Nowy numer 13/2024 Archiwum

Katowanie miasta

Nad Katowicami będzie się wzywać szatana. Za publiczne pieniądze. To normalne?

Katowice obchodzą 150 lat swego istnienia. Z tej okazji w mieście odbywają się różne imprezy, w tym sobotni koncert w Parku Leśnym. Godzina 18.00 na terenach rekreacyjnych – czego chcieć więcej? I ten właśnie czas z woli władz zajmą „rockowe produkty eksportowe Górnego Śląska, z których jesteśmy dumni”. Pierwszym z nich będzie metalowy zespół Kat. Pamiętałem z młodości tę grupę jako zespół – ni mniej ni więcej – satanistyczny. Ich nazwa wzięła się, jak pamiętam, z odwrócenia słowa „tak”, co już samo w sobie było wymowne. Grupa ta była już kilkakrotnie reaktywowana, ale choć zmieniał się skład ekipy i detale formalne, to, jak widać, niespecjalnie zmienił się satanistyczny charakter utworów. Wystarczy przejrzeć dorobek grupy, również ten niedawny, żeby dojrzeć tam typowe atrybuty zła: diabeł, śmierć, krew, ciemność, szyderstwa z chrześcijaństwa itede.

Nie sądzę, żeby władze Katowic wybrały taki zespół po to, żeby obrażać katolików. Może ktoś tego nie przemyślał, może ktoś zlekceważył przesłanie niesione przez tę grupę. Tak czy owak jednak, stała się rzecz fatalna, zwłaszcza że koncert jest imprezą publiczną, za publiczne pieniądze, w publicznym miejscu. Tam będą nie tylko fani muzyki wychwalającej szatana i drwiącej ze wszystkich świętości – tam będą rodzice z dziećmi, spacerowicze, imprezowicze, przypadkowi przechodnie – no po prostu przekrój społeczeństwa. I na nich wszystkich spadnie „błogosławieństwo szatana”. Czy zechcą, czy też nie – obryzga ich śmierdząca mikstura beznadziei, pustki, mroku i nicości. Piękna rekreacja i rozrywka dla katowiczan – w sam raz na sobotnie, wakacyjne popołudnie.

Może ktoś zapyta: „A komu to szkodzi?”. Cóż – ani czyny, ani słowa nie są obojętne. „Błogosławcie, a nie złorzeczcie” – czytamy w liście do Rzymian (12,14). Dlaczego? Bo słowa mają moc. A u Kata złorzeczeń co niemiara, to wręcz erupcja nihilizmu. 

Nie chodzi o straszenie diabłem – ale czy to normalne, że nad miastem zamieszkałym w ogromnej większości przez chrześcijan, płaci się komuś z kasy miasta za wzywanie szatana?

Pewnie, że diabeł to żałosny szmaciarz. Pewnie, że tym, co są blisko Jezusa, nie zaszkodzą przekleństwa miotane przez nieszczęśników bawiących się w demonki. Ale ci, co wchodzą na diabelski teren bez łaski uświęcającej, nie mają duchowej odporności i przyczepić się do nich może wszystko. Nie szkoda ludzi?
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka