Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Szwedzkie manowce

Laicki fundamentalizm, nie radząc sobie z rosnącą w Szwecji mniejszością muzułmańską oraz z własnymi problemami w edukacji, chce zlikwidować szkoły religijne.

Czasy, kiedy Szwecja kojarzyła się nam z silnym luteranizmem, minęły dawno i bezpowrotnie. To jednak Szwedom nie wystarcza. Postanowili wymazać wszelkie ślady religii z życia publicznego. Obecnie za wroga świeckości państwa zostały uznane szkoły religijne. Szwedzki minister edukacji Jan Björklund z Ludowej Partii Liberałów ogłosił 14 października, że rząd planuje wprowadzenie daleko idących ograniczeń w działalność niezależnych szkół religijnych. W Szwecji istnieje 470 tzw. szkół niezależnych, wśród których 44 mają charakter religijny. Istota zamierzeń ministra jest dość jasna i wyziera z jego słów, iż „uczniowie powinni być ochronieni przed każdym rodzajem fundamentalizmu”. Wtóruje mu Nalin Pekgul z partii S-kvinnor (odpowiednik polskiej Partii Kobiet), mówiąca o edukacji w szkołach religijnych: „Nie sądzę, abyśmy powinni pozwalać na urządzanie dzieciom prania mózgu w tych szkołach”.

Lekcje religii bez religii
Na lekcjach w szkole, wedle propozycji Björklunda, nie będzie się omawiać spraw związanych z religią, jak gdyby chodziło o jakieś obiektywne prawdy – wszystko musi być rozpatrywane z naukowej perspektywy. Żaden nauczyciel nie może zasugerować uczniom, iż sprawy religii dotyczą jakiejś obiektywnej rzeczywistości. Te świeckie dogmaty od dawna obowiązywały w szkołach państwowych, teraz jednak zastosowanie ich wobec szkół religijnych oznacza praktycznie ich koniec. Nowe wytyczne ministerstwa edukacji muszą jeszcze zostać zaakceptowane przez szwedzki parlament i wtedy mają wejść w życie w 2009 r. Sprzeciw wobec nowego prawa może kosztować daną szkołę bardzo wiele, włącznie z likwidacją. Rząd grozi też bardzo surowymi karami. Jednym z naczelnych argumentów za takimi zmianami jest problem muzułmańskich imigrantów w Szwecji, których jest około 450 tys. Muzułmanie prowadzą swoje szkoły, ale w opinii rządu ich dzieci mało asymilują się (czyli zeświecczają) ze społeczeństwem szwedzkim.

Drugi argument, przytaczany często w przeszłości, odrzuca w ogóle sens istnienia szkół religijnych jako niepotrzebnych w ramach świeckiego państwa. Wedle rządu, dobra religia to martwa religia, czyli taka, którą można wprawdzie prywatnie kultywować, ale która nie może mieć żadnego związku ze sferą publiczną – ta jest sferą świętej świeckości. Mamy tu do czynienia z częstym paradoksem demokracji współczesnej, która choć opiera się na idei wolności przekonań, słowa, równości wobec prawa, tolerancji wobec inności, to sama nie potrafi okazać tolerancji mniejszościom religijnym, które chcą zachować swoją tożsamość. Niedawno przeprowadzona kontrola szkół niezależnych, w tym religijnych, pokazała, iż realizują one państwowy program. A zatem – taka jest chyba logika rządu – skoro nie można zarzucić szkołom religijnym łamania przepisów, trzeba je tak zmienić, aby szkoły nie mogły ich nie złamać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy