Zachód już raz pokazał, jak się kwapi by umierać za Gdańsk (dziś mógłby być Rzeszów albo Przemyśl?). Dziś jest jeszcze słabszyniż wtedy, leopardy oddali nam za złotówkę, ich armie nadają się najwyżej do pacyfikacji jakiejś słomianej wioski w afrykańskim buszu. Jedyną siłą na świecie która jeszcze potrafi sprawić komuś skuteczne lanie jest niestety Ameryka. Jeszcze i niestety, trzeba podkreślić. Jeśli naprawdę boimy się Ruskich (ja nie tak bardzo, bardziej Targowicy), to wyboru nie ma, choćby ta żaba smaczna specjalnie nie była. Zresztą obecność wojsk nato to i tak tylko fakt polityczny, z zielonymi ludzikami będziemy sobie musieli radzić sami, i poradzimy. Jeśli wcześniej sami się do reszty nie podzielimy i nie będziemy Polski rozsprzedawać na lewo i prawo. A chętnych by to robić nie brakuje, i bynajmniej już teraz nie próżnują. Polska słaba, teoretyczna albo najlepiej żadna, odpowiada jak widać prawie połowie mieszkańców tego dziwnego kraju, tej bogatszej zresztą. Czego sąsiedzi nie omieszkują wykorzystywać na każdym kroku i przychodzi im to z dziecinną łatwością.

Specyficzna ta "przyjaźń" poza Europą. A w Europie zdecydowanie dobrze nam życzą, mimo naszych uprzedzeń.