Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Uniewinnniony prokurator - krytyk śledztwa smoleńskiego

Sąd Najwyższy uznał za "oczywiście bezzasadną" kasację Prokuratora Generalnego ws. uniewinnienia przez sąd dyscyplinarny b. wiceprokuratora generalnego Kazimierza Olejnika, obwinionego o uchybienie godności urzędu swymi wypowiedziami o śledztwie smoleńskim.

Powodem postępowania dyscyplinarnego był wywiad prasowy, którego udzielił w 2012 r. Olejnik, będący już wtedy prokuratorem w stanie spoczynku. Oceniając w nim prowadzenie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej przez prokuraturę wojskową, najbardziej krytyczny był wobec ujawnienia, że doszło do zamiany ciał b. prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i Anny Walentynowicz z ciałami innych ofiar katastrofy. Olejnik uznał, że to "skandal i kompromitacja organów państwa polskiego".

Po tych słowach rzecznik dyscyplinarny w Prokuraturze Generalnej wszczął postępowanie wyjaśniające i skierował sprawę do sądu dyscyplinarnego. Olejnikowi zarzucono, że wypowiadając się krytycznie o śledztwie nie miał do tego upoważnienia i nie znał akt sprawy, czym naruszył uchwalony na początku 2012 r. prokuratorski zbiór zasad etycznych (obowiązujących go również, gdy jest prokuratorem w stanie spoczynku) i zdyskredytował prokuratorów NPW - co stanowi uchybienie godności urzędu. W październiku 2013 r. prokuratorski sąd dyscyplinarny uniewinnił go z tego zarzutu, a w kwietniu tego roku wyrok podtrzymał odwoławczy sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym.

Prokurator Generalny Andrzej Seremet w tej sytuacji skierował skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Poparł ją w piątek w SN rzecznik dyscyplinarny Prokuratury Generalnej Jacek Radoniewicz. Jak mówił, sąd odwoławczy podtrzymując wyrok uniewinniający niezasadnie przyjął, że prawo wypowiedzi prokuratora ma niczym nieograniczony charakter. Uznał, że ocena prawna dokonana przez sąd była "powierzchowna". Słowa Olejnika rzecznik uznał za "nieproporcjonalne i prowadzące do dyskredytacji prokuratorów".

"Jeżeli prokurator Olejnik ma zostać uniewinniony - niech to zostanie zrobione porządnie. Zgodnie z regułami sztuki, tak, aby z tego uniewinnienia miał pełną satysfakcję. Sąd odwoławczy nie pierwszy raz stanął na wysokości zadania. Prokuratorzy nie zawsze potrafią wejść w buty sędziów" - mówił prok. Radoniewicz.

Kazimierz Olejnik wniósł o oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnej. "Jeśli rzecznik chce, aby uniewinnienie było porządnie, to ja też mam oczekiwanie, by porządnie prowadzić postępowanie w mojej sprawie - i to od początku, gdy stawiano mi zarzut" - mówił w SN. Jak podkreślał - przywołując wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w 2008 r. uznał za niekonstytucyjny zapis ze zbioru zasad etyki lekarskiej zakazujący lekarzom krytykować kolegów - "normy ograniczające wolność wypowiedzi muszą być zawarte w ustawie", podczas gdy prokuratorskie zasady etyczne to tylko uchwała Krajowej Rady Prokuratury.

"Zapis zbioru zasad etycznych, w którym mowa o wypowiedziach bez znajomości akt dotyczy prokuratorów, którzy prowadzą sprawy, a nie takich jak ja - prokuratorów w stanie spoczynku, którzy zabierają głos w ważnej sprawie na podstawie wiedzy publicznie dostępnej" - przekonywał.

SN uznał kasację Seremeta za "oczywiście bezzasadną" i ją oddalił - tym samym prawomocny wyrok uniewinniający Olejnika stał się ostateczny. Uzasadniająca go sędzia Dorota Rysińska podkreśliła, że SN nie może wypowiadać się w tej sprawie o kwestii wolności wypowiedzi prokuratorów, bo kasacja PG nie dotknęła tego problemu. "Czy ograniczenia swobody wypowiedzi, to w jakim trybie i wobec kogo - sąd uznał, że każdy prokurator ma prawo się wypowiadać. Czy to pogląd słuszny czy niesłuszny - to osobna kwestia. Rzecz w tym, że prokurator generalny nie postawił takiego zarzutu w kasacji, a jedynie żądał uznania naruszenia procedury przez sąd odwoławczy" - wyjaśniła.

SN podkreślił też, że - wbrew twierdzeniom PG - prokuratorski sąd odwoławczy badał kwestie współmierności określeń Olejnika do stwierdzonej sytuacji. "Prokurator generalny o tym wiedział, ale nie dał SN szansy na dokonanie rozważań na własnym polu, bo tych rozważań sądu odwoławczego nie podważył w kasacji" - wskazała. "Takie są kasacyjne reguły gry - jak się stawia zarzut procesowy, odpowiedź może dotyczyć tylko tego, a nie kwestii naruszenia prawa materialnego" - podsumował przewodniczący składu SN, sędzia Stanisław Zabłocki.

Po orzeczeniu SN prok. Radoniewicz powiedział dziennikarzom, że przyjmuje je "z pokorą i szacunkiem" i czeka na uzasadnienie pisemne. "Sprawa była precedensowa i być może SN zawrze w uzasadnieniu jakieś swoje spostrzeżenia na kwestię swobody wypowiedzi" - dodał.

Ostatecznie uniewinniony Olejnik podkreślił po wyjściu z sali sądu, że dał wywiad do gazety "w momencie, gdy kierownictwo prokuratury mówiło, że w sprawie zamiany ciał nic się nie stało. Ja uważałem, że prokuratura musi się z tym zmierzyć, a głównym winowajcą byłem przez ten czas ja. Te emocje posmoleńskie związane z ujawnieniem niewłaściwej identyfikacji ciał były tak duże, że i moje słowa musiały być adekwatne - tym bardziej, że koledzy z prokuratury wojskowej mówili, że to z winy rodzin doszło do pomyłki. A przecież obecność prokuratora przy sekcji zwłok to podstawa tej pracy" - przekonywał.

We wrześniu 2012 r. w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie ofiary katastrofy smoleńskiej. Po przeprowadzeniu badań genetycznych okazało się, że doszło do zamiany ciała historycznej działaczki Solidarności Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji Golgota Wschodu Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Według prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta przyczyną nieprawidłowej identyfikacji ciał było ich nietrafne rozpoznanie przez rodziny.

Miesiąc później w Świątyni Opatrzności Bożej ekshumowano ciało ostatniego prezydenta RP uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz innej ofiary katastrofy smoleńskiej. W tym przypadku również potwierdzono, że doszło do błędnej identyfikacji ciał.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama