Oscar dla pełnometrażowego dokumentu „Amerykańska fabryka” był jak najbardziej zasłużony.
Zasłużony, chociaż wystąpienie Julii Reichert, współautorki dokumentu, która odbierając Oscara, zauważyła, że „ludziom pracy powodzi się obecnie coraz gorzej i gorzej, wierzymy, że wszystko ulegnie poprawie, kiedy robotnicy całego świata się zjednoczą”, przypominało bardziej manifest polityczny. W pewnym kraju w ubiegłym wieku robotnicy już się zjednoczyli, tak przynajmniej twierdziła tamtejsza propaganda, co przyniosło w efekcie tragiczne skutki. Jednak „Amerykańska fabryka” będąca owocem współpracy Julii Reichert i Stevena Bognara w niczym nie przypomina upolitycznionych agitek kręconych przez Michaela Moore’a.
Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza