich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytajcie starannie o dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś, wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.

A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju.

1. Mędrców ze Wschodu, którzy przybyli do Betlejem, aby oddać pokłon Jezusowi, nazywamy tradycyjnie królami. Nie wiemy na pewno, czy było ich trzech, ale skoro przynieśli trzy dary, to pewnie tak. Zwróćmy uwagę, że w dzisiejszej Ewangelii mowa jest jeszcze o dwóch królach. Pierwszym jest Herod, drugim – mały Jezus. Mamy więc do czynienia z trzema bardzo różnymi władcami albo – mówiąc inaczej – z trzema odmiennymi podejściami do władzy. Przypatrzmy się im.

2. Pierwszym panującym jest Jezus, który uosabia władzę Boga nad światem. W Betlejem Pan Wszechświata objawia się jako bezbronne dziecko, jako miłość pokorna, uboga, zależna od innych. Przychodzi, żeby służyć i ocalać tych, którzy zechcą uznać Jego władzę nad sobą. Majestat Boga to majestat miłości. Jego królowanie nie polega na przemocy, na sile militarnej, prawnej czy innej ziemskiej potędze. Benedykt XVI mówi, że Mędrcy ze Wschodu w Betlejem „odkryli nowe oblicze Boga, nową królewskość – królewskość miłości”.

3. Herod jest całkowitym zaprzeczeniem tego Bożego stylu. To człowiek chory z powodu władzy. Pełen obsesyjnego lęku o stołek, gotowy dla obrony swej pozycji krzywdzić innych, nawet mordować niewinne dzieci. Jego postać pozostaje ponurym symbolem tych, którym władza uderzyła do głowy. Albo – szerzej rzecz ujmując – tych, którzy są gotowi niszczyć innych, aby ratować siebie. Każdy z nas jest potencjalnym Herodem. Pycha, zarozumiałość, zazdrość, narcystyczny egoizm, zbytnia pewność siebie, porównywanie się z innymi – trzeba w sobie konsekwentnie demaskować te „herodowe” tendencje.

4. I są wreszcie Trzej Królowie – Mędrcy, którzy dysponują jakąś ziemską władzą i wiedzą, ale pozostają otwarci na Boga. Są gotowi na Boże niespodzianki. Wiedzą, że ostatecznie jest nad nimi Ktoś większy. Złoto, kadzidło i mirra nie były prezentami właściwymi dla zwykłej rodziny. Ich dary miały charakter symboliczny. Były one zgodnie z mentalnością panującą w tamtych czasach aktem uznania danej osoby za Boga i Króla. Trzej Królowie padają na twarz przed innym Królem. Wyrażają w ten sposób, że należą do tego „dziwnego” władcy i uznają Jego władzę. Konsekwencje są natychmiastowe. Mędrcy nie wracają do Heroda, nie chcą już być sojusznikami okrutnego monarchy. Zostają wprowadzeni na drogę Dzieciątka. To droga pokornej miłości, która każe omijać wielkich i możnych tego świata, a prowadzi do Tego, który oczekuje nas pośród ubogich.

5. W życiu zawodowym, rodzinnym, społecznym, politycznym, kościelnym władza jest potrzebna. Każdy z nas sprawuje większą lub mniejszą władzę, bo jest odpowiedzialny za innych, ma jakieś swoje „królestwo”. To nie jest tak, że władza automatycznie niszczy każdego, kto ją sprawuje. Wszystko zależy od człowieka. Owszem, będąc u władzy, można zgłupieć jak Herod. Ale można pójść w ślady Mędrców, czyli szukać światła z nieba, uznawać, że każda ziemska władza jest podporządkowana władzy Bożej. Uczyć się królewskiego stylu od Jezusa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Czytania »

Anna Rambiert-Kwaśniewska

|

GN 1/2019

Świeckim okiem

Choćbyśmy chcieli, nie jesteśmy w stanie ograniczyć światła gwiazdy. Nie zdołamy zmienić jej blasku. Możemy jedynie go odbić, zasłonić na niewielkiej przestrzeni naszych architektonicznych wytworów lub czerpać z jej potężnych pokładów energii. Dzisiejsza liturgia słowa mówi o świetle rozbłyskującym blaskiem – tak wielkim jak lśnienie Słońca, i to z miejsc najmniej spodziewanych: z niewielkiej, dopiero odbudowywanej po niewoli babilońskiej Jerozolimy, z nic nieznaczącego Betlejem, z maleńkiej terytorialnie (jak na standardy imperium rzymskiego) części syryjskiej prowincji, z której na nogach apostołów wywędrowała Ewangelia – Słońce rozświetlające ciemności świata. To Duch odkrył i rozproszył blask Dobrej Nowiny po całej ziemi. To dzięki Niemu dotarła ona aż do mnie! Dziś nie daje mi spokoju proste pytanie: jak reaguję na Światło? Czy jestem człowiekiem na tyle transparentnym, abym w kontakcie z blaskiem Słońca była niby kryształ, który potrafi rozniecić płomień? A może działam jak ciemna płachta, która przesłania jasny blask, nie pozwalając życiodajnym promieniom powędrować dalej? Dziś, w uroczystość Objawienia Bożej Światłości, pragnę jeszcze silniej emanować Jej blaskiem. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

  • Albert
    06.01.2019 10:39
    Światłość Boża, to poznawanie, znajomość i rozumienie prawdy. Prawda to wszelka rzeczywistość. Wyznawcy Chrystusa nie muszą obawiać się żadnej prawdy, bo religia Chrystusowa, jako jedyna, jest zgodna z prawdą, bo Bóg chrześcijan jest Bogiem prawdziwym. Pożałowania godni są wszyscy ci (księża i biskupi w szczególności), którzy wstydzą się religii Chrystusowej, a jeszcze bardziej ci, którzy religię Chrystusową atakują kłamstwem, oszczerstwem i szkodzą jej wszelako.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy