Dziennikarz działu „Polska”
Absolwent nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczynał w radiu „Kampus”. Współpracował m.in. z dziennikiem „Polska”, „Tygodnikiem Solidarność”, „Gazetą Polską”, „Gazetą Polską Codziennie”, „Niedzielą”, portalem Fronda.pl. Publikował też w „Rzeczpospolitej” i „Magazynie Fantastycznym” oraz przeprowadzał wywiady dla portalu wideo „Gazety Polskiej”. Autor książki „Rzecznicy”. Jego obszar specjalizacji to sprawy społeczno-polityczne, bezpieczeństwo, nie stroni od tematyki zagranicznej.
Kontakt:
jakub.jalowiczor@gosc.pl
Więcej artykułów Jakuba Jałowiczora
Siedzę w domu bo … Bo rząd o to prosi, wyjaśnia i uzasadnia sensownie, swoją prośbę. Bo rozum podpowiada, że to najlepsze rozwiązanie dla mnie i dla bliźnich, dla społeczności, której jestem częścią i za którą czuję się odpowiedzialny. Nie dlatego, że się boję.
Siedzę i zastanawiam się dlaczego ktoś nieustannie wmawia mi lęk, strach, obawę tchórzostwo. Dlaczego ktoś nieustannie mówi o panice i trwodze której nigdzie nie widzę. Nie boję się wychodzić z domu. Wyprowadzam psa trzy cztery razy dziennie i nigdzie nie widzę paniki. W zamian nieustannie o niej czytam.
Wiem! Wiem, już gdzie skrył się lęk, strach, obawy, trwogi, panika. W mediach. W Internecie, w telewizji – tam rzeczywiście je odnajduję i nigdzie indziej. Nawet w prasie katolickiej przygnębiające przedśmiertne rozważania o sensie życia.
Zastanawiam się, nadchodzące święta będą świętami życia czy śmierci?
Podobno cała ta pisanina o lękach, strachu, trwodze, panice ma mi pomóc. Nie wiem tylko jak skoro ja tego lęku strachu trwogi nie odczuwam. Zastanawiam się jak ta ciągła pisania o strachach, lękach trwogach i panikach może pomóc tym którzy ewentualnie lękają się lub boją. I nie wiem.
O tym, że nagłe i masowe wykupywanie towarów jest przejawem paniki dowiedziałem się od Pana Redaktora. I pozwolę się z taką tezą nie zgodzić. Musiałbym bowiem uznać, że pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych w ustawicznej panice żyło społeczeństwo polskie przez dobrych kilka lat. A to by oznaczało że z pewnością mamy narodowy, społeczny i indywidualny przewlekły szok pourazowy na skutek wieloletniego przewlekłego stresu. A takich objawów również nigdzie nie widzę.
Przeżyłem stan wojenny. Czy społeczny niepokój, nasączony oczywiście zwiększoną dawką wielu lęków i obaw był paniką? Raczej nie. Czy był panaceum na nasilenie wiary? Objawowo być może tak. Wszak naród nasz zawsze skwapliwie korzysta z okazji potwierdzenia przysłowia: „Jak trwoga, to do Boga”. I dobrze. Nie ma w tym nic złego. Pozostaje tylko zapewne nie tylko moje pobożne życzenie, aby naród został przy Bogu również gdy przeminie trwoga.
A czy wpływ mediów na zbiorowe obniżenie nastroju jest tak znikomy jak pan redaktor sugeruje? Pozwoliłem sobie przeanalizować tekst pod kątem słów kluczowych potencjalnie uspokajających przeciętnie odpornego psychicznie czytelnika:
„Panika …Strach przed tajemniczym zagrożeniem … szokowi sprzyja … zaraza … mór … zagrożeniem jest … przyczyną strachu … nic nie da się z tym zrobić. … schorzenia … poczucie bezradności … nigdy nie wiadomo, co się zdarzy następnego dnia i czy w ogóle będziemy mieli okazję jeszcze to zobaczyć. … Teraz boleśnie odczuwamy, że pewności jutra nie gwarantuje nam … choroby, które niegdyś dziesiątkowały całe narody … śmiertelne, … Nie da się go zabić … rozum jest kompletnie bezradny. „
To nie są tylko frazy wyrwane z konspektu. To są tagi na podstawie których możecie państwo wysnuć własny wniosek o czym jest ten artykuł i jaki może wywierać wpływ na czytelnika.
Na koniec raz jeszcze zacytuję autora: Myślę, że warto sobie tę katechezę wziąć do serca. Warto też pamiętać, że katechezy nie są po to, żeby nas zniszczyć.
Red. Jałowiczor ma rację. My ludzie, dla kogoś, kto jest bezbronny, nie mamy żadnego szacunku, a szanujemy każdego, kto może nas... zabić. Dziecko nienarodzone - czasami nawet w dziewiątym miesiącu ciąży(!) - nazywamy sobie cwaniacko, a czasem szyderczo "jakimś zlepkiem komórek". Ten "jakiś zlepek komórek" ma już prawie 4 kilogramy, a my wciąż uparcie twierdzimy, że "możemy go usunąć, bo nie widzimy w nim Człowieka dopóty, dopóki się nie narodzi!". Coś, co jednak nie jest nawet "zlepkiem komórek", coś czego nie widać nawet pod mikroskopem optycznym, jak słusznie zauważył pan redaktor, coś co waży... attogramy (attogram to tak mała część grama, że jedynka jest dopiero na 18 miejscu po przecinku), coś co jednak może NAS zabić, nie tylko zauważamy, ale też przed jego "koroną" zdejmujemy czapki z głów, chylimy czoła i z lękiem połączonym z szacunkiem... NADAJEMY temu czemuś nawet IMIĘ..., np.: COVID-19. Oby nie okazało się kiedyś, że ten w którym nie chcieliśmy widzieć Człowieka, był tym jedynym, dzięki któremu COVID-19 nie miałby żadnych szans na zrobienie kariery seryjnego zabójcy...
"Z tą modlitwą Pan Jezus związał wielkie obietnice pod warunkiem właściwej praktyki nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, czyli w duchu ufności wobec Pana Boga i miłosierdzia względem bliźnich. Wyrazem tej ufności jest wytrwałość w modlitwie; im większa ufność, tym większa wytrwałość w odmawianiu Koronki. Pan Jezus powiedział do Siostry Faustyny, że przez tę Koronkę można wszystko uprosić, ale nigdy nie twierdził, że natychmiast i po jednorazowym jej odmówieniu, z wyjątkiem łaski dobrej śmierci. W swym „Dzienniczku” Siostra Faustyna opisuje takie sytuacje, gdy jej prośba została spełniona po jednorazowym odmówieniu Koronki np. uciszenie burzy (Dz. 1731), i takie, gdy tę modlitwę odmawiała ustawicznie przez wiele godzin, np. aby uprosić deszcz (Dz. 1128). Gdy modliła się przy konających czasem wystarczyło jednorazowe odmówienie Koronki, by uprosić łaskę szczęśliwej i spokojnej śmierci, a innym razem trzeba było ją odmówić wiele razy, gdy dusza potrzebowała wielkiej pomocy modlitewnej (Dz. 1035).
Z ufnym odmawianiem Koronki do Miłosierdzia Bożego Pan Jezus związał obietnicę uproszenia wszelkich łask, gdy powiedział: Przez odmawianie tej Koronki podoba Mi się dać wszystko, o co Mnie [ludzie] prosić będą (Dz. 1541), dodając: jeżeli to (…) będzie zgodne z wolą Moją (Dz. 1731). Wola Boga jest wyrazem Jego miłości do człowieka, a więc wszystko, co jest z nią niezgodne, jest albo złe, albo szkodliwe i dlatego nie może być udzielone przez najlepszego Ojca, który pragnie tylko i wyłącznie dobra dla człowieka w perspektywie wieczności. W tej ogólnej obietnicy chodzi nie tylko o łaski nadprzyrodzone, ale także o doczesne dobrodziejstwa.
Szczegółowe obietnice dotyczą godziny śmierci, a ściślej mówiąc łaski szczęśliwej i spokojnej śmierci, czyli w stanie łaski oraz bez lęku i przerażenia. Te łaski mogą sobie uprosić nie tylko ci, którzy sami z ufnością odmawiają tę Koronkę, ale także mogą je otrzymać konający, przy których inni jej słowami będą się modlić. Każdej duszy (…), która odmawiać będzie tę Koronkę– obiecał Pan Jezus – bronię w godzinie śmierci, jako swej chwały, albo [jeśli] przy konającym inni [ją] odmówią, wtedy [konający] dostąpią tego samego odpustu. Kiedy przy konającym odmawiają tę Koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę (Dz. 811). Łaskę dobrej śmierci, czyli nawrócenia i odpuszczenia grzechów, obiecuje Pan Jezus nawet po jednorazowym odmówieniu całej Koronki w duchu nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, a więc w postawie ufności wobec Pana Boga (wiary, nadziei, miłości, pokory oraz szczerego i głębokiego żalu za grzechy) i miłosierdzia względem bliźnich. Chociażby był grzesznik najzatwardzialszy – mówił – jeżeli raz tylko zmówi tę Koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia Mojego (Dz. 687).
Wielkość łask związanych z tą modlitwą wyrażają słowa Pana Jezusa wypowiedziane do Siostry Faustyny: Przez odmawianie tej Koronki zbliżasz ludzkość do Mnie (Dz. 929). Kapłani mają ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku (por. Dz. 687)."
s. M. Elżbieta Siepak ZMBM
A tak w ogóle, Ktosiu, to o godz. 14.22 rzuciłeś jedynie szyderstwem, a o 14.23 kpiną. - Czyli, że regress... ostatecznie Ci się opłaci... ?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.