Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wolę chodzić od fabryki

Nie widząc piękna, nie umiejąc zatracić się w ponadczasowości wędrówki – jak zatęsknić za pięknem Stwórcy?

Wróciliśmy dziś z Biskupiej Kopy – to taka góra, prawie 900 m n.p.m. widać ją od nas. A jaka z niej panorama! Na polską i na czeską stronę. Wróciliśmy? To znaczy kto? Ja i mój pies. I co najważniejsze – cała prawie nasza szkoła. Nawet mała Patrycja i maleńki Piotruś. Oczywiście z wychowawcami. Ja skorzystałem z praw emeryta i pojechałem samochodem na przełęcz, skąd podejście jest krótsze. Pełna synchronizacja czasu, padliśmy sobie w objęcia na szczycie Kopy. Po drodze odmówiłem Różaniec, pies obwąchiwał, co się zmieniło i kto tu był od ostatniego razu. I miałem czas na wspomnienia. Jak to przed niespełna rokiem wracałem z moją gromadką przez górskie i leśne bezdroża do naszej wakacyjnej siedziby. Jedna z dziewcząt, trochę zmęczona, a bardziej znudzona powiedziała: „Ja już wolę chodzić od fabryki do mostku”.

Ileż to jest? 300 metrów? Dziurawa jezdnia, byle jakie płoty, fragmentami resztki przedwojennego chodnika, błoto, śmieci, bliskość fabryki, zagracony wyrzuconymi różnościami „ciek wodny” (bo ani to potok, ani strumyk). Biedne dziecko „takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy” (to z Mickiewicza). I dlatego nie potrafi zobaczyć piękna lasu, poczuć świeżości górskiego powietrza, ucieszyć się wiewiórką, usłyszeć śpiewu ptaków (na uszach obowiązkowe słuchawki MP3), pozwolić otulić się ciszą, w której łatwiej Boga usłyszeć.

Nie wszystkie dzieci mają sposobność z rodzicami odkrywać wspaniałość świata. Rodziców by na wyciecz-kę wziąć (a były, były mamy na naszej szkolnej wyprawie). Wiem też, że życie nie polega na górskich czy leśnych wędrówkach. Ale źle, jeśli człowiek zasklepi się w przestrzeni „od fabryki do mostku” – zwłaszcza gdy okolica mocno nieciekawa i zaniedbana. Nie widząc piękna, nie czując otwartej przestrzeni świata,
nie umiejąc zatracić się w ponadczasowości wędrówki – jak zatęsknić za wiecznością?

Za bezkresem nieba? Za pięknem Stwórcy? Dlatego ogromna wydaje mi się rola tych przeróżnych wypraw, wycieczek, wypadów. I szkolnych, i parafialnych, i harcerskich, i jakichkolwiek innych. Byle mądrze zaplanowanych i urządzonych. To jedna z dróg tworzenia przestrzeni ducha, jeden z czynników otwierających człowieka na wiarę. Właśnie dlatego, choć nie musiałem, wybrałem się na spotkanie z dziećmi na mojej prywatnej górze Tabor. Tu jakby bliżej nieba.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej