Nowy Numer 16/2024 Archiwum

O kierowcach alfa

To nawet byłoby zabawne, gdyby nie fakt, że po pierwsze jest niebezpieczne, a po drugie nieprzyjemne dla otoczenia.

Mowa o osobach, najczęściej mężczyznach (choć nie zawsze), którzy dosiadają rumaka zwanego samochodem. I dawaj! Im szybciej, tym lepiej. Nawet tam, gdzie ograniczenie prędkości, bo co parę metrów szkoła, przedszkole czy plac zabaw. „Jadę ja i najlepiej jadę z was wszystkich, więc z drogi!” – groźna mina kierowcy nie pozostawia złudzeń. Groźna mina staje się jeszcze bardziej groźna, gdy na przykład ktoś nieco wolniej włącza się do ruchu. Lub gdy kierowca alfa, prawdziwy supermen, denerwuje się, stojąc w korku. A stojąc w tym korku pięknie wszystkim „błogosławi”. Bo chociaż często nad kierownicą kierowcy alfa wisi różaniec albo medalik ze św. Krzysztofem, kierowca potrafi rzucić jedno lub drugie słowo. Psycholodzy już dawno rozprawili się z przyczynami agresji wśród kierowców alfa. Jak się frustrujesz i jesteś wściekły (wściekła) na wszystkich wokół, na pracę, rodzinę, tysiąc spraw, to najłatwiej wyżyć się we własnym królestwie. Czyli w samochodzie. I najłatwiej wyżyć się na innych, anonimowych kierowcach. Gorzej, gdy również i anonimowy kierowca, którego się „pobłogosławiło”, sam mocno jest sfrustrowany i agresywny. Bo sam jest kierowcą alfa. Wtedy oglądać można przepiękne sceny, gdy dwóch panów (jakoś pań w takich akcjach mało) staje na poboczu lub po prostu na jezdni, blokując cały ruch, i wymyślają sobie na całego. Z minami wściekłych nosorożców grożą i wymachują rękami. Ulica, jezdnia jako miejsce publicznych agresywnych zachowań. Czasem oczywiście, trudno się nie zdenerwować na jednego czy drugiego delikwenta, który drogę zajeżdża niebezpiecznie albo jedzie w tempie iście ślimaczym, a na podwójnej ciągłej wyprzedzać nie wolno. Jednak czy naprawdę jest sens wygrażać, wściekać się, trąbić i publicznie odgrywać histeryczne sceny, stawiając siebie na piedestale najlepszego kierowcy na świecie? W kierowaniu pojazdem potrzeba, prócz umiejętności, sprawnych reakcji i odrobiny szczęścia, przede wszystkim pokory. Pokory, która pozwoli złapać dystans, zarówno ten mentalny w stosunku do innych kierowców, jak i ten... fizyczny. Bo dystans jak wiadomo, to podstawa bezpiecznej jazdy. Szerokiej drogi!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej