Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • ptyś
    10.12.2019 17:51
    Ale Pan Redaktor jest jak druhna bez oliwy. Szkoda pisać 🤦‍♂️!
    doceń 11
  • Dremor_
    10.12.2019 19:56
    Dremor_
    Przede wszystkim dobrze, że podejmuje Pan polemikę z tekstem z "Do Rzeczy", ale nie możemy zapominać jaki jest cel tej publikacji. Chodzi głównie o to, że nauki społeczne obecnego papieża nijak nie pasują do polityki PiS, której nie w smak apele o solidarność z uchodźcami, czy myślenie o ekologii. W związku z tym uderza się we Franciszka najbardziej prymitywnym skojarzeniem "papież lewak", a skoro lewak, to pewnie i komuch. Pana tekst jest bardzo rzeczowy, ale nie przekona przeciętnego czytelnika prawicowych pism, który nie rozumie, że komunizm w Ameryce Południowej różnił się diametralnie od tego, czego doświadczyliśmy w Polsce.
    • JAWA25
      12.12.2019 13:11
      Czym się różni? Jak "świetlisty szlak" kogoś morduje, to nie na śmierć?
      doceń 22
  • Erich
    11.12.2019 00:49
    "Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób papieżem powinna być osoba, która w przeszłości „nie skalała się” ani podejrzanymi znajomościami, ani tym bardziej zaczytywaniem się w wywrotowej literaturze. A najlepiej jeśli przyjaźniła się wyłącznie z ministrantami, księdzem proboszczem i od młodości rozczytywała się w dziełach św. Tomasza z Akwinu" - znam taką postać, której też zarzucano, że jada z kolaborantami rzymskimi i rozmawia z prostytutkami. To dopiero były podejrzane przyjaźnie!
    doceń 8
  • ptyś
    11.12.2019 02:02
    Nie karmić Trolli!
    doceń 12
  • Anonim (konto usunięte)
    11.12.2019 08:33
    A może tutaj jest zdecydowanie prostszy mechanizm. Jak coś nie pasuje w wypowiedziach Papieża i jak chce się mieć własne zdanie to trzeba temat pogłębić, doczytać, poznać. Ale przecież łatwiej i szybciej jest wyciągną wnioski, że skoro Papież miał znajomości z komunistami, to jest lewakiem. A wtedy z "czystym sumieniem" da się odrzucić Jego słowa, bo to przecież lewak. Bez refleksji nad tym co, dlaczego i po co mówi.
    doceń 5
  • DNA
    11.12.2019 09:08
    Autor nie zajmuje się istotą sprawy, ale podejmuje wątki uboczne. A przecież chodzi o to co teraz robi papież, albo raczej czego nie robi, niż o to co robił wcześniej, choć na pewno ma to wpływ na Jego obecne postępowanie. Po co nam papież który zajmuje się peryferiami kościoła i jest wpatrzony w świat, a nie rozwiązuje nabrzmiałych i poważnych problemów kościoła, ale zdaje się błądzić i bagatelizować istotne problemy. Nie ma tu miejsca na wiele takich przykładów. Niech papież broni się sam. Ale ponieważ tego nie czyni, to pojawia się wielu samozwańczych adwokatów papieża. To działa na Jego niekorzyść, a fakty mówią same za siebie... więc najlepiej je przemilczeć a dyskutować o duperelach jak w tym przypadku. Oczekuje poważnego traktowania wiernych przez papieża, a nie zajmowania się pozornymi problemami.
    doceń 12
    • Dremor_
      11.12.2019 09:13
      Dremor_
      Kościół stoi przed wyzwaniem, jakim jest masowa laicyzacja i konwersje z katolicyzmu w Ameryce Południowej. Dlatego też wybrano papieża, który lepiej rozumie tamtą część świata. To nie są "peryferia Kościoła".
      doceń 5
  • spe
    11.12.2019 09:10
    Komunizm "sukces" zawdzięczał grzechom drapieżności kapitalizmu. To na grzechach właśnie Szatanowi udaje się wznosić rękami ludzi kolejne piętra wież Babel na ziemi.
    doceń 2
  • DNA
    11.12.2019 09:34
    Peryferie pozornych problemów kościoła , a nie w sensie geograficznym! Bo po co nam papież zajmujący się Ameryką Południową? Nie mówiąc już o bluźnierstwach synodu amazońskiego. Najlepiej udawać, że nic się nie stało, o niczym nie słyszało, i niech każdy robi co chce... Zwłaszcza Niemcy. A papież będzie się zajmował ekologią i brylowaniem oraz złotymi myślami.
    doceń 13
    • Dremor_
      11.12.2019 09:38
      Dremor_
      Akurat Franciszek zajmuje się realnymi problemami, a nie pozornymi. Bo właśnie realnym problemem jest kwestia rozwodników, ewangelizacji Ameryki Południowej, czy ekologii.

      Chyba, że należysz do tych, którzy uważają za realny problem jaki odcień mają mieć szaty liturgiczne.
      doceń 4
  • Louie
    11.12.2019 09:45
    Louie
    Polemika polega na odnoszeniu się do tez przedstawionych w tekście i komentowaniu, dlaczego uważa się je za niesłuszne/nie do końca prawdziwe. A zamiast tego cały tekst jest o tym, co napisał jakiś biograf i że jeśli ktoś nie poleciał z byłymi kapłanami walczyć o "sprawiedliwość społeczną", to z automatu oznacza, że nie podziela komunistycznego/socjalistycznego światopoglądu. To nie jest polemika, może co najwyżej parodia tejże.
    doceń 12
  • DNA
    11.12.2019 09:47
    Człowieku DREMOR pisz na temat artykułu, a nie polemizuj durnie ze mną bo sobie tego nie życzę. Kwestia rozwodników jest kwestą rozwodników i Boga a nie papieża, ponieważ papież nie jest w stanie i nie ma prawa zmienić doktryny.
    doceń 14
    • Anonim (konto usunięte)
      11.12.2019 10:18
      I się mylisz. Rozwody, a dokładniej kryzys małżeństwa rozumianego po katolicku, czyli de facto kryzys Kościoła są jak najbardziej kwestią Papieża. Zresztą od wielu lat wielu Papieży się tym problemem zajmuje.
      Papież nie może zmienić wielu rzeczy, ale akurat kwestie miejsca rozwodników w Kościele, kwestie tego w jaki sposób podejść do ponownych związków są ściśle powiązane z kwestią prawa Kościoła.
      doceń 3
  • DNA
    11.12.2019 10:42
    O następny polemista - niejaki Tomaszlin. Mylisz kryzys małżeństwa z konsekwencjami rozwodu. A twój sposób rozumowania i wiedzy doprowadzi cię do tego, że niedługo stwierdzisz, że Jezus się pomylił. Ja się nie mylę, Ja respektuję słowa Jezusa i nauczanie papieży. To za tego papieża wzmógł się zamęt w kościele dotyczący malżęństw. Fakty mówią za siebie. I byłbym wdzięczny za niekomentowanie moich wypowiedzi z byle powodu.
    doceń 10
    • Dremor_
      11.12.2019 10:45
      Dremor_
      Dopuszczenie rozwodników do komunii w określonych warunkach nie stanowi naruszenia doktryny. Bo na przeszkodzie przed rozgrzeszeniem rozwodnika nie stoi Bóg, tylko interpretacja przepisów kościelnych.

      doceń 2
    • Anonim (konto usunięte)
      11.12.2019 10:52
      Zamęt w rozumieniu małżeństwa zaczął się dawno temu o czym świadczą encykliki Papieży: Piusa XI czy wręcz Leona XIII.
      Dziś oczywistym jest pytanie, dlaczego nauczanie Kościoła w kwestii małżeństwa, czy też dlaczego praktyka przygotowania młodych katolików do małżeństwa nie prowadzi do zmieszania się liczby rozwodów, a wręcz przeciwnie.
      Co więcej dziś praktyka uznawania za nieważnie zawarte małżeństwa jest już uznaniem rozwodów. Stąd pilna potrzeba zajęcia się przez Watykan na poważnie katolickim małżeństwem. Natomiast pisanie że Papież Franciszek wzmógł zamęt w Kościele (a nie w kościele) idzie w kierunku zrywania jedności z Papieżem.
      • Dremor_
        11.12.2019 11:20
        Dremor_
        Zamęt był już wcześniej, tylko dopiero Leon XIII zaczął się z tym mierzyć. Do tego czasu Kościołowi wystarczała instytucjonalna wizja małżeństwa oparta o feudalizm i prawo rzymskie. Problem rozwodników nie istniał, bo małżeństwa zawierano ze względów społecznych, a nie z miłości, zaś miłość realizowano poza małżeństwem, z kochankami i prostytutkami. Powszechnie akceptowane zdrady małżeńskie były odpuszczane, bo nie naruszały ciągłości instytucjonalnej samego małżeństwa.

        Problem się zaczął, gdy instytucjonalne małżeństwo straciło na znaczeniu, z powodu upadku feudalizmu. Ludzie zaczęli pobierać się bardziej świadomie. I również bardziej świadomie zaczęli od siebie odchodzić. Z jednej strony zrywało to z wielowiekową hipokryzją, z drugiej pojawił się problem w Kościele co zrobić z wiernymi, którzy postanowili żyć nieco uczciwiej, niż ich przodkowie. Bo o ile z posiadania kochanki da się bez problemu rozgrzeszyć zachowując normy kościelne, o tyle nie da się tego zrobić w przypadku kolejnego związku.
        No i trzeba też rozgraniczyć przypadki świadomego zawinienia, gdy ktoś porzuca rodzinę i bierze sobie innego małżonka, a sytuacją, gdy ktoś zostaje porzucony. W końcu nadal są rejony na świecie, choćby wspomniana Ameryka Południowa, czy Afryka, gdzie kobieta bez męża zwyczajnie umrze z głodu.
        doceń 3
        0
  • DNA
    11.12.2019 13:13
    Kard. Raymond Leo Burke w wywiadzie dla francuskiej stacji TVLibertés zaapelował o modlitwę i zadośćuczynienia za akt idolatrii, jakim było procesyjne wprowadzenie figurki inkaskiego bóstwa Pachamamy do Bazyliki św. Piotra. Zdaniem hierarchy, w następstwie tego aktu „diabelskie siły” wtargnęły do samego serca Kościoła.

    Read more: http://www.pch24.pl/kard--raymond-leo-burke--diabelskie-sily-wtargnely-do-bazyliki-sw--piotra,72662,i.html#ixzz67neA3EOi
    • Anonim (konto usunięte)
      11.12.2019 15:47
      W jednym zgoda, bałwochwalstwo jest jeszcze większą plagą grzechu wśród katolików niż rozwody. Szkoda jedynie, że zamiast przypisywania jakiś znaczeń jakimś figurkom (czyli martwym przedmiotom) nie zajmujemy się tym najbardziej trapiącym katolików kultem mamony, władzy czy też "tylko" stawianiem człowieka przed Bogiem. W tym kontekście wiele słów z Ewangelii jest do dziś aktualnych - choćby tych o frędzlach czy o czystej misie.
      doceń 2
  • DNA
    11.12.2019 13:23
    Dodam tylko, że papież ani nikt inny nie ma prawa poprawiać nauczania Chrystusa by przypodobać się ludziom i światu.
    doceń 12
    • Anonim (konto usunięte)
      11.12.2019 15:50
      A kto tak czyni?
      • Dremor_
        11.12.2019 16:13
        Dremor_
        Czynił tak choćby św. Paweł, który dopuścił rozwody z tak zwanego "przywileju Pawłowego". Ale kolega DNA o tym nie wie, dlatego uważa, że nikt nie ma takiego prawa, zapominając, że Kościół powstał właśnie po to, by być znakiem obecności Boga w świecie.
        doceń 3
        0
      • spe
        12.12.2019 08:45
        Paweł wcale nie dopuścił rozwodów. Takie związki, które ze wzgledu na wolę jednej ze stron nie mogłyby być zawarte jako sakramentalne, okazują się nieważne. Podobnie jest w przypadku np. poligamii.
        doceń 5
        0
      • Dremor_
        12.12.2019 14:02
        Dremor_
        Paweł nie znał pojęcia małżeństwa sakramentalnego, nie mógł więc stosować takich rozróżnień. Kościół uważa małżeństwo naturalne za nierozerwalnie. W przypadku poligamii należy zatrzymać pierwszą żonę. To o czym mówi Paweł jest zwykłym rozwodem.
        doceń 1
        0
  • Batrahe
    11.12.2019 21:46
    Ciekawy artykuł. Wydaje mi się jednak, że ostatni akapit nieco trywializuje problem. Pismo "Do rzeczy" (które kiedyś lubiłam:) krytykuje Franciszka od dłuższego czasu i nie sądzę, żeby ta okładka "wzięła się" stąd, że oto ktoś teraz się dowiedział, że papież nie był chodzącym ideałem. Pewne środowiska atakują Franciszka od dawna i zarzut typu "podejrzana mentorka" to kolejna rzecz. Marzy mi się, żeby jakiś dziennikarz wziął na warsztat właśnie te niechętne papieżowi środowiska, pokazując kto i dlaczego.
    doceń 2
  • teofanes
    29.12.2019 17:10
    "A najlepiej jeśli przyjaźniła się wyłącznie z ministrantami, księdzem proboszczem i od młodości rozczytywała się w dziełach św. Tomasza z Akwinu. Na szczęście epokę ckliwych hagiografii (robiących przecież więcej krzywdy kultowi świętych niż mu pomagających) mamy już za sobą." Gdyby redaktor Dziedzina czytał w młodości Tomasza z Akwinu, nie wypisywałby głupot o "cliwych hagiografiach". Co za ignoranca, co za mózg nie skażony wiedzą. Dziedzina jest jednym z tych współczesnych katolików, który szczyci się tym, że nic nie wie o nauce katolickiej. Tacy tworzą pisemka katolickie, których potem niewielu chce czytać. Schodzą na możliwie najniższy poziom refleksji, nic nie wiedząc o wielkiej przeszłości Kościoła katolickiego, i dziwią się, że nikt nie traktuje poważnie ich pisaniny.
    • Dremor_
      29.12.2019 17:43
      Dremor_
      "Ckliwe hagiografie" nie dotyczą samego Tomasza, tyko sposobów opisywania świętych jeszcze do połowy XX wieku. A ignorancją jest sprowadzanie całej chrześcijańskiej teologii tylko do Tomasza z Akwinu, który może swego czasu wniósł wiele, ale dziś w wielu przypadkach jest przestarzały.
      • teofanes
        18.01.2020 19:01
        Tomasz z Akwinu tylko dla ciebie dremor jest nieaktualny , bo go nie znasz, nie czytasz, nie rozumiesz.
        doceń 1
        0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny

 

Zobacz także