Nowy Numer 16/2024 Archiwum

A kto mi za to zapłaci?

Polarnicy pokonywali ogromne przestrzenie dla zdobycia najzimniejszego punktu na ziemi. Czy dla zdobycia dla Ewangelii jednego zmarzniętego serca nie warto zaryzykować dalszej podróży?

Sprawiedliwy Hiob oczekiwał zapłaty za noce udręki i miesiące męczarni, ale jego oczekiwania nie spełniły się szybko. Wiele nocy było dla niego długich jak wieczność i targanych bólem. Gdzieś w cieniu naszej szlachetności, jak pies za murem rzeźni, ukrywa się oczekiwanie gratyfikacji za życie ciemniejsze niż noce. Któż z nas nie skarży się jak Hiob na cierpienie? Wychowanie dzieci, tworzenie dobrych relacji ze współmałżonkiem, troska o przeżycie każdego dnia w czystości sumienia, walka o każdy grosz, zmaganie o rozwój duchowy, zaliczenie egzaminów, znoszenie upokorzeń, spełnienie wymagań stanu i powołania – to wszystko jest męczące, ale popatrz na Jezusa, Hioba, Pawła.
Paweł nie liczył na żadną zapłatę za trud głoszenia i obdarowywania innych tajemnicą odkupienia, chociaż za swoją bezcenną i wyniszczającą pracę powinien dostać najwyższe wynagrodzenie oraz urlop w śródziemnomorskim kurorcie. On jednak pracował jak niewolnik. Dawał nie tylko Jezusa i skarb Ewangelii, ale też całego siebie, aby tym liczniejsi byli ci, którym się oddawał. Zaprzedawał się, by odkupić choćby niektórych. Benedykt XVI powiedział, że brak postawy służby w kapłaństwie jest profanacją kapłaństwa.

Kiedy Jezus wieczorem dokonał uzdrowienia teściowej Piotra, był zapewne zmęczony i powinien udać się na zasłużony odpoczynek. Zaszło już zmęczone słońce, a całe miasto było zebrane u drzwi, które nie zamykały się do późnej nocy. Mało tego, kiedy po wyczerpujących uzdrowieniach i egzorcyzmach powinien pozwolić sobie na dłuższy sen, On wstał, gdy jeszcze było ciemno, i modlił się. Pracował dla ludzkiego zbawienia po zachodzie słońca, a o mrocznym poranku, zanim słońce wstało, modlił się. Zbawienie jest totalnym samoofiarowaniem się Boga ludziom. Dzięki niemu człowiek został odkupiony, całkowicie pozyskany. Jezus, dając się nam bez reszty, kupił nas też bez reszty dla nieba. Zdobył nas na zawsze, ponieważ nam się oddał na zawsze. Został na wieki królem, ponieważ pracował nad naszym zbawieniem jak niewolnik. Jaką nagrodę wdzięczności otrzymał od nas?

Teksty dzisiejszych czytań mogą Cię wybawić z roszczeń, narzekań, pretensji i oczekiwań na gratyfikację za to, co przeżyłeś. Jan Paweł II był już bardzo słabym, starym i chorym człowiekiem, ale ciągle wypływał na głębię dalekich podróży, aby pozyskiwać ludzi dla Jezusa. Ktoś inny na jego miejscu poprosiłby już dawno o emeryturę i zamieszkał w ciepłym mieszkanku, z daleka od ludzkich łez, emocjonując się jedynie telewizyjnymi wiadomościami. Jakiś czas temu byliśmy świadkami niesamowitej wyprawy na biegun północny Marka Kamińskiego i Janka Meli. Pokonywali ogromne przestrzenie dla zdobycia najzimniejszego punktu na ziemi. Czy dla zdobycia dla Ewangelii jednego zmarzniętego serca nie warto zaryzykować dalszej podróży?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy