Nowy numer 13/2024 Archiwum

Światło jest mocniejsze…

Marcin Jakimowicz: Wiele osób przed kratkami konfesjonału dopada jakiś lęk: co ksiądz sobie pomyśli? A jeśli mnie rozpozna? Jak zareaguje, gdy wyjdzie na jaw, że nie jestem wcale taki pobożny, jak opowiadam?

O. Tomasz Golonka: – Idąc do spowiedzi, warto się nie przejmować księdzem. Ksiądz może być różny, może różnie reagować, ale najważniejsze jest to, by wiedzieć, do kogo się naprawdę przychodzi. To zupełnie podstawowy warunek. Odpowiedź na pytanie: do kogo przychodzisz? Spowiedź świetnie pokazuje nam prawdę o tym, jak my myślimy o Panu Bogu.

Jeśli traktujemy Go jak Big Brothera, czy tyrana, idziemy do spowiedzi po karę?
– Drzemią w nas różne sposoby myślenia o Bogu. Lęk, podejrzliwość, nieufność. Często to one determinują nas, tkwią bardzo, bardzo głęboko. I nie ograniczałbym sprawy tylko do kwestii wychowania, tego, jaki był mój rodzic, czy jak o Bogu mówili na katechezie. Problem jest głębiej: to skutki grzechu pierworodnego. On zasiał w naszych sercach nieufność, podejrzliwość i myślenie, że Pan Bóg jest dla mnie zagrożeniem. Do kogo przychodzisz do spowiedzi? Do Boga, który jest twoim sprzymierzeńcem.

Zaczynamy wyznawać grzechy. Niektóre słowa są bardzo pojemne. „Grzeszyłem nieczystością” może oznaczać „walczyłem z pokusami”, ale też „zgwałciłem kogoś”. Często chcemy w czasie spowiedzi owijać w bawełnę, powiedzieć tak, by jak najmniej powiedzieć. Przecież Pan Bóg i tak widzi mój grzech. Po co o nim szczegółowo opowiadać? Czy to dobry mechanizm?
– Jest to sprawa delikatna. Bo z jednej strony oczekiwania wobec księdza są bardzo wysokie: powinien być subtelny, wrażliwy, taktowny, zasłuchany, cierpliwy i, broń Boże, nie wścibski. A ksiądz też jest w kłopotliwej sytuacji, bo gdy słyszy „nie chodziłem do Kościoła”, to nie wie, czy ten ktoś nie chodził przez kilka lat, czy w dwie ostatnie niedziele? Nie chodził, bo mu się nie chciało, czy był chory? I często kapłan próbuje doprecyzować. I to ma sens. Bo ukazuje się wówczas czasem sedno grzechu albo to, że żadnej winy moralnej nie ma! Specjalnie nie mówię o sprawach związanych z dziedziną szóstego przykazania, z czystością, bo to najdelikatniejsza przestrzeń, w której spowiadający się oczekuje, że kapłan nie będzie dopytywał się o szczegóły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy