Nowy numer 17/2024 Archiwum

Putin przy piłce

Rosja otwiera mundial, a tymczasem Norwegia chce zwiększyć liczbę amerykańskich żołnierzy pod rosyjską granicą. Spokojnie, Rosja nikomu krzywdy nie zrobi… w czasie mundialu.

To prawdziwa ironia, że w dniu, w którym Władimir Putin zaprezentuje się światu jako dobry gospodarz prestiżowej imprezy, władze Norwegii zwróciły się do USA z prośbą o rozmieszczenie w ich kraju dodatkowych wojsk. Dzisiaj jest to 330 marines, a prośba Norwegów zakłada zwiększenie tej liczby do 700. Dodatkowe siły miałyby stacjonować właśnie w pobliżu granicy z Rosją, w regionie Tromso, w norweskiej Arktyce. Nikt w Norwegii nie ukrywa, że jest to spowodowane rosnącym poczuciem zagrożenia ze strony Rosji. Projekt zakłada, że liczba ta miałaby wzrosnąć do 2019 roku, ale pojawienie się tej informacji właśnie w dniu rozpoczęcia mundialu, ma znaczenie symboliczne.

– Nie możemy wykluczyć, że mundial działa na Putina moderująco, to znaczy on nie chce sobie zepsuć przyjęcia. Do czasu zakończenia mundialu Rosja nie wykona jakichś agresywnych działań. Natomiast po zakończeniu – wszystko jest możliwe. I tego można się obawiać, że Putin będzie bardziej skłonny do zachowań ryzykownych – mówił mi wczoraj Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (cała rozmowa w GN za tydzień).

Dębski nie ma wątpliwości, że Putinowi mundial jest potrzebny do poprawy notowań na Zachodzie. – Rosjanie mają jednak świadomość, że są izolowani, że są mocarstwem drugiej albo nawet trzeciej  kategorii. Zostali jednak wyrzuceni z G8, to jest jakimś symbolicznym przekazem, że nie są uznawani za pełnoprawne mocarstwo. Po sprawie otrucia Skripala kilkuset dyplomatów rosyjskich zostało wydalonych przez państwa demokratyczne, więc oni tę izolację odczuwają. Natomiast te mistrzostwa są potrzebne do tego, by pokazać, że Rosja izolowana nie jest. Pozwala im to przejść do porządku dziennego nad okupacją Ukrainy i nielegalną aneksją Krymu, pozwala zapomnieć o tym, że przed chwilą próbowali zamordować byłego szpiega – jeszcze „pół biedy”, że na terytorium Wielkiej Brytanii, ale próbowali go otruć gazami bojowymi. W tym znaczeniu poprawa wizerunku jest im potrzebna i będą wykorzystywać do tego mundial. FIFA im w tym niestety pomaga – mówi dyrektor PISM.

Prośba Norwegów o wzmocnienie granic z Rosją ma znaczenie symboliczne. Ten mundial nie powinien odbywać się w kraju, który nie tylko zagraża bezpieczeństwu sąsiadów, ale w ostatnich latach już pokazał, że potrafi posunąć się bardzo daleko.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny