Nowy Numer 16/2024 Archiwum

"Do Canossy i z powrotem. Anegdoty z historii Kościoła"

Z cyklu: Co warto przeczytać?

Jeśli jesienne dni odbierają Wam chwilowo humor, to z serca polecam Wam książkę Ulricha Nersingera "Do Canossy i z powrotem". To zbiór anegdot z życia Kościoła opowiedziany z przymrużeniem oka, a przy okazji naprawdę wiele możemy się dowiedzieć, a nawet pośmiać. 

Wydawałoby się, że męczennicy umierali godnie, na poważnie. Część oczywiście tak umierała, ale zdarzały się też takie wyjątki, które siłą rzeczy bardzo mocno od tej reguły odbiegają. Na przykład taki św. Wawrzyniec! Albo Thomas More! Ja dopiero teraz dowiedziałam się, jak olbrzymie poczucie humoru mieli, nawet w chwili śmierci. Bo dobrze zdawali sobie sprawę, że śmierć nie jest końcem. 

Kiedy znalazł się na szafocie [Thomas More - przyp. red.] i miał złożyć głowę na drewnianym klocu, wskazał na swoją bujną brodę, po czym zwrócił się do kata słowami: "Miejcie wzgląd na nią, ona nie dopuściła się żadnego przestępstwa".

Niezwykle ciekawy jest rozdział dotyczący dyplomacji papieskiej, który ukazuje jej jakość, ale także m.in. odwagę nuncjuszów. 

W jednym ze swoich listów z roku 1924 Gieorgij Wasyljewicz Cziczerin, minister spraw zagranicznych Rosji Radzieckiej, tak ocenił jakość papieskiej dyplomacji: "My, komuniści, jesteśmy pewni zwycięstwa nad kapitalistami z Londynu. Ale Rzym może się okazać twardym orzechem do zgryzienia. gdyby go nie było, bez trudu poradzilibyśmy sobie z każdą odmianą chrześcijaństwa. Tymczasem z Rzymu ślą dla ochrony religii przedstawicieli różnych narodowości. Są skuteczniejsi od dział i armii. Wynik tej wojny wygląda na niepewny. Pewne jest tylko to, że długo potrwa".

Z książki dowiemy się, kim są naprawdę kardynałowie. Skąd się wywodzą i dlaczego  określa się ich pars corporis pape. I co ma do tego wszystkiego "zawias"? Rozbawi was także anegdotka o Klemensie VII, który z ulgą przyjął śmierć kardynała Pompeo Colonny. Skwitował to "wreszcie jestem papieżem!" Z tego rozdziału dowiecie się również, jak pewien kardynał odrobinę pomógł Duchowi Świętemu przy wyborze przyszłego papieża Sykstusa V (to jest siebie samego).  

Myślę, że rozdział Fazzoletti może was zaskoczyć, jeśli chodzi o postać Aleksandra VI, tak tego Aleksandra VI.... Co ciekawe, "pomimo kontrowersyjnego stylu  życia Borgia jako zwierzchnik Kościoła rzetelnie zabiegał o jak najlepsze spełnianie swoich obowiązków religijnych". Przy okazji poczytacie co nieco o Juliuszu II i Leonie X.

Bardzo ciekawą postacią pojawiającą się w książce jest Pasquino, czyli posąg, który komentował Kościół i życie Wiecznego Miasta. I robi to właściwie od 500 lat...

Niezwykłym papieżem musiał być Benedykt XIV, który słysząc komplementy na swój temat kwitował: "Już dobrze, jestem jak posągi na fasadzie św. Piotra - z daleka jeszcze ujdą, ale z bliska lepiej ich nie oglądać!". Także jego następca nieźle zapisał się w historii. Klemes XIV podczas procesji konnej na objęcie Lateranu, spadł z konia, który się spłoszył. Wszystkich ogarnęło przerażenie. Sytuację uratował sam papież, który wstał o własnych siłach i rzekł:

"Wygląda na to, że można przejmować sukcesję nie tylko jako Piotr, ale jako i Paweł".

Bardzo ciekawa jest historia Piusa VII i Napoleona. Szczególnie polecam dialog pomiędzy nimi. Poza tym papież okazał niesamowite miłosierdzie rodzinie Bonapartych, więcej o tym w rozdziale Pod klątwą rewolucji francuskiej - Napoleon i Kościół

Z książki dowiemy się, który papież był niezwykle zafascynowany nowinkami techniki i kazał zbudować elektrownię, która (uwaga!) wytwarzała aż 7 kilowatów! A po swojej operacji, gdy już został wybudzony wysłał do oczekujących swojego kamerdynera z jednoznacznym przesłaniem:

"Jego Świątobliwość nie zamierza dzisiaj osobiście stawić się w raju!" 

Ulrich Nersinger pokazuje blaski i cienie ludzi Kościoła od jego początków po czasy nam współczesne. Nie owija w bawełnę, ale dzięki temu potrafimy spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy. I choć mamy tendencję, by bardziej pokazywać te ciemne strony, to jednak będąc uczniami Chrystusa powinniśmy widzieć właśnie jasne strony, które czasami są spychane na drugi plan. Nersinger ułatwia nam to zadanie. Autor ma niezwykły talent, by pokazywać historię w sposób rzetelny, a jednocześnie zabawny (jeśli wypada). Czytelnik może więc wyrazić przy czytaniu całą gamę uczuć: od lekkiej zgrozy, zdziwienia, poprzez śmiech, a nawet wzruszenie. Ostatecznie czytelnik dochodzi do wniosku, że Kościół pomimo różnych jego wad, jednak jest umiłowaną oblubienicą Chrystusa i warto w nim być, trwać, kochać go i starać się naprawić w nim to, co wynika z ludzkiej ułomności. 

W ostatnim rozdziale jest mądry dialog pomiędzy Michaelem Schumacherem a Benedyktem XVI, któremu wręczył kierownicę bolidu Formuły 1.

Szef Ferrari rzucił przy tym uwagę, że to bardzo skomplikowane urządzenie: E' molto complicato, Santita'!. Odpowiedź, jaką usłyszał, brzmiała: "Kierowanie Kościołem to też niełatwa sprawa".

Św. Hieronim mawiał, że "nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa", myślę, że warto również choć trochę poukładać sobie historię Kościoła (nieznajomość tej historii również może nam wiele rzeczy wypatrzyć) i sięgnąć po książkę Ulricha Nersingera. Czyta się ją szybko, nie jest to też opasłe tomisko, a przynajmniej zdobędzie chociaż podstawową wiedzę, którą zawsze warto pogłębić. 

Z serca polecam.


Ulrich Nersinger, Do Canossy i z powrotem. Anegdoty z historii Kościoła, Wydawnictwo Salezjańskie 2020

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy