Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Szef PSL: Skręt w lewo nie pomógł i za dużo było ideologii

Koalicja Europejska była na wybory europejskie, ten etap jest za nami - powiedział w poniedziałek szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Teraz trzeba wyciągnąć wnioski i zdecydować, co dalej - dodał. Ocenił, że kampania KE nie przyciągnęła, skręt w lewo nie pomógł i za dużo było ideologii.

Zapytany w TVN24, czy teraz PSL jest w Koalicji Europejskiej, czy z niej wyszło, odpowiedział: "Umowa koalicyjna została zawiązana na wybory europejskie, te wybory się zakończyły, więc czas funkcjonowania koalicji już jest za nami, za nami są wybory". "Teraz trzeba podsumować, wyciągnąć wnioski i podjąć decyzję, co dalej. Ja bym chciał to zrobić bardzo szybko, ale po konsultacji z naszymi członkami, strukturami" - dodał.

Zapytany, czy to oznacza, że nie chce iść dalej z pozostałymi ugrupowaniami, które współtworzyły KE, zaznaczył, że dla PSL pierwszy i naturalny wybór to samodzielny start w wyborach. "Ale też będziemy rozmawiać ze wszystkimi tymi, którzy chcą ciężko pracować, nie we wrześniu, nie w październiku, tylko od czerwca, bo żeby wygrać wybory, to trzeba jeździć, zasuwać od świtu do nocy już teraz" - dodał.

Po zwróceniu uwagi, że kampania KE przed eurowyborami wyglądała, jakby nie było na nią żadnego pomysłu, że nie było hasła wyborczego, i pytaniu, co PSL robiło w tej kampanii, Kosiniak-Kamysz odpowiedział, że "nie na wszystko, jak się ma określoną pozycję, ma się wpływ".

"Sztab nie był naszą domeną. Ja uważam, że lepiej niż robić konwencje co tydzień, z których niewiele się przebijało i niewiele zostawało na trwałe, trzeba było wyjść tak jak Jarubas, jak Hetman, jak Arłukowicz na targi i wygrać z telewizją Kurskiego, bo to był przeciwnik" - powiedział szef PSL. Dodał, że jeżeli z PiS chcą dziś "wysyłać skrzynki szampana, to na Woronicza". "Bo to dzięki propagandzie telewizji wiele osób zostało wprowadzonych w błąd, zostało oszukanych" - dodał.

Ocenił, że kampania KE "nie przyciągnęła" i że "na pewno skręt w lewo nie pomógł, zmobilizował bardzo mocno elektorat PiS, który w jakiś sposób poczuł się zagrożony". "Myślę, że za dużo było ideologii, takiego skrętu w lewo w Koalicji Europejskiej, niepotrzebne wzięcie na sztandary różnych spraw ideologicznych" - powiedział szef PSL.

Jak dodał, "zaczęło się" od podpisania przez prezydenta Warszawy karty praw osób LGBT. "Było też wystąpienie pana Jażdżewskiego, i to się wydaje »piątą kolumną PiS«. Donald Tusk bardziej chyba zmobilizował wyborców PiS-u niż Koalicji Europejskiej " - ocenił Kosiniak-Kamysz. Zapytany, co ma na myśli, szef ludowców zwrócił uwagę na rozkład frekwencji wyborczej w niedzielnym głosowaniu. "Bardziej wschód i południe niż zachód i północ. Tam, gdzie (...) silniejsza jest Platforma i lewica, tam mobilizacja elektoratu była mniejsza" - zauważył Kosiniak-Kamysz.

Na pytanie, co złego widzi w karcie praw osób LGBT, prezes PSL wskazał na zbyt wiele "propagandy", która pojawiła się przy okazji jej podpisania. "Oczywiście odnośnik WHO (chodzi o wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia dot. edukacji seksualnej młodzieży, o których mowa w karcie - PAP) budzi wątpliwości wielu osób w Polsce, ale przede wszystkim fałszywa propaganda, która rozsiewała się w telewizji rządowej. Jakbyśmy czytali »paski«, opozycja była winna wszystkiemu: kradzieży, donoszeniu na Polskę; porównywanie z Hitlerem, Stalinem" - wyliczał polityk.

Telewizji publicznej wytknął też zarzuty, które sformułowała pod adresem PSL, dotyczące np. wojny z Kościołem czy "braku szacunku do wspólnoty". "Tego było tak wiele, że wywierało wpływ" - przekonywał Kosiniak-Kamysz.

Pytany, czy wybory do PE zostały potraktowane przez mieszkańców wsi jak referendum w obronie Kościoła, Kosiniak-Kamysz odparł, że "nie do końca". "Myślę, że wszystkim przyzwoitym ludziom, niezależnie, na kogo głosują, przeszkadza pedofilia i w Kościele, i w każdym innym wydaniu. I rozmawiałem z wieloma osobami, w tym na wsi, którzy mówili: »nie akceptujemy takiego zachowania«" - powiedział.

Na uwagę, że mieszkańcy wsi mogą myśleć: "Nie akceptujemy, ale bronimy Kościoła, bronimy, biskupów", lider ludowców odparł: "Nie bronimy biskupów, nie bronimy kleru, ale bronimy się przed atakiem na wspólnotę". Podkreślił, że mieszkańcy wsi "poszli nie w obronie Kościoła, który kryje pedofilów, tylko w obronie wspólnoty Kościoła".

Na stwierdzenie, że ponad 70 procent mieszkańców wsi głosowało na PiS i w ten sposób "wieś powiedziała »nie«" PSL-owi, że "PiS odebrało wieś PSL-owi", Kosiniak-Kamysz odparł, że "udało się też pozyskać nowe głosy w miastach", a mówiąc o mieszkańcach wsi, ocenił, że "to nie jest zaskoczenie, że PiS wygrywa na wsi, wygrywało w roku 2015". Na uwagę, że "nie aż tak", Kosiniak-Kamysz stwierdził, że "gdyby nie było PSL-u w Koalicji Europejskiej, to na wsi wynik Koalicji byłby nie 20 proc., tylko 2 proc.".

Pytany, czy wyobraża sobie sytuację, że jeśli w przyszłości powstanie duża koalicja, będzie w niej Wiosna Roberta Biedronia, odpowiedział: "Mówiłem przed wyborami jeszcze, że jeśliby chciał Robert Biedroń dołączyć do koalicji, jeśli będziemy ją tworzyć, to tam PSL-u nie będzie". "Nie jesteśmy w stanie pomieścić się w takiej koalicji" - dodał.

Na pytanie, czy wyobraża sobie w przyszłości koalicję z PiS, szef PSL odpowiedział: "A czy weszliśmy w koalicję, jak byliśmy kuszeni w sejmikach?". Stwierdził, że nie wyobraża sobie takiej koalicji.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama