Nowy numer 13/2024 Archiwum

Z pasją żyje się lepiej

- Odkrywanie świata stało się pomysłem na życie. Wspinaczki, jaskinie, poznawanie ludzi i ich tradycji. Jak masz pasję, żyje się ciekawiej mówi Grzegorz Kuśpiel, etnograf, pomysłodawca i kierownik pierwszych w historii polskiej speleologii wypraw do Papui Nowej Gwinei (2001-2002) i współorganizator wyprawy młodzieżowej do Indii w 2003 roku.

Miał 14 lat, gdy dostał przewodnik archeologiczny po Polsce. - Opisane były odkrycia w jaskiniach. A w biblioteczce ojca znalazłem książkę z 1908 r. o ludach pierwotnych. Wtedy poczułem chęć poznawania historii, wierzeń, obrzędów - mówi.

Od ponad 30 lat bierze udział w wyprawach jaskiniowych na całym świecie.

Pierwsze poznawał jeszcze jako chłopak. - Do łatwych schodziliśmy "na rękach". W trudniejszych, potrzebne już były uprzęże. Matka zawsze się bała. A ojciec cenił. Mówił: "Dobrze że masz pasję. Z pasją żyje się lepiej"

Na pierwszą profesjonalną wyprawę pojechał jeszcze jako nastolatek ze związkiem grotołazów polskich. Do Rumunii. To wtedy odkryli jaskinię jeszcze nie tkniętą stopą człowieka.

- W jaskini było jezioro. Trzy dni pompowaliśmy wodę. I nagle, pod żebrem skalnym, 10 metrów po przeciwnej stronie, zobaczyliśmy prześwit. Wziąłem ponton, dopłynąłem tam, przecisnąłem ponton pod żebrem skalnym. I okazało się, że po drugiej stronie było gigantyczne jezioro. A dalej korytarz, który nazwaliśmy gotyckim, bo miał takie sklepienia jak w kościołach gotyckich. W głębi korytarza były oczka wodne. Poczułem się jak pierwszy człowiek na księżycu. Uświadomiłem sobie, jestem tu pierwszy. Miałem 16 lat jak odkryliśmy nowe korytarze w jaskini Peştera cu Apă de pe Valea Firii.

Przez kolejne lata eksplorował jaskinie we Włoszech. Pojawiły się wyprawy na Borneo, Papuę Nową Gwineę, do Wietnamu i Ameryki Południowej. Oprócz schodzenia do jaskiń zaczął się wspinać na siedmiotysięczniki w Pamirze. Wszedł też na wulkan Conchagua w Salwadorze.

- Odkrywanie świata stało się pomysłem na życie. Wspinaczki, jaskinie, poznawanie ludzi i ich tradycji. Jak masz pasję, żyje się ciekawiej.

Z pasją żyje się lepiej   Grzegorz Kuśpiel jest członkiem Stowarzyszenia Speleologicznego przy Polskim Towarzystwie Geograficznym. Od ćwierć wieku uczestniczy w wyprawach jaskiniowych. Pomysłodawca i kierownik pierwszych w historii polskiej speleologii wypraw do Papui Nowej Gwinei (2001-2002) i współorganizator wyprawy młodzieżowej do Indii w 2003 roku.

Zaczął przywozić liczne pamiątki z podróży. Z tych zbiorów w 2002 stworzył dział etnograficzno-podróżniczy w Muzeum Sztygarka w Dąbrowie Górniczej. (http://new.muzeum-dabrowa.pl/o-nas/dzialy-muzealne-2/)

- Dziś mamy salę pięciu wysp, indyjską, Ameryki Południowej z repliką Bramy Słońca znad Jeziora Titicaca. A wszystko zaczęło się od jaskiń. Na drodze do nich zawsze spotykałem ciekawych ludzi.

Kiedyś na Borneo został całkiem sam. Przeprawiał się motorem i łodzią. - Po 4 dniach wylądowałem w dżungli, u Dajaków, potomków łowców głów. Mieszkałem w ich długim domu na palach. Smarowali te pale tłuszczem, bo to chroniło przez insektami i pijawkami.

Innym razem wyruszyli do jaskini na Papui Nowej Gwinei. Spotkali werbistów. - I tam misjonarz nam mówi "Gdzie wy bracia drodzy idziecie? Tam ludożercy mieszkają. Nasz współbrat tam poszedł i zginął". Bo tam kanibalizm jest do dziś. A myśmy mieli przewodników z tamtego plemienia - śmieje się.

Wskazuje, że na całym świecie historia człowieka wywodzi się z jaskiń. - Kiedyś ludzie mieszkali w jaskiniach. Dziś jaskinie łączą ludzi,  którzy kochają je odkrywać. Tworzą się przyjaźnie. Chodzenie po jaskiniach to działanie zespołowe. Od jednego zależy życie drugiego. To bardzo łączy - przyznaje.

Pasja niesie też ryzyko. Tak było gdy odkryli jaskinię na Papui. Wejście do niej było na wysokości 2400 m.n.p.m. - Woda nam odcięła drogę powrotną. Było 4 dni drogi od najbliższego radia u misjonarzy. A na Papui nie ma grotołazów. Na szczęście z czasem woda zaczęła opadać.

W ciągu 30 lat znacznie więcej było jednak przyjemnych chwil niż tych trudnych. I wciąż wiele pozostaje do odkrycia. Czasem "pod domem".

- Myślałem że już nic mnie nie zaskoczy. A tu w 2013 r, na Jurze w rezerwacie Złoty Potok, zimą widzimy parę w powietrzu, ze zbocza pokrytego śniegiem i... zieloną roślinkę. Rozkuliśmy otwór i dostaliśmy się do sali jaskiniowej, gdzie były skorupy z czasów rzymskich. A dwa dni potem odkryliśmy jeszcze ciasne przejście do sali pełnej pięknych nacieków, z cmentarzyskiem niedźwiedzia jaskiniowego.

Niedawno wrócił z Rumuni, gdzie odkryli dwieście metrów nowego korytarza jaskiniowego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Krzysztof Błażyca

Z redakcją „Gościa" związany od roku 2006 r. Religioznawca, członek Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego. Autor książek „Tego drzewa nie zetniesz. Historie z czarami w tle" (zbiór reportaży z Tanzanii, Kenii, Zambii, Nigerii i Ugandy) oraz reportażu „Krew Aczoli. Dziesięć lat po zapomnianej wojnie na północy Ugandy", za który otrzymał Grand Prix Mediatravel 2017 w kategorii książka podróżnicza roku oraz Nagrodę Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego za najlepszą książkę roku 2017 o tematyce afrykanistycznej w kategorii publikacji popularno-naukowej. Autor wystaw fotograficznych ukazujących życie codzienne w krajach Afryki. Publikacje w „Misyjnych drogach", „Poznaj Świat", „Catholic Mirror" (Kenia), „Magazynie Familia", „Warto", „W drodze", „Almanachu Prowincjonalnym", „Tygodniku Powszechnym". Związany z organizacjami pomocowymi w Ugandzie i Kenii. Motto: „Pokochajcie Afrykę!" (kard Charles Lavigerie).

Kontakt:
krzysztof.blazyca@gosc.pl
Więcej artykułów Krzysztofa Błażycy