Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
Przecież Jarosław podobnie jak wszyscy wychowywał się, dorastał w rodzinie, jako dojrzały człowiek, choć nie założył własnej rodziny to uczestniczył w rodzinnym życiu (matki, brata z rodziną).
A co z duchowieństwem, hierarchią kościelną, Papieżem i "bezżennymi" osobami? Czy oni wszyscy takze nie wiedzą co to rodzina?
Tymczasem statystyka nie zajmuje się ani oceną głębokości traumy ani wpływem (?) częstotliwości przypadków na skalę ich indywidualnego przeżywania. Natomiast liczby dotyczące wielkości występowania tragicznych zdarzeń i przypadków mają znaczenie m.in. dla socjologów, policji, służby zdrowia, administracji państwowej itd.
Proszę się zanadto nie irytować. Jeśli pobędzie pan tutaj dłużej, zrozumie pan, że @sp wykazuje w dyskusji stałą tendencję do (świadomego?) przekręcania znaczeń i odpowiadania tylko na te rzeczy, które są dla niego wygodne :)
Ma pan rację, pisząc o NIEOGRANICZONYM prawie do dysponowania swoim ciałem przez kobietę (jak i zresztą przez każdego z nas). Pańscy interlokutorzy twierdzą, że owo prawo powinno ustąpić przed prawem innego człowieka do życia (zakładając, że zarodek i płód jest człowiekiem). Tymczasem jest to zupełnie niezgodne z przyjętą powszechnie zasadą moralną, w myśl której nikt nie ma prawa zmuszać drugiego człowieka do udostępniania swojego ciała dla podtrzymywania przy życiu siebie lub inną osobę. I tak osoba chora na białaczkę (ani nikt w jej imieniu) nie ma prawa do zmuszania innych, aby byli dawcami szpiku, bez którego dany chory najpewniej umrze. Analogicznie zarodek (ani nikt w jego imieniu) nie ma prawa do zmuszania kobiet, aby były dawcami macic i płynów ustrojowych, bez których zarodek najpewniej umrze. Tymczasem "obrońcy życia" dla tej ostatniej sytuacji chcieliby zrobić wyjątek. A przecież w obu przypadkach dawstwo, aby było moralnie dopuszczalne, powinno wynikać jedynie z łaski będącej efektem autonomicznej decyzji ofiarującego. W żadnym wypadku brak takiej łaski nie powinien się spotykać z potępieniem ani też być prawnie ograniczany.
Naprawdę możesz ze swoim ciałem zrobić wszystko? No to pokaż mi lekarze, który zrobi amputacje zdrowej ręki czy nogi, czy tez wytnie Tobie np. zdrowy żołądek.
W wypadku aborcji oczywiście dochodzi też kwestia choćby odrębności genetycznej kobiety i przyszłego dziecka.
NIEOGRANICZONE prawo do decyzji? Może rozważymy opcje:
1. zabicie gwałciciela
2. zabicie swojego psychoterapeuty
3. zabicie prezydenta
Absurd? TAK
Dlaczego nie uważasz za absurd ZABICIA SWOJEGO DZIECKA?
To są argumenty typu skoro ludzie kierują samochodami po pijaku to należy zlikwidować prawo im tego zabraniające. Szczególnie że w niektórych krajach wypić mogą więcej niż u nas.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.