dr hab. prof. UŚ, filozof, członek Rady ds. Apostolstwa Świeckich KEP, politolog.
Od lat posługuje modlitwą i na wiele sposobów głosi Ewangelię. Autor książek, artykułów oraz audiobooków poświęconych filozofii i duchowości chrześcijańskiej. Współpracownik Radia eM, Gościa Niedzielnego. Członek Rady Duszpasterskiej Archidiecezji Katowickiej i przewodniczący Komisji ds. świeckich II Synodu Archidiecezji Katowickiej. Znawca życia i duchowości św. Szarbela. Prywatnie mąż i ojciec.
Dziś w porze obiadowej zaserwowano mi obrazy Boga. Różne obrazy. Probierzem zgodności poszczególnych obrazów Pana Boga z Nim samym, ma być wiara lub niewiara autora tych obrazów w rysy i szkice poszczególnych Bożych cech.
Prawdę mówiąc trudno jest mi poukładać sobie te puzzle cech Pana Boga z taką łatwością, jak czyni to autor. Mam zapomnieć o tym, że wyprosił człowieka z raju i odebrał mu nieśmiertelność? Oczywiście wiem, że wszystko co czyni względem człowieka wynika z miłości. Nawet w tym wspomnianym przypadku uczynił to, co było konieczne, aby ludzie sami nie wyrządzili sobie jeszcze większej krzywdy. Nie pomijam tu faktów, destrukcyjnym czynnikiem był tu zły wybór samego człowieka, przekroczenie jedynego wówczas zakazu, sprzeciwienie się woli Ojca. Konsekwencje jednak wynikły i to nie bez udziału Boga. I co również ważne, konsekwencje te nie wynikały z frustracji czy gniewu Pana Boga, ale stanowiły wyrażony z miłości swoisty parasol ochronny przed dalszą całkowitą destrukcją doskonałości stworzenia. To co dobre, ma przetrwać i żyć w wieczności, to co złe będzie musiało obumrzeć. Czy historia o biblijnym Potopie znalazła się w Słowie Bożym przypadkiem? Czy niczego prawdziwego o Bogu nie mówią nam egipskie plagi, historia Sodomy i Gomory?
Bóg jest miłością. Doskonalszą od ludzkiej. To nie oznacza jednak, że ograniczy naszą wolność. Nie oznacza że nie pozwoli nam, lub uchroni nas przed popełnianiem ludzkich kosztownych błędów. Przynajmniej nie w tym życiu. Obiecał, że nie ześle już więcej potopu, nie powiedział, że powstrzyma nas przed tym, abyśmy sami się nie wytopili. Może do końca naszego czasu nie ześle na żadne miasto siarki i ognia, ale też nie skrępuje nas niemożnością abyśmy niefrasobliwością w kiełznaniu reakcji łańcuchowej zafundowali sobie Czarnobyl czy Fukushimę. Nie mieliśmy i nie mamy obietnicy, że zostaniemy powstrzymani przed krzywdzeniem samych siebie i siebie nawzajem. Prawdą jest, że nasz Bóg, nie jest Bogiem zemsty czy pomsty. Nie Bogiem mierzącym sprawiedliwość karą. Za cały artykuł i moje wypociny wystarczyłoby krótkie stwierdzenie. Bóg jest miłością. A jeśli korci nas żeby sobie rozszerzyć jaką miłością, wystarczy przeczytać 13 rozdział 1 Listu do Koryntian. Można też uprościć, Bóg jest miłością, większą miłością niż my sami potrafimy kochać siebie i innych.
Szkoda kreślić obrazy Boga, czy to te w które wierzymy, czy te, w które nie wierzymy. Zamiast kreślić lepsze lub gorsze wyobrażenie Boga, może lepiej kreślić i malować miłość w swoim własnym sercu.
Próbując kreślić jakiekolwiek nasze wyobrażenie o Panu Bogu ( ba nasza ludzka natura tęskni za wyobrażeniami i trudno jej jest z tych wyobrażeń zrezygnować) baczmy aby z kierunku wyobrażeń jaki Jest, nie skręcać zbytnio w ścieżkę naszych pragnień -jaki chcielibyśmy aby był. Nasze pragnienia mogą się okazać zbyt ograniczone w odniesieniu do Jego możliwości. Natomiast w kwestii tego w co wierzymy, a w co nie, może wystarczy wrócić do ustalonego przez Kościół credo.
"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.
W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je.
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona».
Pytali Go: «Gdzie, Panie?» On im odpowiedział: «Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy".
Podstawowe rozróżnienie, wynikające z komentowanego tekstu: kara nie jest odwetem (Bóg nie chce śmierci grzesznika), ale konsekwencją ludzkiego postępowania. Nie znaczy to przecież, że kary nie ma.
Oczywiście zawodowi teologowie mogą to rozgrzebywać intelektualnie na wszelkie sposoby, bo to jest ich praca, ale wnioski, które ostatecznie prowadzą, do zanegowania tego, że Bóg jest również też działającą Sprawiedliwością są nadużyciem. Widzi się to u całej grupy różnych publicystów-teologów, którym szczerze mówiąc nie wiem o co chodzi (zakładam, że mają dobrą wolę). W ich tekstach ciągle widzi się takie dziwne podjazdy argumentacyjne, których ostatecznymi konsekwencjami jest zmiękczenie znaczenia napomnienia, kary, pokuty, zadośćuczynienia, ludzkiego wysiłku w życiu duchowym. Wiem, że pierwotna jest relacja miłości, ale wiemy również, że wszędzie tam, gdzie tej miłości nam brakuje spotykamy się ze sprawiedliwością i tą niezmienną twardością granicznych zasad wymienionych w Dekalogu.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.