Ciekawe jak osiągnąć redukcję na poziomie 60%? Zamknąć wszystkich w domach z zakazem kontaktów wewnątrz rodzin, zamknąć sklepy spożywcze, wyłączyć komunikacje miejską? Dziś jesteśmy (podobno) na skraju bankructwa, ale kolejne obostrzenia lub zbyt długi czas ich trwania co prawda uchroni szpitale przed kryzysem COVID19, ale za to spowoduje więcej samobójstw i zmarłych na inne choroby. Po swietach musi nastapić powolne luzowanie kwarantanny społęcznej tak aby w maju przywrócić gospodarkę do życia. Jest czas aby na to przygotować szpitale, ale skoro najważniejszym punktem przyszłego tygodnia będzie dyskusja nad aborcją czy wychowaniem seksualnym, to coś jest nie tak.
Pytanie, czy nie byłoby lepiej - skoro i tak gospodarka jedzie na jedynce i ręcznym - zatrzymać wszystkiego całkowicie na dwa czy trzy tygodnie wszelkimi środkami. Lepiej w sensie walki z epidemią, bo oczywiście PR-owo to już bezpieczniej skoczyć z wieżowca....
No tak, święta racja - ale 5 marca się nie wróci, więc może lepiej teraz, niż bujać się z tym wszystkim do czerwca.... Ale to i tak czysta teoria, bo nikt z rządzących nie ma jaj na tyle, żeby w ogóle pomyśleć o takim rozwiązaniu.
Dzisiaj to zapomnij - dziś powoli poszczególne kraje znoszą lub zapowiadają zniesienie ograniczeń. I tu znów retoryka bycia liderem się zemści. No bo jak to - mamy tak mało przypadków i mamy nadal siedzieć w domu, gdy reszta kończy kwarantannę.
Tu chodzi o to w którym miejscu na wykresie jesteśmy. Możemy mieć tą samą ilość chorych co przykładowa Szwecja, ale jeśli u nich będzie rosnać, a u nas spadać, to u nich będą zaostrzenia, a u nas rozluźnienia. Zasadnicza różnica.
Ale co będzie rosnąć - jak wykonasz więcej testów to będzie rosło, jak mniej to będzie spadało. Założenie, że 70-80% społeczeństwa będzie zakażonych nadal obowiązuje. Natomiast kiedyś trzeba podejmować trudne decyzje, bo nikt dłużej niż do początku maja nie wytrzyma w izolacji. Zresztą wszystkie te choroby współtowarzyszące bardzo się nasilą,gdy nie ma, a dziś nie ma opieki lekarskiej nad przewlekle chorymi. I nagle będzie więcej ofiar, ale nie wpisanych do rejestru jako ofiary wirusa. O tym już mówią lekarze
Dołóż jeszcze do tego psychikę, w której nie mamy jakichś wybitnych specjalistów, a która już nam wszystkim powoli siada. Jak jedna osoba ma depresję, to możemy sobie wmawiać, że "smutna jest" i "to nie choroba". Jak depresję ma pół Polski, to mamy lawinę zagrożeń towarzyszących - od wypadków drogowych i pobić w barach, aż po powstanie narodowe z byle powodu.
Ja mam gdzie wyjść i odpocząć od kwarantanny, ale mieszkańcy bloków zamknięci w mieszkaniach przy takiej pogodzie jak ostatnio naprawdę nie wytrzymają i zacznie się nagminne łamanie izolacji. To jest pewne, na całe szczęście prognoza na święta nie jest aż tak wiosenna, ale weekend majowy to będzie dramat.
Z tym się akurat zgadzam. Zamknięcie lasu sprawia, że więcej ludzi będzie robić spacer po markecie. Wyjście do lasu bez gromadzenia się i zatrzymywania powinno być dozwolone.
Każdemu zmarłemu w szpitalu przeprowadza się dokłdne badanie, czy to grypa, sepsa, angina czy wirus, więc ilość zmarłych na z powodu wirusa to pewna liczba.
Na początku mieliśmy włoski współczynnik propagacji wirusa 1,45. Po zamknięciu szkół i granic współczynnik spadł na 1,25 od 14 marca do 24 marca. Następnie po zamknięciu swobodnego przemieszczania się spadł na 1,15 od 24 marca. Oraz po ostatnim zaostrzeniu spadł na 1,10 od 2 kwietnia i mniej więcej tak się utrzymuje co nie jest i tak zbyt dobrym wynikiem bo doprowadzi do katastrofy tylko znacznie opóźnionej i łagodnie rozłożonej w czasie.
kurczę, tu czynniki jakieś promilowe, tam jakieś "scenariusze włoskie i francuskie", "wypłaszczanie krzywych"... Czasem mam wrażenie, że wszyscy jedziemy (żeby trzymać się tej samej metafory) z zawiązanymi oczami i analizujemy w ciemno promienie skrętu, modląc się w duchu, żeby to nie okazało się totalnym farmazonem.... Szczyt będzie za tydzień. Za dwa. W maju lub czerwcu. Jednak w maju. No chyba, że w czerwcu.
Rząd steruje tym jedynie pośrednio, reszta to nieprzewidywalne zachowania ludzi. Ruchy populacyjne są nie do przewidzenia. Jednak u nas przynajmniej działa to jak należy i dzięki temu na tle Niemiec z którymi jesteśmy tak mocno powiązani wyglądamy znacznie lepiej. u nas 136 zmarłych, u nich 2000 zmarłych.
Do wczoraj w południe 92 215 przebadanych próbek. W ciągu ostatniej doby przebadanych około 6 700 próbek. Oczywiście to jest badanie laboratoryjne z namnażaniem, a nie test papierkiem lakmusowym.
kolejne opaski na oczy. Testów mało - a z nich liczymy zachorowania, z których liczymy zgony, z których liczymy słupki. I porównujemy je do innych słupków, liczonych ze zgonów, liczonych z zachorowań, liczonych ze zbyt małej liczby testów. W sumie możemy zagrać w bingo i składać kolejne numerki w kilkucyfrowe liczby.
Niemcy robią szybkie testy, których wynik obarczony jest dużo większym błędem, one służą do wstępnego odsiewania i nie jest to nic dobrego, bo wprowadzają większą niepewność. Ale kto bogatemu zabroni.
Kiedy, zdaniem pana ministra Szumowskiego, będzie można zrezygnować z obostrzeń w taki sposób aby nie doprowadzić do wzrostu liczby osób zainfekowanych? Czy tym terminem jest 10 maja 2020 r. godz. 20:00? Tzn. po zamknięciu lokali (ewentualnie skrzynek) wyborczych. Czy wtedy będzie można już bezpiecznie zwolnić 38 mln zakładników?
Do niedawna medycy, proszeni o jakieś ściślejsze prognozy na temat czyjegoś zdrowia czy choroby, zbywali natręta zgrabnym powiedzonkiem, że medycyna to nie matematyka, i pacjent umrze albo żyć będzie, jak nie teraz to za czas jakiś. I w porządku, to była uczciwa odpowiedź. A tu Pan Doktor sypie nam jakimiś "procentami" jak z rękawa, nie wiadomo nie tylko jak wyliczonymi, ale i co konkretnie miałyby oznaczać. A do tego jakieś niby to matematyczne prognozy, nie wiadomo przez kogo i jak liczone. Znałem kiedyś panią zawodowo się zajmującą statystyką i analityką medyczną, której te zadania masowo zlecali piszący doktoraty albo i lepiej, bo o liczeniu czegokolwiek ludzie ci nie mieli zielonego pojęcia. No i wychodzą im takie kwiatki, że pewnikiem zwalczylibyśmy wirusa, gdybyśmy zamknęli się w czterech ścianach i spokojnie umarli sobie z głodu. Wszystkie problemy rozwiązałyby się nie tylko na teraz, ale i na całą przyszłość. Marzenie Doktora - Statystyka (?). Podobno Churchill miał zwyczaj dla poparcia swoich tez rzucać liczbami z sufitu, to samo przypisywano też Gomułce. Ale może nie tym razem, starajmy się po prostu nawzajem traktować w miarę poważnie.
