Nowy numer 13/2024 Archiwum

Żydzi i Polacy - szacunki i brak szacunku

Skąd czerpią swą wiedzę ci, co z taką butą albo niefrasobliwością mówią o Polakach jako „narodzie sprawców”?

Mentorzy „pedagogiki wstydu” dostali ostatnio wiatru w żagle i dalejże pouczać nas o naszej antysemickiej podłości. Nikt nie przedstawił wiarygodnych danych na temat liczby krzywd, jakie Polacy wyrządzili Żydom w czasie II wojny, ale oni wiedzą, że była to skala uprawniająca do twierdzenia, iż „Polacy brali udział w Holokauście”. Włodzimierz Cimoszewicz nie ma co do tego wątpliwości. – Oczywiście, że brali – mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. I powołuje się na szacunki, wedle których donosy do gestapo na Żydów składało co najmniej 60 tysięcy ludzi.

Cóż, to takie same szacunki, jak te o podziemiu aborcyjnym w Polsce, na które powołują się feministki. Raz jest to 100 tysięcy, a innym razem 200 tysięcy, w zależności od humoru i stanu trawienia szacujących.

Podobne szacunki mówią, że Polacy zabili w czasie wojny od 5 tys. do 50 tys. Żydów. Ale skoro rozrzut jest tak duży, to znaczy, że nic o tym nie wiemy. Wiemy za to, że sam Henryk Sławik uratował około 5 tysięcy Żydów. Wiemy, że Irena Sendlerowa uratowała około 2500 żydowskich dzieci. Wiemy, że wiele tysięcy Żydów uratowali (mimo groźby śmierci) Polacy w całym okupowanym kraju, co zostało udokumentowane i o czym świadczą drzewka w instytucie Yad Vashem.

To nie są szacunki. To wiemy. A do tego jest mnóstwo historii, które nie zostały udokumentowane. Do takich należy przypadek brata mojego dziadka, księdza Czesława Kucharczaka. W czasie wojny był proboszczem parafii w Bliżynie, obecnie diecezja radomska. Z relacji rodziny wiem, że na poddaszu kościoła przechował dwie rodziny żydowskie. Jedzenie nosił im w nocy i pod osłoną mroku wynosił nieczystości. Wiedział o tym tylko jego brat Stanisław, który mu pomagał. Działo się to pod bokiem niemieckich oficerów, którzy na plebanii mieli kwaterę. Kiedyś ludzie przyprowadzili proboszczowi dziewczynkę, którą Żydzi wypchnęli z transportu. Miała przy sobie kartkę z imieniem, nazwiskiem i datą urodzenia. Matka księdza, która była gospodynią na plebanii, przygarnęła ją, udając, że to Polka, ich krewniaczka. Wszyscy ci ludzie przeżyli wojnę.

Nie zostało to nigdzie zgłoszone. Ksiądz nie dbał o to, zrobił to, co powinien zrobić chrześcijanin. Jego brat po wojnie pomógł żydowskim rodzinom znaleźć mieszkanie i pracę.

Ile było takich sytuacji? Czy one przeważają nad liczbą niegodziwości? Nie wiem, ale skąd wiedzą to ci, co z taką butą albo niefrasobliwością mówią o Polakach jako „narodzie sprawców”?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka