Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zakochany Bóg

Czy kiedykolwiek przyszło Ci do głowy, że Bóg jest w Tobie po prostu zakochany? Że patrząc na Ciebie odczuwa nieustanny zachwyt? Że tęskni, jak tęsknią za sobą zakochani?

W Piśmie świętym Bóg wielokrotnie mówi o swojej tęsknocie. Przedstawia się jako Oblubieniec. Król, wychodzący naprzeciw Oblubienicy, zachwycony jej pięknem. Co ciekawe, motyw oblubieńczej miłości Boga do człowieka częściej spotykany jest w Starym Testamencie. Nowy Testament przynosi nam obraz kochającego Ojca. To jakby kontynuacja tej miłości, przełożenie jej na konkretny owoc.

Słowo Boże wypełnione jest zapewnieniami Boga o Swojej miłości do człowieka. Bóg jest zakochany do szaleństwa. Zdolny do wszystkiego, byleby pozyskać wzajemność w miłości. Księga Ozeasza jest przepiękną opowieścią o niezrozumiałej miłości Boga do człowieka. Jej symbolem jest miłość proroka do kobiety - nierządnicy o imieniu Gomer. Ozeasz poślubia ją, a potem, wciąż na nowo, przebacza jej nieustanną niewierność. Z każdą kolejną zdradą, jego zranione serce mocniej kocha.

Bóg odsłania się przed człowiekiem w tej opowieści; odsłania przed nami swoją słabość do nas, swoją tęsknotę i swoją miłość, która zachwyca i szokuje. On nie zgadza się na nasze odejście; jest gotowy poślubić nas na nowo, gdy my zerwiemy przymierze.

"Pan rzekł do mnie: «Pokochaj jeszcze raz kobietę, która innego kocha, łamiąc wiarę małżeńską». Tak miłuje Pan synów Izraela, choć się do bogów obcych zwracają". Bóg będzie ścigał swoją Oblubienicę ze swoją miłością, choćby miał ją "wyprowadzić na pustynię i mówić jej do serca", dopóki Ona nie zrozumie, że tylko w Nim jej życie będzie spełnione.

"Daj mi pić" - prosi nieśmiało Jezus Samarytankę, a potem wchodzi z nią w dialog, w relację, która przynosi wyzwolenie. Zakochany Bóg dosiada się przy studni do zmęczonej, rozczarowanej życiem kobiety, która nie znalazła szczęścia i wolności w tym, co oferował jej "wyzwolony" świat. Tylko w relacji z zakochanym Bogiem człowiek jest naprawdę wolny. "Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki" - mówi Jezus. - "Daj mi tej wody, żebym nie pragnęła więcej" - woła ta, która w ramionach sześciu kolejnych mężczyzn nie potrafiła odnaleźć zaspokojenia. "Ja jestem" - odpowiada Jezus. To wystarczy.

"Zakochany w człowieku Bóg dał nam wszystkie uczucia, jakie znamy w miłości do człowieka - pisał ks. Jan Twardowski. - Tęsknotę, opuszczenie, rozpacz, osamotnienie, radość z obecności".

"Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu - radość". "Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze on na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów...". Czy to nie brzmi jak zapowiedź uczty weselnej?

"Czy pomyśleliście kiedyś: «Bóg o mnie marzy? - pyta papież Franciszek w jednej ze swoich homilii. - Bóg myśli o mnie! Jestem w umyśle i sercu Pana, a On jest w stanie przemienić moje życie!». A czyni wiele projektów: «Zbudujemy domy, zasadzimy winnice, będziemy jedli razem...». Takie marzenia może mieć tylko ktoś zakochany. I Pan daje się poznać jako ktoś zakochany w swoim ludzie".

Nasze serca, targane wątpliwościami, są zamknięte na przyjęcie prawdy, że Bóg kocha nas aż tak mocno. "Bóg mówi dziś do Ciebie - kontynuuje papież. - «Przecież nie wybrałem cię, bo jesteś najmocniejszy, najliczniejszy, najpotężniejszy. Wybrałem cię, bo jesteś najmniejszy ze wszystkich. Możesz nawet powiedzieć: najnędzniejszy ze wszystkich. Takiego cię wybrałem». To się nazywa miłość".

"I powiedzą w owym dniu: oto nasz Bóg, Ten, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność; cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Aleksandra Pietryga

Redaktorka Gosc.pl

Absolwentka studiów teologicznych na Uniwersytecie Opolskim i podyplomowych studiów dziennikarskich w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. J. Tischnera w Krakowie. Pracowała w szkolnictwie, a także instytucjach zajmujących się problemami rodzin. Od studiów publikowała w prasie lokalnej Górnego Śląska i Śląska Opolskiego, a także w mediach katolickich. Była zawodowo związana z portalami internetowymi: Opoka.fm i Opoka.tv. Współautorka (razem z ks. Markiem Dziewieckim) audiobooka "Uzależnienia. Jak je pokonać? Jak się przed nimi chronić?". W "Gościu" od 2010 roku. Interesuje się psychologią i teologią duchowości. Uwielbia czytać książki, jeździć na rowerze i gotować. Jej obszar specjalizacji to rodzina i wiara.

Kontakt:
aleksandra.pietryga@gosc.pl

  • AnnaEwa
    14.02.2020 10:40
    Nigdy tak nie myślałam. W Księdze Ozeasza widziałam Boga, który wybacza niewiernej żonie, ale nie z zakochania, ale dlatego, że została upokorzona. Gomer w Księdze Ozeasza zostaje surowo ukarana. Obnażona przed oczami kochanków. Jej winnice zostają zniszczone, ozdoby odebrane, zabrane zostają jej len i wełna, którymi się okrywała. I dopiero gdy taka naga i upokorzona znajdzie się na pustyni i nie będzie już mieć do kogo się zwrócić o pomoc, wtedy wróci do męża. Ten obraz nie przypomina zakochania.
    doceń 6
  • MariaW
    14.02.2020 12:52
    Bóg nigdy nikogo do niczego takiego nie prowadzi. To sam człowiek odchodząc od Boga sprowadza na siebie wszystkie te nieszczęścia. A Bóg cały czas próbuje przyjść człowiekowi z pomocą. Potem po wielu latach, patrząc na swoje życie człowiek widzi, ile szans otrzymał, ile razy ręka Boga była do niego wyciągnięta, której człowiek nie zauważył, albo zlekceważył, albo niestety nawet odrzucił. Pomoc, którą daje Bóg, kiedy jeszcze nie jesteśmy Jego przyjaciółmi wcale nie jest jakaś trudna do rozpoznania, zamglona i problematyczna. Aby wymienić tylko przykłady najbardziej widoczne, np. znam osobę, przed której oknami przez lata było budowane Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, a potem przez lata tam stało i codziennie mogła je widzieć, a ta osoba tam nie poszła, lecz dopiero po wielu latach. Znam też osobę, której było dane pracować kilka lat w Izraelu, ale nigdy nie przyszło jej do głowy, że to Bóg ja woła. Znam też osobę, która od urodzenia mieszka 30 m od wspaniałego kościoła i nigdy tam nie była, zresztą każdy zna sposoby, jakimi Bóg dotarł do niego. Są tysiące ludzi, którzy wiedzą o Panu Jezusie, ale puszczają tę wiedzę mimo uszu. Miłość, dobroć i cierpliwość Boga jest naprawdę nieskończone.
  • AnnaEwa
    14.02.2020 19:19
    Tego obrazu nie ma w Księdze Ozeasza. Tam jest scena, gdzie Bóg upokarza i wydaje wrogom zdradzającą żonę, symbolizującą Izrael by ten poczua ucisk. Niszczy winnice i odbiera majątek, by spokorniała i wróciła. A gdy już wróci, to jeszcze raz zostanie upokorzona, by być pokorną jak w dniu wyjścia z Egiptu. To nie jest obraz zakochania, czy miłości. Nie jest to niczym nadzwyczajnym, ponieważ Stary Testament akcentował władzę męża nad żoną oraz posłuszeństwo. Koncepcja Boga jako miłości zrodziła się później, a swój wyraz znalazła w Nowym Testamencie, w I Liście Jana.
    doceń 3
  • Rafaello7
    28.05.2020 09:33
    W tym dialogu z Samarytanką to widać szczególnie. W Kazaniu na Górze Jezus grzmi przecież: "jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i Faryzeuszy, nie wejdziecie do Królestwa Bożego". A przecież uczeni w Piśmie i Faryzeusze to byli najbardziej pobożni ludzie w tamtych czasach. Dzisiaj są symbolem obłudników bo znamy ich jedynie z tego, co Jezus powiedział o nich w Ewangelii. Jezus mówił też że jeśli ktoś choćby spojrzy pożądliwie, już popełnia cudzołóstwo. Mówił też o tym że lepiej obciąć sobie rękę lub wydłubać oko niż zgrzeszyć. Mówił też o małżeństwie, że kto poślubia inną popełnia cudzołóstwo. Wydaje się więc, że gdyby postępował konsekwentnie, to takie osoby jak Samarytanka wprost zrównywałby z ziemią. A w tym spotkaniu nawet złego słowa jej nie powiedział, choć wiedział o niej wszystko. Jezus wydaje się być w tym zupełnie nielogiczny.

    A jednak to wszystko ma swoje logiczne wyjaśnienie - właśnie w tym, że Jezusem kieruje szalona miłość. Zarówno w tym kazaniu na Górze, Jezus wypowiadał tak ostre słowa kierowany szaloną miłością do ludzi, jak i w tym spotkaniu z Samarytanką daje się poznać Jego szalona miłość.

    Swoje kazanie na Górze Jezus kończy porównaniem, do kogo podobny jest ten, który wprowadza i ten który nie wprowadza Jego słów w czyn. Jezus pragnie byśmy budowali na skale, by nasze życie nie runęło.

    Tych jednak, którym życie runęło, Jezus podnosi. Podnosi w niezwykły sposób. Mógł przecież powiedzieć Samarytance w zwykły sposób: "Swojego pragnienia bycia kochaną nie zaspokoisz w żadnym mężczyźnie. Zaspokoisz je jedynie w Bogu". Jezus objawia jej to jednak w tajemniczy sposób. Zaczyna mówić jej o wodzie żywej. Ona tych słów nie rozumie, ale jest nimi zaintrygowana. Taki właśnie jest Jezus: intryguje, fascynuje, przemawia do serca.
    doceń 1
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji