Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Jowita
    21.03.2017 10:02
    Jeżeli przejdziesz sam 30km w nocy, w milczeniu, jesteś zmęczony, bolą Cię wszystkie mięśnie i pytasz się sam siebie - po co mi to? I wtedy w małym mikroskopowym stopniu uświadamiasz sobie, ile Jezus poświęcił właśnie dla Ciebie. Ty opadasz z sił, bo tak naprawdę banalnym wysiłku, który stanowi 1/biliardową tego, co przeżył Jezus. Zgadzam się, że niektórzy prześcigają się w "wynikach", ale też nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Dla jednego wyczynem jest dwu kilometrowa droga po mieście, inny potrzebują więcej żeby lepiej przeżyć mękę Jezusa.
    doceń 8
  • Gość A
    21.03.2017 11:09
    Nie robmy z Pasji turystyki... W Kalwarii Zebrzydowskiej tez tak mozna powiedziec. I w wielu innych miejscach.
    doceń 2
  • Gość
    21.03.2017 11:16
    Dlatego mam bardzo duży dystans do tej Drogi Krzyżowej, bo staje się wyzwaniem sportowym.
    doceń 7
  • Gość
    21.03.2017 11:46
    Nawet jeśli ktoś pójdzie tam dla 'sportu', jest nadzieja że zobaczy coś więcej, spotka tam Chrystusa Po prostu ten rodzaj drogi krzyżowej, nie musi być dla każdego....
    • TomaszL
      21.03.2017 13:28
      Nawet jak ktoś pójdzie dla sportu, to pozna swoje ograniczenia. No chyba, iż jest aktywnie trenującym sportowcem, a nie zwykłym współczesnym człowiekiem, dla którego wysiłek fizyczny ogranicza się do przejście z fotela do samochodu.
      doceń 0
  • Wallenrod
    21.03.2017 13:19
    "Nie celebrujemy naszej drogi i naszego wysiłku, ale Jego mękę" - trafne, nader trafne.
    doceń 10
    • TomaszL
      21.03.2017 13:57
      Ilu ludzi, szczególnie młodych ludzi jest sobie w stanie wyobrazić fizyczne cierpienie Chrystusa. A ilu z uczestników współczesnych Dróg Krzyżowych wewnątrz kościołów ma pojęcie co znaczy nieść swój krzyż?
      Pytanie, na ile współczesne DK to taki religijny rytuał, na który obowiązkowo trzeba przyjechać samochodem (aby się nie zmęczyć) i na ile słowa rozważań o cierpieniu są dziś zrozumiałe w społeczeństwie dobrobytu?
      • Gość
        21.03.2017 16:07
        gdzie ten dobrobyt?
        doceń 4
        0
      • TomaszL
        21.03.2017 17:57
        Gdzie dobrobyt - na parkingu przed kościołem w niedziele, gdzie trzeba zajechać samochodem.
        doceń 2
        0
  • TomaszL
    21.03.2017 13:26
    Każdy zdrowy mężczyzna bez względu na wiek powinien choć raz zaliczyć EDK. I to nie tylko ze względów czysto religijnych.

    Przez te 10-12 godzin pozna się dokładnie jak działa pokusa odpuszczenia sobie, jak zmęczenie, ból, zniechęcenie będzie kusiło do rezygnacji. Jak wiele myśli będzie nakłaniało do zejścia z trasy.
    Takie realne życie w pigułce. Taka namiastka walki, od której wielu z nas ucieka w puste slogany
    • Gość
      21.03.2017 15:54
      a po co?
      • Gość
        21.03.2017 16:12
        bez względu na wiek i bez względu na wyznanie?
        doceń 4
        0
      • TomaszL
        21.03.2017 17:55
        Wiek - raczej trzeba by mieć co najmniej te 18 lat.
        Wyznanie - nie trzeba być katolikiem, aby brać udział w EDK.
        A po co - no właśnie po to, aby choćby poznać siebie i jak szybko sobie odpuścisz trud i wysiłek.
        doceń 0
        0
  • Gość
    21.03.2017 17:10
    40 km przez 10-12 h ? Bez przygotowania da radę ? ale super tekst. Sedno, bo robi się z tego tylko dyscyplinę ekstremalną.
    • TomaszL
      21.03.2017 17:57
      A z takiej DK w kościele robi się teatrzyk - jak wiele osób rozumie dziś czym jest realne fizyczne cierpienie DK?
      doceń 1
    • Gość
      21.03.2017 20:10
      Weź i raz przejdź, a potem krytykuj:)
      doceń 0
  • Gość
    21.03.2017 19:47
    Osoby, które spotkałem w czasie EDK i miałem okazję porozmawiać, miały świadomość, że celem jest to aby docenić to co zrobił dla nas Pan. Bez doświadczenia swojej drogi krzyżowej, trudno się wczuć w to, przez co przeszedł Chrystus.
    doceń 2
  • Gość
    22.03.2017 09:33
    Jak w każdej modlitwie, ćwiczeniu duchowym itp chodzi o wewnętrzne motywację. Można EDK traktować jak zawody tak jak post jako dietę. Większość ludzi która spotkałem na EDK traktowała ją jako niecodzienny rodzaj modlitwy a nie zawody. Także dla mnie była to walka z własną słabością i nauka, ze o własnych siłach nie dam rady.
    doceń 2
  • Robert
    22.03.2017 10:58
    to trochę czepianie się, ja widzę generalnie duże dobro i dobre owoce tego wydarzenia. byłem na EDK 2 razy i jest to już u mnie ważny element w Wielkim Poście, forma rekolekcji na ostatniej prostej przed Wielkanocą, idą na nią też często ludzie którym do kościoła nie zawsze jest po drodze. To że, ktoś się jeszcze motywuje wysiłkiem fizycznym..., szczerze nie przeszkadza mi to, może tam spotkać Jezusa nawet gdy to nie było (a powinno) jego pierwszym celem.
    doceń 6
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także