Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Anonim (konto usunięte)
    19.08.2019 11:07
    Nie kupuje tej współczesnej narracji katolickiej i chełpienia się swoimi upadkami, a dokładniej odrzucaniem w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie Boga.
    Człowiek jest grzesznym, ale grzech dla katolika winien być tak wielkim wstydem, ze nie rozpowiada się o nim publicznie.
    Jesteśmy wezwani do świętości, do bycia doskonałymi. Ale zamiast tego wolimy usprawiedliwiać się dziękując ze inni grzeszą więcej.
    ps. idę o zakład, że mało kto spowiada się z grzechu przeciw I przykazaniu, ale za to wielu przy spowiedzi udaje że ma problem tylko z VI.
    doceń 30
  • owieczka_
    19.08.2019 11:19
    Lepiej chyba być grzesznikiem, w którym serce zamiera i duch omdlewa, a który woła: Boże tyś moją nadzieją na zbawienie i do Ciebie się uciekam w ucisku niż dumnie wyprężyć pierś z literką "G" i twierdzić, że teraz dopiero żyję w prawdzie i słucham SWOJEGO serca. Sorry, ale ja tam widzę tylko rozszarpane na strzępy ciało sługi Bożego i to przynagla mnie do wołania o miłosierdzie Boga nad gruzami Jerozolimy. Bo to jest dopiero prawdziwy dramat, dużo większy od dramatu powalonego na ziemię grzesznika, który widzi jedyne swoje wybawienie w Bogu.
    doceń 6
  • Drem00r
    19.08.2019 11:54
    Drem00r
    Pan Redaktor próbuje tu rozmyć wagę stwierdzenia o "problemie z VI przykazaniem". Bo grzechem przeciw temu przykazaniu jest zarówno oglądanie się za babami na ulicy, jak i posiadanie kochanki (lub kochanka) na boku. I właśnie to drugie miał na myśli ów ksiądz wypowiadający się na YT. Mowa tu o poważnym problemie, zaś pan Redaktor próbuje to strywializować, że przecież każdy jest grzesznikiem, zwłaszcza przy VI przykazaniu. Otóż nie każdy, statystyka dotycząca zdradzających mężów mówi o trochę ponad 50% i 33% w przypadku niewiernych żon. To o wiele mniej, niż wspomniane 80% w przypadku księży. I nad tym należy się pochylić, a nie próbować ściemniać, że problem dotyczy 100% ślubujących wierność, no bo każdemu się przecież zdarzy czasem np. pomyśleć jakieś świństwo.
    doceń 24
    • Anonim (konto usunięte)
      19.08.2019 12:03
      Jak już jesteśmy przy tym nieszczęsnym VI najpopularniejszym przykazaniu, to zauważ dwie sytuacje:
      mąż raz w życiu zdradza żonę, wie że źle uczynił i wie, że nawet najdrobniejsza myśl o zdradzie jest juz zdradą. Szczerze żałuje i szerze podejmuje zobowiązanie życia bez grzechu w tym zakresie. I pewnie mu sie to może z Boską pomocą udać. A na drugim biegunie mamy tych, co coprawda żony czy męża fizycznie nie zdradzili, ale nieustannie nie tylko maja problem z pragnieniem zdrady, ale też ich spowiedź w której teoretycznie wyznają żal jest dyskusyjna, bo czy ciągle wracając do tego samego grzechu naprawdę go żałują?
      ps. oczywiście czymś innym są nałogi, ale wtedy potrzebny psycholog, a nie spowiednik.
      • Drem00r
        19.08.2019 14:14
        Drem00r
        Ja podam przykład bardziej jaskrawy. Facet, któremu nie wyszło małżeństwo, bo żona po paru miesiącach odeszła z innym. Po latach samotności spotkał kobietę, z którą mają trójkę dzieci, dla których jest wspaniałym ojcem. Po drugiej stronie facet, który ma trzecią z kolei kochankę, mężatkę.
        Pierwszy rozgrzeszenia nie dostanie, chyba, że wywróci swój i nie tylko swój świat do góry nogami - odejdzie od drugiej żony, porzuci dzieci, a najlepiej, jakby jeszcze wrócił do pierwszej żony, rozbijając jej nową rodzinę.
        Drugi dostaje rozgrzeszenie, bo "mocno postanawia poprawę". Zwykle starcza na miesiąc.

        Znam osobiście obu. Obaj z tej samej parafii. Pierwszy realizuje swoje powołanie jako mąż i ojciec, ale sakramentów nie może otrzymać. Drugi zaprzecza swojemu powołaniu. Sakramentów udziela.
        doceń 14
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        19.08.2019 15:18
        Takich przykładów na pęczki, ale mój postulat jest szerszy - odejdźmy od patrzenia na grzechy przez pryzmat jednego przykazania. Bo ostatnio mam wrażenie, że jedynym zmartwieniem dla katolików jest kto z kim i kiedy.
        doceń 9
        0
      • Drem00r
        19.08.2019 15:43
        Drem00r
        Taki urok naszych czasów. Jeszcze w XIX wieku grzechy związane ze sferą seksualną nie były jakoś szczególnie uprzywilejowane, ale za to największe zagrożenie dostrzegano w nadmiernym intelektualizmie i narcyzmie. Z kolei katechezy średniowieczne źródeł wszelkiego zła dostrzegały w obżarstwie. U pierwotnych chrześcijan w praktyce istniały dwa grzechy, apostazja i morderstwo, pozostałe grzechy łatwiej wybaczano.

        Obecne skoncentrowanie na sferze seksualnej jest pokłosiem rewolucji z lat sześćdziesiątych. A kto wie, może za parę lat doczekamy czasów, gdy Kościół za największy grzech zacznie uważać np. brak troski o środowisko?
        doceń 8
        0
      • MPSLU
        19.08.2019 16:22
        Skoncentrowanie na sferze seksualnej wynika z tego że seks musi ze sobą nieść wartość emocjonalną. Powinien być wyrazem największej bliskości między ludźmi. Jeśli jest to zdrada małżeńska, sama nazwa wskazuje, że jest największym ciosem w drugiego człowieka.
        doceń 4
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        19.08.2019 16:29
        @MPSLU - patrząc na grzechy główne to na równi są dla przykładu chciwość, gniew i zazdrość - i to są przecież grzechy wprost szkodzące drugiemu człowiekowi.
        A obżarstwo czy acedia szkodzą jak najbardziej każdemu z nas.
        Fiksacja na sferze seksualnej to niestety jest dramat współczesnego Kościoła.
        O
        doceń 5
        0
      • Drem00r
        19.08.2019 17:44
        Drem00r
        MPSLU, za głoszenie takich treści w latach sześćdziesiątych Karola Wojtyłę chciano oskarżyć o herezję modernistyczną. Do czasów rewolucji seksualnej Kościół postrzegał w seksie wartość prokreacyjną oraz środek zaradczy przeciw pożądliwości. Na zasadzie, że skoro już ludzie nie są w stanie zachować stanu dziewictwa, który jest Bogu najmilszy, to niech przynajmniej się żenią. W świetle tej myśli większym grzechem było niedopełnianie obowiązków małżeńskich przez żonę, która była winna tego, że facet szukał sobie kochanki, albo korzystał z usług prostytutek.

        Nauka o emocjonalnej wartości seksu w myśli Kościoła jest niezwykle młoda, powstała dopiero po Soborze Watykańskim II.
        doceń 9
        0
      • MPSLU
        19.08.2019 18:20
        @TOMASZL. Za to w dekalogu grzechy są uporządkowane wg. ich ciężaru, i cudzołóstwo jest po zabójstwie i przed kradzieżą. Podtrzymuję swoje zdanie, że nie chodzi tu tylko o cielesność, ale o odtrącenie (zadanie krzywdy) osoby która powinna nam być najbliższa. Porostu zdrada.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        19.08.2019 19:23
        @MPSLU - kto i gdzie pisze, że grzechy w Dekalogu są poszeregowane od najważniejszego?
        O ile mi wiadomo, grzesząc przeciw choćby jednemu i tak łamiemy cały Dekalog.
        Ale gdyby przyjąć że V przykazanie Dekalogu jest ważniejsze od VI to czyż nie ważniejszym jest zajmowanie się gniewem?
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        19.08.2019 19:34
        Drem00r
        Fajnie wiedzieć, że praca w niedzielę jest cięższym grzechem, niż umyślne morderstwo :)
        doceń 3
        0
      • MPSLU
        19.08.2019 19:49
        @DREM00R.Trzy pierwsze przykazania mówią o czci jaka jest należna Bogu. To co napisałeś jest trywializowaniem ich treści. Uznający dekalog uważają, że nie oddawanie Bogu czci prowadzi do dalszego grzechu. Możesz się z tym nie zgadzać, ale zapytaj się każdego duchownego katolickiego czy tak nie uważa.
        doceń 4
        0
      • Drem00r
        19.08.2019 20:13
        Drem00r
        Duchowni katoliccy winni kierować się naukami Magisterium Kościoła, które mówi wyraźnie, że grzech wypływa z ludzkiej natury zranionej przez grzech pierworodny, przez co człowiek jest podatny na błąd i skłonny do zła.

        Nie jest prawdą, że grzech jest wynikiem nieoddawania czci Bogu. Grzechy przeciw człowiekowi popełniają także ci, którzy nie popełniają grzechów wobec Boga, a nawet zdarza się, że popełniają zło w imię Boga.

        To co piszę nie jest żadnym "trywializowaniem", tylko wykazaniem absurdu Twojego twierdzenia, że w Dekalogu "uszeregowano" grzechy według wagi. Przeczy temu choćby sama Ewangelia, gdzie Jezus przedstawia dwa przykazania miłości jako równorzędne i najważniejsze.
        doceń 3
        0
      • MPSLU
        19.08.2019 20:38
        @DREM00R Popełnianie grzechu w imię Boga jest jednym z najcięższych grzechów, dlatego drugie przykazanie jest drugie. Nie napisałem że grzech jest wynikiem nieoddawania czci Bogu, ale nawet przyjmując takie założenie, to nie chodzi literalnie o cześć oddawaną Bogu tylko kontakt z Bogiem, zbliżenie się do niego, zrozumienie jego istoty, Jak mam szanować innych jeśli nie rozumiem że On jest moim ojcem, że inni są jego dziećmi i moimi braćmi. Do tego potrzebna jest modlitwa, wizyta w świątyni. Owszem mogę być pyszny i uważać że doskonale wiem kiedy mam się modlić i pójść do kościoła, bo jestem lepszy i mądrzejszy od innych, ale nie jestem.
        doceń 6
        0
      • Drem00r
        19.08.2019 21:02
        Drem00r
        I znów się mylisz. Grzechy dokonywane "w imię Boga" często mają mniejszą wagę uczynkową, niż inne. Fanatyzm i związane z nim grzechy są często wynikiem indoktrynacji, braku dostatecznej wiedzy, manipulacji itp. Znów odeślę do Ewangelii, gdzie mamy do czynienia z tłumem podburzonym przez kapłanów. Tłum doprowadził do skazania Jezusa na śmierć w imię Boga i Prawa, ale Jezus wyłącza ich winę uczynkową, mówiąc "odpuść im, bo nie wiedzą co czynią".

        Co do przykazań miłości, oba są równorzędne, na co wskazuje Jezus mówiąc, że "drugie podobne jest do niego (do pierwszego)". Użycie słowa "podobne jest" zakłada równy status obu przykazań.

        Nauczanie Kościoła mówi też, że do zbawienia powołani są "wszyscy ludzie dobrej woli", a więc także ateiści, pod warunkiem, że w swoim życiu kierują się przykazaniem miłości bliźniego. Kościół dowodzi w ten sposób, że nie jest konieczne wypełnianie przykazań Dekalogu należnych Bogu w sposób szczegółowy, byle przestrzegać "drugiej tablicy". W takich osobach Bóg działa na swój sposób, mimo całkowitego braku relacji osobowej tych osób z Bogiem.
        doceń 4
        0
      • MPSLU
        19.08.2019 22:34
        To Pan Jezus prosi Ojca aby odpuścił Żydom, tu nie ma automatyzmu. Po co ateistom zbawienie? Chyba świadomie wybierają drogę i są z niej zadowoleni? Nie chcą Boga to ich wybór.
        doceń 4
        0
    • Drem00r
      19.08.2019 23:04
      Drem00r
      Zwróć uwagę na zwrot "nie wiedzą co czynią". Skoro nie wiedzą, to nie ma mowy o pełnej winie uczynkowej, bo grzech by zaistnieć musi mieć przymiot świadomego i dobrowolnego naruszenia praw. Co do ateistów, Bóg pragnie zbawienia każdego człowieka. Ateizm nie jest przeszkodą do zbawienia. Bóg nie jest też okrutnikiem, który będzie skazywać na potępienie człowieka dobrej woli, tylko dlatego, że ów człowiek nie pragnął poznać Boga, ale mimo to podążał zgodnie z etyką.
      • JAWA25
        20.08.2019 17:11
        Czy Chrystus mówił coś o winie „pełnej” bądź „niepełnej” ?
        doceń 29
        0
      • Drem00r
        21.08.2019 19:38
        Drem00r
        Mówił w rozmowie z Piłatem o "większym" i "mniejszym" grzechu. Pełniejsza wina Judasza nie powodowała, że Piłat był bez grzechu, ale nie można jednakowo rozpatrywać obu uczynków.
        doceń 1
        0
      • JAWA25
        23.08.2019 11:47
        „Mówił w rozmowie z Piłatem o "większym" i "mniejszym" grzechu”

        Mówił o „większym”.

        „większy grzech (μειζονα αμαρτιαν) ma ten, który Mnie tobie wydaje” (J 19, 11)

        Zapytuję o „pełny” bądź „niepełny”.
        doceń 22
        0
      • Drem00r
        23.08.2019 21:18
        Drem00r
        Może najpierw zapytam do czego zmierzasz? Negujesz stopniowanie winy, albo katolicką definicję grzechu? W domyśle poruszam się na gruncie teologii katolickiej, ale jeśli jesteś protestantem czy z innego wyznania chrześcijańskiego, to możemy przejść na Twój system pojęć.
        doceń 1
        0
      • JAWA25
        23.08.2019 22:34
        Jakim mój system pojęć? Jakim protestantem? Zapytuję czy Chrystus mówił coś o winie „pełnej” bądź „niepełnej” ? Jeśli nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie, to Twój problem.
        doceń 22
        0
      • Drem00r
        24.08.2019 18:23
        Drem00r
        Zapytałem do czego zmierzasz tym pytaniem. Mogę bez problemu podać Ci dokładną wykładnię katolicką na temat pełnej i niepełnej winy w przypadku nauki o grzechu, ale najpierw wolę ustalić na jakiej płaszczyźnie pojęciowej mamy się poruszać, bo mogę pisać wywód teologiczny opierający się o katolicką metodę logicznego rozbioru zdań i wnioskowania nie-wprost z tekstu biblijnego, no ale jeśli mamy poruszać się na pojęciach wyłącznie tego, co powiedział Jezus, czyli po protestancku (Sola scriptura), to wywody filozoficzne nic tu nie dadzą.

        Dlatego jeszcze raz spytam, do czego zmierzasz swoim pytaniem?
        doceń 0
        0
      • JAWA25
        24.08.2019 19:28
        „do czego zmierzasz swoim pytaniem?”
        Moje pytanie jest proste, clara non sunt interpretanda.
        „mogę bez problemu podać Ci dokładną wykładnię katolicką” etc.
        A czy pytam o „dokładną wykładnię katolicką” czy jakąś inną?
        „jeśli mamy poruszać się na pojęciach wyłącznie tego, co powiedział Jezus, czyli po protestancku”
        A czy np. Brat Marcin (skoro powołuje się wyłącznie na to co Chrystus powiedział https://mathetes-pl.blogspot.com/2016/01/czy-jezus-chrystus-chce-byc-krolem.html) też jest protestantem?
        Zapytuję o to, czy i gdzie Ewangelia wprowadza wymienione przez Ciebie rozróżnienie, ile razy mam zadawać to proste pytanie?
        „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.” (Mt 5, 37)
        doceń 22
        0
      • Drem00r
        24.08.2019 20:40
        Drem00r
        Dobra, odpowiem Ci, katolickie rozumienie grzechu opiera się na dwóch filarach, świadomości i dobrowolności. W tym kontekście należy rozumieć wykładnię o winie większej i w konsekwencji mniejszej, którą nazwać można też pełną i niepełną. Odpowiedź brzmi tak, Jezus mówił o ciężarze gatunkowym winy zaciąganym przy grzechu. I nie, nie powiedział tego wprost i nie podał też definicji, natomiast łatwo można to wywnioskować ze zdania.
        doceń 0
        0
      • JAWA25
        24.08.2019 21:12
        Gdzie zapytuję o „katolickie rozumienie grzechu” ?
        Kolejny raz odpowiadasz na pytanie, którego nie zadano.
        Jakby na pytanie „która jest teraz godzina?” dać odpowiedź: „na wiosnę przylatują bociany”.
        doceń 22
        0
      • JAWA25
        25.08.2019 15:53
        Czy długo będziesz ciągnąć temat?
        doceń 12
        0
    • Prosiak
      20.08.2019 09:12
      Prosiak
      Co za bzdurne zrównanie problemów z szóstym przykazaniem do zdrady. "Mamusia ma kochać tatusia, a tatuś mamusię" - tak sześciolatkom tłumaczyli kiedyś "nie cudzołóż". Jak widać, niektórzy na tym etapie zostali. W sumie to dość wygodne podejście.
      doceń 15
      • Anonim (konto usunięte)
        20.08.2019 09:27
        Co wg Ciebie dosłownie oznacza "nie cudzołóż"?
        doceń 1
        0
    • owieczka_
      20.08.2019 10:21
      Dremoor, tak na ścisłość to chyba źle zrozumiałeś wypowiedź owego księdza o tym, że 80% księży ma kochankę/kochanka na boku. Przesłuchaj tą wypowiedź jeszcze raz. Jakby co, to bez odzewu, bo mogę być poza zasięgiem.
      • Drem00r
        20.08.2019 11:38
        Drem00r
        Jak na razie istnieją jedne tylko rzetelne badania ba ten temat, opublikowane przez prof. Baniaka z UAM w 2012. Wynika z nich, że 60% księży żyje w stałych związkach z kobietami. Do tego dochodzą tacy, którym od czasu do czasu mają "skok w bok" oraz homoseksualiści. Biorąc to pod uwagę liczba 20% księży, którzy pozostają wierni celibatowi nie wydaje się dziwna.
        doceń 3
        0
    • JAWA25
      20.08.2019 14:01
      "grzechem przeciw temu przykazaniu jest zarówno oglądanie się za babami na ulicy" tak? Samo "oglądanie"? Jezus rzekł "kto pożądliwie (επιθυμησαι) patrzy" (Mt 5, 28) czyli zamierza coś zdrożnego przy tym.
      doceń 24
      • Drem00r
        20.08.2019 14:49
        Drem00r
        Skoro zrozumiałeś o który fragment Ewangelii chodziło, to na pewno też musiałeś zrozumieć co miałem na myśli pisząc o "oglądaniu się za babami".

        A co jeszcze warto dodać, to, że Chrystus zrównał VI z IX przykazaniem, co znów przeczy teoriom MPSLU, że w Dekalogu grzechy ułożone są "według wagi".
        doceń 2
        0
      • magdas
        20.08.2019 16:19
        Raczej Jezus podniósł wagę IX przykazania.
        doceń 3
        0
      • magdas
        20.08.2019 16:39
        To było do Dremora oczywiście. I to, co teraz napiszę też. :-) Co do wagi dziesięciu przykazań Bożych i dwu przykazań miłości - Boga i człowieka (a "na tych dwóch przykazaniach opiera się całe prawo i prorocy"), to: 1) Przykazanie miłości Boga jest "pierwsze i największe" (to słowa Chrystusa). 2) Przykazanie miłowania człowieka jest "drugie - podobne pierwszemu". Pierwsze trzy przykazania Dekalogu dotyczą miłowania Boga, pozostałe siedem dotyczy miłowania człowieka. W tej hierarchii miłowania chodzi o to, że "punktem odniesienia" dla tego jak ma wyglądać miłowanie człowieka jest Bóg. Jeśli punktem odniesienia dla miłowania człowieka jest człowiek, to wcześniej czy później staniemy przed pytaniem "który człowiek?" i miłowanie człowieka sanie się problematyczne. Przed tym zagadnieniem staje każdy ateista. Ale jeśli szuka uczciwie, to Bóg w swoim miłosierdziu nie odmówi mu przecież zbawienia.
        doceń 3
        0
      • magdas
        20.08.2019 17:13
        I jeszcze jedno Dremor - czym innym jest waga przykazania, a czym innym "ciężkość" grzechu. Więc oczywiście może tak być, że grzechy przeciwko największemu przykazaniu nie są najcięższymi z grzechów danego człowieka.
        doceń 1
        0
      • Drem00r
        20.08.2019 18:38
        Drem00r
        Jeśli Jezus "podniósł wagę" IX przykazania, to znaczy, że jest to tak samo ciężkie przewinienie, co VI przykazanie, a więc IX jest "cięższe", niż VII i VIII.
        Nie jest więc prawdą, że ułożono je "po kolei" według ciężaru gatunkowego.

        Co do przykazań miłości, właśnie dlatego Pismo Święte należy czytać w oryginale greckim, a nie w polskim przekładzie. Słowa o drugim przykazaniu, które jest "podobne pierwszemu" zakłada jednakową rangę obu przykazań. Przykazania miłości są względem siebie komplementarne - w ujęciu chrześcijańskim nie da się kochać Boga bez człowieka i człowieka bez Boga. Sama treść przykazań nakazuje stawiać Boga na pierwszym miejscu, ale oba przykazania są równoważne.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        20.08.2019 19:52
        Kluczowym jest podkreślanie w obecnych czasach że aby kochać Boga trzeba kochać bliźnich, ale też aby kochać bliźnich trzeba kochać Boga. Rozdzielenie tych przykazań niestety prowadzi do zgubnych wniosków.

        Natomiast Dekalog jest uzupełnieniem Nowego Przymierza i rozpatrywanie Go bez Przykazania Miłości również prowadzi do zgubnego myślenia, czy też wręcz życia wyłącznie prawem i jego co oczywiste niemożnością wypełnienia.
        doceń 1
        0
  • JAWA25
    20.08.2019 14:25
    Jak napisał Herodot (nie był Ojcem Kościoła ani nawet chrześcijaninem, jednak pomysłowo to ujął): „gdyby wszyscy ludzie własne przestępstwa (κακὰ) zgromadzili na jeden stos, aby zamienić się z sąsiadami, to każdy z nich, wglądnąwszy bliżej w przestępstwa swych sąsiadów, chętnie z powrotem zabrałby te, które sam przyniósł” (VII, 152 przekład Seweryn Hammer).
    doceń 23
  • Drem00r
    20.08.2019 15:53
    Drem00r
    Taka refleksja, skoro celibat jest powszechnie łamany, a z drugiej strony jest jedynie formą organizacyjną pracy księży, to czy nie jest rozsądne rozpocząć dyskusję o jego zniesieniu? Mamy obecnie sytuację, w której w nieco sztuczny sposób Kościół powoduje, że jego kapłani żyją w grzechu. Skoro więc celibat przestaje być wartością, a jedynie przyczyną grzechu, to sens jego istnienia staje się wątpliwy.
    • Anonim (konto usunięte)
      20.08.2019 16:27
      Logika tych badań, a także zauważalny problem z powołaniami prędzej czy później wymusi taką dyskusję. Ale wątpię aby to nastąpiło w najbliższym czasie, bo zbyt dużo katolików wierzy w "moc celibatu".
      Z drugiej strony wiemy z doświadczenia współczesnych świeckich katolików, że małżeństwo obecnie nie chroni w żaden sposób ani przed cudzołóstwem, ani przed rozwodami. Wiara, że ksiądz mając zonę będzie żył przykładnie ma słabe uzasadnienie.
      • Drem00r
        20.08.2019 18:53
        Drem00r
        Mimo wszystko księża łamiący celibat to w większości ludzie, którzy są wierni jednej kobiecie, gagatki skaczące z kwiatka na kwiatek należą do mniejszości. Można więc mniemać, że w sytuacji zniesienia celibatu byłoby więcej przykładnych mężów, niż rozpustników.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        20.08.2019 19:46
        Obawiam się, że skończyłoby się to dokładnie tak samo, jak dziś u wielu kończy się wierność małżeńska.
        doceń 1
        0
      • Drem00r
        20.08.2019 22:37
        Drem00r
        Nie sądzę. Grzech niewierności u księdza mimo wszystko bierze się bardziej ze słabości wobec zbyt wysoko postawionych wymagań, niż ze zwykłego łajdactwa.
        doceń 0
        0
    • magdas
      20.08.2019 17:04
      Oczywiście można rozważać czy by nie znieść częściowo celibatu (tzn np. wyświęcać również żonatych). Ale nie ma dużego sensu rozważanie - czy ludzie będą wtedy więcej czy mniej grzeszyli? Wielki sens ma rozważanie, że celibat skłania - tego kto nim prawdziwie(!) żyje i innych, którzy żyją obok niego - do miłości niebiańskiej (takiej jaka będzie w Niebie).
      • Drem00r
        20.08.2019 18:47
        Drem00r
        Kluczem rozważania jest tu "sztuczna grzeszność". Kościół wprowadzając celibat niejako sam "produkuje" grzech. Obecnie zysk z celibatu jest żaden, poza ułatwieniami organizacyjnymi dla biskupów, którzy mogą przenosić księży bez oglądania się na ich rodziny. Natomiast dla wspólnoty, czy samego kapłana celibat nie daje niczego wartościowego.

        Co do pytania, czy ludzie będą mniej grzeszyć, odpowiedź brzmi tak. Bez celibatu (będącego sztuczną formą organizacyjną) ludzie nie będą łamać celibatu, w związku z tym nie będzie problemu z tym konkretnym grzechem.

        Co do miłości niebiańskiej, serio uważasz, że w Niebie będzie obowiązywać celibat? Jednym z największych darów miłości Boga wobec człowieka jest danie mu możliwości współuczestniczenia w akcie stwórczym. Absurdem jest twierdzenie, że w obliczu pełni miłości Bóg miałby odbierać człowiekowi to, co było dla niego największym darem.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        20.08.2019 19:55
        Tylko trzeba jeszcze rozróżniać celibat jako dyscyplinę - prawo Kościoła i celibat wynikający ze ślubów czystości. Tylko ten pierwszy można w jakiś sposób uważać za sztuczny.
        doceń 0
        0
    • MPSLU
      20.08.2019 18:42
      A ja jestem wdzięczny tym kilku (a może jednak nie kilku), którzy wytrwali w celibacie. Zawdzięczam im nadzieję, że świat to więcej niż popędy, że szerzą wiarę w to, że są to co tutaj jest naprawdę niczym w porównaniu z tym co może dać Bóg.
      • Drem00r
        20.08.2019 18:49
        Drem00r
        Podstawowe pytanie o wartość tego, że wytrwali. Tak samo moglibyśmy cieszyć się z tego, że ktoś wytrwał w przysiędze, że będzie chodzić tylko tyłem. O ile sama wierność danemu słowu jest wartościowa, o tyle sens chodzenia tyłem żaden.
        doceń 0
        0
      • MPSLU
        20.08.2019 19:06
        @DREM00R.Pierwsze zdanie było wyrażeniem wdzięczności. Za co opisałem w drugim.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        20.08.2019 19:44
        "świat to więcej niż popędy, że szerzą wiarę w to, że są to co tutaj jest naprawdę niczym w porównaniu z tym co może dać Bóg."
        Zaraz, moment. Czy osoby żyjące w małżeństwie w wierności, uczciwości małżeńskiej nie szerzą takiej wiary?
        doceń 0
        0
      • MPSLU
        20.08.2019 20:52
        @TOMASZL. Nie obchodzi mnie jak zostanę za to oceniony: Nie ma ma porównania.
        doceń 1
        0
      • MPSLU
        20.08.2019 20:55
        A teraz spadam z tego forum. Żona i dzieci czekają.
        doceń 1
        0
      • owieczka_
        20.08.2019 21:16
        W kościołach protestanckich zdaje się istnieje przekonanie, że celibat to niezwykle rzadki dar charyzmatyczny i wybieranie bezżeństwo, kiedy nie posiada się tego daru naraża człowieka na życie w nieczystości. W katolicyzmie Kościół, a przede wszystkim sam zainteresowany rozeznają czy dany mężczyzna ma powołanie do kapłaństwa i co się z tym wiąże otrzymuje łaskę do wytrwania w bezżenności. Przecież trudno sobie nawet wyobrazić, że Bóg miałby się zachowywać jak jakiś tyran, który powołuje do kapłaństwa służebnegoi, nie dając daru do życia w celibacie. Byłoby to okrutne: dostałeś święcenia, a teraz męcz się chłopie bez mojej łaski... Inna sprawa, że warto rozeznać czy ten szczególny dar musiałby być koniecznie wymagany do sakramentu święceń? Może faktycznie warto przedyskutować kwestię dobrowolności bezżenności że względu na Królestwo Boże, bo w Niebie nie będziemy się już żenić, ani za mąż wychodzić.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        20.08.2019 22:40
        Drem00r
        Co do Nieba pisałem wyżej, owszem, nie będzie małżeństw, ale nie oznacza to, że Bóg odbierze człowiekowi największy dar, jakim jest udział w akcie stwórczym i związana z nim seksualność.
        doceń 0
        0
      • owieczka_
        20.08.2019 22:57
        Co to oznacza wg Ciebie? Znowu będziemy dobierać się w pary?
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        21.08.2019 07:24
        @MPSLU - pomijając sytuacje ekstremalnych rodzin z ciężko chorymi niepełnosprawnymi dziećmi, bo tutaj wprost można mówić o ich świętości za życia, to zdecydowanie łatwiej jest utrzymać celibat, niż żyć w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej przez powiedzmy 50-60 lat.
        Ze wszystkim, z radościami, smutkami, chorobami także tymi nieuleczalnymi i odchodzeniem współmałżonka. Dziś mało jest na tyle odważnych mężczyzn, aby tak żyć.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        21.08.2019 19:45
        Drem00r
        Owieczka_ , nie będziemy dobierać się w pary, zaprzeczył temu Jezus, mówiąc, że nie będziemy się żenić, ani za mąż wychodzić. W Niebie istnieje rzeczywistość miłości między wszystkimi ludźmi, a najwyższym wymiarem miłości jest małżeństwo. Wniosek, że w Niebie będzie istnieć coś jakby "powszechne małżeństwo" między wszystkimi ludźmi. Jako, że miłość będzie rzeczywista i idealna, to nie będzie skazona zazdrością.

        Tak, wiem, z ziemskiego punktu widzenia brzmi to nieco osobliwie :)
        Ale pamiętaj, że w Niebie nie ma grzechu, więc nie będzie też grzesznego wymiaru seksualności.
        doceń 2
        0
      • owieczka_
        21.08.2019 23:28
        To Benedykt XVI stwierdził, że Bóg miłuje, i ta Jego miłość może zostać określoną bez wątpienia jako eros, ale równocześnie jest miłością agape.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        21.08.2019 23:55
        Drem00r
        Miłością agape, czy caritas nie zrealizujesz aktu stwórczego.
        doceń 0
        0
      • owieczka_
        22.08.2019 00:32
        Miłość domaga się wzajemności, dlatego papież podkreślił te dwa aspekty miłości Bożej. Agape jako miłość ofiarna, uniżająca się, dająca się domaga się osoby, jej dotyku, zmysłowości i to jest wymiar erosa. Bóg nieustannie szuka bliskości i zjednoczenia z nami, a jednocześnie pragnie naszej odwzajemnionej miłości, uniża się i kocha do szaleństwa.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        22.08.2019 07:34
        Drem00r
        Nie ma w tym żadnych przeciwwskazań, by miłość w wymiarze erotycznym po Odkupieniu nie miała się realizować między wszystkimi ludźmi.
        doceń 0
        0
      • owieczka_
        22.08.2019 10:04
        To się dzieje już tu na ziemi, miłość nie powinna zamykać się tylko do jednej osoby np. małżonka. Innych też kochamy całymi sobą, a jedną z naszych składowych jako ludzi jest nasza seksualność. Sztuka polega na tym, żeby ją odpowiednio wyrażać, w inny sposób do małżonka, w inny do kolegi z pracy, a jeszcze w inny do dziecka. Seksualność trzeba zintegrować w sobie, bo jest przepięknym darem Boga dla nas, no i dla innych przecież też. Potrafimy zachwycać się innymi, ich pięknem, tym czymś co mają w sobie co nas pociąga, i to jest Boże w nas. Bóg też patrzy na nas z zachwytem i się tego nie wstydzi:)
        doceń 2
        0
      • magdas
        22.08.2019 22:03
        @Owieczko bardzo mi sie podoba to co napisałaś. @Drem00r - zobaczyłam jak naprawdę wygląda twój nick dopiero jak go skopiowałam. :-) "nie ma żadnych przeciwwskazań" - no to poszybowałeś jako specjalista od wieczności. :-))) Nie wiem co będzie w wieczności. Ale wiem, że na tym świecie ja nie umiałabym żyć w "komunie rodzinnej". Czuję, że mogę tutaj kochać prawdziwą i mocną miłością, nieograniczoną do jednej komórki rodzinnej (jakiś tam słaby odblask miłości niebiańskiej), ale żyjąc w celibacie. Takie jest moje osobiste odczucie. Nie wiem czy "to się przekłada" na wieczność, bo za mało wiem o wieczności, nieśmiertelności, uwielbionym ciele, psychice i duszy itd.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        22.08.2019 22:56
        Drem00r
        Nie muszę być "specjalistą", do tego wystarczą podstawy teologii :)
        doceń 1
        0
      • magdas
        24.08.2019 11:04
        Do "tego" nie potrzeba podstaw teologii Drem00r...
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        24.08.2019 13:41
        Drem00r
        Nie rozumiem, co masz na myśli, pisząc "tego". Bo jeśli masz na myśli rozważania na temat rzeczywistości niebiańskiej, to akurat bez teologii ani rusz.
        doceń 0
        0
  • magdas
    21.08.2019 10:56
    Dremor pisze: "dla wspólnoty, czy samego kapłana celibat nie daje niczego wartościowego"... Ja natomiast widzę, ze wartość celibatu (wyobraźmy sobie przez chwilę, że jest on drogą życia z wyboru) jest bardzo duża. W każdej wspólnocie są ludzie, którzy z różnych powodów nie mogą zawrzeć małżeństwa z osobą którą kochają (bo np. ona ich nie wybrała) lub wogóle nie mogą go zawrzeć (np. z powodu złego zdrowia). Są też tacy z którymi nikt nie chce wejść w małżeństwo mimo, że oni chcieliby mieć rodzinę i cały szereg innych bolesnych przypadków. Dla tych wszystkich osób ktoś, kto decyduje się żyć w celibacie aby bardziej kochać wszystkich, może budzić nadzieję i świadomość, że nie są straceni dla miłości, że nie są wykluczeni ze społeczności kochających i kochanych ludzi. To właśnie jest życie na ziemi, miłością jaka będzie w Niebie. Celibat jest wtedy udziałem w misji Chrystusa, który zgodził się dzielić nasz ludzki los i kochał także tam, gdzie ten los jest najtrudniejszy.
    • Drem00r
      21.08.2019 19:48
      Drem00r
      Też uważam, że celibat jest wartościowy, pod warunkiem, że jest dobrowolny, ale argumentacja, że jest on wartościowy, bo są ludzie, którym po ludzku w życiu nie wyszło nie przemawia do mnie w żaden sposób.
      • Drem00r
        21.08.2019 19:49
        Drem00r
        Skąd pomysł, że "miłość jaka będzie w Niebie" ma wykluczać seksualność? Bóg ma nam ją odebrać?
        doceń 2
        0
      • magdas
        22.08.2019 00:35
        No cóż Dremor - może nie przemawia do Ciebie, bo nie doświadczyłeś "na własnej skórze", takiej biedy i takiej pomocy w tej biedzie... Może również "nie przemawiać do Ciebie" życie brata Alberta lub o.Beyzyma, życie jezuitów w tzw. redukcjach paragwajskich i życie Karola de Foucauld. Może też nie przemawiać do Ciebie życie Jezusa Chrystusa. Może. Ja mówię o tym czego doświadczam. A co do seksualności w Niebie, to nic nie wiem na ten temat. :-))) Mogłabym najwyżej spekulować lub pisać o swoich nadziejach, które na dodatek zmieniają się z upływem lat. Wierzę, podobnie jak Ty, że w Niebie będziemy wszyscy złączeni miłością i to wielką miłością, której źródłem jest Bóg. Ale jak będzie z seksualnością i prokreacją - nie wiem. Na pewno nasze ciało będzie miało trochę inne właściwości niż teraz, podobnie jak ciało zmartwychwstałego Chrystusa. Jezus mówiąc o tym, że "nie będą się żenić i za mąż wychodzić" uzasadnia to tym, że "już umrzeć nie mogą", co jest chyba trochę zaskakujące dla naszej kultury dzisiaj... Rozumiem twoje nadzieje, bo zapewne jesteś młodym człowiekiem. Prawdziwa miłość owocuje życiem - w różnych wymiarach (również w życiu ludzi, którzy nie mają dzieci w sferze fizycznej). Bo Bóg jest pełnią miłości i pełnią życia.
        doceń 2
        0
      • Drem00r
        22.08.2019 07:41
        Drem00r
        Nie przemawia, tak jak nie przemawia do mnie np. samookaleczanie się poprzez ucięcie sobie nogi, tylko po to, by osoby niepełnosprawne mogły poczuć się, że nie są same. Co do dyskusji o rzeczywistości po Odkupieniu prowadzimy ją wątek wyżej.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        22.08.2019 08:04
        @Magdas - czym innym jest świadomy i dobrowolny wybór celibatu, a czym innym życie w celibacie bo tak się złożyło.
        Przykłady jak ludzie sobie radzą z trudnymi dla nas sytuacjami są mało sensowne o tyle, że każdy sam musi swe życie przeżyć i sam za to życie odpowiada.
        W małżeństwie dochodzi jeszcze jeden aspekt - odpowiadamy wzajemnie za współmałżonka, a gdy jesteśmy rodzicami to odpowiadamy za dzieci. Pytanie czy celibat nie jest ucieczką przed tak złożoną odpowiedzialnością?
        Ale też powstaje pytanie czy ktoś żyjący w celibacie, nie mający tej odpowiedzialności za drugiego człowieka potrafi być przewodnikiem dla małżonków czy rodziców?
        doceń 0
        0
      • magdas
        22.08.2019 20:45
        @Tomaszl 1) Zawsze mnie zastanawia z jakiego powodu, w powszechnym pojęciu, ludzie żyjący w małżeństwie, posiadający dzieci, mają odpowiedzialność za drugiego człowieka, a ludzie żyjący w celibacie nie mają takiej odpowiedzialności... :-/ Niestety te stereotypy są przyczyną różnorodnego zła i krzywd. Ja uważam, że i jedni i drudzy mają odpowiedzialność za drugiego, tylko za inne osoby. Jak ktoś tego nie widzi, niech się rozejrzy z większą uwagą. 2) To prawda, że nikt za nikogo życia nie przeżyje. Ale z tego nie wynika, że nie możemy być dla siebie wzajemnie wsparciem w trudnościach i bólach. Ja chcę właśnie powiedzieć, że ludzie decydujący się świadomie na celibat żeby kochać "bardziej powszechnie", tzn. nie tylko swoją rodzinę biologiczną, mogą przez swoje zaangażowanie bardzo dużo ukazać osobom, które są "zmuszone przez życie" do celibatu i z tego powodu ich miłość karleje. 3) Są ludzie, którzy traktują celibat jako ucieczkę przed odpowiedzialnością, a małżeństwo jako ucieczkę przed samotnością i samodzielnością. Ale to jest wypaczenie, a nie istota powołania.
        doceń 1
        0
      • magdas
        22.08.2019 21:05
        @Dremor z ucinaniem nogi trochę nieadekwatny przykład, bo nie chodzi tylko o rezygnację z czegoś "dla towarzystwa". Chodzi o to, że ktoś dzięki powołaniu "widzi", że można kochać w sytuacji która temu nie sprzyja, że próbuje żyć tak kochając i że na tej drodze takiej miłości jego życie się spełnia (doświadcza, że żyje pełnią życia). Doświadcza również wszelkich trudów i cierpień związanych z tym sposobem kochania. Osoby żyjące w małżeństwie mogą przecież też doświadczyć na swojej drodze nie tylko radości i szczęścia, ale i trudów i cierpień.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        22.08.2019 21:15
        Drem00r
        Dlaczego nieadekwatny przykład? Mówimy o dobrowolnym pozbawieniu się czegoś istotnego.

        Tym bardziej, że apologeci celibatu wywodzą go z fragmentu Ewangelii, gdzie Jezus mówi o "bezżenności dla Królestwa Niebieskiego". W oryginale greckim Jezus mówi dosłownie o kastracji.
        doceń 1
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        23.08.2019 07:57
        @MAGDAS - odpowiedzialność za drugiego człowieka widać, gdy matka czy ojciec zajmują się chorym czy umierającym dzieckiem, żona/mąż latami opiekują się chorym współmałżonkiem, albo patrzą na jej/jego cierpienie.
        Odpowiedzialność za los drugiego człowieka to np podjęcie decyzji o kształceniu dzieci, o wyborze ich drogi życiowej. Odpowiedzialność za małżonka to bycie z nim/nią w radościach ale i różnych dramatach.
        Osoby rzeczywiście żyjące w celibacie tego nigdy nie doświadczą, cokolwiek by pisały i jak bardzo by uzasadniały celibat szeroko rozumianą miłością do wielu. Miłość braterska/siostrzana ma się nijak do miłości małżeńskiej/rodzicielskiej.

        I jakoś w dzisiejszym świecie nie wierzę, żeby 19-letnia osoba miała pełną świadomość czym jest całe życie w celibacie. To zresztą widać po cytowanych tutaj badaniach. I być może dla kogoś są takie osoby wzorem, pytanie tylko co się stanie jak się okaże, że ten celibat był tylko na pokaz.
        doceń 0
        0
      • magdas
        24.08.2019 11:16
        No właśnie - małżonkowie są często tak zaabsorbowani miłością do współmałżonka i dzieci, że żyjący miłością w celibacie są potrzebni aby osoby nie żyjące w małżeństwie, nie były wyłączane ze społeczności ludzi kochających i kochanych. Oni też chorują, umierają, często są niepełnosprawni, podejmują ważne decyzje i mają poważne problemy. A nierzadko osoby żyjące w rodzinach także szukają wsparcia u celibatariuszy...
        doceń 1
        0
      • magdas
        24.08.2019 11:23
        A co do 19 lat - fakt obecnie bardzo rzadko ludzie w tym wieku są w stanie podjąć poważne decyzje życiowe... Nie tylko co celibatu.
        doceń 1
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        24.08.2019 11:58
        @MAGDAS - zacznijmy od tego, że osoby podejmujące dobrowolną decyzję życia w celibacie nie mogą oczekiwać od innych pomocy choćby w chorobie czy innych sytuacjach życiowych.
        Natomiast normą rodzin było zawsze, że opiekowali się, wspomagali i pomagali tym którzy tej pomocy oczekiwali - samotnemu rodzeństwu, samotnemu rodzicowi. Dziś, gdy rodzina przeżywa kryzys, a do tego wiele osób uważa, że nie mając rodziny wsparcie należy się im od innych mamy problem.
        Co do oczekiwań - od osoby duchowej, specjalisty od teologii oczekuję pomocy w sprawach duchowych i tutaj nie ma związku z celibatem. Bo innych specjalistów pytam się o to o czym mają wiedzę nie patrząc na ich stan cywilny.
        Natomiast nie zadaję pytań osobom żyjącym samotnie w tematach o których nie maja doświadczenia. Bo rady teoretyczne są mało warte. I jak słyszę jak ksiądz doradza choćby w problemach wychowawczych, to tak samo jak ja bym doradzał w budowie dróg (bo znam się na inwestycjach, ale nie drogowych i od lat nie praktykuję w tym temacie).

        doceń 0
        0
      • Drem00r
        24.08.2019 13:46
        Drem00r
        MagdaS,
        "żyjący miłością w celibacie są potrzebni aby osoby nie żyjące w małżeństwie, nie były wyłączane ze społeczności ludzi kochających i kochanych."

        A kto mówi, że te osoby są wyłączone? Naprawdę nie potrzeba specjalnej grupy ludzi żyjących w celibacie, by osoby nie żyjące w małżeństwie miały, mówiąc kolokwialnie "poczuć się lepiej". Celibat nie udoskonala człowieka do jakiejś większej miłości międzyludzkiej, która jest niedostępna dla żyjących w małżeństwie.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        24.08.2019 13:56
        Zaryzykuję stwierdzenie, że miłość małżeńska jest najwyższą formą miłości "ludzkiej". I jest bezpośrednim odniesieniem do miłości Boga do ludzi.
        doceń 1
        0
      • Drem00r
        24.08.2019 14:18
        Drem00r
        Z teologicznego punktu widzenia masz rację, ale z dogmatycznego mówisz herezję :(

        Sobór Trydencki o małżeństwie:
        Jeśli ktoś mówi, że stan małżeński powinien być traktowany wyżej nad stan dziewictwa czy celibatu i że nie jest lepsze i bardziej święte pozostać w dziewictwie czy celibacie niż zawrzeć małżeństwo, niech będzie wyklęty ze społeczności wiernych

        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        24.08.2019 15:13
        Rozróżnijmy stany od pojęcia miłości.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        24.08.2019 15:38
        Drem00r
        Sformułowania definitywne Soboru Trydenckiego nie odnosiły się do pojęcia miłości w ogóle. Miłość, jako coś, czego nie dało się wcisnąć w ramy prawa kanonicznego nie była brana pod uwagę w rozważaniach na temat małżeństwa, a wielu spośród biskupów jeszcze w XX wieku sprzeciwiało się łączeniu miłości z sakramentem małżeństwa.
        Wybiegu z rozróżnieniem miłości od stanu nie możemy zastosować, bo druga część kanonu X o małżeństwie jest sformułowana jasno - Kościół stoi na stanowisku, że dziewictwo i celibat jest zawsze bardziej święte i lepsze od małżeństwa.

        Na niewielkie pocieszenie dodam, że nie jest to jedyny przykład, gdy Kościół ma problem z własną doktryną.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        24.08.2019 16:02
        Kościół ma problem, bo dziś i małżeństwo i celibat wyglądają inaczej niż w historii. Wykładnia tego dogmatu jest mniej więcej taka:
        "Kto potępia małżeństwo, pozbawia także dziewictwo jego chwały; kto natomiast je chwali, czyni dziewictwo bardziej godnym podziwu i chwalebnym. To, co wydaje się dobrem tylko w porównaniu ze złem, nie może być wielkim dobrem; ale to, co jest lepsze od tego, co wszyscy uważają za dobro, jest z pewnością dobrem w stopniu najwyższym "
        doceń 0
        0
      • magdas
        25.08.2019 08:26
        @Tomaszl

        "osoby podejmujące dobrowolną decyzję życia w celibacie nie mogą oczekiwać od innych pomocy choćby w chorobie czy innych sytuacjach życiowych"
        ??? Każdy człowiek potrzebuje od innych pomocy w chorobie i w niektórych sytuacjach życiowych. Potrzebuje obiektywnie opieki w chorobie, wsparcia w starości kiedy ma coraz mniej sił, ale też doradzenia w czymś w czym się nie orientuje i po prostu życia w społeczności. Wynika to z tego kim jest człowiek, a nie z wyboru drogi życiowej.

        "Natomiast normą rodzin było zawsze, że opiekowali się, wspomagali i pomagali tym którzy tej pomocy oczekiwali - samotnemu rodzeństwu, samotnemu rodzicowi. Dziś, gdy rodzina przeżywa kryzys, a do tego wiele osób uważa, że nie mając rodziny wsparcie należy się im od innych mamy problem."
        Po trochu dochodzimy do sedna. Osoby, które żyją w celibacie nie z wyboru często nie są rodzicami. Mogą też nie mieć rodzeństwa, które byłoby w stanie im pomóc. W przypadku choroby, kalectwa, czy innych trudności, po prostu POTRZEBUJĄ wsparcia. Trzeba rozróżnić nieuzasadnione roszczenia od faktycznej potrzeby pomocy ze strony drugiego człowieka. Ponadto nikt nie powinien być całkiem samotny i opuszczony, bo człowiek jest stworzony do życia we wspólnocie. Czasem jedynym wsparciem, którego potrzebuje osoba nie mająca rodziny, jest serdeczny kontakt z drugim człowiekiem. Ja widzę, w swoim otoczeniu, że rodziny najczęściej spotykają się z innymi rodzinami, które np. mają dzieci w zbliżonym wieku. A osoby samotne nie z wyboru, często mają coraz mniejsze kontakty z innymi ludźmi. To nie jest dobre, bo w przypadku sprawnych samotnych, a tylko załamanych swoją samotnością, miłość tych ludzi karleje, bo nie mają jak dać drugiemu i nie mają jak wziąć od drugiego. To chodzi o codzienne życie, a nie o wspólną wigilię itp.
        Bardzo znanym świeckim celibatariuszem z wyboru, który próbował tworzyć "poszerzone rodziny" był Jean Vanier.

        "specjalistów pytam się o to o czym mają wiedzę"
        Ja nie mówię o wiedzy tylko o towarzyszeniu drugiemu, na które trzeba mieć czas, siły i uwagę.
        doceń 0
        0
      • magdas
        25.08.2019 08:29
        @Drem00r
        doceń 0
        0
      • magdas
        25.08.2019 08:50
        @Drem00r - hmm nacisnęłam nie to co trzeba... Przeczytaj, co napisałam do @Tomaszl'a bo to jest też do Ciebie. I jeszcze - ja nie pisze o teorii tylko o tym, co dzieje się obecnie, w społeczeństwach kultury europejskiej. Pewne działania są "nie dostępne" dla mających rodziny, bo nie mają oni na nie czasu i sił (fizycznych czy psychicznych). Nie ma sensu oceniać "która miłość jest większa". W każdym powołaniu trzeba się starać żeby była jak największa.
        doceń 0
        0
      • Drem00r
        25.08.2019 09:10
        Drem00r
        A co takiego dzieje się w społeczeństwach kultury europejskiej? Bo ja na ulicach widzę wnuków pchających wózek inwalidzki babci, żeby co wieczór z innymi starszymi ludźmi mogła pograć w bingo. Widzę cały szereg usług kierowanych do ludzi starszych. Widzę uczniów, których w szkole (tak, na tej bezbożnej edukacji seksualnej, na której uczy się też o relacjach międzyludzkich) uczy się, by opiekowali się dziadkami na starość. Zdecydowanie wolę ten zachodni model niż nasz, gdzie jedyną "rozrywką" jaką oferuje się starszym jest kolejka w przychodni i pokazy garnków.
        doceń 0
        0
    • MPSLU
      23.08.2019 15:57
      Wy mówicie tylko o poświeceniu, rezygnacji, o wartości życia w celibacie. Chyba nie o to chodzi. Seks jest rzeczą która nas bardzo łączy z życiem ziemskim. Jest największą fizyczną przyjemnością. Jest również przekazywaniem ziemskiego życia. Moim zdaniem w celibacie właśnie chodzi o zerwanie z ziemskim życiem. Życie w celibacie jest ciągłym przypominaniem sobie, gdzie zdążam. Tylko ktoś kto bardzo wierzy w to drugie życie może się zdecydować na taki krok. To jest również odpowiedzialność nie za innych, ale przed innymi, że to w co wierzę ma taką wartość dla której warto oddać najlepsze rzeczy z tego świata , wiec człowieku możesz mnie żałować, gardzić mną, ale możesz się również zastanowić czy nie robię tego dla Ciebie.
      • Anonim (konto usunięte)
        23.08.2019 19:00
        Takie myślenie idzie w kierunku gnozy. Równie dobrze można żyć uciekając od jedzenia, żywiąc się "energią kosmiczną" itd. No bo czemu tylko w jednym rezygnować?
        Ale zauważ, że małżeństwo jest wprost wskazaniem łączności Boga z ludem, czy Jezusa z Kościołem.
        Co ciekawe Apostołowie mówią że nie warto się żenić.

        A z aspektów praktycznych - gdyby nie małżonkowie i całe to ziemskie przyjemności, to by nas na tym świecie nie było.
        doceń 1
        0
      • Drem00r
        23.08.2019 21:22
        Drem00r
        To nie jest myślenie idące w stronę grozy, tylko gnoza w pełnym wydaniu :) A Apostołowie byli żonaci.
        doceń 0
        0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także