Nowy numer 17/2024 Archiwum
  • Aga90
    29.03.2020 19:36
    Podobną lekcję – przerobiłam jakoś dwa lata temu w maju/czerwcu. Pracując w firmie przewozowej w szycie sezonu nie miałam szans być na mszy przez cztery tygodnie. Z modlitwą osobistą też było bardzo ciężko, bo jak już trafiła się jakaś chwila na mieszkaniu służbowym to padałam ze zmęczenia albo totalnie nie było warunków. Gdy w końcu dotarłam do kościoła przepłakałam całą mszę, potem spowiedź (ksiądz nie zdążył wszystkich wyspowiadać przed mszą, więc dopiero po niej mogłam iść) i potem jeszcze płakałam z tyłu kościoła nie mogąc się pozbierać. Płakałam, bo właśnie umierał mój perfekcjonizm, mój faryzeusz, który wytykał moje nieprzestrzeganie prawa, mój chory wewnętrzny krytyk wytykał mi słabość i niedawanie rady. Pamiętam że jak w końcu wstałam z kolan i wyszłam do przedsionka rozmawiało tam dwóch starszych panów, a wtedy jeszcze był tam stolik na którym ludzie zostawiali książki, gazety do oddania. Zatrzymałam się przy nim na chwilę i wtedy jeden z tych panów powiedział że bardzo poleca to pismo i dał mi aktualne wydanie (niespotykane na tym stoliku) rozważania Słowa Bożego na każdy dzień. To było bardzo umacniające.
    Tamta sytuacja nauczyła mnie kilku rzeczy. Kim jest dla mnie Bóg – tęskniącym za mną Ojcem, a nie kimś, przed kim muszę się wykazać, zasłużyć na miłość. Że bardziej liczy się to co mam w sercu - a miałam wtedy autentyczną tęsknotę - nie praktyki, które zewnętrznie spełniam. Postanowiłam brać, to co jest. Wróciłam do noszenia różańca na rękę, żeby w wolnej chwili w autobusie pomodlić się chociaż jedną dziesiątkę. Biuletyn, który polecił mi tamten pan bardzo pomógł skupić się na medytacji, gdy nie miałam możliwości wyjścia z autobusu przez całą dobę, a w skrajnych przypadkach słuchałam Modlitwy w drodze. Obczaiłam msze święte online i pobliskie kościoły przy wszystkich punktach, w których nocowałam. Szukałam Boga całym sercem i On przychodził do mnie – jak obiecał w Piśmie Świętym. Choć zdawało by się, że bez możliwości fizycznych – ale On jest większy niż to, niż moje możliwości i niemożliwości.
    Teraz tęsknię z miłości. Mój wewnętrzny krytyk został podleczony (czeka nas jeszcze trochę pracy), mój faryzeusz odzywa się bardzo rzadko i nie ma zbyt wielu argumentów. Na pierwszym miejscu znalazł się Bóg i Jego łaska, a nie to co ja zrobię. I wierzę, że w te święta - choć to trudna wiara - przyjdzie do mnie mimo lęku i drzwi zamkniętych – bo tak mówi Jego słowo. Ciężko mi, bo nie mam tego, co znam i pokochałam. Ale trzymam się płaszcza Matki Bolesnej, która po ukrzyżowaniu pewnie nie zapomniała obietnic Gabriela.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także