Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.
Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera
czy tylko dla P.Michnika nie liczy się człowiek? a proszę się rozejrzeć bliżej siebie!
Jakie maja wysokie pensje, godziny pracy, odprowadzane składki emerytalne itp.?
Powyższe jest jednak dużą przeszkodą, w pracy na rzecz instytucji katolickiej.
Tylko to mówią dziewczyny,które osiągnęły sukces zawodowy...
Akurat hierarchia Kk nie milczy - biskupi często zabierają głos na ten temat, również papież apelował i apeluje o poszanowanie pracy ludzkiej i szanowanie godności pracownika.
Niestety - mało kto chce słuchać głosu Kościoła urzędowego, a już tym bardziej nie słucha go lewica.
Na Twoim miejscu poszedłbym od czasu do czasu do czasu na niedzielną lub świąteczną Eucharystię, żeby się przekonać, że to co napisałaś to wierutne bzdury. Bo jak się chodzi do kościoła "od święta" (Boże Narodzenie i Wielkanoc), to się potem pisze takie banialuki jak Ty.
Warto też kupić katolicką gazetę, żeby się osobiście przekonać, co Kościół w Polsce na ten temat ma do powiedzenia. A ma. I to dużo.
A już pisanie takich głupio uproszczonych tekstów to po prostu grzech: widać, że ten tekst powstał z odruchu niechęci, a nie z przemyślenia czegokolwiek.
Czemu sprowadzacie katolicyzm do poziomu pzpr-owskiej ideologii partyjnej, a gazety rzekomo katolickie w swoim stylu i poziomie zaczynają przypominać Trybunę Ludu, albo, co gorsza, Żołnierza Wolności?!
I wtedy może Pan próbować rozwijać swoją "inwencję twórczą" - logiczną.
I wtedy może Pan próbować rozwijać swoją "inwencję twórczą" - logiczną, bez plotkarstwa.
Przynajmniej nie trzeba sie ludzic czego ta "druga zmiana" PZPR jest waret.
A cz aby praca naszych zon i matek nie jest bynajmniej tak samo wazna i "lekka" jak sekretarek i innych mniej lub bardziej "wyzwolonych" a pracowitych pan tudziez panow.
Panie Walesa akiedy bedzie pan aktywny,
narazie pan nas tylko gnoic kaze...to nie nasza solidarnosc.
Na pewno nie jest to czas, który powinno się poświęcić pracy zawodowej, choćby ta polegała "tylko" na stukaniu w klawisze.
I wtedy może Pan próbować rozwijać swoją "inwencję twórczą" - logiczną, bez plotkarstwa.
Ale przecież i lewicujący kapitalista ma 2 x więcej zysku z pracy obojga małżonków. ZSRR też dało rade uzbroić się przeciw Hitlerowi w '43 roku bo posłali kobiety do fabryk.
Artykuły w Wyborczej dwóch dziennikarek w okresie macieżyńskim są zwyczajnym opisem ich życia. Gdyby miały jakieś problemy w pracy, z pracodawcą, zapewne albo by nie pracowały, albo opisałyby problem gdzie indziej.
Podejrzewam, że same podjęły decyzję, że prócz opieki nad dziećmi, dodatkowo zajmuja się pracą zawodową, widocznie im to odpowiada. Więc robolami nie są.
Niech Redaktor da już spokój z tym złowieszczym genderem, mających swe korzenie w marksizmie.
Znana niemiecka teolog, Utta Ranke Heinemann, autorka dwóch świetnych krytycznych książek o Kościele ("Eunuchy do Raju", "Nie i ammen"), jako wykładowwczyni (naukowiec), ma dwóch synów (obecnie dorosłych) i potrafiła godzić maciezyństwo i pracę zawodową. Podobnych przykłądów jest mnóstwo.
Więc jak p. Teister, pokusi się Pan o refleksje o pontyfikacie Franciszka Bergoglio?
To milszy temat, aniżeli walenie nielubianego dziennika, który ma większy wpływ na opinię publiczną, aniżeli niewielki wpływ GN na tę opinię.
Artykuły w Wyborczej dwóch dziennikarek w okresie macieżyńskim są zwyczajnym opisem ich życia. Gdyby miały jakieś problemy w pracy, z pracodawcą, zapewne albo by nie pracowały, albo opisałyby problem gdzie indziej.
Podejrzewam, że same podjęły decyzję, że prócz opieki nad dziećmi, dodatkowo zajmują się pracą zawodową, widocznie im to odpowiada. Więc robolami nie są.
Niech Redaktor da już spokój z tym złowieszczym genderem, mających swe korzenie w marksizmie, jak twierdzi pański kolega po klawiaturze.
Znana niemiecka teolog, Utta Ranke Heinemann, autorka dwóch świetnych krytycznych książek o Kościele ("Eunuchy do Raju", "Nie i ammen"), jako wykładowwczyni (naukowiec), ma dwóch synów (obecnie dorosłych) i potrafiła godzić macieżyństwo i pracę zawodową. Podobnych przykładów jest mnóstwo.
Więc jak p. Teister, pokusi się Pan o refleksje o pontyfikacie Franciszka Bergoglio?
To milszy temat, aniżeli walenie nielubianego dziennika, który ma większy wpływ na opinię publiczną, aniżeli niewielki wpływ GN na tę opinię.
Dobrym ćwiczeniem jest wielokrotne przeczytanie tekstu, którego się nie rozumie. Polecam tę metodę serdecznie @uzupełnieniu.
Takie głupie wtręty, nie wiadomo po co, nie przynoszą Ci chwały, a jedynie świadczą o Twoim infantylizmie... religijnym.
Zauważ, jeśli potrafisz, co napisały dziennikarki z GW.
Takie głupie wtręty, nie wiadomo po co, nie przynoszą Ci chwały, a jedynie świadczą o Twoim infantylizmie... religijnym.
Zauważ, jeśli potrafisz, co napisały dziennikarki z GW.
Dziennikarki z GW odpowiedziały tygodnikowi jak wygląda ich sytuacja w dzienniku, nie narzekają.
Zachowaliście się Państwo jak bulwarówki, typu "Fakt" i "Superexpress", aby gawiedź miała z siebie wyrzucić co jej w duszy gra.
Merytorycznie nie umiecie, nie potraficie prowadzić rzeczowej dyskusji na argumenty, a jedynie wyrzucać z siebie niechęć do innych.
Ale wstyd...
Przydałoby się jedyne słowo - PRZEPRASZAM, bez niepotrzenego tłumaczenia się, aby się nie pogrążać dalej.
Dla tych kręgów ciąża to choroba, macierzyństwo to klęska naturalna. Zatem nic dziwnego, że tak się tam traktuje dziennikarki - matki. Swoją drogą ciekawe też jak wygląda tam sprawa równości wynagrodzeń... ?
"A nie było czasami tak, że chciały sobie "ułożyć życie" na kocią łapę, albo ewentualnie na kontrakcie cywilnym?
Powyższe jest jednak dużą przeszkodą, w pracy na rzecz instytucji katolickiej"
Klarciu akurat nie tak jest w znanym mi dosyć dobrze przypadku. Pewna dziewczyna pracowała w takiej właśnie instytucji. Wyszła za mąż, po ponad roku urodziła pierwsze dziecko. Ciąża niestety z komplikacjami, głównie z powodu stanu zdrowia dziewczyny. Kiedy jej szefostwo się dowiedziało, że dziewczyna ma zamiar słusznie pójść na L4, została potraktowana jak przestępczyni chcąca naciągnąć ową instytucję. Oczywiście składki ZUS miała opłacane. Kierownictwo szału dostawało za każdym razem. Może dlatego, że to właśnie owo szefostwo było stanu wolnego,mimo wieku w jakim staje się już rodzicem....
Nie rozumiem takiej postawy ludzi zawodowo trudniących się opieką i wychowaniem dzieci, zwłaszcza w pracujących w kościelnej instytucji.
Sprawiedliwość wymaga, a pewnie i samo zrozumienie tego, czego nie rozumiesz, aby poznać argumenty strony, którą obwiniasz. Inaczej stajesz się po prostu oszczercą.
http://wyborcza.pl/1,75478,15391984,Kobiecej__walki_w_kisielu__nikt_serio_nie_potraktuje.html
Myślę, że p. Teister opublikuje ten adres, aby opisywana sytuacja była wyjaśniona.
Użyłeś mocnego stwierdzenia.
Jednak nadal będę bronił swego stanowiska.
Po pierwsze - kobieta w ciąży jest zawsze pod szczególną opieką prawną. Chociaż znam kilka przypadku typowego nadużywania zwolnień lekarskich przez kobiety przy nadziei, to akurat w tym przypadku o nadużyciu nie było mowy !
Po drugie - w tym przypadku stanowisko pracodawcy jest drugorzędne. Jej przypadek i praca w czasie ciąży w tej instytucji były typowym przypadkiem mobbingu.
Może tylko postawie tej dziewczyny osoba czyniąca jej tyle nieprzyjemności może zawdzięczać,że nie miała problemów prawnych.
Dziewczyna w końcu zwolniła się bo nie widziała dalszej możliwości pracy przy takim szefostwie.
Może myślisz, że wszyscy ludzie pracujący w kościelnych instytucjach to sami święci ?
Niestety wszyscy jesteśmy grzesznikami. W jakim stopniu jest w stanie osądzić tylko Sędzia Najwyższy.
Ciekawe co Ty pomyślisz o swym pracodawcy kiedy zgłosisz mu 2 tyg. L4 bo ledwo się ruszać możesz i usłyszysz : jesteś naciągaczem. Idziesz na chorobowe a ja mam cię zatrudniać i jeszcze płacić za twoją nieobecność w robocie.
Może tu znajdziesz oszczerstwo ?
Miewałem przykre chwile w swojej pracy. Miewałem różnych przełożonych. Każde ich działanie wobec mnie starałem się odbierać jako posługiwanie się nimi przez Boga, żeby mnie uświęcać. I modliłem się za tych ludzi. I nie zdarzyło się jeszcze, że źle na tym wyszedłem. I nie szukałem zemsty, i nie żaliłem się żadnym ludziom, tylko szedłem do kościoła, klękałem przed tabernakulum i tam, Jezusowi, powierzałem swoje bolączki. I ZAWSZE wychodziłem stamtąd pokrzepiony.
I jeśli mnie będą nadal spotykać przykrości, to będę robił nadal to samo, a dodatkowo wrzucę jeszcze trochę grosza do jednej z kościelnych skarbon. Ku chwale Kościoła.
Problem u Ciebie tkwi nawet w tym, że sam siebie nie szanujesz. Nazywasz siebie "robolem". Więc jak ma szanować Cię Twój pracodawca, skoro widzi, że sam się zeszmacasz?
Jest takie powiedzenie: "Dlaczegoś biedny? Boś głupi. Dlaczegoś głupi? Boś biedny"
Duża część społeczeństwa jest w takiej a nie innej sytuacji zarobkowej, bo na wczesnym etapie rozwoju zaniedbali swoją edukację. Tak. To jest głównie wina ich samych. Nie rodziców, nie nauczycieli, nie środowiska. Byli leniami i nie chciało się im zgłębiać wiedzy (oczywiście są wyjątki). Teraz narzekają, że muszą pracować po 12 godzin, za 1200 zł/mies. To są owoce ich wcześniejszej beztroski o swoją przyszłość.
Można by pisać i pisać na ten temat.
@aaa. Nie kłam, że 7 dni w tygodniu musisz pracować. To jest tylko szatańska wymówka. Bo klęczeć przed tabernakulum można przed niedzielną Eucharystią (dziękując Bogu za dobrze przepracowany tydzień - na przykład) lub (jeszcze lepiej) po Eucharystii. Kłamstwem też jest, że nie można się w myślach pomodlić za swojego majstra, brygadzistę, szefa zmiany czy prezesa. Wychodzi na to, że jesteś po prostu leniuszkiem duchowym. Wolisz tracić czas na narzekanie, zamiast powierzyć te troski Bogu...
Zacznij się modlić a szybko się przekonasz, że KAŻDY spotkany na Twojej drodze człowiek, to nie przypadek, tylko wyraz działania Opatrzności Bożej dla Twojego dobra.
I ostatnia rada. Nie bierz sobie do serca rad takich "doradców" jak jesienna. Ona pisze ładnie, ale bzdury. Już lepiej poczytać bajki Marysi Konopnickiej.
P.S.
Nie sądzę by dla Redakcji, było to bezpieczne, by publikować prawdę, ale trzeba ją powiedzieć, choćby pod stołem. Bo prawdy też nie ma. Prawdą objawioną jest wszystko co się wykluje w głowiek nadredaktora i jego pretorian z piekła rodem, gdzie ich nagroda.
Artykuł ilustruje jak dziala mechanizm obwiniania się kobiet o to, że "siedzą w domu z dzieckiem" i lęk, że "wypadną z obiegu" w życiu zawodowym.
To się dzieje nie tylko w redakcji gazety wyborczej - to dzieje się wszędzie!
założe się, że w redakcji GN również
- jedyna różnica, że być może żadna kobiet pracujących w redakcji się do takich myśli i obawnie przyzna bo to "niepoprawne politycznie" (w stosunku do linii GN)
- kobieta zawsze przecież powinna wpadać w stan błogiego szczęścia i niczym niezmąconej beztroski jeżeli urodzi i będzie na macierzyńskim, prawda? - więc ja się tu przyznać, że nie pasuje się do tego modelu?
Chwała redaktom GW oraz samej redakcji
za ten tekst. O takich sprawach trzeba mówić, pisać ....
Na koniec:
Czy aby pan redaktor na pewno wymowy teksu nie zrozumiał, czy też zrozumiał doskonale, ale uznał,
że to doskonała okazja by "dokopać wyborczej" porównując jej redakcję do "obozu pracy przymusowej a niezorientowany czytelnik to kupi...
I wtedy ich szczęście jako matek byłoby dopełnieniem ich człowieczeństwa, gdyby się modliły, reszta nie jest ważna, utrzymywanie poziomu pracy zawodowej.
No właśnie!
Ty chodzisz do kościoła a nie na Eucharystię!
To tak, jakbyś przyszła na wesele nażreć się a nie cieszyć radością młodej pary.
Przemawia przez Ciebie rozgoryczenie i widać Twoje zgorzknienie. I nie boję się tego napisać, że jest to sprawka szatana, który się cieszy z tego, że wszystko tak spostrzegasz. Dla niego, ojca kłamstwa, nawet na rękę jest, że chodzisz do kościoła (jeśli rzeczywiście chodzisz a nie wciskasz nam tu kit, bo nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić), bo to bardziej "uwiarygodnia" Twoje opinie.
Ostatecznie, jeśli widzisz sytuacje, które tu opisujesz, masz prawo powiadomić odpowiednie instytucje, na które też łożysz podatki, aby zrobiły użytek z przepisów prawnych, które w tym państwie obowiązują. Masz do tego moralny obowiązek. Wiedząc o takich sprawach a nie powiadamiając popełniasz grzech zaniechania... co podlega spowiedzi. Nawet jeśli do tej pory nie byłaś tego świadoma, to od teraz nie ma dla Ciebie usprawiedliwienia.
o jakiś moralnych obowiązkach Ty mowisz?
- moralne obowiązki to ma człowiek, który jest wolny w swoich wyborach,
pracownicy w Polsce (w każdym razie większość z nich) - nie są ludźmi wolnymi - są w sytuacji przemocy ekonomicznej
(nie jest wolną w swoich wyborach kobieta pracująca za 1200 zł/mies. na kasie w supermarkecie wychowująca dziecko - upominanie się o swoje prawa czy domaganie się ich respektowania będzie skutkować tym, że przy pierwszej lepszej okazji zostanie zwolniona, niegdzie pracy nie znajdzie
i ona i dziecko zostaną bez środków do życia)
tu trzeba zmiany sposobu postrzegania pracownika przez pracodawców
tu trzeba poczucia obowiązku moralnego pracodawców wobec pracowników
i o tym obowiązku powinien przypominać Kościół - mało powiedziane - powinien o tym obowiązku krzyczeć!
powinien też domagać się zmian systemowych zgodnie z nauką społeczną Kościoła, a o tym jakoś cisza...
jakoś w sprawie in-vitro Kosciół potrafi uruchomić swój autorytet
a w tym obszarze ... - jak jest - każdy widzi..
Dlatego odrażające jest oskarżanie ich, że robili to "bo to było na czasie, można było się pokazać".
Ciekawe, czy Arkadius w tamtych czasach miał odwagę przeciwstawić się dyktaturze?
Gdyby chociaż sądownictwo działało właściwie, jak to jeszcze było w latach 90-tych to takie cwaniak zatrudniające "tanią siłę roboczą" miałby jakikolwiek bat nad sobą, ograniczający go w pazerności i łamaniu praw pracownika.
A tak chulaj dusz piekła nie ma.
Weźmie taki cwaniak odpowiedniego adwokata znającego się z odpowiednim sędzią i każda bzdurę na korzyść pana biznesmena w sądzie przyklepią.
Dla przykładu zgodnie z kodeksem pracy praca na śmieciówkach jest łamaniem kodeksu pracy, tylko nikt przytomny nie leci z tym do sądu, bo wie że nic nie wskóra.
Rolą księdza może być co najwyżej nie przyjmowanie żony takiego biznesmena do grona świętoszkowatych działaczek koła parafialnego.
Pracownik po tak drastycznym wypadku dostał od zakładu tylko
!!!!!! 10 tys zł odszkodowania !!!!!!!!
I nie był to "zakład kamieniarski" jak podawano w mediach relacjonując operacje. To była duża niem. firma Semmerlock, czyli mityczny zagraniczny inwestor, o którym plotą w kółko politycy.
Widać niemiecki inwestor znalazł zagłębie białych Murzynów, gdyby Niemiec stracił twarz w takim wypadku miałby koszty leczenia i dożywotnią rentę plus duże odszkodowanie.
Czy odpowiedzialna za wypadek firma Semmerlock nie powinna pokryć kosztów operacji gliwickiej onkologii?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.