Nowy numer 13/2024 Archiwum

Żeby było tak, jak było...

...40 lat temu. Tymi słowami kwituje sens reformy edukacji aktorka, która w „Uchu prezesa” wciela się w postać minister Anny Zalewskiej. Oby skończyło się na tym skądinąd dobrym żarcie, bo raport NIK dotyczący sytuacji w szkołach jest bardzo niepokojący.

Sekretarka wpada do gabinetu prezesa i rzuca mu przed oczy plecak kilkunastoletniej córki. Zmartwiona stanem kręgosłupa swojego dziecka, każe podnieść „tobół” zmieszanej całą sytuacją minister, która właśnie odbywa z prezesem miłą pogawędkę o tym, jak to sympatycznie było w szkołach za Gierka. Osiem kilogramów, ręka drży, ale ostatecznie nikt nie przejmuje się zdrowiem dzieci, a El Comandante (tak w serialu określa Kaczyńskiego prezes TVP) kontynuuje swoją sentymentalną opowieść o gorącym mleku w przerwach lekcyjnych i soczystych morwach na szkolnym boisku.

Nawet zabawne, ale trochę smutniej człowiekowi, kiedy widzi, że satyra spotyka się z rzeczywistością. Najwyższa Izba Kontroli właśnie sprawdziła wagę tornistrów 19 tys. uczniów w podstawówkach i gimnazjach w różnych rejonach kraju. Pomimo tego, że media trąbią o problemie co najmniej od kilkunastu lat, sytuacja nadal jest bardzo zła: okazało się, że prawie połowa plecaków przekracza zalecany ciężar, czyli 10% wagi dziecka. W wielu przypadkach waga codziennego bagażu przekraczała nawet połowę masy ciała ucznia – gdybyśmy zachowali proporcje, służbowy neseser przeciętnego mężczyzny musiałby ważyć aż 35 kg. Wszystko przez to, że ponad połowa szkół nie zapewnia dzieciom możliwości przechowania niepotrzebnych w domu podręczników i przyborów. Wiele do życzenia pozostawiają także meble, które są kolejną po ciężkich plecakach przyczyną wad kręgosłupa.

To jednak nie wszystko – NIK zbadał także stan techniczny placówek. Aż 70 proc. z nich nie zapewnia uczniom bezpieczeństwa: schody są śliskie, sanitariaty przestarzałe, a w niektórych szkołach zauważono, że z podłóg wystają metalowe pręty...Największym problemem od lat pozostaje jednak źle ułożony plan zajęć, w którym wymagające większej koncentracji przedmioty ścisłe są nauczane na ostatnich godzinach lekcyjnych. W efekcie zmęczeni uczniowie mają problem z przyswojeniem materiału.

MEN zapowiada, że zajmie się wszystkimi wymienionymi problemami. Szkoda jednak, że zamiast zacząć od rzeczywistej zmiany jakościowej, rządzący zdecydowali się na widowiskową reformę strukturalną. Można mieć jeszcze nadzieję na to, że po jej dokonaniu podejmą próbę modernizacji szkół. W przeciwnym razie, przeprowadzona na szybko i bez konsultacji z ekspertami reforma może obrócić się przeciwko nim. Kiedy zacznie się zamieszanie z likwidacją gimnazjów, a zirytowani rodzice dojdą do wniosku, że ich pociechom żyje się gorzej niż wcześniej, rząd zacznie tracić w sondażach.

Przyczyną spadku poparcia dla PiS nie będą zatem Misiewicze czy sprawa TK, ale niedopracowana reforma edukacji. Jeśli zapowiadane zmiany w służbie zdrowia także zakończyłyby się fiaskiem, opozycja po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy otrzymałaby od losu dwa, silne argumenty do prowadzenia dalszej walki z władzą. W tym kontekście bardzo trudno zrozumieć nieprzemyślane decyzje, które podejmują w ostatnim czasie rządzący.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwent dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczynał w Akademickim Radiu UL Uniwersytetu Łódzkiego. Współpracował z kwartalnikiem „Fronda Lux”, „Teologią Polityczną Co Miesiąc”, portalami plasterlodzki.pl i bosko.pl. Publikował także w miesięczniku „Koncept”. Interesuje się muzyką i szeroko pojętą kulturą. Jego Obszar specjalizacji to kultura, sprawy społeczno-polityczne, tematyka światopoglądowa, media.

Kontakt:
maciej.kalbarczyk@gosc.pl
Więcej artykułów Macieja Kalbarczyka