Nowy numer 13/2024 Archiwum

Święta krowa z kucykiem

Kijowski powinien być wyeliminowany z życia publicznego.

Przypadek Mateusza Kijowskiego, twórcy Komitetu Obrony Demokracji, skłania do szerszej refleksji. Nie tylko nad załganiem broniących go mediów, co zresztą świetnie opisał w ostatnim komentarzu Wojciech Teister. Jego przypadek należy wpisać w szerszy problem, jakim jest zjawisko niepłacenia alimentów.

W Polsce jest około miliona dzieci, którym się one należą.  Jednak tylko 16–17 proc. zobowiązanych do ich płacenia wywiązuje się z tego regularnie i terminowo. Pozostali, jak Kijowski, zapewne przedstawią nam  sto ważnych powodów, dla których nie płacą. Albo powtórzą za nim, że nie uchylają się od płacenia alimentów, tylko po prostu nie stać ich na zapłacenie. Tymczasem lider Komitetu Obrony Demokracji zwolnił się z pracy, aby mieć więcej czasu na działalność społeczną. Efekt będzie taki, że jego dzieci kolejnych alimentów także nie otrzymają. W ramach rekompensaty będą mogły za to oglądać tatusia perorującego na wiecach o potrzebie przestrzegania prawa i konieczności obrony demokracji. 

Tymczasem za takich nieodpowiedzialnych facetów jak lider Komitetu Obrony Demokracji płacimy wszyscy. W przypadku 324 tys. dzieci świadczenia płacone są nie przez zobowiązanych do tego rodziców, ale z Funduszu Świadczeń Alimentacyjnych. Dodam, że skala zjawiska jest większa, Fundusz nie przejmuje bowiem wszystkich zobowiązań. Płaci jedynie wtedy, kiedy kwota dochodu na osobę w rodzinie nie przekracza 725 zł. Jeśli dochód jest większy, osoba wychowująca dziecko musi sobie radzić sama. Dłużnicy alimentacyjni, nie tylko Kijowski, mogą, niestety, liczyć na taryfę ulgową w społeczeństwie.  Nawet gminy, które wypłacają świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego, choć są zobowiązane, aby dłużników alimentacyjnych wpisywać do rejestrów dłużników Biur Informacji Gospodarczej (BIG), często tego nie robią. Pomimo tego w bazach BIG znajdują się obecnie nazwiska 202 tys. zalegających z płaceniem swych alimentów. Zaległości te przekraczają 6,2 miliarda złotych.

Tę pulę co miesiąc powiększa także Kijowski, dzielny obrońca demokracji i stróż prawa. Uważam, że takie osoby nie mają moralnego prawa do bycia liderami opinii publicznej. Aby sprawa była jasna: ten komentarz nie jest wymierzony w uczestników demonstracji przeciwko kastrowaniu Trybunału Konstytucyjnego. Wiem dobrze, że uczestniczą w nich nie Polacy „gorszego sortu” czy obrońcy „oligarchii”, ale ludzie oburzeni psuciem państwa, fatalnym stylem tych zmian, autentycznie zatroskani o przyszłość kraju.

Podobnie jak demonstracje zwolenników PiS w okresie, kiedy ta partia była w opozycji, tak i obecne są dowodem na to, że wolność w Polsce nie jest ograniczana. Chodzi mi o to, aby twarzami takich protestów nie byli osobnicy, którzy konsekwentnie zaniedbują podstawowe obowiązki wobec swych dzieci. Dłużnicy alimentacyjni, święte krowy naszego społeczeństwa, powinni być napiętnowani i usunięci z przestrzeni publicznej przez wszystkie środowiska polityczne i partie.  

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego