Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • ksadamkaczor64
    28.02.2014 11:56
    ksadamkaczor64

    "Jeśli na tym świecie ma coś jeszcze znaczyć dane słowo, to ostatnią rzeczą, jaką wolno w tej kwestii odpuścić, jest wierność małżonków aż do śmierci."

    doceń 37
    • jurek
      28.02.2014 14:27
      Tylko, że w małżeństwie sa dwie osoby. Co jeśli ten drugi małżonek robi coś innego?
      • Jacek
        01.03.2014 11:17
        Ma być wierny, tak jak ślubował.
        Nie ślubował: "będę ci wierny, o ile i ty dochowasz mi wierności". Ślubował wierność dozgonną i bezwarunkową.
        doceń 27
        0
  • ksadamkaczor64
    28.02.2014 11:57
    ksadamkaczor64

    „Módlmy się za papieża Franciszka i biskupów, żeby wiernie przekazywali naukę Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa”

    doceń 40
    • amico
      28.02.2014 19:12
      Dlaczego ja mam się modlić w dodatku za darmo? Żeby jakiś ksiądz pomodlił się za moich rodziców, msze, wypominki itd. ja zawsze muszę płacić! To niesprawiedliwe!
      doceń 0
  • Pastor47
    28.02.2014 12:19
    "Katolicy w Niemczech praktycznie nie muszą pościć, w wielu miejscach praktycznie się nie spowiadają"
    W Polsce też nie MUSZĄ. Post to ofiara, a ofiara przymusowa jest bezwartościowa... Katolicy MOGĄ pościć - ofiarować dobrowolnie to wyrzeczenie. MOGĄ też pójść do spowiedzi to PRZYWILEJ a nie smutny obowiązek...

    Ja modlę się o to aby Papież Franciszek i Kardynałowie odkryli w tej sprawie wolę Ducha Świętego, a nie o konkretny wynik. Pan zdaje się wie lepiej.
    • MX
      28.02.2014 13:03
      Jasne, że katolicy nie muszą pościć - bo nie muszą być katolikami. Jeśli jednak są katolikami - z własnej woli przecież - to MUSZĄ stosować się do zasad Kościoła katolickiego. Podjęty dobrowolnie obowiązek jest błogosławieństwem - broni przed niewiernością. I na tym polega obowiązek w Kościele katolickim. Gdy człowiek robi coś z obowiązku (np. chodzi na msze niedzielne), to już to samo w sobie ma wartość.
      A ty, jako pastor (zakładam, żeś protestant), niczego nie musisz? Działasz zawsze tak, jak ci się zachce? Bo ja, na przykład, jako katolik, muszę się modlić. Muszę - bo chcę być wierny. Po prostu.
      doceń 35
      • Pastor47
        28.02.2014 14:43
        MX, nadinterpretujesz. Jestem Katolikiem, świeckim, małżonkiem jednej żony. Nie sądź po ksywie.

        Sam piszesz: "Muszę - bo chcę" to chcesz czy musisz? Ja jeśli chcę to już nie muszę...

        A jeśli musisz to zastanów się po co? Aby wypełnić prawo? Czy aby lepiej kochać?
        doceń 0
        0
      • Pastor47
        28.02.2014 14:54
        Jak na zamówienie. Papież Franciszek dzisiaj (za gosc.pl):

        "Za kazuistyką zawsze kryje się zasadzka przeciw nam i przeciwko Bogu" - stwierdził papież podczas porannej Mszy św. sprawowanej w Domu Świętej Marty.

        "Chrystus poślubił Kościół. I nie można zrozumieć Chrystusa bez Kościoła oraz nie można zrozumieć Kościoła bez Chrystusa. To jest wielka tajemnica arcydzieła stworzenia. Niech Pan da nam wszystkim łaskę, aby ją zrozumieć, a także łaskę by nigdy nie popadać owe postawy kazuistyki faryzeuszy, nauczycieli prawa" - zakończył swoją homilię Ojciec Święty.

        Nie chodzi mi o przekonywanie przeciwko nierozerwalności małżeństwa. Bo ta kwestia nie podlega dyskusji, a już z całą pewnością ja nie dyskutuję z Papieżem. To co on uzna ja przyjmę. Chodzi mi o przesunięcie nacisku z obowiązku (choć jest ważny) na miłość (...gdy miłości bym nie miał byłbym niczym...), bo bez niej obowiązek nie ma wartości.

        Kładąc nacisk tylko na obowiązek mówimy jak faryzeusze.
        doceń 0
        0
      • @pastor
        28.02.2014 15:20
        "To co on uzna ja przyjmę."

        Dogmat o nieomylności papieża dotyczy tylko jego wypowiedzi ex cathedra. Do wypowiedzi ex cathedra na pewno nie należą wywiady, kazania, przemówienia, adhortacje, ... Jako katolicy możemy ich nie przyjmować. Nawet powinniśmy, jeśli zawierają treści niezgodne z nauczaniem KK.
        doceń 9
        0
      • Pastor47
        28.02.2014 15:52
        Nie o dogmat nieomylności mi chodzi. Po prostu nie czuje się mądrzejszy od Papieża. Modlę sie za niego i duchowo staram sie przylgnac, tak jak do dwóch poprzednich. Nie wyobrażam sobie zeby Papiez głosił cos sprzecznego z nauka KK. Jest jego głową, więc na pewno rozumie go lepiej niż ja. Moze powiedziec cos co mi sie nie spodoba, ale wtedy w duchu posłuszeństwa, bo chce a nie dlatego ze muszę postaram sie to zrozumieć i przyjąć. Wybrał go Duch Święty przez kolegium kardynalow. Nie mogl sie pomylić!
        doceń 0
        0
      • Sm
        28.02.2014 21:01
        Posłuszeństwo jest kluczem do świętości. KPK reguluje jednak sprawy posłuszeństwa, a sprawy doktrynalne magisterium KK i sama ewangelia. Jeśli chodzi o wybór papieży, to nie duch Święty ich wybiera, ale kardynałowie z asystencją DŚ. Na ile kardynałowie kierowali się asystencją DŚ. Nie wiemy, na na ile innymi przesłankami. W historii KK bywali też niegodni papieże. Czy tych też wybrał Duch święty?
        doceń 8
        0
    • Jerzyk
      01.03.2014 21:35
      - Mylisz się "Pastorku".
      Jak coś chcę, to potem już muszę.
      Jak chcę chodzić, to już potem muszę przebierać nogami, aby się poruszać.
      Jak chcę zrobić kupę, to muszę znaleźć odpowiednie miejsce na to.
      - Inaczej narobię do spodni.

      Jak chcę żyć w małżeństwie, to muszę przestrzegać pewnych zasad.

      - Bóg jest miłością, pisze Jan apostoł.
      W miłości nie ma muszę.
      To muszę, wynika z mojego wyboru, że chcę.
      Jak chcę żyć, to muszę jeść i pić.
      Nie wynika to z przymusu, to czysta przyjemność.
      Jeżeli kocham, to wszystkie muszę robię z przyjemnością.
      Wszystko się komplikuje, gdy brak jest miłości.
      doceń 9
  • abc
    28.02.2014 12:39
    W tym wszystkim najbardziej niepokojące, są słowa Papieża, który wyraża uznanie dla "gruntownej teologii"? kardynała Kaspera.
    On przecież mówi tak, jakby nie znał katolickiej teologii.
    doceń 16
  • kriss
    28.02.2014 12:46
    Ludzie w Europie wracają tam, gdzie jest wierność Tradycji, zarówno jeśli chodzi o moralność, jak i formę. Seminaria i parafie tradycjonalistyczne, zarówno te w pełnej łączności, jak i - niestety - od lefebrystów. Czyli jest masa ludzi chcących trwać przy Tradycji w pełni i żyć w zgodzie z odwiecznymi zasadami przykazanymi przez Kościół.

    Odnoszę wrażenie, Panie Franciszku, że wieje od Pana hipokryzją. Teraz bardzo Pan broni tradycyjnego nauczania Kościoła, jednak niedawno nazwał Pan manipularz - kawałkiem zbędnej chusty, która przeszkadza kapłanowi. Wniosek prosty - w mojej ocenie relatywizuje Pan Tradycję do swoich potrzeb. Bardzo Pan krytykuje w licznych artykułach relatywizowanie Tradycji Kościoła, ale robi Pan dokładnie to samo. We wspomnianym artykule porównał Pan tradycjonalistów do faryzeuszy. Tymczasem Benedykt XVI tak bardzo starał się o zrównanie rytów rzymskich zwyczajnego i nadzwyczajnego, czego świadectwem jest "Motu Proprio Summorum Pontificum" z 2007 roku. Póki co nie został wydany nowy dokument, anulujący tamten.

    Teologia w stylu infantylnym typu "Bóg kocha mnie takiego jakim jestem" doprowadza później do wyludniania się kościołów, zaś zapełniają się kaplice, kościoły i seminaria tradycjonalistyczne, gdzie rzeczywiście stawia się wymagania. Stawianie wymagań, podczas wyśmiewania innych, tradycyjnych wartości powoduje, że taki wierny, szczególnie nie będący w pełni przekonany, po prostu nie rozumie owej "polityki". Ponadto, odnosi się często wrażenie, że "Kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam". Taka osoba, często pragnąca zbliżyć się do Chrystusa, wybiera miejsce, gdzie zasady są jasne, a nie relatywizowane. Dawniej nawrócenie odbywało się etapami, dziś odnosi się wrażenie, że "nowa ewangelizacja" to głównie gra na emocjach, które są ulotne. Widać to choćby po dawnych "oazowiczach", którzy często dzisiaj są bardzo daleko od Kościoła, tłumaczac, że oazowe ideały są bardzo oddalone od realnego życia. Potwierdza to tylko, że różne, spontaniczne formy spotkań, modlitw i innej aktywności są kodowane jako oderwane od życia i w konfrontacji przegrywają z tzw. "prawdziwym życiem". Gdyby te zasady były wpajane w inny sposób, stałyby się w większej części życiową drogą, a nie młodzieńczymi uniesieniami. Idea oczywiście szlachetna, ale jak pokazują fakty - wykonanie niewłaściwe.

    Nie chcę tutaj skreslać wszystkiego, co nowoczesne -daleko mi do tego. Jednak odnosze wrażenie, że współcześnie skresla się każdego, kto pragnąłby uczestniczyć w bardziej tradycyjnych formach modlitwy. Dlaczego nie dac ludziom wyboru? Czy Kościół przez wieki tkwił w błędzie? Uważam tez, że najgorsze co obecnie istnieje, to relatywizowanie - "to w tradycji jest dobre, a to złe". A jeśli coś się nie udaje, to najlepiej obarczyć winą czynniki zewnętrzne. Niestety -czytając artykuły red. Franciszka, odnoszę wrażenie, że tak dzisiaj Kościół mówi.
    • Ziel
      28.02.2014 13:18
      To ty, Kriss, uważasz, że katolik musi bronic manipularza? I to tak, jak nierozerwalności małżeńskiej? A w domu wszyscy zdrowi?
      • kriss
        28.02.2014 15:55
        Nie chodzi mi o obronę manipularza. Jednak nazywanie tego "kawałkiem zbędnego materiału do ocierania potu" to jawna kpina z Tradycji.

        Chodzi mi o to, żeby szanować kogoś, kto jest wierny Tradycji Liturgicznej. Tamten artykuł był jawną kpiną, atakiem i zrównaniem wszystkich tradycjonalistów do lefebrystów, co jest znaczącym nadużyciem.

        To własnie nazywałem relatywizowaniem Tradycji Kościoła. I niezorientowany może tutaj zgłupieć.
        doceń 12
        0
      • vanitas
        02.03.2014 13:31
        Jak się chce coś zniszczyć - nie wali się od razu w to, tylko najpierw niszczy się sprawy drugo- i trzeciorzędne, które stoją na drodze.

        Żabę też gotuje się powoli - najpierw w zimnej wodzie. Kiedy żaba orientuje się, że coś jest nie tak - jest za późno..
        doceń 6
        0
    • _jasiek
      01.03.2014 22:09
      _jasiek
      Demontaż zaczyna się od manipularza a kończy na dziesięciorgu przykazań.
      doceń 9
  • dez
    28.02.2014 12:54
    Zaraz chwila, przecież małżeństwo to dwie osoby - co ma zrobić osoba zdradzona, która mimo najszczerszych chęci nie może wrócić do żony/męża bo tamta strona tego nie chce bo świetnie się czuje w cudzołóstwie?
    Jest wyklęta na równi z cudzołożnikiem/cudzołożnicą?
    • Franciszek Kucharczak
      28.02.2014 13:10
      Osoba zdradzona jest ofiarą grzechu, a nie jego sprawcą. Nie ma tu mowy o żadnym "wyklęciu" - taka osoba ma pełny dostęp do sakramentów. Jest też, oczywiście, w dalszym ciągu zobowiązana do wierności, bo przysięga małżeńska nie jest składana "do śmierci pod warunkiem, że mnie nie zdradzi", tylko bezwarunkowo.
      doceń 40
      • jurek
        28.02.2014 14:30
        W ten sposób drugi małżonek ponosi konsekwencje nie swoich grzechów? Jest ofiarą działania drugiego małżonka?
        doceń 0
        0
    • Karoliinka
      01.03.2014 01:42
      @jurek
      Ponosik konsekwencje swojej decyzji-przysiegi małżeńskiej składanej przed Bogiem. To, że współmałżonek od niej odstąpił nie oznacza, że przysięga już nie obowiązuje.
      doceń 30
      • JacekNowak
        01.03.2014 14:27
        JacekNowak
        @jurek, bardzo pięknie odpowiedziała już Karolinka, ale zwróciłeś uwagę na inną, bardzo ważną rzecz, że nasz grzech to nie jest tylko nasza osobista sprawa, jak nam to starają się niektórzy wmówić. Nikt z nas nie żyje w próżni, otaczają nas różni ludzie, bardziej lub mniej z nami związani, i konsekwencje naszych złych uczynków dotykają także, w mniejszym lub większym stopniu, właśnie tych otaczających nas ludzi. Grzesząc nie krzywdzisz tylko samego siebie i nie obrażasz jedynie Boga, ale wyrządzasz zło otaczającym cię ludziom.

        doceń 16
        0
  • Michal
    28.02.2014 12:57
    Kard. Kasper otarł się zdaje się o 2 zagadnienia: znaczenie sakramentu małżeństwa oraz znaczenie sakramentu komunii świętej.

    O ile to pierwsze jest zdefiniowane przez Chrystusa dość wyraźnie i czytelnie, o tyle to drugie może faktycznie jest na etapie sięgania po bardziej gruntowną teologię ... pozostaje z pokorą obserwować działanie Ducha Świętego w tej sprawie.
    • elek
      28.02.2014 19:41
      Jezus powiedział "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje". Ale nie powiedział przecież najpierw idź do spowiedzi.
      • Jacek
        01.03.2014 11:30
        "Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny staje się Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije."
        (1 Kor 11:26-29)
        doceń 18
        0
      • bartek
        01.03.2014 12:30
        Z Dzienniczka siostry Faustyny Kowalskiej:
        (156)"... córko Moja,nie opuszczaj Komunii św. , chyba wtenczas, kiedy wiesz dobrze, że upadłaś ciężko... " .
        Czy odmówimy prawa Panu Jezusowi do pouczeń nas w dzisiejszych czasach?
        doceń 14
        0
  • odJana
    28.02.2014 13:13
    Przyjęcie prawdy o człowieku bez przyjęcia prawdy o Bogu prowadzi do rozpaczy.
    doceń 12
    • Maciej
      28.02.2014 13:23
      Oczywiście. Ale w tekście nie ma mowy o przyjęciu tej prawdy z wykluczeniem prawdy o Bogu. Niemcy o miłości Boga mówią bardzo dużo - tylko że zapomnieli o grzechu. Jest Odkupiciel, tylko nie wiadomo od czego nas odkupił.
      doceń 18
  • aa
    28.02.2014 13:32
    BRAWO!!!! piękny tekst, bardzo trafne stwierdzenia! Dziękuję z głębi serca!
    doceń 26
  • AndrzejT
    28.02.2014 13:36
    Tak sobie czasami myślę, że bardzo łatwo wydawać sądy z pozycji tego który się dobrze ma. Przykład z pokojem jest bardzo ładny ale co zrobić gdy ten pokój został już zajęty. Jak mówi Biblia, nie jest dobrze aby człowiek był sam. Łatwo jest mówić zdradzonej kobiecie /mężczyźnie, że być może do końca życia ma być samotna. Są różni ludzie, mniej lub bardziej odporni psychicznie, tak jak nie każdy nadaje się na kapłana, tak nie każdy nadaje się do samotnego życia. Czy nie jest tak, że nie wolno narzucać innym ciężarów nie do uniesienia?. I taki przykład: pijany mężczyzna podczas sprzeczki zabija swoją żonę. Potem idzie do więzienia, nawraca się, odpokutowuje swoją winę. Po wyjściu z więzienia poznaje inną kobietę i żeni się ( ślub kościelny) powtórnie. Ma do tego prawo bo żona nie żyje. Nie miałby tego prawa gdyby nie zabił żony i miała ona drugiego męża. Wydaje mi się, że Jezus bardziej oczekuje od nas miłosierdzia niż ofiary, i miłosierdzie powinno być przez Prawem, które to Prawo jak mówi św Paweł zabija.
    • MX
      28.02.2014 14:09
      Andrzeju T. - powiedz tak: "Łatwo Jezusowi mówić". Bo prawda jest taka, że wszystko jest lepsze od życia w grzechu. Wczorajsza Ewangelia: raczej wyłup oko lub utnij rękę niżbyś miał zrobić coś, co sprowadzi na ciebie potępienie. Twój pokój nigdy nie będzie zajęty, bo to jesteś ty, a nie małżeństwo. Odpowiadasz za siebie i nigdy nie jest tak, że człowiek musi zgrzeszyć. Fałszywa litość może sprowadzić na człowieka dużo większe nieszczęście od życia w samotności.
      Masz rację: Jezus oczekuje miłosierdzia. A miłosierdziem jest uchronienie kogoś od tego, co naprawdę dla niego szkodliwe. Żadna niedogodność nie jest tak szkodliwa jak grzech.
      doceń 23
      • odJana
        28.02.2014 14:51
        Do MX.Prawda jest jedna i nie podlega dyskusji. "Grzech to grzech, kropka.". Nie ma co dyskutować. Zgadza się. Ale czy o to w całej tej sprawie chodzi???
        Należy zadać sobie pytanie jak okazać miłosierdzie osobie "uwikłanej" w ten grzech? Piszesz, że "miłosierdziem jest uchronienie kogoś od tego, co naprawdę dla niego szkodliwe". Masz rację, ale jak to zrobić? Jak "uchronić" osobę, która w nowym związku założyła rodzinę, ma szczęśliwe dzieci? Samo wytykanie prawdy o człowieku nie wystarczy, trzeba dać coś więcej, wskazać konkretną drogę, może podać jakiś przykład, tak konkretnie. Jezus oczekuje od nas konkretnego działania.
        doceń 0
        0
      • AndrzejT
        28.02.2014 16:40
        MX nie jestem teologiem, nie czuję się kompetentny mówić co jest życiem w grzechu a co nie. Mam natomiast wrażenie, że Jezus w Ewangelii bardziej potępiał faryzeuszy a miał wyrozumiałość dla grzeszników. Jakiś czas temu moją znajomą z sąsiedniej klatki zostawił mąż, znalazł sobie nowy, lepszy model a ona została sama z dwójką dzieci. Teraz żyje z innym mężczyzną, wcześniej chodziła do kościoła, teraz nie chodzi. Czuje się przez kościół odrzucona.W świecie autora wszystko jest czarno-białe , w tym świecie który ja widzę, są też odcienie szarości. Wolę być oskarżany o fałszywą litość niż być tym który rzuca kamieniem. Jak pamiętam z Ewagelii ludzie najpierw spotykali Jezusa, potem przemieniało się ich życie. Czy nie jest tak, że my żądamy od ludzi czegoś odwrotnego, zamykając im drogę do Jezusa w sakramentach ?
        doceń 0
        0
    • pja
      28.02.2014 14:37
      MX - święta racja - miłosierdzie to w pierwszym rzędzie walka z grzechem.
      Tak się zastanawiam o czym my tu w ogóle dyskutujemy? Za czasów Jezusa był problem. Ludzie mieli jasno napisane w Księdze Rodzaju, że małżeństwo jest nierozerwalne, a Mojżesz na rozwody zezwolił. Nic dziwnego, że ludzie zgłupieli: o co w tym chodzi? Przychodzi Jezus i ktoś przedstawia Mu wciąż nierozwiązany problem: Powiedz, Mistrzu, jak to jest z tym małżeństwem? I Jezus daj konkretną odpowiedź: Każde zerwanie małżeństwa to cudzołóstwo. I tym samym temat zakończył. Jak to sprytnie określił autor - koniec, kropka, nie ma żadnego "ale". A my wciąż bezsensownie bijemy pianę, bo dyskutujemy o czymś, o czym się dyskutować nie powinno. To w końcu liczą się dla nas słowa Jezusa, czy jednak tak nie wszystkie? Panie Jezu, fajny jesteś, mądrze gadasz, ale tu się chyba nieco pomyliłeś - tak to wygląda.
      Wydaje mi się, że prawo naszego Kościoła już dawno zezwoliłoby na rozwody i dało możliwość zawierania ponownych związków, gdyby nie jeden "mały szczegół": słowa Boga w tym temacie. I mogą chcieć rozwodów nawet wszyscy biskupi świata łącznie z papieżem Franciszkiem i papieżem seniorem, ale i tak oni wszyscy razem wzięci nie rozerwą węzła małżeńskiego, który został spleciony przez Boga.
      Tak więc dajmy sobie z tym spokój. Słuchajmy po prostu i wypełniajmy słowa Jezusa i będzie nam się lepiej żyło :)
      doceń 24
      • JacekNowak
        01.03.2014 14:50
        JacekNowak
        AndrzejT, to nie ta pani została odrzucona przez Kościół, to Kościół został odrzucony przez tą panią w momencie, w którym zdecydowała się żyć z innym mężczyzną.

        Grzech jej męża nie daje jej prawa do popełniania tego samego grzechu.
        doceń 13
        0
    • vanitas
      02.03.2014 13:28
      @Andrzej T - co twój post ma udowodnić?
      Twój przykład - dokonał zabójstwa w afekcie ("podczas sprzeczki") i w stanie obniżonej poczytalności ("pijany"). Po tym NAWRACA SIĘ, odpokutowuje. Podobnie żona tego człowieka broniąc się przed nim - jeśli by go zabiła - też miała by prawo do zawarcia ponownego związku (i to bez "odpokutowania").

      Na marginesie - kodeks prawa kanonicznego:
      Kan. 1090 -
      § 1. Kto ze względu na zawarcie małżeństwa z określoną osobą, zadaje śmierć jej współmałżonkowi lub własnemu, nieważnie usiłuje zawrzeć to małżeństwo.
      § 2. Nieważnie również usiłują zawrzeć małżeństwo ci, którzy poprzez fizyczny lub moralny współudział spowodowali śmierć współmałżonka.
      - czyli zabójstwo współmałżonka z zamiarem zawarcia ponownego małżeństwa czyni małżeństwo nieważnym...
      doceń 8
  • gut
    28.02.2014 14:37

    Faktycznie niuansowanie wierności. A dlaczego tak? Źródłem tej sytuacji jest to o czym mówi ks. prof. Tadeusz Guz; >>>żyjemy ponownie w >epoce mitu< czyli protestantyzm, protestantyzm to problematyka, zmaganie się Marcina Lutra z własną osobą. Ks. prof. Tadeusz Guz: Leszek Kołakowski w słowniku filozofów wydanym w latach 60, uczynił uwagę, że źródłem nowożytnej filozofii jest protestantyzm Martina Lutra. Reformacja ufundowała nam, te dziś wiodący sekularyzm, laicyzm do tego stopnia, że wątpi się w to, że Kościół Katolicki został założony przez Jezusa Chrystusa a jeżeli tak - to to jest koniec rzymskokatolickiego kapłaństwa. Z reformacją się z nie rozprawiono. <<< Mój Boże... Proszę zauważyć jak to co mówi ks. prof. Tadeusz Guz kubek w kubek zgadza się z tym co mówił i z czym się zmagał w Kościele Pierwotnym św. Ireneusz z Lionu. Tekst pochodzi z >Biblii dla każdego< pod >batutą< kard Gianfranco Ravasi. Apostołowie umocnieni wiarą po chrystofaniach po chrystofaniach, potrafili po zesłaniu Ducha Świętego zrozumieć całą wielkość swojej misji. Ireneusz mówił jasno: >poczynając od Pięćdziesiątnicy Duch Chrystusa obecny jest w pełni tylko w Kościele. Ireneusz poświęcił swojej życie w zwalczaniu gnostycyzmu czyli chrześcijaństwa >samowystarczalnego.< Ireneusz pisał: >Przepowiadanie Kościoła jest pod każdym względem stałe i zawsze jednakowe dają o nim świadectwo prorocy, apostołowie i wszyscy uczniowie. (...) Tę wiarę otrzymaną od Kościoła chronimy. (...) ...Ci, którzy nie mają z nim udziału nie karmią się mlekiem matki, by zachować życie, nie czerpią najczystszej źródlanej wody, jaka płynie z ciała Chrystusowego. Kpią dla siebie natomiast cysterny ziemne (Jr 2,13) pijąc z nich wodę mętną, zmieszaną z błotem. Uciekają od wiary Kościoła, więc nie mogą też przetrwać. Odrzucają Ducha i nie są pouczeni. Dalecy są od prawdy, dają się zwieść wszelakim błędom, pośród których co chwilę zmieniają poglądy, nigdy nie dochodzą do stałych pojęć , ponieważ wolą być raczej nauczycielami niż uczniami prawdy. Nie mają fundamentu w jedynej skale, bo ich fundamentem jest piach.<<< Reformacja Lutra - co jest całe zasadnicze epicentrum z którym zmaga się cały obecny świat i również Kościół Rzymskokatolicki, któremu jak widać ciężko się pozbierać po >chrześcijaństwie samowystarczalnym< jakim jest protestantyzm, jak to mówi ks. prof. Waldemar Chrostowski: protestantyzm to zjudaizowane chrześcijaństwo nie dziwi fakt, że pan Franciszek przytacza w swym tekście postać Mojżesz w kwestii listu rozwodowego. Długi czas minął zanim >Starożytny katolicyzm< uporał się z >gnozą< z tym mitem dziś w tym współczesnym mitem jest problematyka rewolucji Martina Lutra. Ja wiem, że tych zmian nie dożyje - to jest prawdziwa odnowa Kościoła i świata rozprawić się z reformacją Lutra. Dobrze ktoś to powiedział, że wykłady ks. prof. Tadeusza Guza są nie tylko mądre ale i uzdrawiające ponieważ przed ks. prof. T. Guzem to wszystko było takie mętne, niepewne niepojednane.

    • A
      28.02.2014 15:10
      A czy mógłby Pan nie wytłuszczać i nie podkreślać długich pasaży w tekście? To się nie daje czytać.
      doceń 18
      • gut
        28.02.2014 15:47
        Dzięki za krytykę. :) - To nie czytaj.
        doceń 0
        0
      • Maciej
        28.02.2014 15:56
        Ej, Gut, teraz przegiąłeś. To nie krytyka, to prośba. Ja też się do niej dołączam. Ja się nawet z tobą zasadniczo zgadzam, więc chce przeczytać coś tam napisał, ale się nie da. Najlepiej nie dawaj w ogóle podkreśleń, a jak masz coś naprawdę ważnego (jedno, dwa słowa), to wytłuść, skoro musisz. Ale na tym poprzestań. Akcentowanie wszystkiego sprawia, że czytelnik nie zwraca uwagi na nic, o ile w ogóle jest zdolny to przeczytać. Błagam.
        doceń 22
        0
      • gut
        28.02.2014 17:02
        Maciej :) Spokojnie takie wpisy tylko na extra okazje. :)
        doceń 0
        0
    • _jasiek
      01.03.2014 22:24
      _jasiek
      Rzeczywiście, pewien nadmiar wytłuszczeń i podkreśleń może razić ale może i przyciągać. A wykłady ks. prof. Tadeusza Guza są rzeczywistą rewelacją, co jakiś czas wracam wykładu http://www.pch24.pl/tv,prawda-o-ojcu-reformacji,7095 - polecam.
      doceń 5
  • zaba
    28.02.2014 14:41
    Autor to jakiś krypto lefebrysta, zdobycze soboru mu się nie podobają.
    • EKK
      01.03.2014 18:09
      Zaba, a Tobie jakie zdobycze się podobają i który sobór masz na myśli? – dla jasności, było 20 Soborów Powszechnych w historii KK, a nie tylko jeden.
      Kościół Katolicki ma dłuuuuuugą historię.
      doceń 9
  • A
    28.02.2014 14:50
    Tak sobie nieraz myślę, że mamy cukierkową wizję chrześcijaństwa. Pewnych myśli nawet nie chcemy do siebie dopuścić, szczególnie jeśli chodzi o zło na świecie i w nas samych. Warto jednak odwoływać się do Ewangelii, bo ta jest napisana w duchu realizmu krzyża i skutecznie sprowadza nas na ziemię.

    Jezus na przykład mówi:

    Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. (Mt 7, 15)

    Do Piotra zwraca się: Idź precz szatanie, bo nie dbasz o to co boskie, ale co ludzkie.

    Św, Paweł pisze na temat poprawiania Ewangelii tak:

    Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty! (LGal. 1, 80.)

    Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów. (Dz. 20, 29 - 30).

    doceń 16
  • Iza
    28.02.2014 14:58
    Człowiek nigdy do końca nie wypełni wszystkich przykazań.Wszyscy mamy dążyć do ich wypełnienia.Ale i tak grzeszymy.Jedni bez skrupułów i uczuć wyższych,inni zupełnie nie zdając sobie z nich sprawy,jeszcze inni z wyrzutami sumienia.Grzeszymy nawet myślą...bo jesteśmy tylko ludzmi.Nie można potępiać i skupiać się tylko na jednym grzechu.Papież Jan Paweł 2 nakazywał trwać w małżeństwie,nawet jakby to była droga przez mękę...Nie wiem,ale myślę,że gdyby każdy z nas zaczął od siebie,z wiarą,miłością ,może by nie było takiej potrzeby.Ale nie zawsze się da.Znam przypadek gdzie ojciec popełnił samobójstwo po kolejnej awanturze z żoną,a dzieci wolałyby aby rozwiódł się z matką a żył.Można nie znieść drogi przez mękę.Pan Jezus też dodaje,<poza przyczyną wsteczeństwa,nierządu>coby to nie znaczyło.Myślę też ,że do małżeństwa trzeba dojrzeć,i należałoby dobrze kandydatów przebadać,pokazać im jaki mogą mieć problem.Nie ułatwiać zawarcie sakramentu.Wymagać!!!Bo dziś żyć mamy wg mody bez wartości,w egoizmie swego sukcesu.A nawiązując do Niemiec,oni do spowiedzi iść nie muszą ale do komunii przystępują.Kościół powinien być raczej stały w swych naukach ,bo jest jeden.A różnic w poszczególnych krajach znalazłoby się więcej.Zgadzam się z p.Franciszkiem,kapłan powinien być jak kaloryfer w zimie,twardy i gorący
    doceń 3
  • N.
    28.02.2014 18:46
    Bardzo dobry przykład z tymi bałaganiącymi dziećmi :)
    Cóż, ludzie będą gadać swoje i czekać, aż Papież się nagnie do ich woli. Tyle że tak się nie stanie...
    doceń 16
    • woj-woj
      02.03.2014 21:57
      KAtarzyna Anna

      Wiem, co religia katolicka ma za cudzołóstwo - niestety mimo szczerych chęci nie mogę dopatrzyć się czegoś złego we współżyciu w stałym związku...Niewątpliwie złe jest seksualne rozpasanie, to jest zmienianie partnerów jak rękawiczki, seks co noc z kim innym itp...Ale - o paradoksie - ludzie oddający się temu procederowi mają z kościelnej perspektywy, łatwiej.....
      • JacekNowak
        03.03.2014 11:05
        JacekNowak
        @woj-woj, nie wiem, czy pomogę w znalezieniu tego "czegoś złego", ale czy tym czymś nie jest sprzeciwienie się Panu Bogu? Czy jawne przeciwstawienie się Panu Jezusowi nie jest czymś złym?
        doceń 6
        0
  • obudźcie się
    28.02.2014 18:50
    Kasper takie poglądy wygłaszał już od początku lat 90. Ale wtedy dostał jednoznaczną odprawę od Prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Teraz Kasper został przez samego papieża zaproszony do wygłaszania swoich heretyckich poglądów. I to wobec innych kardynałów. I został za to pochwalony przez papieża.
    I nadal będziemy zachwycali się skromnym Franciszkiem? I nadal będziemy składali winę na tłumaczenia albo na złych dziennikarzy?
    Spójrzmy wreszcie prawdzie w oczy: to sam papież dąży do tego, co mówi Kasper. Do rozpoczęcia synodu trwa po prostu "obróbka" wiernych. Są przyzwyczajani do tej heretyckiej zmiany.
    doceń 0
  • Karol
    28.02.2014 23:39
    A co waszym zdaniem ma zrobić 35-letni mężczyzna, opuszczony przez żonę, która pobiegła za innym? Żyć w celibacie do końca życia? Czy on nie ma prawa ułożyć sobie życia na nowo, tylko cierpieć do końca swoich dni? I to podwójnie, bo jeszcze sakramentów mu zakazują, jak by się zakochał na nowo i ułożył sobie życie.
    • Jacek
      01.03.2014 11:44
      Tak, a precyzyjniej: ma żyć w celibacie do końca życia swojego lub do końca życia jego żony, lub do powrotu żony (do najwcześniejszego z tych trzech momentów).
      doceń 11
      • woj-woj
        02.03.2014 03:01
        Jacku!

        No to wytłumacz temu 35-letniemu mężczyźnie w czym to rozwiązanie, któremu przyklasnąłeś ochoczym "tak" ma być lepsze dla tego mężczyzny, niż rozwiązanie, rzekłabym, "naturalne", czyli takie: nie udało się małżeństwo, wstąpię więc w drugie.
        doceń 0
        0
      • katarzyna anna
        02.03.2014 08:55
        @woj woj

        Wytłumaczyć można to zadając jedno proste pytanie: Chcesz życia wiecznego czy szczęśliwego życia tu i teraz?

        Dla wierzącego odpowiedź jest oczywista, choć wcale nie twierdzę, że realizacja tego postanowienia jest równie prosta. Niemniej, wystarczy poczytać komentarze na tym portalu, poczytać świadectwa osób ze wspólnoty Sychar, by zobaczyć, że są ludzie (z krwi i kości), którzy jednak potrafią to zrobić dla Chrystusa.

        "Kto kocha swoje życie, traci je..."
        doceń 9
        0
      • JacekNowak
        02.03.2014 12:06
        JacekNowak
        Pan Jezus nie mówił, że będzie łatwo i wygodnie. Wręcz przeciwnie, uprzedzał, że trzeba wybierać drogę trudniejszą, prowadzącą przez wąską bramę,

        "Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują."

        Rezygnacja z ponownego, grzesznego związku, to jest właśnie ta wąska droga, niewygodna zwłaszcza dla kogoś, kto nie ma ani powołania ani predyspozycji do życia w samotności, bo przecież wybrał swego czasu małżeństwo. Droga, którą wskazał nam Pan Jezus, wcale nie ma być lekka, łatwa i przyjemna, ale ma nas prowadzić do celu, jakim jest wieczne zbawienie. Dla osiągnięcia takiego celu chyba warto podjąć trud tej wąskiej drogi, która wymaga od nas także pewnych wyrzeczeń.
        doceń 11
        0
    • woj-woj
      02.03.2014 12:19
      @Katarzyna Anna


      Nie dostrzegasz jak bardzo przygnębiające jest to, co piszesz? Postaw się przez chwilę w takiej sytuacji: ktoś przeżył dramat nieudanego małżeństwa, w którym doświadczał przemocy psychicznej i fizycznej, wreszcie całą tę chorą relację zrywa, odchodzi. Po czasie pojawia się szczęśliwa relacja z kimś innym...Zostaje jednak nazwany cudzołożnikiem. Nie rozumie jednak co takiego złego, w gruncie rzeczy robi? Nikt bowiem nie potrafi wyjaśnić, na czym zasadza się zło cudzołóstwa...A że nie potrafi tego wyjaśnić to się chwyta groźby "pójdziesz do piekła".
      Skrzywdzona w nieudanym pierwszym małżeństwie osoba, zostaje nazwana cudzołożnikiem, gdy znajdzie względne szczęście w drugim. Nie może jednak wiedzieć co złego robi...Musi żyć w strachu...w strachu przed piekłem...Bardzo przygnębiająca wizja
      • katarzyna anna
        02.03.2014 13:15
        @woj woj

        Jak dla mnie wizja Zbawienia jest cudowna a nie przygnębiająca i TYLKO ona daje człowiekowi możliwość przetrwania nawet najstraszliwszych doświadczeń tu na ziemi. I uwierz, że ludzie dźwigają duzo cięższe krzyże tu na ziemi, niż życie w pojedynkę i bez współżycia.

        Tak długo, jak będziesz sprowadzał miłość do "miłości światowej" a szczęście do szczęścia doczesnego - nigdy się nie zrozumiemy.

        Już ktoś przede mną napisał w tym wątku, że Jezus nigdy nie mówił, że będzie łatwo, za to dał rękojmię, że wszystkie radości tego świata są niczym w porównaniu z radością życia wiecznego.
        doceń 10
        0
      • TomaszL
        02.03.2014 16:45
        Może zamiast bajek warto pokusić się o pisanie faktów i prawdy.

        Po pierwsze dobrowolnie i świadomie młoda osoba wybiera małżeństwo, wiedząc, iż bez względu na to co się wydarzy dalej w życiu pozostanie temu małżeństwu wierna aż do śmierci.
        Bez względu na jakiekolwiek zachowanie współmałżonka, bez względu na sytuację życiowe wybierając małżeństwo przyjmuje się podkreślmy dobrowolnie i w pełni świadomie, iż już nigdy z nikim innym nie będzie.

        Po tych wszytkach komentarzach, po tych bajdurzeniach o krzywdach dziejących się ludziom chcąc sobie tylko ułożyć życie po rozstaniu odnoszę wrażenie iż ten swój ślub potraktowali wyłącznie przez pryzmat imprezy. I nie rozumieją konsekwencje swoich decyzji. Decyzji świadomych i dobrowolnych


        doceń 8
        0
      • katarzyna anna
        02.03.2014 17:20
        No i jeszcze jedno woj woj: naprawde nie rozumiesz czym jest grzech cudzolostwa? Kazde wspolzycie poza malzenstwem nim jest, a wiec nie tylko to, ktorego dokonuje zdradzajacy malzonek ale i to dokonane przez narzeczonych, ktorzy nie zawarli sakramentu przed Bogiem i to dokonane przez porzuconego malzonka z inna niz jego/jej JEDYNA/Y (przed Bogiem) zona/maz
        Ja mysle, ze my i tak nie uswiadamiamy sobie do konca czym jest malzenstwo, jak wazne jest wzajemne dbanie o zbawienie wspolmalzonka i dopiero stajac przed Bogiem pojmiemy jak olbrzymie znaczenie ma ow sakrament. Egzegeci tlumacza czasem ewangeliczny fragment nt. malzenstwa, jako "niewolnicza zaleznosc" pomiedzy malzonkami, co tylko uzmyslawia w jaki sposob bedziemy przez Boga "rozliczani", wybierajac w zyciu doczesnym droge powolania zwana malzenstwem.
        Warto wiec sie zastanowic, miast biadolic nad tym jak bardzo cierpi porzucony rozwodnik, jak jemu pomoc osiagnac zycie wieczne. Skoro malzonek (bez wzgledu na wszystko) ma za swoj cel przed Bogiem takie zycie, by doprowadzic swego wspolmalzonka do zbawienia... W jaki sposob bedzie mial szanse to zrobic wiklajac sie w relacje z inna kobieta?
        Tylko czlowiek malej wiary mowi o sytuacji, ze jest beznadziejna i nie do uratowania. Nie wolno sie zalamywac i tkwic w takim przekonaniu. Potrzeba wiary, bo Bog z najgorszych sytuacji wyprowadza dobro, a swietosc ksztaltuje sie wlasnie w doswiadczeniu i krzyzu.
        doceń 7
        0
      • TomaszL
        02.03.2014 21:32
        @woj-woj Zbawienie nigdy nie wynika z samych uczynków.
        Zbawienie łaską, z wiary i z uczynków (wynikających z wiary).

        Skoro nie wierzysz Bogu w Jego Słowo o nierozerwalności małżeństwa, to o jakim zbawieniu z wiary tutaj piszesz?

        doceń 7
        0
    • TomaszL
      02.03.2014 16:37
      Jakie podwójne cierpienie?

      Albo wybiera się życie w zgodzie z danym słowem, z wiarą i w tym wypadku nie tylko nie ma żadnych zakazów co do sakramentów, ale tez jest się bohaterem i wzorem dla wielu.

      Można też złamać dane słowo, uznać wiarę za nieistotną i szukać (pozornego) szczęścia w kolejnym związku, Związku od początku bazującym na grzechu cudzołóstwa.

      Wybór zawsze należy do człowieka.
      doceń 8
    • woj-woj
      02.03.2014 16:44
      @KAtarzyna Anna

      Piszesz tak jakby zawarcie drugiego związku automatycznie uniemożliwiało zbawienie...wyobraź sobie, że w prawosławiu są nawet święci (bodaj Teresa czy Tamara), którzy żyli w powtórnych małżeństwach.



      • katarzyna anna
        02.03.2014 18:23
        Wyobraz sobie woj woj, ze jestem rzymska katoliczka i czytam Pismo Sw. i umiem czytac ze zrozumieniem. Nikt z nas nie moze byc pewny ani zbawienia ani potepienia, ale jesli wiem, co jest grzechem ciezkim, a nade wszystko, co stanowi grzech przeciwko Duchowi Swietemu, to nigdy dobrowolnie nie wstapilabym w ponowny zwiazek, bo moje sumienie jednoznacznie wyrzuciloby mi to, jako nieusuwalna przeszkode dla zbawienia. Ot i tyle.
        Uwiklany w grzech ciezki, bedzie do bolu poszukiwal wytlumaczenia swoich grzechow, bedzie naginal Slowo Boze dla swoich potrzeb, po to by tylko uspokoic sumienie. A PRAWDA jest tylko jedna. Do nas nalezy wybor, czy chcemy zyc w prawdzie czy jej imitacji.

        Ps. Nie ma takiego tworu, jak "powtorne malzenstwo", chyba ze po smierci malzonka. Malzenstwo mozna zawrzec wylacznie przed Bogiem, inne twory to tylko uluda malzenstwa.
        doceń 8
        0
    • woj-woj
      02.03.2014 17:13
      TomaszL


      Bardzo wielu nie wie, że zawierając ślub katolicki składa zobowiązanie absolutne...Na przykład głośna ostatnio Anna Jedna, którą mąż opuścił, przyznała, że nie wiedziała tego...Kościół powinien bardziej akcentować tę sprawę i mówić kandydatom do małżeństwa, do czego oni się zobowiązują. Jeśli na takie absolutne zobowiązania się godzą świadomie to ich rzecz...

      Z mojej perspektywy jest bardzo wątpliwe czy w ogóle możliwe są na serio takie "zobowiązania absolutne" w życiu ludzkim, które jest bardzo zmienne i niepewne...Niech Pan sam zobaczy: mąż bije żonę, ona jednak złożyła mu bezwzględne zobowiązanie wierności - nawet pożądać może tylko jego. Tylko jak ma to zrobić? Jak ma żywić pożądanie do potwora? Wie ktoś może? A kiedy "okiem pożądania" spojrzy na innego niż ów potwór mężczyznę to już cudzołoży, zrywa ślubowaną w sposób absolutny wierność...Czy jednak taki obrót rzeczy jest dla człowieka możliwy? wykonalny? Raczej nie jest.....
      • JacekNowak
        02.03.2014 21:27
        JacekNowak
        @TomaszL: "Bardzo wielu nie wie, że zawierając ślub katolicki składa zobowiązanie absolutne"

        Żartujesz? A jak brzmią słowa przysięgi małżeńskiej składanej w kościele?

        ""Ja .... biorę sobie Ciebie .... za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."

        Chyba każdy zdolny do zawarcia małżeństwa człowiek rozumie, co znaczą słowa "aż do śmierci".
        doceń 9
        0
      • TomaszL
        02.03.2014 21:28
        Brak wiedzy nie usprawiedliwia, ponieważ na pewno na lekcjach religii była mowa o konsekwencjach zwarcia małżeństwa.
        Ale skoro najpierw olało się totalnie swoją religię, a później w imię tradycji, imprezy zawarło ślub w kościele, to faktycznie można przeżyć szok, gdy się okazuje, iż ten ślub jest nieodwoływalny.
        A największą bezczelnością jest przy tym winienie Kościoła, że o przymiotach małżeństwa nie naucza.

        Cała filozofia małżeństwa polega na trwaniu razem, bez względu na to, co kolejny dzień przyniesie.
        Oczywistym jest bowiem, że nie wiesz, co będzie jutro, ale słowo dane przy ślubie powinno być pewnikiem. Gwarancją największej jedności w obliczu realnego życia Bez względu na to, co się wydarzy w tym życiu ślubujesz przecież "nie opuszczę cię, aż do śmierci.

        Przy czym bicie żony, znęcanie się to nie są największe ludzkie tragedie, które mogą się wydarzyć w małżeństwie.

        Jaką więc stanowisz gwarancje, skoro już na starcie nie wierzysz, iż możesz wypełnić dane słowo. Dla zabawy, zwyczaju, tradycji je wiec wypowiadasz?
        doceń 7
        0
  • Podpisany
    01.03.2014 06:32
    Dziś Pan Redaktor ma u mnie PLUSa.

    Niemcy to dziwny naród. Z jednej strony wielkie wynalazki, muzyka, poezja. Z drugiej wojny, Luter i Kasperopodobni.

    No, ale jak ma tam być, skoro dziewczynki i chłopcy od dziesięcioleci karmieni byli gazetkami typu Bravo i wiadomymi treściami. Ziarno przyniosło zatruty owoc.

    Tam, "Kiedy Kościołowi nie udało się skłonić ludzi, aby praktykowali to, czego naucza, postanowił nauczać tego, co ludzie praktykują" - znamy autora, prawda?

    Czy Ren zaleje Tybr? A Wisłę?
    doceń 19
  • Jan
    01.03.2014 10:26
    Wystąpienie kard. Kaspera to nie pierwszy taki przypadek ze strony niemieckich hierarchów.

    Dobrą dekadę temu, w Niemczech wprowadzono prawo, które wymagało od kobiety przed aborcją wzięcia udziału w poradzie, której zadaniem miało być poinformowanie o możliwości wsparcia, jeśli by się na dziecko zdecydowała. Bardzo chwalebne, ale był w tym jeden hak. Wszystkie instytucje, które takich porad udzielały miały wystawiać zaświadczenie o skorzystaniu z porady, które było potem przepustką do aborcji. Wśród instytucji były kościelne i one też takie poświadczenia miały wydawać, albo utracić państwowe współfinansowanie. Wśród niemieckich biskupów wielu nie miało do końca jednoznacznego stanowiska w sprawie aborcji. Pod tą subtelną presją niemiecki episkopat zdecydował się na wystawianie takich zaświadczeń.

    Pewnie doszłoby do wystawiania zaświadczeń przez poradnie kościelne, zresztą o pięknej nazwie Donum vite (dar życia), gdyby nie interwencja nieodżałowanego kard. Meisnera (dziś już emeryta), który zapytał kurię rzymską (było to za JPII), czy takie postępowanie jest słuszne. Kuria w krótkim czasie odpowiedziała, że nie. I cała sprawa upadła. Rzecz ciekawa, nagle okazało się, że prawo można zmienić i instytucje kościelne zostały zwolnione z obowiązku wystawiania zaświadczeń. Więc nie doszło do dramatycznej, ale klarownej sytuacji, zamykania poradni kościelnych.
    doceń 13
  • nemmonik
    01.03.2014 11:34
    Wspaniale jest przeczytać komentarz Pana Kucharczyka. W pełni się z nim zgadzam. Dla mnie jako chrześcijanki i katoliczki jednocześnie ważne jest, aby Kościół katolicki był w 100% wierny nauce Jezusa Chrystusa. Tylko wtedy przynależność do tego Kościoła ma dla mnie sens. Chcę kształtować swoje życie zgodnie z nauką Jezusa i od Kościoła oczekuję, że jego nauczanie będzie z tą nauką zgodne.
    doceń 0
  • Monia
    01.03.2014 11:41
    Wspaniale jest przeczytać komentarz Pana Kucharczaka. W pełni się z nim zgadzam. Dla mnie jako chrześcijanki i katoliczki jednocześnie ważne jest, aby Kościół katolicki był w 100% wierny nauce Jezusa Chrystusa. Tylko wtedy przynależność do tego Kościoła ma dla mnie sens. Chcę kształtować swoje życie zgodnie z nauką Jezusa i od Kościoła oczekuję, że jego nauczanie będzie z tą nauką zgodne.
    doceń 14
  • Maluczki
    01.03.2014 13:18
    Cytaty Biblii nie nadają się do publikowania na portalu Gościa Niedzielnego?
    Czyim w takim razie jest Gość Niedzielny? Materialistów?
    doceń 0
  • TomaszL
    01.03.2014 14:17
    Nie ma takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby porzucenie małżeństwa i życie w jakimś nowym związku.

    Tragedią, która później przekłada się na ludzkie dramat jest poszukiwanie pocieszenia w objęciach kochanków, poszukiwanie nowych życiowych partnerów, łamiąc przy tym przysięgę małżeńską.
    Oczywiście wszystko to wynika z braku wiary, lub z życia w wierze light, to znaczy w wybierając sobie pasujące fragmenty nauczania Kościoła i omijając te wymagające czy trudne do akceptacji.

    Zresztą osoby żyjące w związkach pozamałżeńskich do perfekcji mają opanowane wybrane biblijne cytaty, szczególnie te służące do rzucania kamieniami w osoby mówiące o grzechach.

    Miłosierdzie to jest darowanie winy, a nie tolerancja na popełnianie zła.

    Ciekawe jest też, czy tak ciągle dopominający się o miłosierdzia faktycznie darowali swoim współmałżonkom ich winy.
    Czytając różne fora, ma wątpliwości, bo jeżeli ktoś mówiący o miłosierdzie do własnej osoby, jednocześnie pisze o swoim małżonku per kanalia, czy obarcza jego/ją wina za rozbicie małżeństwa, to chyba coś jest nie tak.

    I jeszcze jedno - zawsze ktoś przy okazji takich dyskusji pisze o wyrzucaniu z Kościoła. Zapomina dodać, iż poczucie wyrzucania z Kościoła jest efektem tkwienia w grzechu. Bo rzekomo źli współbracia to jedynie wizja podstawiana przez szatana, znanego z propagowania kłamstw.
    doceń 13
  • owieczka_
    01.03.2014 20:33
    „Mówiłem o Ewangelii rodziny i doszedłem w tym kontekście, dopiero na koniec, do pytania o rozwodników w nowych związkach. To jednak nie była najważniejsza sprawa. Dodatkowo jasno wyjaśniłem, że w żadnym razie nie chodzi o to, by zmieniać kościelną naukę o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa, ani nawet by stawiać ją pod znakiem zapytania. Zupełnie przeciwnie. Wszyscy chcemy oczywiście już dziś mocno się tego trzymać i stosować się do tego w duszpasterstwie” – powiedział kard. Kasper niemieckojęzycznemu portalowi kath.net.

    Ta dzisiejsza wypowiedź kardynała trochę mnie uspokoiła, ale na mój owczy węch, pachnie mi tu fałszywym miłosierdziem i tęsknotą za pieniędzmi tych katolików, którzy opuszczają niemiecki Kościół. Oczywiście mogę się mylić.
    Poza tym miałabym pytanie do kardynała w kontekście dzisiejszego czytania z Listu św. Jakuba Apostoła:

    Dlaczego w duszpasterstwie niemieckim tak mało wyznawania sobie nawzajem grzechów w spowiedzi tzw. usznej?
    doceń 10
  • Maluczki
    02.03.2014 10:22
    Poniższe miało być tutaj. Nie wiem dlaczego znalazło się u pana Ireneusza.
    "Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa.
    Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.
    Łk16, 17-18.

    "Jezus przeszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj.
    Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
    Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?».
    Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».
    Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela».
    W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo»."
    Mk9, 41-50.
    "Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście - niech będzie przeklęty!
    Gal1,7-9.
    • jesienna
      06.03.2014 12:33
      jesienna


       

      Jak widać z poniżej cytowanego fragmentu zakaz bezwarunkowy nie był. Nie podejmę się interpretacji tego fragmentu - cytuję, ten fragment bo przeciwstawiam się wybiórczemu cytowaniu Biblii.

      Mat 5:32 A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.

      • Badger
        06.03.2014 16:51

        W odpowiedzi na prawdziwe tlumaczenie slowa "nierzad" w tym konkretnym cytacie. To slowo zostalo przetlumaczone z greckiego slowa "porneia".

        Dla osob znajacych jezyk angielski, oto fragment ksiazki na temat tlumaczenia i znaczenia tego wlasnie cytatu:

        http://www.biblicalperspectives.com/books/marriage/4.html

        Wszystko jest tam wyjasnione w oparciu o kontekst historyczny i jezykowy, ze szczegolami.

        Oto konkluzja:

        exception, Christ did not intend to impose the Levitical norms for legitimate marriage, but simply to declare that when such norms were violated, there was a valid reason for the dissolution of marriage. porneia") Jesus permitted divorce only in the case of an unlawful marriage to a near relative. By means of the porneia Our study of the Jewish setting, historical and geographical background, and the immediate context of Matthew 19:1-12 suggests that by the exception clause ("except for Conclusion.

        Co w skrocie oznacza, ze malzenstwo jest nie wazne, jesli osoba poslubiona to bliski krewniak (co by sie w praktyce rownalo z kazirodztewm).

         

         

         

        doceń 1
        0
  • Hania
    02.03.2014 13:13
    Do woj-woj:
    Z tego co napisałaś(eś), wynika, że nauka katolicka, którą dał nam sam Jezus Chrystus, ma służyć podtrzymywaniu nas w dobrym samopoczuciu. Tak jak seriale, teleturnieje telewizyjne i bale.
    Mowa zgodna z nauką Chrystusa przygnębia, stawia wymagania, więc zmieńmy ją. Niech już nie przygnębia.
    Niestety, tak wykładają nam również kardynałowie, którzy są powołani do strzeżenia nauki Chrystusa. A ludzie chętnie słuchają takiej mowy. Ale to jest herezja i trzeba to głośno mówić, bo inaczej "kamienie wołać będą".
    doceń 10
  • vanitas
    02.03.2014 13:31
    Panie Redaktorze - wielki plus.
    doceń 9
  • Iza
    02.03.2014 20:05
    Oj,setnie się Pan Jezus bawi czytając te nasze mądrości...żeby to wszystko było takie proste.Nie ma co dewagować,sprawy zbawienia zostawmy Bogu,bo myślę ,że po śmierci będziemy zdziwieni kogo spotkamy w Niebie,i zdziwieni kogo tam nie spotkamy.Jeśli nam uda się tam dotrzeć...
    • JacekNowak
      03.03.2014 11:39
      JacekNowak
      @Iza, po pierwsze Pan Jezus z pewnością nie bawi się naszą troską o to, by nasze życie podobało się Bogu.

      Po drugie nikt nie mówił, że wszystko ma być proste. Nie jest proste bycie w nienawiści u wszystkich ze względu na imię Jezusa. Zawsze istnieje silna pokusa, by postępować tak, jak podpowiada świat: "nie bądź śmieszny, mamy XXI wiek, średniowiecze już dawno minęło, nie bądź jakimś moherem, żyj tak, jak ci się podoba, a nie jak każą jakieś klechy". Życie w zgodzie z przykazaniami nie zawsze jest proste i często budzi sprzeciw, a nawet nienawiść tych, którzy w życiu szukają jedynie przyjemności za wszelką cenę.

      Po trzecie, rzeczywiście, zbawienie człowieka wziął na siebie Pan Bóg, sami siebie nie zbawimy choćbyśmy się nie wiem jak wymądrzali. Jednak Pan Bóg dał nam pewne wskazówki, pewne podpowiedzi, jak należy żyć, żeby to zbawienie osiągnąć, bo człowiek w swojej wolności może również to zbawienie odrzucić. W jaki sposób można zmarnować swoje życie?
      "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego."
      doceń 7
  • odJana
    03.03.2014 17:56
    "Bo co oznacza takie zdanie: „Czy możemy odmówić sakramentu pokuty i komunii w sytuacji, gdy osoba rozwiedziona i żyjąca w nowym związku wyrazi skruchę z powodu rozpadu swego pierwszego małżeństwa i zapewni, że uczyni wszystko, aby jej drugi związek cywilny żył wiarą?”."
    Żeby udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie należy wpierw zadać pytanie czy jest w ogóle możliwe życie wiarą w nowym cywilnym związku?
    doceń 5
  • Iza
    03.03.2014 21:56
    Jacek N.trochę zle zostałam odebrana.Wcale nie popieram związków niesakramentalnych,i nie jestem za liberalizacją,czy też naciąganiem słów Pana Jezusa dla ludzkiej wygody,czy też słabości.Nie uważam ,że żyję jak w średniowieczu przez 14 lat odkąd mąż mnie opuścił.I broń Boże nie obrzucam żadnego księdza błotem.Mam jak najbardziej wiele respektu i szacunku dla nich .Ale ten czas bólu i porażki życiowej ,delikatnie mówiąc,nauczył mnie pokory.Nauczył miłości pokornej i wybaczającej.I tego,że nie do mnie sądy należą.I jaką miarą mierzycie i wam odmierzą.Nie usprawiedliwiam i nie sądzę.I Nie Potępiam.Mimo bólu jaki dostarczył mi i moim dzieciom mąż.Tłumaczyłam,że nie wiedział co robi,że to ojciec,że wpadać w ramiona nie muszą,ale niech przebaczą.I dziś mają dzięki temu czyste sumienia i kontakt,a ojciec szansę wybaczenia w dniu ostatecznym.Nie zapominajcie,że rozliczać będą nas z miłości.A Bóg kocha najbardziej . Troszczy się o zbawienie każdego z nas.I tych zatwardziałych grzeszników.Dajcie wiarę Panu,że potrafi działać cuda i prowadzi tych zagubionych też do zbawienia,Bo ich kocha.I oni mogą wejść przed wami do Królestwa Niebieskiego.
    • katarzyna anna
      04.03.2014 09:46
      Tak, Bóg chce zbawienia każdego, jest miłosierny i wybacza... tyle, że niektórzy dobrowolnie z tego wszystkiego rezygnują. Niestety troska nie tylko o własne ale i innych zbawienie nazywana jest przez niektórych "osądzaniem", "dostrzeganiem drzazgi w cudzym oku", "rzucaniem kamieni". Wiem po sobie, że gdyby nie kubeł naprawdę lodowatej wody wylany przez tych, jak to niektórzy z tu piszących określają mianem "świętszych od papieża", pewnie na zawsze straciłabym szansę na zbawienie. Dzisiaj jestem tym ludziom dozgonnie wdzięczna za ich "wywyższanie".
      Miłość pokorna - jak najbardziej, tylko ja Iza Twoją retorykę rozumiem tak, ze nawet jeśli widzisz, jak Twój brat stacza się w przepaść grzechu, Ty pokornie siedzisz i nie próbujesz nawet jemu wspomnieć, żeby zawrócił. A to bardzo ryzykowne podejście.
      Poza tym jest jeszcze jedna kwestia,o której chyba niektórzy zapominają - czym innym są osobiste relacje ze współbraćmi, czym innym ocena FAKTÓW na publicznym forum.
      • Iza
        04.03.2014 11:42
        Jestem bardzo waleczna .Szczególnie jeśli chodzi o innych.Lecz nie jestem Zbawicielem świata.Z boku nie stoję,mówię swoje,robię jak mi wiara dyktuje.Narażam się na ataki itd.Ale nie jestem Zbawicielem.I po przykładzie mego męża,a nawet innych wiem,że najlepszy kubeł zimnej wody najlepiej wylewa Bóg.I jak on nie wzruszy serca do nawrócenia żadne rozprawy tego nie uczynią.Straszyć potępieniem nie można,bo Jezus daje każdemu nadzieję zbawienia.Choćby grzechy były jak szkarad nad śnieg wybieleją...A nikt z nas nie zna serca drugiego człowieka,tylko Bóg...Powtarzam,nie pochwalam ,nie usprawiedliwiam żadnego grzechu.Ale jestem ostrożna w potępianiu .Nigdy nie wiemy jakie próby przed nami,czy my zdamy egzamin z życia?...Na koniec powiem jeszcze,że dziś w Radiu Maryja był temat małżeństwa i był też w duchu miłości.Pan Jezus,jak mówił ksiądz,nierozerwalność małżeństwa ustanowił dla naszego dobra i troski o nas.Nie czyni nas niewolnikami męża,żony.Ale ta prawda jest dla ludzi wiary,dojrzałych,odpowiedzialnych.Każdemu z nas ,do końca daje szansę.Ale jak pani Katarzyna pisze,to tylko sucha ocena faktów.Mój punkt widzenia.ps.jak mnie mąż zostawił,obrzucił błotem,palcem nie kiwnęłam.I wiem,że zrobiłam dobrze.
        doceń 0
        0
    • JacekNowak
      04.03.2014 16:53
      JacekNowak
      @Iza, masz rację, że nie jesteśmy od sądzenia innych. Tak, jak nikogo nie możemy zbawić, tak samo nikogo nie możemy potępić, potępić możemy jedynie uczynki, nie człowieka. Staram się nie sądzić ludzi, bo wiem, że nie jestem lepszy. Sam jestem grzesznikiem, zresztą tak, jak każdy człowiek. Kto mówi że jest bez grzechu, oszukuje samego siebie i nie ma w nim prawdy.

      Natomiast ważne jest, żeby móc jasno określić grzech, żeby nie rozmydlać grzechu, żeby nie nazywać zła dobrem.

      I tego najczęściej dotyczą nasze tutaj dyskusje, nasze "wymądrzanie się". Nie osądzanie konkretnego człowieka (nawet jeśli dyskusja dotyczy konkretnego przypadku), ale przeciwstawienie się relatywizacji grzechu. Dlatego najbardziej burzliwe dyskusje dotyczą albo rozwodów, albo związków homoseksualnych, albo porzucenia kapłaństwa, albo aborcji. Nie dlatego, że ludzi popełniających te grzechy uważamy za gorszych grzeszników od nas, ale dlatego, że ludzie popełniający te grzechy bardzo często starają się udowodnić, że wcale nic złego nie zrobili. Że aborcja to prawo do własnego brzucha, że jeśli dwóch facetów się kocha, to związek homoseksualny tak samo podoba się Bogu, jak związek mężczyzny i kobiety, że jak ludzie mają się ze sobą męczyć, to lepiej się rozwieść, że jak ksiądz się zakocha, to ma prawo do szczęścia.

      Każdy grzeszy, ale żeby walczyć ze swoim grzechem trzeba go najpierw dostrzec, a nie oszukiwać samego siebie i innych, że niczego złego się nie robi.
      • Iza
        05.03.2014 08:32
        Ależ ja dokładnie uważam tak samo.I dokładnie tak samo do tego tematu podchodzę.Jestem przerażona tolerancją grzechu,lekceważeniem prawd wiary.itd.Chodziło głównie o to ,że ,,mędrkujemy"(żartobliwie)nt. grzechu,zbawienia itd.sami będąc grzesznikami.A problem cudzołóstwa to problem wiekowy i wiadomy jego powód.(którego nie usprawiedliwiam).I wiem, jak czasem trudno mu nie ulec.Jakoś zacierają się nam granice dobra i zła.I ktoś nad tym pracuje aby tak zostało.Ja naprawdę wiem o co tu chodzi.O co idzie gra.Mam koleżanki ,które czynnie uczestniczą w życiu Kościoła,należą do kółek różańcowych i przyzwalają na wspólne łoże swoim dzieciom,wspólne stancje z 'partnerem".I nie widzą problemu...Myślę,że jasno widzę o co idzie gra.
        doceń 2
        0
  • Iza
    03.03.2014 22:36
    w obliczu rodzącej się groźby wojny,mamy zdaje się odpowiedź Boga na nasze zuchwałości...
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka

Zobacz także