Nowy numer 13/2024 Archiwum

Blisko

Święty musi być blisko Boga i cierpienia. O modlitwie Jana Pawła II powiedziano dużo. O jego cierpieniu, mam wrażenie, posiadamy ciągle blade pojęcie.

Pamiętamy co prawda drżące ręce, kroki stawiane z największym wysiłkiem, słowa wypowiadane ledwo słyszalnym głosem i przejmujące milczenie krótko przed śmiercią. Ale nad tymi obrazami dominuje przekonanie, że życie Jana Pawła było pasmem spektakularnych sukcesów. Niezliczone pielgrzymki, miliony wiwatujących wiernych itp. To fałszywa perspektywa.

Życie Karola Wojtyły było przede wszystkim pasmem dojmujących cierpień. W czasie Mszy św. kanonizacyjnej ojca Pio w roku 2002 wydawało się, że Ojciec Święty nie dotrwa do końca. Poruszał się na fotelu we wszystkie strony, tak bardzo go bolało. Papieski ceremoniarz ks. Konrad Krajewski nachylił się do niego z pytaniem, czy może w czymś pomóc.

Usłyszał: „Mnie już nie można pomóc. Mnie już wszystko boli. I tak musi być”. W dniu beatyfikacji Jana Pawła II koniecznie trzeba przypomnieć jego cierpienie. W Kościele droga do chwały zawsze prowadzi przez krzyż. Nie ma ucznia nad Mistrza, a Mistrz, zanim zmartwychwstał, cierpiał.

Błogosławiony Jan Paweł II będzie, a właściwie już jest, wspaniałym orędownikiem dla milionów. Ludzie w sposób naturalny i niewymuszony modlą się za jego wstawiennictwem. Jeżeli tak się dzieje, to dlatego, że nasz Święty Ojciec, jak mało który człowiek, znał jednocześnie i Boga, i cierpienie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy