Chrystus wszedł „do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga”.
To niezwykle budująca wizja, bo to znaczy, że nie ma takiego momentu w moim życiu, który musiałbym przeżywać w pojedynkę. We wszystkim, przez co muszę przechodzić, jest On, mój kochający Jezus, który staje w niebie przed Ojcem, pokazuje Mu swoje rany chwalebne i wstawia się, mówiąc: „Pomóż Robertowi, podźwignij go, bo Ja za niego oddałem życie i przelałem krew”. To może, oczywiście, dotyczyć każdego czytelnika. Mało tego – możemy żywić wręcz „pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.