Nowy numer 13/2024 Archiwum

Dar

Od lekarzy usłyszeli, że taka sytuacja jak u nich zdarza się raz na 900 tys. narodzin. Ania i Piotr Zworscy przerobili ze swoją córką chyba wszystkie powikłania wymienione w podręczniku o wcześniakach. Opowiadają, jak jej choroba i cierpienie zmieniły ich małżeństwo.

Zuzia urodziła się siedem lat temu w dwudziestym piątym tygodniu ciąży. Była podduszona, bo owinęła się pępowiną. Już po narodzinach doszło do perforacji jelit i wielokrotnego niedotlenienia mózgu. Przez pierwsze miesiące utrzymywał się stan ciągłego zagrożenia życia. Lekarze długo nie potrafili powiedzieć rodzicom nic innego, tylko to, czy mała jest stabilna oddechowo. Później jeszcze osiem operacji i cztery sepsy. Zuzia cały czas leży. Nie mówi i nie widzi. Ma czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Niewypełnione przestrzenie w jej mózgu są tak duże, że naciskają na nerwy wzrokowe. Polega tylko na słuchu i węchu. Karmiona jest przez gastrostomię, specjalną rurkę wprowadzaną do brzucha. Cały czas musi ćwiczyć i być rehabilitowana, żeby jej mięśnie pracowały.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy