dr hab. prof. UŚ, filozof, członek Rady ds. Apostolstwa Świeckich KEP, politolog.
Od lat posługuje modlitwą i na wiele sposobów głosi Ewangelię. Autor książek, artykułów oraz audiobooków poświęconych filozofii i duchowości chrześcijańskiej. Współpracownik Radia eM, Gościa Niedzielnego. Członek Rady Duszpasterskiej Archidiecezji Katowickiej i przewodniczący Komisji ds. świeckich II Synodu Archidiecezji Katowickiej. Znawca życia i duchowości św. Szarbela. Prywatnie mąż i ojciec.
W którym miejscu "przeczy" ? Cza znamy i rozumiemy właściwie znaczenie słowa - "zaprzeczenie"? Cóż za przedziwne implikacje ...
Po raz kolejny i nie wiem już który, ktoś, brak dowodu uznawać chce, za dowód tezy przeciwnej. Choć prawidłowo to raczej są poszlaki.
Ciekaw jestem co za czasów Jezusa uznawane było za Słowo Boże i czy Maryja nie zetknęła się chociażby ze słuchu z Torą. A gdyby miała się nie zetknąć, to skąd znała psalmy, Skąd zaczerpnęła inspiracje do swojego Magnificat? Może Pani teolog miała na myśli, że Maryja nie słuchała słów swojego Syna? Może to, że nie wszystkie jego nauki słyszała, albo że nie słyszała wieści i nowin o których głośno było w całej Galilei. Może zatykała sobie uszy żeby nie słyszeć.
Od kiedy to i w jakiej teologii brak informacji o wydarzeniu lub zjawisku jest dowodem na brak tego wydarzenia lub zjawiska? Nadal Pani teolog nie wskazała miejsca w którym to podobno: "Biblia przeczy, że Maryja słuchała Słowa Bożego." Nadal czekam.
Widać teologia teologii nie równa. Również odpowiedzi na to jaką teologię i gdzie Pani kończyła nadal brak.
:) pozdrawiam :)
"Jezus wyrzeka się w nim swojej ziemskiej rodziny, z Matką włącznie." - Czy mogłaby Pani rozwinąć tą myśl, wyjaśnić co dokładnie ma Pani na myśli pisząc takie słowa.
A może błędnie Pani interpretuje zdobytą nazbyt pobieżnie wiedzę? A ponad to, serwuje czytelnikowi jakieś wyrwane z większego kontekstu ówczesnych czasów tezy, bez stosownego wyjaśnienia i w nie do końca jasnym i oczywistym celu? Pani zamiarem jest podzielenie się swoją erudycją, wiedzą ponadprzeciętną czy rozsiewanie wśród rozmówców i czytelników wątpliwości i niepewności? Jakie są Pani prawdziwe intencje, jako ekspertki od Mariologii?
Moim zdaniem lepiej byłoby, gdyby Pani celem było dążenie do miłości Boga i Bliźniego przy jednoczesnym trzymaniu się prawdy. Prawda depcząca i obrażająca szacunek jakim pewna grupa chrześcijan obdarza Matkę Jezusa, prawda nie oparta o miłość do bliźniego z całą pewnością nie jest prawdą objawioną w Ewangelii.
Nie twierdzę, że nie istnieją problemy do których się Pani odnosi. Twierdzę jedynie, że robi to Pani w niewłaściwy sposób. Powątpiewam również czy w intencjach osób od których pobierała Pani wykształcenie na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu było wykorzystywanie przekazywanej tam wiedzy w sposób jaki Pani to czyni. W sposób mocno atakujący przestrzeń uczuć religijnych bardzo wielu osób. Proszę się przynajmniej zastanowić nad sposobem dochodzenia do prawdy o czystości doktryny, aby nie powielać wzorców zachowań jakich dopuszczali się niektórzy Faryzeusze stający w obronie Prawa Mojżeszowego, przekonani o słuszności prawdy odczytywanej przez nich w pismach.
O problemach o których teraz dyskutujemy pisze właśnie autor macierzystego(komentowanego) artykułu Aleksander Bańka. Czyni to jednak w sposób zdecydowanie bardziej subtelny i dostrzega to, co wydaje się być rzeczywista istotą zagadnienia: „Diabeł nienawidzi Maryi i ma ku temu wiele powodów. Jako persona deformata – zdeformowana i zdeprawowana anty-osoba zapiekła w samopotępieniu – ogląda w jej wywyższeniu własny upadek.”
Jeżeli czymkolwiek obraziłem Panią przepraszam i proszę o wybaczenie.
Zmniejszył się dystans pomiędzy człowiekiem a chorobą i śmiercią. Zwiększył się odstęp pomiędzy ludźmi i państwami. Wydłużyła się odległość między pracodawcą a miejscem świadczenia pracy.
Czy dystans pomiędzy człowiekiem a Bogiem pozostanie niezmieniony? A jeżeli coś się w tej sferze zmieni, to jak?
Czy nastąpią jakieś zmiany w dysproporcjach między bogatymi a biednymi, pogłębią się czy wyrównają różnice między dobrymi a złymi.
Większość specjalistów, ekspertów, konsultantów i znawców wszelkich dziedzin twierdzi zgodnie: Będą zmiany. I to wielkie. Tak przewidują politycy i ekonomiści, psychologowie, dziennikarze i lekarze. Najostrożniejsi i najbardziej sceptycznie nastawieni do zmian są biskupi i teologowie. Według nich najlepiej żeby nic się nie zmieniało. Wszak sam Bóg pozostaje stały i niezmienny. Od czasu do czasu jakiemuś teologowi albo kardynałowi czknie się stwierdzenie z rodzaju: zmiany są nieuniknione i konieczne. Wszak nawet doktryny choć stałe i niezmienne jak prawa naturalne, dopuszczają ewentualność retrospektywnego oczyszczenia, reinterpretacji, domagają się świeżego wydźwięku, synchronizacji i dopasowania do żywego języka, do zmian znaczeniowych poszczególnych słów i niestety, czasem nawet dostosowania do zmiany obyczaju. Napisałem „niestety” - tak pomyślałem, ponieważ niektóre zmiany adaptacyjne do postępów obyczaju, niekoniecznie są zmianami na dobre. Niektóre zmiany jednak wydają się konieczne, tak jak chociażby zaproponowana nie tak dawno zmiana wydźwięku fragmentu modlitwy Ojcze Nasz. Kolejne „niestety” pojawia się w obszarze realnych obaw o utratę jedności myśli w obliczu dokonywanych zmian. Mogliśmy to obserwować chociażby na przykładzie konstatowanych bardzo szeroko pewnych propozycji Papieża Franciszka. I słusznie dostrzegł kardynał Sarah, że wobec braku scentralizowanego konkretu, biskupia hierarchia zaczyna odzywać się kłopotliwym dla wiernych wielogłosem. Wielogłosem przeobrażającym się z czasem dla wiernych w niezrozumiałą kakofonię. Ta kakofonia , którą kardynał Sarah odważył się opisać prostymi słowami „Jeden biskup mówi co innego, drugi co innego”, zaczyna coraz wyraźniej być uciążliwa dla kościoła, szczególnie na styku teologii dogmatycznej i tradycji. I tu zapewne również czekają nas zmiany. Czy będą to zmiany tak wielkie jak przewidują w rokowaniach dla swoich dziedzin eksperci od ekonomi, polityki i gospodarki, czy socjologii, tego nie wiem. I nie wie zapewne nikt. Jak dożyjemy, to się przekonamy. Najmniej prawdopodobny wydaje się jednak scenariusz, że obecne mocno już nadwyrężane i uciążliwe status quo w relacjach teologii i zwyczaju ludowego w obrzędach da się utrzymać bez rys i pęknięć w nieskończoność.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.