Argentyna i argentynczycy mieli odwge bronic zycia. My Polacy jestesmy albo leniwi albo diabel juz tak ogarnal zmysly naszych rzadzacych, ktorzy pomimo 800 tys. podpisow nie chca obradowac poprawki do obrony zycia. Narod nas za malo sie o to modli!
Argentyńczycy utrzymali kompromis aborcyjny, na takich zasadach jak w Polsce. Jeśli chcesz porównać tę sytuację z naszym podwórkiem, to o to samo walczy większość osób, które przychodzą na Czarne Marsze (tylko niewielka, acz głośna cześć uczestników marszu chce aborcji na życzenie, większość jest za utrzymaniem obecnego prawa).
W Argentynie prawo jest tak przestrzegane jak obecnie przez rządzących w Polsce. Niby jest ale nie trzeba się do niego stosować. Większość Argentyńczyków jest za przyzwoleniem aborcji bo co roku tysiące kobiet traci życie na skutek nielegalnych aborcji których jest 350 tysięcy rocznie tj. 3 razy więcej niż w Polsce.
A ile dzieci traci życie w wyniku tzw aborcji, tu też są przecież kobiety a raczej mogłyby nimi być gdyby pozwolono im żyć. Aborcja to nie usunięcie zęba, aborcja to zabicie małego bezbronnego dziecka i nie ważne legalna czy nie, aborcja zawsze jest morderstwem.
Spytaj się Argentyńczyków czy to tak wszystko jak Ty widzą. Zresztą to na co się Senat nie zgodził jest zezwolenie na aborcję do 14 tygodnia życia. Obowiązująca ustawa w Argentynie jest taka sama jak ta co obowiązuje w Polsce. I tu i tam są aborcje mimo zakazu dokonywane nielegalnie. Nie wystarczy ustawa o zakazie aborcji a na nielegalne w podziemiu albo zagranicą aborcje patrzeć i udawać że ich nie ma. Ten problem można tylko jakimś kompromisem rozwiązać ale tego kompromisu trzeba szukać i chcieć.
Zapytaj dzieci abordowanych czy się zgadzają na kompromis, nie możesz ich zapytać? No tak one przecież żadnego wyboru nie miały, nikt ich nie zapyta czy chcą żyć.
Jesteś widzę zdania, że skoro dokonywane są aborcje w podziękuj to trzeba je zalegalizować i będzie wszystko ok. Legalnie czysto w eleganckich gabinetach, no ale to i tak dalej będzie aborcja czyli śmierć dziecka nienarodzonego. Może pójść jeszcze dalej i zalegalizować strzelanie do ludzi na ulicy ot tak dla sportu, może zalegalizować handel dziećmi, chętnych pedofilów zapewne by nie zabrakło, itd itp...
Do GOSC/NICK - nie jestem zdania o zalegalizowanie aborcji ale problem istnieje i na drodze zakazów w żadnym kraju nie został rozwiązany jedynie wyznawcy islamu się do tego zakazu stosują. Jeżeli w drodze jakiegoś narodowego porozumienia udałoby się zredukować liczbę nielegalnych aborcji o połowę to w Polsce byłoby 50 tys. dzieci nie mordowanych ale jak się chce zawsze postawić na swoim to zostanie po staremu.
Johnie Smith - jest przecież jedna prosta rada, żeby kobiety nie traciły życia w wyniku nielegalnych aborcji... Niech przestaną się im poddawać. Wtedy żadna nie straci życia. Proste?
Sukces ruchów pro life w Argentynie wynika z dobrze przemyślanej strategii. Przede wszystkim unikano jednoznacznego łączenia postawy pro life z religią. Inicjatorzy akcji wyraźnie prosili Kościół, aby nie wtrącał się w dyskusję, aby nie sprowadzać tematu aborcji do wyznania. To pozwoliło pozyskać dla sprawy wiele osób o innych wyznaniach i ateistów. W dyskusji odwoływano się do uniwersalnego humanizmu. Ruchy pro life kategorycznie sprzeciwiły się zwyczajowej retoryce, mówiącej, że aborcja to morderstwo. Zamiast piętnowania matek, które dopuściły się aborcji postawiono na hasła pomocy dla matek, by nie musiały decydować się na taki krok. Zakazano również przenoszenia na manifestacje ulotek i transparentow z rozerwanymi płodami. Istotna też była postawa samego Kościoła, obecne prawo Argentyny przypomina prawo Polski, zwane kompromisem aborcyjnym. Ruchy pro i Kościoły opowiedziały się za utrzymaniem obecnego kompromisu, unikano haseł całkowitego zakazu. Uważam, że warto przyjrzeć się przykładowi Argentyny, gdzie udało się odnieść sukces. Metody "naszych" środowisk pro life niestety idą w ślepą uliczkę marginalizacji i fanatyzacji.
@Darek to co napisałeś to zwykła manipulacja wymierzona w polskie ruchy pro-life i Kościół katolicki w Polsce. Zarówno argentyńskie jak i polskie ruchy pro-life to organizacji, które niemal w całości tworzą chrześcijanie, w większości katolicy. Kościół argentyński (https://www.catholicworldreport.com/2018/06/07/more-than-400000-pro-life-signatures-presented-to-argentine-legislature) i polski jawnie i wyraźnie wspiera te organizacje. Argentyńczycy tak jak i Polacy pokazują czym aborcja jest, często w oparciu o drastyczne obrazy (https://www.catholicnewsagency.com/news/pro-lifers-in-argentina-make-final-push-against-abortion-bill-54157), bo jak inaczej pokazać tę zbrodnię.
Jeżeli mówisz o Pani Sandrze Mendoza, to ona nie odżegnuje się od katolicyzmu, tylko zwraca uwagę, że konieczność ochrony życia ludzkiego nie wynika JEDYNIE z przesłanek wyznaniowych/religijnych ale także z nauki, racjonalizmu i etyki. Dokładnie to samo głoszą polskie organizacje pro-life. https://www.catholicnewsagency.com/news/argentine-province-declares-itself-pro-life-ahead-of-abortion-vote-47968
(mam prośbę: jak powołujesz się na jakieś wypowiedzi, poglądy innych to podaj proszę źródło)
Mój kolega ma niepełnosprawną siostrę, ona ma 31 lat i było tak, że opiekowała się nią matka, a ojciec jeździł tirem do Hiszpanii i Portugalii, teraz gdy mama zmarła ojciec musi jeździć po Polsce i zarabia c grosze, bo musi się tą swoją córką opiekować.
Dlaczego ludzie mają się zarzynać? Przecież w miejsce tego dziecka z downem mnogą urodzić inne, zdrowe.
Nie zgadzam sie z ta argumentacja. Np w malzenstwie, jesli kobieta pracuje w kopalni jako gorniczka, a mezczyzna zajmuje sie domem, to w razie rozwodu majatek zostanie podzielony, choc to kobieta pracowala ciezko fizycznie i konsekwencje dla jej zdrowia powazne. A mezczyzna mial prace lzejsza.
Podobnie nalezaloby dazyc do rownosci w sprawie ochrony (lub nie) dzieci nienarodzonych. Dlaczego to kobieta sama ma podejmowac decyzje, ktora zawazy na zyciu ojca dziecka? Dlaczego ona sie moze z macierzynstwa wypisac przy pomocy aborcji, a mezczyzna z ojcostwa nie (jesli nie przy pomocy przymusowej aborcji w takich przypadach, to przynajmniej zrzeczenia sie praw i obowiazkow)?
"sprzeciwiły się zwyczajowej retoryce, mówiącej, że aborcja to morderstwo".... No tak, to retoryka. Przecież tak naprawdę aborcja to wyrwanie zęba. Ah, ta zła retoryka.
No tak, lewacka logika - "siedźcie cicho, to niektórym z Was pozwolimy żyć." Bo nazwanie morderstwa morderstwem to fanatyzacja. Quo vadis Homo sapiens...?
Jezus jawnogrzesznicy nie wzywał od najgorszych, tylko powiedział "idź i nie grzesz więcej". Właśnie o taką postawę chodzi, zamiast rzucać "kamieniami" i wyzywać od morderców lepiej i skuteczniej wyjść z ofertą miłości bliźniego. Bo w czym niby pomożesz matce po aborcji jak nazwiesz ją "mordercą"? Zawstydzisz ją? Nie sądzę. Tylko zrazisz, bo na przyszłość będzie wiedziała, że u Ciebie nie znajdzie pomocy, jedynie oskarżenia i wyzwiska, nie ważne czy słuszne, czy nie. Wiele osób zapomina, że w pro life nie chodzi o wykrzyczenie swoich racji, tylko o pomoc ludziom.
Tylko, że jawnogrzesznica przyznała, że czyniła zło. Chciała zmienić swoje życie. Pewnie gdyby zapytała ją jakaś młoda dziewczyna, czy dobrze jest być taką "niezależną" utrzymującą się z nierządu kobietą, to Maria Magdalena z całego serca odradzała by jej taką drogą.
Postawa aborcjonistów jest skrajnie odmienna. Oni tkwią w błędzie i tym co głoszą inspirują innych do czynienia zła.
Obrazek sprzed paru dni. Oddział patologii ciąży, pięć kobiet w kolejce do gabinetu, w tym ja. Wchodzi na korytarz kobieta, na oko lat 30 i mówi nam prosto w twarz, że nie wolno nam zabijać dzieci. Siedząca obok mnie dziewczyna mówi, że przyszła tu na badania, a nie żeby zabijać, na co kobieta odpowiada, że robimy badania tylko po to, by zamordować swoje dzieci. Dalsza dyskusja nie miała sensu, "rozmowa" została przerwana przez babkę z początku kolejki, która dwa razy "pożegnała" panią pro-life soczystym "spie..dalaj". Nie wiem, czy kobieta, która użyła wulgaryzmów była feministką, czy nie, ale uważam, że właśnie ona lepiej zadbała o nasze dobro i spokój naszych dzieci, niż nawiedzona aktywistka pro-life, która koniecznie chciała nam powiedzieć, że jesteśmy morderczyniami. Było to moje trzecie, mam nadzieję ostatnie spotkanie z antyaborcjonistami. Wcześniej widziałam ich dwa razy przed szpitalem, ze swoimi obrzydliwymi plakatami.
Atak na kobiety oczekujące na badanie nie jest działaniem pro-life, a wręcz przeciwnym - to oczywiste. Nie będę komentował zachowania kobiety, która jak wynika z Pani opisu sytuacji, zachowała się źle. Znam wiele osób działających w organizacjach pro-life i z taką postawą jeszcze nigdy się nie spotkałem.
Życzę zdrowia Pani i dziecku, na które Pani oczekuje.
Nie do końca. Mary Wagner z Kanady próbuje rozmawiać z kobietami, które chcą dokonać aborcji, a nie oczekują na badania z troską o zdrowie swojego dziecka, tak jak miało to miejsce w Pani przypadku.
Ale oni chcą żyć. Jeśli są kochani, mogą być szczęśliwi. Dlaczego odmawiasz im prawa do szczęśliwego życia? Potrafią cieszyć się najprostszymi przyjemnościami. Żyją teraźniejszością.Świat bez nich jest uboższy i mniej ludzki. Każda istota zasługuje na życie w szczęściu. Gdyby udało się wynaleźć lekarstwo, byłoby cudownie. Jeśli jednak nie ma remedium, to wyjściem nie jest unicestwienie upośledzonych.Trzeba ich zaakceptować takich, jakimi są.
Zdarzenie miało miejsce na patologii ciąży, gdzie w jednej kolejce czeka się na wyniki w różnych przypadkach. Może to być troska o dziecko, może być oczekiwanie na łyżeczkowanie po obumarciu płodu, ale równie dobrze ktoś może czekać na aborcję. Aktywiści, jak wspomniana pani tego nie wiedzą, walą na oślep. Spotkane dziewczyny mówią, że parę lat temu ich tu nie było, a teraz jakaś plaga. Wszystkie spotkane kobiety z patologii ciąży mówią to samo, ruchy pro-life powinny być zdelegalizowane. Co do Mary Wagner, to nie dziwię się, że kobiety z Kanady nie chciały z nią rozmawiać. Do mojej imienniczki, też Oli, te dzieci nie zawsze chcą żyć. Dziecko z bezmózgowiem nie będzie nigdy szczęśliwe, bo nie potrafi odczuwać szczęścia. "Szczęściem" dla takiego dziecka będzie jak przypadkowo któregoś razu pielęgniarka nie ściągnie za mocno pasów, którymi przywiązuje się te dzieci do łóżek. Wtedy takie dziecko zwykle zabija samo siebie, tłukąc głową o ścianę. Dziecko z robią łuską arlekinową też nigdy nie będzie szczęśliwe. Te dzieci odczuwają ból tak straszny, że same łamią sobie kręgosłup, żeby umrzeć. Tu, na patologii ciąży naprawdę dzieją się takie straszne rzeczy.
Tylko, że abortuje się dzieci nie chore a takie, u których z określonym prawdopodobieństwem podejrzewa się chorobę.
Problemy związane z działalnością niektórych osób z organizacji pro-life, o których napisałaś, powinno rozwiązać wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji w Polsce. Wtedy w szpitalach ludzie będą leczeni a nie zabijani.
Nie za bardzo rozumiem na jakiej podstawie stwierdzasz, że "[...] Wszystkie spotkane kobiety z patologii ciąży mówią to samo, ruchy pro-life powinny być zdelegalizowane [...]". Znam kobiety z zagrożoną ciążą, które nigdy na aborcję nie zgodziłyby się.
Kolejną niejasną sprawą dla mnie jest: "[...] Co do Mary Wagner, to nie dziwię się, że kobiety z Kanady nie chciały z nią rozmawiać [...]"? To prawda, że niektóre kobiety nie chciały z nią rozmawiać, ale niektórym nie pozwolono z nią rozmawiać (partner, teściowa itp.), ale były też takie, które rozmawiały.
Nie jest dla mnie akceptowalne to co piszesz o dzieciach chorych, że "[...] nie potrafi odczuwać szczęścia [...]". Nie wiem skąd mogłabyś mieć taką wiedzę.
Natomiast taki wniosek jest już całkowicie niedopuszczalny: "[...] jak przypadkowo któregoś razu pielęgniarka nie ściągnie za mocno pasów, którymi przywiązuje się te dzieci do łóżek. Wtedy takie dziecko zwykle zabija samo siebie, tłukąc głową o ścianę [...]". Taka reguła nie istnieje.
Uzasadniając swoje poglądy używasz mocnych obrazów. Jest to przekaz analogiczny do tych krytykowanych plakatów grup pro-life. Tylko, że Twoja argumentacja jest pro-aborcyjna, a ich anty.
Przyjdź sobie proszę na patologię płodu. Babki tutaj robią wszystko, by ocalić nawet najbardziej beznadziejne przypadki. Fałszem jest rozpowszechniania przez pro life statystyka, że 80% aborcji to dzieci z Downem. Legalne aborcje to naprawdę beznadziejne przypadki, a sama decyzja to też nie jest jakaś fanaberia wygodnych panien, co się boją mieć chore dziecko. Całkowity zakaz aborcji spowoduje tylko tyle, że aborcji będzie więcej, tylko w podziemiu, albo za granicą. Spotkane przeze mnie kobietki też nie decydują się na aborcję, ale są przeciwne jej delegalizacji, bo wszystkie tu widzimy, że świat nie jest czarno biały i stojąc w obliczu naprawdę ciężkich przypadków trzeba mieć wybór, a nie torturować dziecka. Mary Wagner udało się "przekonać" jedną dziewczynę, która potem i tak dokonała aborcji, gdy dała jej w końcu spokój. Osobiście, niezależnie od poglądów zawołałabym ochronę, żeby taką aktywistkę wyprowadzić. Zagrożona ciąża i decyzje z nią związane będę konsultować z mężem i lekarzem, a nie z przypadkową babką, co myśli, że ma misję. Odczuwanie uczuć wyższych, jak szczęście jest związane z posiadaniem mózgu. Kiedyś dokonywano lobotomii, tacy ludzie nie byli w stanie odczuwać niczego, ani złości, ani szczęścia. Wspomniane przeze mnie dzieci nie mają nic, poza rdzeniem kręgowym. Nie czują nawet bólu. Jak chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszam do szpitali, w których trzyma się takie dzieci. Porzucone przez rodziców, w kaskach, żeby nie robiły sobie głowy, na noc krępowane pasami. Potrafią tylko oddychać, przełykać i masturbować się, bo na tyle pozwala szczątkólowy układ nerwowy. Jedyne do czego dążą, to rozbić sobie głowę. Pielęgniarki czasem im na to pozwalają, byle wyglądało na naturalny wypadek. Owszem, jest to mocny obraz i na pewno bardziej prawdziwy, niż zdjęcia z aborcji mechanicznej, której nikt w Polsce nie robi od ponad 20 lat. I z taką różnicą, że ja nie włażę ze zdjęciami dziecka urodzonego bez twarzoczaszki i z jelitami na wierzchu do kościoła na mszę, a pro life stoją pod szpitalem i swoimi fałszywymi obrazami straszą dziewczyny, które chcą ratować swoje dzieci, a najmniejszy stres może wywołać poronienie. Ale tym się babka wzywająca nas od morderców nie przejmuje.
@Ola (ta pierwsza) - podejdź na onkologię, popatrz na tych ludzi często bardzo oszpeconych, z powycinanymi organami, z ogromnymi bólami. Czy proponujesz ich zabijać w imię własnego pojęcia cierpienia? Bo to przecież proponujesz w stosunku do nienarodzonych, podejrzanych o bycie chorymi. I jeszcze pytanie techniczne, co jak diagnostyka była błędna i dokonano aborcji zdrowego dziecka? Kto za to odpowiada - lekarz który sie pomylił, czy matka? I nie mów tylko, ze nie ma pomyłek w diagnostyce, bo to nie jest prawdą.
Mam zagrożoną ciążę właśnie ze względu na moje leczenie onkologiczne, więc nie mów mi proszę, żebym się tam przeszła, bo jestem tam częściej, niż w domu. Jak chcesz to porównywać, to pacjent po raku dostaje morfinę jak go boli. Noworodek nie dostanie niczego mocniejszego od paracetamolu. Mogę odbić piłeczkę i zapytać jak byś się czuł umierając na raka w bólu, a ktoś ci powie, że nie dostaniesz znieczulenia. Coś takiego nazywa się torturami. Jak na razie medycyna nie zna skutecznego środka zwalczającego ból u noworodka. Sytuacja zero-jeden, albo urodzić zanim mały rozwinie sobie układ nerwowy na tyle, by odczuwać ból, albo śmierć w męczarniach. Wymyslisz środek przeciwbólowy dla dzieciaków, proszę bardzo, nie będzie potrzeby skracać ciąży. A jeśli chodzi o pomyłkę, to biorę to na siebie. Mój maluch rozwija się w porządku, ale gdyby okazało się, że istnieje ryzyko, że maluszek ma odczuwać ból gorszy, niż mój przy raku, to wolę podjąć ryzyko wadliwe diagnozy, niż ryzykować, że będzie umierać tydzień w bólu tak strasznym, że sam byś odebrał sobie życie, gdyby to ciebie spotkało. Różnica taka, że ty będziesz mógł skoczyć z dachu, albo pociąć żyły, maluch nie będzie mieć tego luksusu.
Na jakiej podstawie uważasz, że urodzisz zdrowe dziecko i ono będzie cały czas zdrowe, nie ulegnie wypadkowi, nie zachoruje? Wtedy je zabijesz, aby mei cierpiało?
A co do onkologii, to morfina wbrew pozorom nei rozwiązuje bólu, w stanach zaawansowanych ludzie są praktycznie bez kontaktu, bo tak działa morfina. Ale ja pisałem o sytuacji, gdy choroba odarła ich z godności, gdy wycięto im chore narządy, założono stomię, albo są karmieni pozajelitowo, czy żyją wyjątkowo fizycznie okaleczeni po operacjach ratujących życie.
Wszystko będzie na właściwym miejscu, jak Pan Bóg będzie na pierwszym miejscu. Trzeba się zatem modlić i wciąż starać się o przyjaźń z Panem Bogiem. Wtedy Bóg błogosławi człowiekowi i dobrze jest wszystkim. Wypowiadam się jako człowiek wiary i Kościoła.
Najlepszym sposobem zmniejszania liczby aborcji jest edukacja seksualna, dostępność antykoncepcji ( w tym tabletki "dzień po").Aborcja w stadium zaawansowanej ciąży jest czymś przerażającym. Zjawisko aborcji powinno być absolutnym marginesem zarezerwowanym na przypadki, gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiety, w przypadku ciężkich wad genetycznych. Ale i tu mam wątpliwości. Są kraje, w których praktycznie nie rodzą się już dzieci z zespołem Downa. A przecież one mogą żyć i być szczęśliwe. To smutne.
Podstawowym działaniem zmniejszającym i to znacznie aborcje jest odpowiedzialność i skończenie z wiarą w antykoncepcje czy też uciekanie od odpowiedzialności jakimiś tabletkami "dzień po". Ale czy można wymagać odpowiedzialności od dzieci (choc metrykalnie często mających ponad 18 lat)?
Trafiłam wczoraj na dokument telewizji włoskiej - "Zakazana miłość" - który traktuje o żonatych ex-księżach, księżach mających dzieci, celibacie. Wypowiadają się byli księża, zdaniem autorów filmu od 100 do 120 tysięcy księży odeszło i mają dzisiaj rodziny. Było wspomniane o listach były księży i partnerek księży wysłanych do papieża Franciszka a pozostawionych bez odpowiedzi.
Wiesz, a ja wczoraj trafiłem na dokument amerykański o instalacji kabiny prysznicowej przy użyciu wkrętarki, młotka i silikonu sanitarnego..... Tylko nie wiem, co to ma do rzeczy - podobnie jak Twój wpis.
Aborcja i antykoncepcja powinny być zakazane, żeby ludzie zaczęli trzeźwo myśleć i wzięli za siebie odpowiedzialność. W kontekście aborcji na życzenie, może byłoby mniej niechcianych ciąż gdyby ludzie myśleli przed. Matki aborcjonistki powinny też przeżyć traumę utraty dziecka, żeby móc wiedzieć czego się dopuściły. Nie mam jednak pojęcia jak im to umożliwić. Wydaje się, że powinny otrzymać wsparcie psychologiczne jeśli tego potrzebują. Najważniejsze jednak żeby ludzie odpowiedzialnie wchodzili w związki. Związek powinien zaczynać się najlepiej dopiero kiedy są gotowi na ślub, a nie kiedy są gotowi na seks. Nazwanie rzeczy po imieniu jest nie mniej ważne, ponieważ wtedy przejawia się prawdziwe nastawienie do życia. Jeżeli pro-life nie nazywa morderstwa morderstwem to kto? Niektórym widok zabitego człowieka nie podoba się do tego stopnia, że nawet widok zdjęcia im przeszkadza. Na pewno nie należy potępiać, ale umożliwić refleksję. Gwałt, kazirodztwo i uszkodzenie np. down mogą wydawać się trudne do przyjęcia. Z pewnością jednak down jest człowiekiem. Natomiast kazirodztwo i gwałt są przestępstwem, więc tutaj wybór życia jak się pozornie wydaje powinien zależeć od matki. W zasadzie przestępstwa seksualne są najgorsze, ponieważ uprzedmiatawiają. Z pewnością poza surowymi karami, powinno się szukać skuteczniejszego sposobu na prewencję. Z tego co widać na przykładzie zdjęć przestępców seksualnych nie są oni fizyczynie atrakcyjni i raczej budzą strach niż zaufanie. Na pewno trzeba dbać o zdrowie psychiczne potencjalnych sprawców, żeby nie myśleli, że mogą popełnić przestępstwo na tle seksualnym. Oni sami powinni być świadomi i informować opinię publiczną kiedy tracą czujność i trzeźwość. W przypadku np. konfliktów zbrojnych bywa to jednak przemyślany i zaplanowany akt wojny. Co do prewencji, gdyby przyglądać się szczegółowo zachowaniom np. uczniów w szkole, przysłuchiwać ich rozmowom można byłoby wytypować potencjalnego sprawcę w przyszłości. Skuteczna prewencja to kontrola społeczna i odrzucenie przyzwolenia na seks pozamałżeński, uwodzenie, pornografię, rasizm i ksenofobię, przemoc fizyczną i psychiczną, niewolnictwo w każdej postaci, egoizm itp.
Odniosę się jedynie do "nazywania rzeczy po imieniu". Nazywanie aborcji "morderstwem" ma odwrotny skutek od zamierzonego. Morderstwo człowiekowi kojarzy się np. z zabójcą, który strzela w głowę drugiemu, krew i flaki, tragedia, bo ginie czyiś mąż, ojciec, czy żona, albo córka. W przypadku aborcji, zwłaszcza tych wczesnych jest inaczej. Nie ma zwłok, nie ma morderczego aktu, całość przypomina zwyczajną miesiączkę. Na poziomie psychologicznym dochodzi do konfliktu, że niby jak to ma być morderstwo, skoro morderstwa nie przypomina? To trochę tak, jak z protestami pod sejmem, ludzie z jednej strony krzyczą, że dyktatura, a tymczasem niczym nie przypominamy stalinowskiej Rosji, a z drugiej strony wołają, że pucz i zamach stanu, bo kilku posłów śpiewa sobie kolędy na sali sejmowej. Takie "szastanie" słowami powoduje ich dewaluację.
Są zwłoki, są - tylko mniejsze. Jak zginie siedmiolatek, to też są mniejsze zwłoki niż u dorosłego - ale nikt się nie kłóci z faktem, że zginął człowiek.
To jak proponujesz opisywać aborcje? Z medycznego punktu widzenia 12-tygodniowy płód mierzy do 6cm więc aborcja w tym momencie to nie będzie już jak miesiączka. O tym, jak wygląda aborcja eugeniczna nie warto nawet dyskutować, bo wtedy na 100% będą zwłoki malutkiego dziecka. I co nie jest to morderstwo?
@Dremor sam sobie przeczysz. Najpierw piszesz o "nazywaniu rzeczy po imieniu" a później o subiektywnych skojarzeniach :) Zdecyduj się, czy szukasz obiektywnej definicji, czy tego co się komu w danym momencie wydaje?
Odniosłem się do fragmentu wypowiedzi Maryja!, tego o "nazywaniu rzeczy po imieniu", konkretnie do zdania "Nazwanie rzeczy po imieniu jest nie mniej ważne, ponieważ wtedy przejawia się prawdziwe nastawienie do życia.". Maryja! pisał(a) o wielu innych tematach, do których się nie odnosiłem, dlatego zaznaczyłem do którego zdania kierują swoją odpowiedź.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Zarówno argentyńskie jak i polskie ruchy pro-life to organizacji, które niemal w całości tworzą chrześcijanie, w większości katolicy. Kościół argentyński (https://www.catholicworldreport.com/2018/06/07/more-than-400000-pro-life-signatures-presented-to-argentine-legislature) i polski jawnie i wyraźnie wspiera te organizacje. Argentyńczycy tak jak i Polacy pokazują czym aborcja jest, często w oparciu o drastyczne obrazy (https://www.catholicnewsagency.com/news/pro-lifers-in-argentina-make-final-push-against-abortion-bill-54157), bo jak inaczej pokazać tę zbrodnię.
Dokładnie to samo głoszą polskie organizacje pro-life.
https://www.catholicnewsagency.com/news/argentine-province-declares-itself-pro-life-ahead-of-abortion-vote-47968
(mam prośbę: jak powołujesz się na jakieś wypowiedzi, poglądy innych to podaj proszę źródło)
Dlaczego ludzie mają się zarzynać? Przecież w miejsce tego dziecka z downem mnogą urodzić inne, zdrowe.
Podobnie nalezaloby dazyc do rownosci w sprawie ochrony (lub nie) dzieci nienarodzonych. Dlaczego to kobieta sama ma podejmowac decyzje, ktora zawazy na zyciu ojca dziecka? Dlaczego ona sie moze z macierzynstwa wypisac przy pomocy aborcji, a mezczyzna z ojcostwa nie (jesli nie przy pomocy przymusowej aborcji w takich przypadach, to przynajmniej zrzeczenia sie praw i obowiazkow)?
No tak, to retoryka. Przecież tak naprawdę aborcja to wyrwanie zęba.
Ah, ta zła retoryka.
Pewnie gdyby zapytała ją jakaś młoda dziewczyna, czy dobrze jest być taką "niezależną" utrzymującą się z nierządu kobietą, to Maria Magdalena z całego serca odradzała by jej taką drogą.
Postawa aborcjonistów jest skrajnie odmienna. Oni tkwią w błędzie i tym co głoszą inspirują innych do czynienia zła.
Było to moje trzecie, mam nadzieję ostatnie spotkanie z antyaborcjonistami. Wcześniej widziałam ich dwa razy przed szpitalem, ze swoimi obrzydliwymi plakatami.
Nie będę komentował zachowania kobiety, która jak wynika z Pani opisu sytuacji, zachowała się źle. Znam wiele osób działających w organizacjach pro-life i z taką postawą jeszcze nigdy się nie spotkałem.
Życzę zdrowia Pani i dziecku, na które Pani oczekuje.
Mary Wagner z Kanady próbuje rozmawiać z kobietami, które chcą dokonać aborcji, a nie oczekują na badania z troską o zdrowie swojego dziecka, tak jak miało to miejsce w Pani przypadku.
Dlaczego odmawiasz im prawa do szczęśliwego życia?
Potrafią cieszyć się najprostszymi przyjemnościami.
Żyją teraźniejszością.Świat bez nich jest uboższy i mniej ludzki.
Każda istota zasługuje na życie w szczęściu.
Gdyby udało się wynaleźć lekarstwo, byłoby cudownie.
Jeśli jednak nie ma remedium, to wyjściem nie jest unicestwienie upośledzonych.Trzeba ich zaakceptować takich, jakimi są.
Problemy związane z działalnością niektórych osób z organizacji pro-life, o których napisałaś, powinno rozwiązać wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji w Polsce. Wtedy w szpitalach ludzie będą leczeni a nie zabijani.
Nie za bardzo rozumiem na jakiej podstawie stwierdzasz, że "[...] Wszystkie spotkane kobiety z patologii ciąży mówią to samo, ruchy pro-life powinny być zdelegalizowane [...]".
Znam kobiety z zagrożoną ciążą, które nigdy na aborcję nie zgodziłyby się.
Kolejną niejasną sprawą dla mnie jest: "[...] Co do Mary Wagner, to nie dziwię się, że kobiety z Kanady nie chciały z nią rozmawiać [...]"?
To prawda, że niektóre kobiety nie chciały z nią rozmawiać, ale niektórym nie pozwolono z nią rozmawiać (partner, teściowa itp.), ale były też takie, które rozmawiały.
Nie jest dla mnie akceptowalne to co piszesz o dzieciach chorych, że "[...] nie potrafi odczuwać szczęścia [...]". Nie wiem skąd mogłabyś mieć taką wiedzę.
Natomiast taki wniosek jest już całkowicie niedopuszczalny: "[...] jak przypadkowo któregoś razu pielęgniarka nie ściągnie za mocno pasów, którymi przywiązuje się te dzieci do łóżek. Wtedy takie dziecko zwykle zabija samo siebie, tłukąc głową o ścianę [...]". Taka reguła nie istnieje.
Uzasadniając swoje poglądy używasz mocnych obrazów.
Jest to przekaz analogiczny do tych krytykowanych plakatów grup pro-life.
Tylko, że Twoja argumentacja jest pro-aborcyjna, a ich anty.
I jeszcze pytanie techniczne, co jak diagnostyka była błędna i dokonano aborcji zdrowego dziecka? Kto za to odpowiada - lekarz który sie pomylił, czy matka?
I nie mów tylko, ze nie ma pomyłek w diagnostyce, bo to nie jest prawdą.
A co do onkologii, to morfina wbrew pozorom nei rozwiązuje bólu, w stanach zaawansowanych ludzie są praktycznie bez kontaktu, bo tak działa morfina. Ale ja pisałem o sytuacji, gdy choroba odarła ich z godności, gdy wycięto im chore narządy, założono stomię, albo są karmieni pozajelitowo, czy żyją wyjątkowo fizycznie okaleczeni po operacjach ratujących życie.
Ale i tu mam wątpliwości. Są kraje, w których praktycznie nie rodzą się już dzieci z zespołem Downa. A przecież one mogą żyć i być szczęśliwe. To smutne.
Ale czy można wymagać odpowiedzialności od dzieci (choc metrykalnie często mających ponad 18 lat)?
Wypowiadają się byli księża, zdaniem autorów filmu od 100 do 120 tysięcy księży odeszło i mają dzisiaj rodziny.
Było wspomniane o listach były księży i partnerek księży wysłanych do papieża Franciszka a pozostawionych bez odpowiedzi.
Z medycznego punktu widzenia 12-tygodniowy płód mierzy do 6cm więc aborcja w tym momencie to nie będzie już jak miesiączka.
O tym, jak wygląda aborcja eugeniczna nie warto nawet dyskutować, bo wtedy na 100% będą zwłoki malutkiego dziecka. I co nie jest to morderstwo?
Najpierw piszesz o "nazywaniu rzeczy po imieniu" a później o subiektywnych skojarzeniach :)
Zdecyduj się, czy szukasz obiektywnej definicji, czy tego co się komu w danym momencie wydaje?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.