Na gosc.pl informowano już o treści raportu „Komisji eksperckiej dotyczącej działania [zakonnika] Pawła M. oraz instytucji Prowincji [Dominikanów] w jego sprawie”. Raport ukazuje ogrom zła, jakiego dopuścił się zakonnik oraz zaniedbania ze strony władz zakonu. W dyskusji wokół raportu nie można jednak zatrzymać się na samym złu.
Raport, pomimo swej obszerności (liczy 238 stron) i powtórzeń, jest przejrzyście napisany. W odrębnych częściach wpierw próbowano ustalić fakty, a następnie zanalizować i ocenić je w aspekcie teologicznym, psychologiczno-socjologicznym i prawnym. Część faktualna opiera się na dokumentacji dominikańskiej oraz zeznaniach kilkudziesięciu (obecnych i byłych) dominikanów i kilkudziesięciu innych świadków, w tym osób pokrzywdzonych. Całość wieńczą rekomendacje (podzielone na kilkanaście grup), proponujące działania, które wykluczą zajście takich sytuacji w przyszłości. Do raportu dołączono dwa aneksy. Pierwszy zawiera fragmenty zastrzeżeń do raportu autorstwa prawnika Zakonu wraz odpowiedziami Komisji. Dzięki temu czytelnik może porównać argumentację obu stron. Drugi aneks – ze zrozumiałych względów utajniony – zawiera „szczegółową analizę informacji medycznych” dotyczących oskarżonego zakonnika.
Czytaj: Raport komisji eksperckiej dotyczący sprawy dominikanina Pawła M.
Nie miejsce tu, by wchodzić w szczegóły raportu i całej sprawy. Zresztą jej główne elementy są powszechnie znane. Pozwolę sobie tylko uwyraźnić trzy uwagi, które choć wypowiadane, słabiej słychać w medialnym wielogłosie.
Po pierwsze, raport rzeczywiście jest precedensem. W ogromie zła, które się pojawiło, samo zaistnienie raportu (bez względu na ewentualne jego niedoskonałości) stanowi przejaw dobra. Zakon dominikanów nie bał się ujawnienia prawdy o przestępstwach jednego ze swych braci oraz o zaniedbaniach (i ich konsekwencjach), w które uwikłali się niektórzy jego współbracia i przełożeni. Aby dojść do tej prawdy i wiarygodnie przedstawić ją opinii publicznej, dominikanie poprosili osoby spoza Zakonu, w większości świeckich, dając im wolną rękę w przygotowaniu raportu. W ten sposób dominikanie, ryzykując własną reputację, dali świadectwo, że na serio traktują słowa „prawda was wyzwoli” i że nawrócenie należy zaczynać od siebie. Na serio też traktują obowiązek uczestnictwa w zadośćuczynienia oraz troskę o ofiary.
Po drugie, w pełni solidaryzuję się m.in. z tymi wskazaniami rekomendacji raportu, które krytykują formy duszpasterstwa oparte na „nieprofesjonalnej psychologii” lub psychicznej manipulacji, „uzależnianiu od duchowego lidera”, rozniecaniu bardzo silnych i niekontrolowanych emocji, epatowaniu niezwykłością, promowaniu religijnego gwiazdorstwa czy wręcz „dziwactw”, szukaniu szybkiego sukcesu i rozgłosu. Pan Bóg stworzył nas ze zdrowym rozsądkiem jako busolą życiową, także w sprawach religii. Nie wolno tej busoli porzucać, a tym bardziej zachęcać do jej porzucania. Nie wolno też przymykać oczu na szaleńców, którzy zdrowy rozsądek stracili, prowadząc do ludzkich tragedii.
Po trzecie, jak mówił jeden z członków Komisji, „jest mnóstwo dobrych kapłanów, dobrych dominikanów, którzy będą cierpieć niezasłużenie skutki ujawnienia tej prawdy”, którą zawarto w raporcie. Medialny szum wokół raportu (który jest czymś naturalnym i który trwa już kilka miesięcy) może przysłonić wspaniałą pracę ogromnej większości braci kaznodziejów w naszym kraju. Nie możemy jednak zapomnieć, jak wiele dobra dawali i dają oni polskiemu Kościołowi. Podkreślmy, dobra bardzo różnorodnego, obejmującego zarówno autentyczną formację intelektualną, głęboką duchowość i pielęgnację piękna liturgii, jak i nieprzeciętną pomysłowość w otwarciu na młodych i poszukujących. Nic nie może przygasić tego dobra, którego wszyscy potrzebujemy. Jak mawiał się św. Tomasz z Akwinu, intelektualny patron Zakonu, każdy byt z natury dąży do „dzielenia się z innymi swoim dobrem”. A dominikańskim dobrem, które powinno się udzielać i być przekazywane dalej, są owoce kontemplacji. Pozwólmy, by wszyscy ci, którzy naprawdę tymi owocami żyją, mogli nas nimi ubogacać.
Jacek Wojtysiak
profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji