Nowy numer 13/2024 Archiwum

Przyjaciel słucha

Jeszcze kilka miesięcy temu o tym, że Amerykanie podsłuchują wszystko i wszystkich, wiedzieli nieliczni. Dzięki rewelacjom, jakie ujawnił pracujący dla wywiadu amerykański informatyk Edward Snowden, dzisiaj wie o tym każdy. No i to jest kłopot.

Kłopot nie polega na tym, że niemiecka kanclerz Angela Merkel z prasy dowiedziała się, że jej przedsiębiorców, urzędników i polityków podsłuchują amerykańskie służby specjalne. Ani na tym, że Amerykanie widzą, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami najwyższych brukselskich gabinetów. Kłopot w tym, że zdali sobie z tego sprawę wyborcy. W Berlinie, Londynie, Warszawie, ale także w innych demokratycznych stolicach. Politycy tam urzędujący muszą udawać zaskoczonych, zgorszonych albo oburzonych, bo znacznie łatwiej w tej sprawie grać niedoinformowanego czy wręcz naiwnego, niż tłumaczyć się z bierności. To, że Amerykanie podsłuchują, czytają e-maile czy mają pełny wgląd w to, co dzieje się w internecie, nie powinno nikogo zaskakiwać. Każdy kraj, który miałby takie możliwości techniczne, robiłby to samo. No tyle tylko, że większość takich możliwości nie ma.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy