Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • miguel
    18.10.2017 11:49
    Z tekstu Pana Redaktora przebija samouwielbienie i pycha. Tym tekstem autor zdaje się ogłaszać światu: "mówcie co chcecie, ja robię swoje, mam w nosie waszą krytykę, kościół mi błogosławi". To ja powiem tak- na Zachodzie były już przypadki błogosławienia par homoseksualnych, dopuszcza się rozwodników (cudzołożników) do Komunii Św. i co? Mam za Redaktorem powiedzieć- Kościół błogosławi, więc można tak robić? Czasem trzeba też użyć własnego rozumu, a nie bezmyślnie mówić, że biskupi czy księża błogosławią czy pochwalają. Redaktor pisze: "Nie skupiamy się na istocie, ale zaczynamy węszyć i knuć.". Właśnie, nie skupiamy się na istocie, bo gdyby tak było, to nasze "dialogowanie" z protestantami wyglądałoby zupełnie inaczej.
    doceń 32
    • K
      18.10.2017 13:14
      Pan Redaktor i tak tego nie przeczyta....
      doceń 14
    • trydentina
      19.10.2017 14:43
      w Belgii był przypadek mszy pogrzebowej nad zmarłym psem. Więc to też należy uznać za normalne? no właśnie..
      doceń 6
  • E
    18.10.2017 12:07
    Dzięki wielkie za ten artykuł. Chwała Panu!!
    doceń 14
  • KJ
    18.10.2017 12:08
    W takim razie to mój ostatni komentarz pod Pańskim tekstem - skoro i tak ich Pan nie czyta.

    Co to za dialog, jeśli Pan mędrkuje, naucza, poucza etc., ale zupełnie nie jest Pan zainteresowany argumentami przeciwnymi? Niby od dawna wiem, że ruchy odnowowe są oparte na emocjach, a nie na rozumie, ale wciąż mnie zaskakuje, gdy co rusz odkrywam to w tekstach różnych "charyzmatyków-celebrytów"...
    doceń 26
    • nordynka
      18.10.2017 12:52
      nordynka
      "Niby od dawna wiem, że ruchy odnowowe są oparte na emocjach, a nie na rozumie" - błąd. Na emocjach pojechać można jakiś krótki czas, potem i tak przychodzi pustynia, na której bez żywej, pielęgnowanej relacji z Jezusem, opartej na sakramentach i modlitwie wszystko usycha. Trochę jak w zakonie - kto nie ma powołania (czyli żywej, pielęgnowanej relacji z Jezusem, opartej na sakramentach i modlitwie) nie wytrzyma zakonnych warunków.
      doceń 12
      • KJ
        18.10.2017 17:30
        Dlatego jest tak duża rotacja w ruchach szeroko pojętej "odnowy charyzmatycznej". I nie porównywałbym ich z zakonami - w nich jest także formacja intelektualna, której bardzo brakuje u odnowowców: zero argumentów, ucieczka od dyskusji i ewentualne banowanie.
        doceń 14
        0
      • nordynka
        20.10.2017 08:53
        nordynka
        Dlatego piszę "trochę jak w zakonie" a nie "zupełnie jak w zakonie". W mojej wspólnocie nie zauważyłam, by ktoś uciekał od dyskusji. Natomiast owszem zdarzały się "ucieczki" do innych wspólnot, bo uciekającym brakowało emocji (jak się emocjonować na adoracji NS w ciszy?), lub poprzestawanie na tradycyjnej religijności - raz w tygodniu odpękać mszę, sakramenty parę razy w roku i czego się ktoś czepia. Obserwując kulturę cywilizację i generalnie to, co się dzieje w świecie, prowadzi mnie ku refleksji, że dochodzi do coraz większej polaryzacji - zachowań, wyborów - i człowiek powoli staje pod ścianą, pod którą musi się zdecydować, czy idzie za czy przeciw Bogu. Tak - tak nie - nie, "Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach." - to z dzisiejszej Ewangelii Łk 12, 2-3. I tu upatrywałabym przyczyn rotacji o której wspominasz, a nie w założeniu , że generalnie u charyzmatyków są same emocje, na które łapie się ludzi a potem odchodzą szybko, bo właściwie poza emocjami nic tam nie ma. Czas jest krótki. Nieustannie toczy się walka o dusze. Im więcej zła tym większa łaska. Bóg ją rozlewa pociąga ludzi ku sobie, sieje ziarno bez oglądania się gdzie. A ono pada na różną glebę. A może rotacja jest dlatego, że ludzie przyzwyczajeni do tradycyjnej religijności nie umieją pielęgnować relacji z Jezusem? Jest im to niewygodne? Znajomy zakonni (charyzmatyk pełna gębą) mawia, że diabłu bardzo zależy na tym, by chrześcijanin był jak najdłużej uśpiony - wtedy chodzi koło niego na paluszkach, aby tylko nic go nie obudziło. A niech tylko zacznie się przebudzać, niech tylko jakieś świadectwo, głoszone słowo czy rekolekcje zaczną jego serce pociągać ku Bogu, ku żywej relacji z Nim, ku świadomemu wyborowi Jezusa - no to zaczyna walić jak w bęben. I zaczyna się wojna.
        doceń 2
        0
    • Piotr F.
      18.10.2017 22:32
      Proszę mi odpowiedzieć. Kto jest autorytetem. Osoba"nieznana"pisząca komentarze czy biskup znany z imienia i nazwiska?Pozdrawiam serdecznie
      • KJ
        19.10.2017 09:59
        Autorytetem dla kogo i w jakiej kwestii?
        doceń 4
        0
  • Gość18
    18.10.2017 12:31
    Panie Marcinie, proszę się jeszcze bardziej nie pogrążać. Pozdrawiam.
    doceń 10
  • Igor
    18.10.2017 12:51
    Ponieważ Pan Marcin nie czyta komentarzy, nie skomentuję artykułu :) Jadę na Serce Dawida. Bóg nie potrzebuje naszego uwielbienia, ale ja potrzebuje tego, aby On był uwielbiony we mnie. Już dziś ogłaszam wielkie owoce tej konferencji, zarówno dla siebie, jej uczestników jak i wrogów.
    • Alicja
      18.10.2017 16:02
      Bardzo inspirujace to co Pan napisal o potrzebie uwielbienia Pana Boga w sobie. Ale z tym oglaszaniem, to mam zgrzyt. Mysle, ze lepiej poczekac co bedzie chcial zrobic Pan Bog. Moze da owoce, moze nie. To On decyduje.
      • Igor
        18.10.2017 23:27
        Dziękuję. Dobry zgrzyt, nie jest zły :) Nie jestem absolutnie ekspertem od modlitwy, każdy ma swoja drogę i pewnie w mojej wypowiedzi będzie więcej chaosu niż czegoś sensownego. Ja po prostu modlę się ogłaszając różne rzeczy w życiu swoim lub innych i jednocześnie dziękując, że już otrzymałem. Dlaczego? Bo tak wierzę. Bo wierzę w moc wypowiadanego słowa, zarówno błogosławieństwa jak i przekleństwa. Jeśli się modlę to wierzę, że już to otrzymałem. Uważam, ze Bóg chce nam zawsze doskonale błogosławić w każdej dziedzinie życia – to już jest nam dane w Bożych obietnicach i ofierze Jezusa. Uważam, że to my się musimy na to błogosławieństwo otworzyć, a nie o nie prosić (mam nadzieję, ze nie zostanę przez to stwierdzenie zhejtowany). Swoją ofiarą Jezus zapewnił nam wszystko i moim zdaniem, nasza modlitwa ma za zadanie ściągnąć to co jest już zapewnione w Królestwie, tu na ziemię. Czy przez to pomijam „wolę Bożą” – uważam, że nie. Czy w swoim życiu doznają cierpienia? Bynajmniej, dużo, ale nie wierzę, że jest to wola Boga. Czym więcej cierpię, tym więcej ogłaszam nas sobą Jego błogosławieństwa, że jest dobry i dziękuję, że on już to wszystko zwyciężył - i to uznaję ze laskę, bo kiedyś tak nie potrafiłem. Dla mnie Bóg nie jest źródłem cierpienia, ale każde cierpienie może obrócić w dobro. Wielu „wariatów” w Piśmie Świętym, swoimi krzykami, drapaniem, rodzeniem w bólach, kłótniami, prośbami „zmieniało” wolę Boga, choć moim zdaniem tak naprawdę wierzę, ze przez to otwierało się na Jego łaski. Czy uważam zatem, ze modlitwa prośby jest gorsza? Absolutnie nie – również modlę się też prosząc. A tak naprawdę, czym jednak w życiu dłużej się modlę, to przekonuje się, że najlepiej „zamknąć się” i uwielbić Pana w tym jak nas ukochał.
        doceń 6
        0
      • Gość
        19.10.2017 10:02
        Co to znaczy "ogłaszając"? Ogłoszenie kojarzy mi się tylko z gazetami, ewentualnie stronami matrymonialnymi. Czy coś takiego ma Pan na myśli?

        Przejrzałem indeks do Katechizmu Kościoła Katolickiego i tam to słowo nie występuje... Co ono znaczy w Pańskich ustach?
        doceń 3
        0
      • Igor
        19.10.2017 11:53
        O jak są pełne wdzięku na górach
        nogi zwiastuna radosnej nowiny,
        który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście,
        który obwieszcza zbawienie,
        który mówi do Syjonu:
        «Twój Bóg zaczął królować». Iz 52, 7
        doceń 5
        0
  • gość
    18.10.2017 18:37
    ło matko ktoś coś powie inaczej a często zgodnie z prawdą już się to nazywa hejt? szczęścia w dryfowaniu po zakolach stanów upojenia nieskończoną własną odkrywczością, ale po co to zaraz upowszechniać na siłę promując jako prawdy objawione
    doceń 7
  • Obed
    18.10.2017 18:54
    Niechaj się wola Twoja stanie,
    ale zbaw mnie, od nienawiści,
    Ocal mnie od pogardy, Panie.... i od hejtu
    • Lena
      22.10.2017 15:10
      Warto jednak pamiętać, że w tych słowach chodziło o to, żebym to JA SAMA (czy ja sam) nikogo nie nienawidziła, nikim nie pogarszała i nikogo nie hejtowała...
      doceń 0
  • gość
    18.10.2017 19:53
    Co robią ludzie w czas wojny, zamętu?nadal zajmują się tym co zawsze,życiem...mamy szykują coś na obiad a tatusiowie czyszczą broń aby bronić rodziny.Nasz internetowy czas jest czasem zamętu.Jest też rodzina i jest Bóg.P.Marcin wybrał dobrze.Robi to co się robi w czas zamętu.Szuka Boga, broni rodziny i czyści "broń"
    doceń 3
  • Gosc
    18.10.2017 20:35
    Panie Marcinie, rozczarował mnie Pan niezmiernie i bardzo zasmucił. Tyle artykułów Pana czytałam, a tu nagle taki przykład dziennikarskiej nierzetelności.
    Nie wchodził Pan nigdy na stronę zwiedzeni.pl, ale Pan WIE, że jest tam hejt i pyskówki?!
    Dokonał Pan oceny i to negatywnej, nawet nie sprawdziwszy do czego tak naprawdę sie odnosi w swoim artykule? To trudno nawet nazwać podejściem niechrześcijańskim...
    Na stronie zwiedzeni.pl nie ma mowy o tym, żeby nie modlić sie wspólnie z protestantami, tylko piętnowane są NIEchrześcijańskie praktyki i heretyckie nauczania.
    Bardzo mnie zabolał Pana artykuł. :(
    doceń 16
  • picolo
    19.10.2017 08:44
    na stronie zwiedzeni.pl nie ma żadnego hejtu. są tylko prawdziwe fakty w postaci bardzo niepokojących scen w materiale filmowym oraz bardzo dobry opis tekstowy. po za tym na stronie nie ma żadnego zdania wymierzonego przeciw protestantom i ekumenii. ponadto strona jest za charyzmatykami ponieważ autorzy sporządzili cały oddzielny dział w którym bronią charyzmatyków.
    doceń 18
    • Batrahe
      19.10.2017 11:26
      picolo, zajrzałam na tą stronę i rzeczywiście, hejtu tam nie ma, ale strona jest skomponowana w sposób dość dziwny. Ten "dział" o którym wspomniałeś, w którym autorzy bronią charyzmatyków, jest bardzo krótki i jest umiejscowiony "na dole" tej głównej strony (nie wiem, jak to precyzyjniej określić), pod tymi wszystkimi dziwnymi przypadkami. Strona powinna się od tego działu zaczynać - a tymczasem osoby znające się na nauce Kościoła "o tyle o ile" po wejściu na stronę mogą zwrócić uwagę na budzące strach filmiki i artykuły powyżej i nabrać awersji do normalnej i dobrej modlitwy wstawienniczej. W dodatku dziwne, że nigdzie na stronie nie ma dokładniejszego wyjaśnienia, kim są jej autorzy, kto dokładnie stoi za tą stroną.
      doceń 1
    • Batrahe
      19.10.2017 11:34
      Tzn. wyrażę się precyzyjniej: podpisy autorów są, ale nie wiemy kim dokładnie są (nic na swój temat nie napisali).
      doceń 0
  • PTaraski
    19.10.2017 09:57
    O. Ręcław, którego wychwala red. Jakimowicz, banuje na swoim profilu facebookowym wszystkich, których uważa za "tradycjonalistów". Podał nawet listę słów, za które od razu banuje, np. wystarczy napisać: Najświętrzy Sakrament, a już Ręcław banuje. Ręcław profanuje msze święte robiąc z nich sentymentalne show, gdzie nie ma już nawet miejsca dla Boga, bo człowiek ze swoimi emocjami i uczuciami zajął Jego miejsce:

    https://www.youtube.com/watch?v=OHiDmz6u4RA

    A tutaj odloty: https://www.youtube.com/watch?v=hF6YgQdX9f8

    A tutaj o banowaniu: https://gloria.tv/video/Y4xBmWybgP9a1E6rHiFFNAfsv

    Przełożeni zakonni i Kuria Łódzka powinni już dawno bardzo stanowczo interweniować. Niestety tego nie robią, więc teza, że jak coś jest robione pod egidą pewnych duchownych, czy nawet biskupów, pokazuje się bezzasadna. Niestety problem jest bardzo poważny, a nominacje biskupie pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Bp. Lenga napisał list w tej sprawie i naprawdę warto się z problemem zapoznać: https://gloria.tv/video/Fs97SaxZLqEK3KKXnMWDEBgTb

    A jeśli chodzi o stronę zwiedzeni.pl, to jest niezła i bardzo potrzebna. Warto obejrzeć tamtejsze filmiki pokazujące wyraźne oznaki albo jakiejś zbiorowej histerii, albo opętania. A to, co wygadują pentakostaliści, np. że człowiek jest równy Bogu, to jest bluźnierstwo i straszliwa głupota!

    Zacytujmy, Kenneth'a Copeland'a:

    Największą pomyłką w Biblii jest Bóg (...) Teraz, przyczyną dla której nie myślisz o Bogu jako o pomyłce jest to, że On nigdy nie powiedział, że jest pomyłką.

    Z takimi ludźmi mamy się modlić???? Wspólna modlitwa wymaga wspólnej wiary, a tej absolutnie nie ma! Mamy świętować 500 lat straszliwej katastrofy w sensie teologicznym, liturgicznym, pastoralnym, ale i społecznym, jakim była tzw. Reformacja? Dobre drzewo nie wydałoby tak katastrofalnych owoców.

    Bardzo polecam więc zapoznanie się z materiałami na stronie zwiedzeni.pl
    doceń 24
  • Marek Gość
    19.10.2017 10:15
    Kościół to nie tylko ksiądz X czy biskup Y a nawet nie papież Z. Gdy owi X, Y i Z głoszą naukę przeciwną temu, co Kościół zawsze i niezmiennie nauczał, nie można ich słuchać. A taka nauka na temat stosunków z innowiercami już została wypowiedziana i to nie jako novum, ale potwierdzenie stałego nauczania Kościoła. Jednym z tych dokumentów jest "Mortalium animos" Piusa XI, bardzo krótki ale treściwy i jasny dokument, dostępny np. na opoka.pl. Pan Marcin Jakimowicz tak jak każdy z nas nie może ŚLEPO słuchać nikogo, nawet hierarchów Kościoła, gdyż niestety w czasach zamętu, w którym żyjemy (to też kara za nasze i moje grzechy), w czasach "diabolicznej dezorientacji", o której mówiła siostra Łucja już w roku 1957, nie możemy łatwo ufać ludziom. Trzeba ich wypowiedzi porównywać z niezmienną nauką Kościoła. Takie czasy. Sami wiemy ile zamętu przyniosła "Amoris Laetitia" - nie chcę tutaj rozwijać tematu, jakie szkody już przynosi jej papieska interpretacja (list do biskupów Argentyny). To tylko przykład. No i kwestia odpowiedzialności: czy słuchając wypowiedzi hierarchy, że żyjąc w nowym, drugim związku, mogę po rozeznaniu przystępować do Sakramentów jednocześnie nie przerywając pożycia intymnego, mogę taką radę wcielić w życie? Czy popełniony tu grzech, i to nie jeden, obciąża moje sumienie, czy nie, gdyż działałem w dobrej wierze, słuchając hierarchy? Czy nie jest oczywiste, że mam obowiązek kierować się najpierw rozumem danym mi przez Boga, a więc nie tylko nie słuchać hierarchy, ale nawet starać się sprostować jego błąd, bezpośrednio lub przez jakąś większą akcję (podpisy itp.)? Przypadek wspólnych modlitw z innowiercami nie jest może tak jaskrawy jak powyższy, ale po przeczytaniu "Mortalium animos" i tu otwierają się oczy.
    doceń 11
  • PT
    19.10.2017 13:04
    Przytoczmy niestety niewysłuchany apel ks. Georga May'a z Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji do JP2:
    Wydział Teologii Katolickiej
    Seminarium Prawa Kanonicznego
    Ks. prof. dr Georg May
    2 maja 1995 r.
    Najczcigodniejszy Ojcze Święty!
    Przymuszony rozumem i sumieniem, z poczuciem odpowiedzialności wierzącego katolickiego teologa pozwalam sobie zwrócić się do Was w żywotnej sprawie naszego Kościoła. Chodzi o ekumenizm. Wasza Świątobliwość mówi nieustannie o tym przedsięwzięciu i bez przerwy wzywa do ekumenicznej działalności. Dobra intencja, która powoduje Wami w tym bez umiaru popieranym ekumenizmie, jest niepodważalna. Jednakże następstwa są zgubne. Mówię tu o sytuacji w Niemczech.
    1. Ekumenizm jest bramą, przez którą do Kościoła Katolickiego wpływają w znacznej masie błędne nauki protestantyzmu. Z coraz mniejszymi skrupułami przejmuje się protestanckie wyobrażenia. U niezliczonych niemieckich katolików utrzymują się protestanckie zapatrywania na Kościół, hierarchię, urząd nauczycielski, kapłaństwo, Eucharystię, spowiedź i moralność, przede wszystkim na moralność życia płciowego. Opór wobec przedstawionych przez Waszą Świątobliwość nauk bierze się z bliskiego kontaktu z protestantyzmem, do którego doprowadził ekumenizm.
    2. Ekumenizm zamyka prawdzie usta. Już nie jest możliwe nazywać po imieniu błędy protestantyzmu, nie mówiąc już o ich zwalczaniu. Skoro się o nich już nie wspomina, przenikają one niezauważenie do ludu katolickiego. Prawda i błąd nie są już rozróżniane, a ukazuje się je jedynie jako różne tradycje. Ekumenizm w Niemczech działa jak popieranie protestantyzmu. W ten sposób dowartościowuje się protestancką herezję.
    3. Waszym ekumenicznym zaangażowaniem sprzyjacie poglądowi, jakoby nie chodziło o (katolicką) Wiarę i przynależność do (katolickiego) Kościoła. Wielu niemieckich katolików przyjęło pogląd, jakoby protestantyzm i Kościół Katolicki stały na jednej płaszczyźnie. Ludzie nie wiedzą już, dlaczego mieliby zostawać albo pozostawać katolickimi chrześcijanami.
    4. Kościół Katolicki jest ogromnie osłabiony w skutek działalności ekumenicznej. Wśród ekumenicznych katolików przyjęła się rywalizacja, by wobec protestantyzmu czynić coraz to nowe ustępstwa. Rośnie coraz bardziej liczba odstępstw od katolicyzmu do protestantyzmu. Straty z małżeństw mieszanych nie były nigdy tak wysokie jak obecnie, po 30 latach działalności ekumenicznej. Pozwalam sobie załączyć pismo, które w tej sprawie skierowałem do niemieckiego episkopatu.
    5. Całkowicie pozbawiona widoków powodzenia jest próba zdobycia protestantów w celu ponownego zjednoczenia. Protestanci nie są zainteresowani zjednoczeniem, ale tylko wzmocnieniem swojego wyznania. Mówi się, że ich religia ma zostać uznana za równie wartościową i równie uzasadnioną, co religia katolicka. Nic nie sprzyja temu bardziej niż ekumenizm.
    Ojcze Święty! Ekumenizm to gigantyczna aberracja i śmiertelne niebezpieczeństwo dla naszego Kościoła. Wasza własna działalność ekumeniczna przyniosła już Kościołowi niezmierzone szkody, ona pozbawia katolików wszelkiej uzasadnionej samoświadomości. Proszę Waszą Świątobliwość: skończcie z tym.
    Z najgłębszym szacunkiem:
    Georg May (Za Zawsze Wierni, 1996)
    doceń 16
  • apendula_niewdziosek
    19.10.2017 20:09
    apendula_niewdziosek
    Co do zasady i opisu pewnych zjawisk zgadzam się z p. Redaktorem, niemniej szkoda że oskarża tą stronę zwiedzeni.pl. Nic tam niepokojącego nie znalazłem, materiały o Toronto Blessing wydają się na oko sensowne (chyba, że ktoś ma większą wiedzę i może coś konkretnie napisać) i nie widzę tam prób łączenia TB z grupami charyzmatycznymi (co uprawiają niektórzy polscy pseudo "tradycjonaliści"). Jeśli p. Redaktor nie czyta komentarzy, to może ktoś z redakcji zwróciłbym mu uwagę na kwestię takiej rzetelności? Nie wypada tak oskarżać bez konkretnych podstaw.
    doceń 3
  • Megi
    20.10.2017 06:31
    Z tą krytyką otwartych na innowacje i modyfikacje "UWIELBIAJĄCYCH" w duchu ?....w KK jest ,tak jak z prawem kalego. Kali może łamać i naruszać prawa Boskie i ludzkie.....Ma prawo , oceniać i pluć jadem na innych...czyniąc to z uwielbieniem na ustach......Natomiast nie daj Boże, aby ktokolwiek śmiał stanąć na drodze Kalego ..... wówczas wiemy jak jest potraktowany....O.Ręcław jest tego najgorszym dowodem i nie tylko on....wszyscy otwarci duchowni celebryci i propagatorami nowej ewangelizacji z Ks.Bonieckim na czele, który nic złego nie widział w zachowaniu Nergala bezczeszczącego Pismo Święte....Ci otwarci duchowni na innowacje i modyfikacje KK w duchu ekumenii zgodnie z duchem świata od lat uwielbiają Pana....z równoczesnym samouwielbieniem... i jak pięknie św.Paweł to zjawisko indyferentnej moralności nazywa w 1 Liście do Koryntian ....bez Miłości jest się jak miedź brzęcząca i jak cymbał brzmiący....
    doceń 6
  • TomaszL
    20.10.2017 08:45
    Wiara emocjonalna jest super, gdy ma się 20 lat, zaczyna się dorosłość, a hormony szaleją. Ale oprócz emocji każdemu potrzebna jest też formacja intelektualna, rozwój duchowy itd.
    A tego często brakuje, więc gdy zaczynają się dyskusje, pytania, czy wątpliwości następuje emocjonalne wycinanie tych "złych" opinii, banowanie pytających itd. Bo brakuje racjonalnych argumentów.
    • nordynka
      20.10.2017 13:14
      nordynka
      Tomaszu, nawróciłam się ku świadomemu wyborowi wiary i Jezusa Chrystusa jako Tego, któremu poddaję moje życie (czyli bardzo możliwe, że nazwałbyś to - na emocjach - bo odczułam to fizycznie, również w postaci uwolnienia od przykrych dolegliwości psychosomatycznych - taki bonus - efekt uboczny kroku wiary możnaby powiedzieć) ponad dwadzieścia lat temu. I zapewniam Cię, że bez stałej formacji, modlitwy i życia sakramentalnego usycha się po około roku do dwóch. Jak w każdej relacji - nie dbasz, to uschnie. Otarłam się o wiele wspólnot, ale w żadnej nie spotkałam się z tym, o czym piszesz - unikanie odpowiedzi na pytania, czy niepodawanie racjonalnych argumentów. Natomiast spotkałam się z brakiem chęci wysłuchania odpowiedzi na zadane pytanie - bo z reguły zadający je miał już ugruntowany osąd danej sprawy i był "odporny" na argumenty. Spotkałam się z opuszczeniem wspólnoty, czy to z powodu wymagań (życie modlitwą i sakramentami - łatwiej wrócić do tradycyjnej religijności) czy to z powodu zbyt małej "emocjonalności" spotkań ( ale te osoby, które nosiły w sobie szczere pragnienie poznania Boga, po kilku latach szukania i skakania ze wspólnoty na wspólnotę i tak wylądowały na np medytacji Pisma Świętego - Lectio Divina - więc na żmudnej "nudnej" modlitwie). Powiedz o tym , że "jedzie na emocjach" np Ani (jest po 30)- dziewczynie która została uwolniona od nałogu narkotykowego w ciągu trzech dni, na rekolekcjach REO . Powiedz to Michałowi (też już dawno po 30), który żył od imprezy do imprezy na używkach i wszystkim paskudztwem, co można sobie wyobrazić - a teraz wielbi Boga swoja grą na instrumentach, życiem i modlitwą. Jego uwolnienie i nawrócenie także odbyło się na REO. Na tych rekolekcjach gdzie jest TA modlitwa wstawiennicza. TA emocjonalna, podejrzana, nieracjonalna modlitwa. Obydwoje teraz nie odstępują ani na krok od modlitwy sakramentów i nie szukają żadnych emocji. Trwają w obecności Boga żywego obecnego w eucharystii i Słowie. To tylko dwie osoby z mnóstwa które "maja podobnie". Nie przekona ich, że podważasz prawdziwość ich wiary z powodu okoliczności w jakich się narodziła - bo oni DOŚWIADCZYLI obecności Bożej i Bożej interwencji we własne życie, które się radykalnie zmieniło. Po owcach poznasz drzewo, nie inaczej.
      • TomaszL
        20.10.2017 14:40
        Jest jeden kardynalny błąd wynikający z emocjonalnego rozumowania. To nie modlitwa, to nie wspólnota, to nie jakieś gesty czy obrazki uwalniają czy uzdrawiają. Zawsze działa Bóg. I nie potrzeba żadnej wspólnoty, żadnej specjalnej modlitwy, czy też żadnych gestów aby zostać uwolnionym czy też uzdrowionym.
        I cuda dzieją się każdego dnia, a największym cudem jest oczywiście Eucharystia.
        Jak ktoś opowiada, ze aby doznać cudu (uwolnienia, uzdrowienia etc) trzeba czegoś specjalnego, znaczy to że buduje coś na wzór sekty.

        I tak, zawsze po owocach można poznać, ale jak słucham infantylnych świadectw nowonawróconych, czy jak widzę zachowanie nuworyszy w wierze, to często przypomina mi to tych co właśnie porzucili jakiś nałóg czy (jak to mawiają niektórzy) zostali uwolnieni i już radykalnie pouczają innych. Typowa huśtawka emocji.

        A co do wiary, to genialny jej testem jest ciemność wątpliwości, ciemność sytuacji, gdy Bóg nie spełnia naszych próśb, czy też np. Bóg pozwala na zło czy cierpienie.
        To ze latami można uważać się za wierzącego, podsycając wiarę nieustannymi modlitwami o uwolnienie, czy żyjąc w wygodzie wspólnoty z samozwańczym kierownikiem duchowym pryska jak bańka mydlana przy pierwszym kryzysie. I wtedy albo szuka się innej wspólnoty, albo porzuca się wiarę i staje się radykalnym antykatolikiem.

        ps. medytacja czy modlitwa też mogą być nałogiem
        doceń 5
        0
      • nordynka
        20.10.2017 18:49
        nordynka
        Wygląda więc na to, że w naszej wymianie zdań emocje są po Twojej stronie. Nie piszę o niczym innym tylko o Bogu, który działa w życiu moim i wielu osób które znam, poprzez zwykłą modlitwę - adorację Najświętszego Sakramentu, czytanie Pisma Św, i poprzez sakramenty. A Ty - że to obrazki wspólnota i gesty. Nie. TO BÓG który - nie wiem czemu, pewnie dowiem się po śmierci - mocno zadziałał w takich, a nie innych okolicznościach (rzeczone REO) - może na zachętę, przynętę? Może nie miał innego na nas sposobu? Nie wiem. Wiem, kiedy się moja z Nim relacja zaczęła. Na charyzmatycznej modlitwie. Czy to powód, by z góry kwestionować to, co się stało? W moim życiu nie brakuje ciemności i cierpienia. Podobnie jak życiu wspomnianych już Ani i Michała. Nie zauważyłam też, by pouczali innych. Przeszłam już kilka kryzysów - przejść je pomagały "zwykła" modlitwa, wierność sakramentom i uwielbianie Boga w tych sytuacjach. Skąd przekonanie, że nasza wiara podsycana jest nieustannymi modlitwami o uwolnienie? Nie jest. Piszę o adoracji eucharystii i czytaniu Pisma Św. A Ty swoje. Nie mamy samozwańczego kierownika duchowego - naszym opiekunem duchowym jest ksiądz, którego przydzielił nam proboszcz. Trzeci już. Jak się zmieni, to pewnie będzie następny. Dla księdza więc tez się nie spotykamy. Obecnie liderem jest siostra zakonna, i pewnie niedługo się zmieni, bo siostry są przenoszone co kilka lat do innych placówek. Więc bez trwania przy Chrystusie (nie ludziach) się u nas nie wytrzyma długo. Parafia to tez wspólnota, wiesz? Znam osoby, które doznały uwolnienia od nałogu albo od choroby po zwykłej spowiedzi u zwykłego księdza, który akurat siedział w konfesjonale. I co z tego wynika? Może po prostu to, że Bóg działa na rożne sposoby? Jeśli mogę to tak określić - to owszem nałogowo staram się wpatrywać w Boże oblicze. Choć w duszy to raczej posucha. Ale bez tego jak bez wody, więc za bardzo nie ma innej drogi.
        doceń 2
        0
      • TomaszL
        21.10.2017 07:05
        Być może w poprzednim poście niezbyt dokładnie napisałem - wiec raz jeszcze. Cuda, uwolnienia, uzdrowienia są niejako normalnością w naszym życiu. Bóg istnieje i dzięki Bogu bardzo wiele osób wróciło do zdrowia, porzuciło nałogi etc.

        Natomiast po przeczytaniu kilku Twoich wpisów mam pytanie, dlaczego uważasz, że Twoje życie wiarą i bycie w jakiejś wspólnocie jest lepsze od życia przeciętnego Kowalskiego, którego praktyki religijne (te zewnętrzne, widoczne dla innych) ograniczają się do niedzielnej Mszy św.

        doceń 4
        0
      • nordynka
        23.10.2017 09:19
        nordynka
        Jednakże faktem jest, że do dokonywania cudów uwolnień i uzdrowień Bóg dość często posługuje się modlitwą zwaną charyzmatyczną i temu zaprzeczyć też się nie da. Bóg istnieje i wyłącznie dzięki Niemu ten świat także - "Poza Mną nie ma nic" [Iz 45,6] - to z wczorajszego pierwszego czytania. Odnośnie Twojego pytania wygląda na to, że to nie ja, lecz Ty tak uważasz. Wydaje Ci się, że mnie się wydaje, że jestem w "lepszej grupie". Przykro mi, ale nie. Przykłady które przytoczyłam (np. osoby zachęcane do wejścia w głębsza relację z Bogiem, które jednak wróciły do poprzednich "zwykłych" praktyk) to nie ogół, czy bliżej niezidentyfikowani "oni" - to konkretni ludzie, których kawałek życia miałam okazję widzieć z dosyć bliska - widziałam ich poruszenie Słowem Bożym, widziałam powrót do gorliwej modlitwy i do sakramentów , słyszałam , jak mówiły "do tej pory chodziłam/em z przyzwyczajenia, z tradycji" i widziałam, jak w momencie, gdy trzeba było wybierać - zaczyna brakować czasu dla Boga, więc trzeba zrezygnować z tego czy tamtego - wracali do starych przyzwyczajeń ze zwykłej wygody. Choć wyraźnie Bóg ich pociągał. Spotkałam tez mnóstwo osób, które przeżyły np rekolekcje REO i nie wstąpiły do żadnej wspólnoty. Pozostały w swoim środowisku, widuję je w niedzielę. Są wierne Bogu modlitwie sakramentom. Widać dla nich inna ścieżka. Mnie Bóg powołał tam, gdzie jestem, i chwała Mu za to.
        doceń 2
        0
      • TomaszL
        23.10.2017 11:53
        "Jednakże faktem jest, że do dokonywania cudów uwolnień i uzdrowień Bóg dość często posługuje się modlitwą zwaną charyzmatyczną "

        Ale skąd taka teza?

        "o konkretni ludzie, których kawałek życia miałam okazję widzieć z dosyć bliska - widziałam ich poruszenie Słowem Bożym, widziałam powrót do gorliwej modlitwy i do sakramentów...."

        Ale tak właśnie działają emocje.

        " zaczyna brakować czasu dla Boga, więc trzeba zrezygnować z tego czy tamtego - wracali do starych przyzwyczajeń ze zwykłej wygody."
        Możesz jaśniej napisać czym nowe jest lepsze od starego? Czy mierzysz to zaangażowaniem w praktyki religijne?

        "Są wierne Bogu modlitwie sakramentom" - na jakiej podstawie definiujesz wierność Bogu przez sakramenty? I skąd wiesz o ich modlitwie?

        I dalej brak mi konkretnej odpowiedzi dlaczego obecną swoją drogę wiary uważasz za lepszą niż tego przeciętnego Kowalskiego który gorliwie się nie modli codziennie w kościele, nie działa we wspólnotach i nie afiszuje się swymi praktykami religijnymi?
        doceń 1
        0
      • nordynka
        23.10.2017 12:42
        nordynka
        Jeżeli nie wyraziłam się dość konkretnie to oświadczam, że NIE UWAŻAM SWOJEJ DROGI WIARY ZA LEPSZĄ OD INNYCH. Bardziej konkretnie nie umiem, naprawdę. Usiłujesz to wmówić i sobie i innym od pierwszego postu i nie z tej to z tamtej strony mi to udowodnić. Więcej - od tego przekonania w ogóle wyszedłeś, biorąc udział w komentarzach. Zaczynasz rozkrawać każde moje zdanie na słówka, i dochodzimy do momentu, kiedy można się już tylko szarpać o ich znaczenie jakie autor miał na myśli wklepując je w danym momencie na klawiaturę. Ile ludzi tyle dróg. Można prowadzić święte życie w ciszy swojego pokoju, gdy jest się przykutym do łózka. Można jako zwykły członek parafii, i można jako ktoś kto udziela sie w tej czy innej grupie. Nie ma znaczenia czy rozdajesz na święta pod kościołem paczki biednym czy jesteś animatorem grupy na REO. Ma znaczenie, czy to co robisz czynisz z miłością. Tylko tyle. A teza o którą pytasz na wstępie jest ze statystyk. Liczbowych. Jeśli mnie zapytasz o ich pisane źródło i link to wybacz,a le już nie odpowiem więcej, bo potraktuję to jak prowokację.
        doceń 0
        0
      • TomaszL
        24.10.2017 09:00
        "A teza o którą pytasz na wstępie jest ze statystyk" - nie rozumiem o jakich statystykach mówisz.
        doceń 0
        0
    • man
      24.10.2017 21:17
      Czy nie dlatego nie możecie się wzajemnie zrozumieć, że mówicie o dwóch różnych sprawach? TomaszL mówi o wierze katolickiej, a ty nordynko o osobistym doświadczeniu Boga w swoim życiu, którego - myślę - nikt tu nie neguje. Proponuję kazanie ks. Dawida Pietrasa o Wierze katolickiej i grzechach przeciwko wierze. Na youtubie - wystarczy wpisać podany wyżej tytuł. Gdy tradycjonalista mówi o wierze katolickiej ma na myśli całą naukę Kościoła Świętego, bo wierzy, że pochodzi ona od samego Boga. Gdy neokatolik mówi o wierze, ma przede wszystkim na myśli swoje osobiste doświadczenie.To są dwie różne sprawy i nie wolno ich łączyć. Dlatego tak ważny jest powrót do pojęciowej czystości, do tego, abyśmy pod konkretnym słowem znali jedną definicję. P.S. Przepraszam za przypięcie łatek tradycjonalisty i neokatolika. Nie jest to moją intencją, a jedynie zwrócenie uwagi, na to, że w Kościele są dzisiaj jakby dwa obozy.
      • TomaszL
        25.10.2017 08:50
        To nawet nie tak - bardzo często obecnie przez miłość do Boga rozumie się okres emocjonalnego zakochania, a przez wiarę rozumie się uczestnictwo w praktykach religijnych czy wspólnotach.
        doceń 0
        0
  • Megi
    20.10.2017 20:02
    Będę wdzięczna jeśli ktoś RACJONALNIE na Forum GN wytłumaczy potrzebę tych wszystkich innowacji i propagowanych przez mordernistów KK odnów ewangelicznych, pastoralnych i pentekostalnych ?....Może, ktoś wie dlaczego? , na siłę narzucana jest nam przez papieża i jego sojuszników potrzeba tulenia, towarzyszenia i GODZENIA SIĘ NA świętokradzkie życie wbrew nauce Pisma Świętego, UNK i świętej Tradycji?...Jakiemu dobru służy podważanie i burzenie 2000 letniej wiary KK w NIEZMIENNOŚĆ I DOSKONAŁOŚĆ PARAKLETA , który JEST Trzecią Osobą Trójcy Przenajświętszej, daną nam przez Zbawiciela dla naszego UŚWIĘCENIA.... Zapytuję czy można w Kościele Chrystusowym inicjować potrzebę odnowy i to w Duchu Świętym, który przybył do Kościoła Chrystusowego, jako Duch Prawdy,aby doprowadzić nas do całej Prawdy...którą stricte dzisiaj się podważa i neguje przez antysakramentalne związki, subiektywne rozeznanie, relatywizm prawd wiary i norm moralnych KK.....Czym jest aberacja grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, zaniedbywanie uczynków miłosierdzia co do duszy....Czy ten owoc kwitnącej od soboru V2 degrengolady W łonie KK to jest EFEKT działania Ducha Świętego ?....np.legiony Chrystusa, sojusz modernizmu z marksizmem tzw.teologia wyzwolenia, rygoryzm biskupów przez p.Franciszka potępiany....Pochodzi od Boga czy NIE ?....A może to co się dzieje w moim umiłowany KK, to jest bardzo dobrze zaplanowane , antychrysta działanie trzeba przyznać geniusza demagogi i mistrza subiektywnej manipulacji , przez które duch tego świata, usilnie stara się by .....świat o grzechu przez Ducha Świętego ....NIE.... był przekonany, o sprawiedliwości i o sądzie...(J 16, 5-14)
    doceń 5
  • owieczka_
    21.10.2017 10:43
    Największym niebezpieczeństwem dla charyzmatycznych wspólnot jest pycha. O.Recław dał dobrą radę w tej kwestii w Katowicach na konferencji; aby jej zapobiec, lider wspólnoty musi być zmieniany co 2-3 lata.
  • gosc sobotni
    04.11.2017 20:39

    Pan redaktor taki stronniczy? Klania sie etyka zawodowa - albo dziennikarz albo lider wspolnoty... I zeby tak nagle kolegow po fachu bronic... A co to ma w ogole wspolnego ze zwiedzeni.pl??? Pana wspolnota tez wspolorganizowala konferencje z Pania Hedi Baker w Wawie Pt " zjednoczeni przez milosc" wraz z .Jezuitam z rakowieckiej. To wy ich wciagAcie w te zielonoswiatkowe klimaty ? Zostawcie ten kosciol w spokoju! Panie redaktorze, niech Pan opisze nam lepiej spotkanie z Pania Hedi. Mila? fajna? A ok to wystarczy-wchodze w to ;-))) o ups.. a ta eucharystia taka nudna, a umieram od 2 lat ale sikabumba i siabada mnie uzdrowi. Wstyd, zeby redaktor wierzacy nie zuwazyl zagrozenia i braci narazal.
    doceń 9
  • GS
    04.11.2017 23:26
    No tak bo, wy piszecie do kuri prosbe o spotkanie ekumeniczne. A przedstawiaci dokladnie te osoby w KK ?Pokazaliscie kosciolowi filmy np z tunelem ognia? NIE! Zatajacie a kosciol wam zaufal, bo jest dobry i ufa swoim. No wlasnie czy " swom "...? Redaktora znajomi w swoich wspolnotach namaiwaja ludzi na Randy Clarka w kaliszu.. Oszustwo i manipulacja, wybielanie bo mikrofonu sie nie che puscic i stylu zycia...
    doceń 8
  • Mario
    23.10.2018 13:46
    Przez wiele lat byłem zaangażowany we wspólnoty Charyzmatyczne, poznałem wielu protestantów, zielonoświątkowców, pastorów, mówców, Katolików Charyzmatycznych z różnych stron świata, ludzi głoszących ewangelię w Chinach, brałem udział w modlitwach o uzdrowienie gdzie ludzie byli uzdrawiani z problemów z kręgosłupem czy nogami, sam po takiej modlitwie przestałem mieć bóle kręgosłupa - to trwa już 10 lat. Na ten moment nie jestem w żadnej z tych wspólnot ze względu na sporą gromadkę małych skarbów, której się dorobiłem. Jedno mogę powiedzieć: nigdy nie stała mi się żadna krzywda, nigdy nikt mnie do niczego nie zmusił, nie wstąpił we mnie żaden demon- jedyne co to spotkałem kilku ludzi bardzo bojących się różnych demonów- uważam, że lęk przed demonami i doszukiwanie się ich wszędzie to też swego rodzaju fobia. Poznając ludzi z wielkimi nazwiskami zaskoczyło mnie, że są to zupełnie normalni ludzie tacy jak ja i sami nie szukają wielkiej chwały po prostu często piastują stanowisko dające im dużo rozgłosu. Kiedy poznałem zielonoświatkowców, którzy nazywali nas katolami - kiedy lepiej się poznaliśmy to się okazało, że nawet się lubimy, oni nie są opętani ani nie chcą nas zniszczyć, sa po prostu normalnymi ludźmi i nawet wierzą prawie dokładnie tak jak my- i tak jak my mamy rozbuchany obraz tego kim oni są i co myślą tak samo oni mają rozdmuchany obraz tego kim jesteśmy i jak myślimy. Kiedy poznasz te dwa światy nagle widzisz, że niczym się od siebie nie różnimy- nikt nikogo nie chce zniszczyć. W grupach Charyzmatycznych popełnia się błędy ale nie jest to celowe działanie, wielcy liderzy jak Randy Clark nie wiedzą wszystkiego i mogli robić dziwne rzeczy ale nie robią tego w celu "opętania innych" albo zniszczenia Kościoła- po prostu robią swoje tam gdzie są i nie myślą tak dużo o nas Katolikach jak nam się wydaje. Wiedzieliście, że wielu z tych ludzi czasem nie wie nawet o istnieniu katolików z Polski? nie jesteśmy pępkiem świata, który chcą zniszczyć moce zła... to tak nie działa! Ci ludzie często mogą mieć inne poglądy i mogą inaczej myśleć ale przez ostatnie wiele wiele lat nie spotkałem nikogo z tych kilku tysięcy ludzi jakie miałem okazję poznać i obserwować, który by chciał Cię kochany Katoliku zniszczyć. Jest dużo lęku w komentarzach na ten temat a "zwiedzeni" wzmacniają uprzedzenia filmikami sprzed czasem 30 lat i to często wyrywkami tych filmików. Raz brałem udział w takim wydarzeniu gdzie ludzie śpiewali jak ptaki, nie było tam żadnego złego ducha, nikt nikogo nie zjadł- ludzie po prostu śpiewali i to był piękny śpiew, nikt z nich nie był szalony i nie było w tym nic złego że ktoś pięknie gwizdał - było tam pełno szacunku do siebie nawzajem - i do dziś nie potrafię zapomnieć tego wydarzenia... było dużo modlitw i dużo śpiewów nic poza tym. Lęk nigdy nie jest dobrym doradcą! poznałem w swojej pracy ówczesnej dziesiątki wspólnot charyzmatycznych, zielonoświątkowych, oraz wszystkich innych i nikt nigdy nie planował niczego złego wobec Kościoła- trudno w to uwierzyć co? co więcej ludzie często doceniali tradycyjne formy w Kościele mówiąc, że niosą w sobie pewne Boże skarby dotyczące liturgii i pięknie czasem posłuchać np mszy łacińskiej... także nasi bracia ze zwiedzeni pl straszą się zbytnio - chłopaki weźcie się lepiej do jakiejś roboty, pomóżcie biednym....
    doceń 6
  • M&M
    23.10.2018 20:15
    Panie Marcinie, początek felietonu brzmi troszkę jak "Panie, dzięki, że nie jestem jak ten grzesznik..." - myślę, że rozumiem co Pan chciał przekazać, a jednak czy warto zajmować się kontestatorami zamiast realnie świadczyć o Panu Jezusie? Przecież sam Pan napisał, że nie warto przejmować się "warczącymi komentarzami niezadowolonych"... to po co się Pan nimi zajmuje (z nienajwiększym - na moje oko - miłosierdziem...)? Szczerze pozdrawiam.
    doceń 1
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także