Czegoś tutaj nie rozumiem. Jeżeli KK ma z RP podpisany konkordat o wzajemnej autonomii - to dlaczego nasi Księża Biskupi, patrzą się na rząd w sprawie ilości osób mogących uczestniczyć w nabożeństwie. Autonomia uczelni wyższej polega na tym, że policja bez wniosku rektora na teren uniwersytetu nie wejdzie. Co to ma znaczyć, że policja robi przed kościołami pokaz sił i przerywa nabożeństwa? Co to za dyskusja o tym że rząd decyduje o tym w jaki sposób w KK może świętować swoje Triduum Paschalne. To powinno być tak, że rząd powinien dać propozycję, biskupi dla starszych i obawiających się – dać dyspensę, ale ci którzy w czasie zagrożenia chcą przyjść do kościoła na nabożeństwo – powinni posiadać możliwość – bez limitu. Kto wychodzi z domu – wie jakie jest ryzyko. Ryzykuję żeby przeżyć przy wyjściu do sklepu, może ryzykować z powodu swojego życia wiecznego przy pójściu na Mszę Świętą. Ten Minister mówił, że wystarczy dwa tygodnie kwarantanny i będzie po sprawie. Dane są takie, że kwarantanna wirusa nie ogranicza, a teraz ludzie są wywalani z pracy, a zaraz banki zgłoszą się po zabezpieczenie hipotek. Skoro gadał głupoty i przyjęta strategia przynosi skutki odwrotne od zamierzonych a powoduje nowe problemy – to dlaczego nie podał się do dymisji i dlaczego ludzie jeszcze zwracają uwagę na to co on tam sobie umyślił?
Art. 8 ust. 5 Konkordatu stanowi: "Władza publiczna może podjąć niezbędne działania w miejscach określonych w ustępie 3 także bez uprzedniego powiadamiania władzy kościelnej jeśli jest to konieczne dla ochrony życia, zdrowia lub mienia." Tymi miejscami określonymi w ust. 3 są "miejsca przeznaczone przez właściwą władzę kościelną do sprawowania kultu i grzebania zmarłych". Z tego przepisu Konkordatu korzysta władza regulując liczbę osób, które mogą znajdować się w kościołach.
Z tego przepisu Konkordatu nie wynika jednak uprawnienie do takiego podejmowania przez władzę publiczną "niezbędnych działań", które dyskryminuje wierzących (poprzez sztywno określoną liczbę osób obecnych w kościele, niezależnie od jego wielości) w stosunku do pasażerów komunikacji publicznej i klientów sklepów, których liczba w jednym miejscu/pojeździe określona jest w zależności od jego wielkości.
Zupełnie inną kwestią jest brak jakiejkolwiek reakcji Episkopatu Polski na tę dyskryminację wiernych. Przeciwnie Ksiądz Prymas nawołuje (przedwczoraj w wywiadzie radiowym) do przedłużenia (także na czas Wielkanocy!) przez władzę publiczną drastycznego (do 5 osób) ograniczenia dopuszczalnej liczby wiernych obecnych w kościele. Gdyby nie to, że kard. S. Wyszyński jest już w niebie to napisałbym, że Prymas Tysiąclecia przewraca się w grobie słysząc jak obecny Prymas Polski zachęca rządzących do dalszego ingerowania w sprawy wewnętrzne Kościoła - ingerowania ponad miarę.
W pełni rozumiem i w pełni podzielam słowa Prymasa. Co więcej, myślę że biskupi powinni wspomóc proboszczów i wydłużyć zamknięcie Liturgii również na Rezurekcję. Ma to istotne znaczenie dla zachowania jedności parafii i niedopuszczenia do zgorszeń kłótni w okresie Wielkanocy. 50 osób w większości parafii to zdecydowanie za mało, a każda próba przydzielenia tych miejsc wywołuje dosyć duże niesnaski. No bo kogo wpuścić do kościoła?
Nie chcę księży krytykować, ale też nie rozumiem w której „drużynie gra” nasz Prymas. Gdy próbowałem słuchać tego wywiadu w Radio Zet to zastanawiałem się komu bardziej zależy na dostępności nabożeństwa dla wiernych, redaktorce medium nie mającego opinii jako przychylnemu KK, czy jego Prymasowi? Bezczelność polega na tym, że teraz odcinają nas od sakramentów, a zaraz pojawi się komunikat: „wiecie, rozumienie nie ma tacy i kasa nam się kończy” – złamanego grosza nie dam! Rozwiązaniem tej niesprawiedliwości było by wywieszenie przed kościołem transparentu – „To jest wagon metra” i można wchodzić na liturgię.
Wyobraź sobie sytuację, gdy w przeciętnej parafii proboszcz ma wybrać 50 czy nawet 100 wiernych mogących uczestniczyć w Liturgiach Wielkiego Tygodnia i Rezurekcji. Jaki ma zastosować klucz? I co, jak przyjdzie 51(101) to co ma zrobić? Kogo wyrzucić? Stąd zresztą jasne i czytelne wytyczne Watykanu. A trudno posądzać Watykan o konszachty z lokalnymi władzami
TOMASZLL Teraz limit jest 5 – nie dotyczy obsługi. Przeciętni proboszcz powinien dać komunikat. Wpuszczam 5 nie dotyczy obsługi tj.:. kamerzystów, służby liturgicznej ołtarza, chóru. Żeby zostać ministrantem trzeba być mężczyzną i przynieś z sobą białą koszule i zająć miejsce z przodu przy ołtarzu. Żeby zostać chórzystą trzeba być kobietą i mieć niebieską sukienkę zająć miejsce pod chórem. Żeby zostać kamerzystą trzeba przynieś z sobą kamerę lub jakieś inne urządzenie rejestrujące – może być smartfon. Pozostali będą wpuszczani w liczbie 5 i drzwi bezwzględnie drzwi zamykam bo nie chcę płacić kary!
TOMASZLL przecież to wszystko jest zgodne z prawem. W rozporządzeniu nie ma wytycznych definicji „obsługi”. Po za tym kto rozporządzeniem zmienia konstytucyjne prawa obywateli?
Prymas Wyszyński miał sytuację o wiele prostszą niż ta obecna, i na tym polega jej nieznana dotąd szatańskość. Walka komuny z Kościołem i Wiernymi była aktem jednoznacznie bezprawnym i złym moralnie, z czystym sumieniem mogliśmy się jej wszyscy przeciwstawiać, ponosząc ryzyko na jakie kogo było stać, ludzi straszono utratą pracy, szykanowano pod różnymi pozorami, można było czasem oberwać pałą, choć tak naprawdę rzadko dochodziło do gróźb tych spełnienia. Dziś unikamy kościoła "dla dobra" nie tylko swojego, ale przede wszystkim innych, wezwanie ludzi do przyjścia byłoby przede wszystkim ryzykowne moralnie i także politycznie, bo natychmiast zostałoby wykorzystane do dzikiego ataku ze strony wrogów wiary i Kościoła. A powstaje też u niektórych wrażenie że Kościół sobie "nie radzi", nie broni ideałów, tchórzy, może zdradza... Może nawet po wirusie kościoły nadal zostaną o wiele pustsze niż przed. Tak, Szatan jest jedynym który na wirusie korzysta. Tylko spokój, nie emocje, mogą nas przed wielkimi stratami uratować. A na koniec ucieszna historyjka z minionej epoki, śmiech to zdrowie, psychiczne przede wszystkim. Jak wiadomo by wstąpić do pzpr trzeba było mieć dwóch Towarzyszy wprowadzających, którzy wydawali o kandydacie opinię i za niego ręczyli. Zapytano więc ich obu, czy ich kolega z tego samego miasteczka, a teraz kandydat do Partii chodzi do kościoła. Odpowiedź była natychmiastowa - Myśmy go tam nigdy nie widzieli !
@27JEZRDNA - jak najbardziej wiadomo kto jest tzw. obsługa. Co więcej ani chór parafialny, ani inne osoby nie są niezbędne. A nakłanianie proboszczów do kłamstwa w imię tego, aby "obsluga" wiedząc ze to nie prawda uczestniczyła z "czystym sumieniem" w Liturgii to już jakaś abstrakcja. Tak jak pisałem - co do Triduum to jest decyzja Watykanu, a co do pozostałych dekret biskupa. Łamanie dekretów jest nieposłuszeństwem
Przecież kryterium podejmowania decyzji przez biskupa nie powinna być „opinia publiczna” ale Magisterium Kościoła i tradycja. Jeżeli jest inaczej szatan jest sprytniejszy i nas oszuka. Sytuacja księży jest po koronawirusie bardzo trudna. Za komuny byli z ludźmi i władza raczej nie mogła pozwolić sobie na fizyczny atak na księży. Za nimi stali ludzie. Jeżeli teraz na kościołach wywiesili rozporządzenia i zalecenia Ministra Zdrowia i pochowali się na probostwie lub u mamy, to kto za nimi będzie stał, gdy ktoś będzie ich atakował? W sytuacji dla wielu najtrudniejszej w ich życiu - dali komunikat „w obecnej sytuacji Kościół nie ma nic do zaoferowania, wrócimy do naszej służby jak to się skończy”. Wierni mają problem z dostępem do sakramentów, a człowiek bez łaski uświęcającej jest bardziej poddany manipulacji. Wszelkiego rodzaju psychopaci będą ich atakować, a to się nie przedostanie do szerszej świadomości bo ludzie sparaliżowani są strachem, w mediach będzie o pandemii i zacznie się walka o swój byt.
TomaszLL przecież Jakub ukradł błogosławieństwo! jako Chrześcijanie jesteśmy w pierwszej kolejności oddawanie czci w nabożeństwach Bogu, a do dopiero później sprawiedliwym prawom prawowitej władzom. U św Pawła jest „że jeśli ktoś przyszedł od nas a nie głosi tego co my - nie słuchajcie go!”. Czy któryś z wcześniejszych papież w sytuacji podobnej lub gorszej epidemii zabronił uczestniczyć w nabożeństwach Kościoła, nie nawoływał do powszechnej pokuty za grzechy, wskazywał ma naukę i ekologię jako jedyną możliwość rozwiązania problemu zarazy?
Troska o wiernych w czasie pandemii polega na dostosowaniu i Mszy św. czy Sakramentu Spowiedzi do sytuacji takiej, aby zarówno wierni jak i księża zachowali zdrowie. Bzdurą jest, że księża się pozamykali na plebaniach, bzdurą jest też że pandemia jest sytuacją najtrudniejsza w życiu. Dramatyzowanie, opowiadanie bajek jak to czynisz niestety nie sprzyja wyciszeniu, przeżyciu być może po raz pierwszy w życiu faktycznej (a nie symbolicznej) Drogi Krzyżowej, ciszy Grobu i Zmartwychwstania. Te narodowe rekolekcje są naprawdę wielką szansa dla wiary. Także tej ogołoconej z tradycji, rytuałów, chowania się za aktywizmem.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Dziś jesteśmy (podobno) na skraju bankructwa, ale kolejne obostrzenia lub zbyt długi czas ich trwania co prawda uchroni szpitale przed kryzysem COVID19, ale za to spowoduje więcej samobójstw i zmarłych na inne choroby.
Po swietach musi nastapić powolne luzowanie kwarantanny społęcznej tak aby w maju przywrócić gospodarkę do życia. Jest czas aby na to przygotować szpitale, ale skoro najważniejszym punktem przyszłego tygodnia będzie dyskusja nad aborcją czy wychowaniem seksualnym, to coś jest nie tak.
Te ograniczania co dziś mamy winny być od razu 5 marca. Szczególnie jeżeli chodzi o granice.
Dziś to mamy dwa problemy - zakażenia szpitalne i co gorsza te w DPSach. Dlaczego je mamy jest oczywiste - brak ochrony personelu i brak testów.
Założenie, że 70-80% społeczeństwa będzie zakażonych nadal obowiązuje. Natomiast kiedyś trzeba podejmować trudne decyzje, bo nikt dłużej niż do początku maja nie wytrzyma w izolacji. Zresztą wszystkie te choroby współtowarzyszące bardzo się nasilą,gdy nie ma, a dziś nie ma opieki lekarskiej nad przewlekle chorymi. I nagle będzie więcej ofiar, ale nie wpisanych do rejestru jako ofiary wirusa.
O tym już mówią lekarze
Po zamknięciu szkół i granic współczynnik spadł na 1,25 od 14 marca do 24 marca.
Następnie po zamknięciu swobodnego przemieszczania się spadł na 1,15 od 24 marca.
Oraz po ostatnim zaostrzeniu spadł na 1,10 od 2 kwietnia i mniej więcej tak się utrzymuje co nie jest i tak zbyt dobrym wynikiem bo doprowadzi do katastrofy tylko znacznie opóźnionej i łagodnie rozłożonej w czasie.
Szczyt będzie za tydzień. Za dwa. W maju lub czerwcu. Jednak w maju. No chyba, że w czerwcu.
u nas 136 zmarłych, u nich 2000 zmarłych.
W ciągu ostatniej doby przebadanych około 6 700 próbek. Oczywiście to jest badanie laboratoryjne z namnażaniem, a nie test papierkiem lakmusowym.
W sumie możemy zagrać w bingo i składać kolejne numerki w kilkucyfrowe liczby.
Z tego przepisu Konkordatu nie wynika jednak uprawnienie do takiego podejmowania przez władzę publiczną "niezbędnych działań", które dyskryminuje wierzących (poprzez sztywno określoną liczbę osób obecnych w kościele, niezależnie od jego wielości) w stosunku do pasażerów komunikacji publicznej i klientów sklepów, których liczba w jednym miejscu/pojeździe określona jest w zależności od jego wielkości.
Zupełnie inną kwestią jest brak jakiejkolwiek reakcji Episkopatu Polski na tę dyskryminację wiernych. Przeciwnie Ksiądz Prymas nawołuje (przedwczoraj w wywiadzie radiowym) do przedłużenia (także na czas Wielkanocy!) przez władzę publiczną drastycznego (do 5 osób) ograniczenia dopuszczalnej liczby wiernych obecnych w kościele. Gdyby nie to, że kard. S. Wyszyński jest już w niebie to napisałbym, że Prymas Tysiąclecia przewraca się w grobie słysząc jak obecny Prymas Polski zachęca rządzących do dalszego ingerowania w sprawy wewnętrzne Kościoła - ingerowania ponad miarę.
Ma to istotne znaczenie dla zachowania jedności parafii i niedopuszczenia do zgorszeń kłótni w okresie Wielkanocy.
50 osób w większości parafii to zdecydowanie za mało, a każda próba przydzielenia tych miejsc wywołuje dosyć duże niesnaski. No bo kogo wpuścić do kościoła?
Rozwiązaniem tej niesprawiedliwości było by wywieszenie przed kościołem transparentu – „To jest wagon metra” i można wchodzić na liturgię.
Jaki ma zastosować klucz?
I co, jak przyjdzie 51(101) to co ma zrobić? Kogo wyrzucić?
Stąd zresztą jasne i czytelne wytyczne Watykanu. A trudno posądzać Watykan o konszachty z lokalnymi władzami
Tak jak pisałem - co do Triduum to jest decyzja Watykanu, a co do pozostałych dekret biskupa. Łamanie dekretów jest nieposłuszeństwem
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.