Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego
Czy Ty przez ostatni rok chociaż raz zrewidowałeś swoje poglądy? Bo jeśli nie, to albo jesteś nieomylnym nadczłowiekiem, albo...
Jeśli ciśnie ci się na usta coś w stylu "jeśli ktoś nie ma argumentu merytorycznego to uderza ad personam", to sobie daruj.
Parę lat temu biskupi nowozelandzcy skrytykowali Madonnę za "radykalnie antychrześcijańskie wypowiedzi i zachowania"
Jako że każdy człowiek jest inny, mam pewność że całkiem spora część ludzi nie podziela twojej subiektywnej wizji świata. Bo każdy z nas ją ma. Ja mam inną - zbliżoną do autora.
Jakie argumenty jesteś w stanie znaleść by mi udowodnić że masz rację? Tylko bez folozofowania...
Dlatego też w omawianym temacie powinniśmy się skupić przede wszystkim na obiektywnych intencjach aktywistki, a nie wyłącznie na własnych subiektywnych odczuciach, że coś kogoś obraża.
Co do cytowanej wypowiedzi, jeśli autor powiedział to, by komuś ubliżyć, to owszem, ale wystarczy, by miał inną intencję, na przykład cytował kogoś innego, a już sam czyn przestaje być ubliżający.
Podam bardziej jaskrawy przykład. Spalenie Pisma Świętego. Bez rozeznania intencji nie jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić kategorii tego czynu. Bo czym innym jest spalenie Pisma Świętego, by pokazać pogardę wobec wierzących, a czym innym będzie użycie Pisma do zrobienia ogniska, by nie umrzeć z zimna po wypadku w górach.
Ja się nie obrażam, wskazuję tylko na drobny fakt, że dyskutować powinniśmy na poziomie.
Jeszcze raz spróbuję wyjaśnić - nie uważam, że samo umieszczenie mojego zdjęcia z tęczą miałoby mnie obrazić, tak jak nie uważam, za obraźliwe to, że jesteś kobietą. Natomiast uwaga ad personam o umieszczaniu mojego wizerunku jest próbą obrażenia współrozmówcy, na podobnej zasadzie jakbym powiedział, że nie mam zamiaru dyskutować z babą. Mam nadzieję, że teraz widzisz subtelną różnicę.
Chyba sama widzisz różnicę między naklejeniem czegoś na toitoiu, a wrzuceniem obrazka do ubikacji? Jak pisałem gdzie indziej, sam dawno temu na pielgrzymce rozwieszałem sporych rozmiarów wizerunek Chrystusa na "plecach" toitiów podczas pielgrzymki na Jasną Górę. Jakoś wtedy nikogo to nie bulwersowało. Podobnie nikt nie widział niczego zdrożnego w obrazach wiszących nad ubikacjami na wydziale teologicznym, który kończyłem.
Co następne? Obrażanie rodziców? :)
Jest jeszcze coś z czym czuję się bardzo źle i musimy z tym jakoś jako katolicy walczyć. Wiele osób w komentarzach na różnych forach, stając niejako w obronie Maryji zachowywało się wulgarnie. W wielu przypadkach to były uzasadnione nerwy, i to rozumiem, i to było widać, ale wielu lubi sobie porzucać błotem, stając rzekomo w obronie wartości (o jakże mi daleko od Pana Jażdzewskiego w tym osądzie) . To jest również profanacja która chyba Pana Boga boli. Za rzadko mówimy o drugim przykazaniu, które zabrania nam szafowania tym co dla wierzących najważniejsze.
Wyobraź sobie, że urodziłaś się mając zielone włosy. W sumie nic nadzwyczajnego, kilka procent społeczeństwa też takie ma. Ale społeczeństwo nie akceptuje Cię, każą Ci "iść się leczyć", ewentualnie możesz sobie mieć te zielone włosy, byle byś na ulicy nosiła chustę. Chęć przejścia się przez miasto z odsłoniętą głową uważana jest za podkreślanie swojej odmienności, na co społeczeństwo Ci nie pozwoli. Próbujesz więc skrzyknąć parę innych osób o zielonych włosach, by spotkać się z kimś, kto ma podobne problemy. Zostaje to nazwane obsesją, że niby kolor włosów to obsesja, z którą się zanadto utożsamiasz. I powinnaś to wiedzieć, w końcu zielone włosy są nienormalne! I jeszcze śmiesz myśleć, że to społeczeństwo ma się dostosować i uznać Twoje zielone włosy za normę, nie ma mowy, jesteś w mniejszości, więc to Ty masz obowiązek dostosować się do społeczeństwa, które myśli, że jesteś dziwadłem! Powinny istnieć programy, by takich jak Ty uczyć, że nie możesz się obnosić ze swoimi zielonymi włosami, masz się nauczyć jak funkcjonować w zdrowym społeczeństwie, a nie narzucać się nam, że niby to my mamy zaakceptować Twoją odmienność.
Powiedzmy, że nie dałaś się zaszczuć i razem z innymi zielonowłosymi postanawiacie przejść przez miasto, by pokazać, że jest więcej takich osób, tylko dotychczas nosiły chusty na głowie i bały się przyznać w towarzystwie, że urodziły się z zielonymi włosami. Zostajesz nazwana "dziwolągiem", a marsz przez miasto zostaje zakazany, bo jeszcze dzieci zobaczą i im zielone włosy wyrosną.
A w ogóle po co chcesz te zielone włosy na ulicy pokazywać? Nie możesz żyć jak reszta normalnego społeczeństwa? Kiedy do Ciebie dotrze, że zielone włosy nigdy nie będą czymś normalnym, bo Bóg nas tak stworzył, że człowiek rodzi się blondynem, brunetem, szatynem, czy rudym, ale zielony? To trzeba leczyć, a nie promować wynaturzenia.
Koniec przykładu. A teraz szczerze powiedz, czy w opisanej zmyślonej sytuacji, zakładając, że jakiś tam ułamek ludzi rodzi się z zielonymi włosami, problem masz Ty, bo masz taki kolor włosów i nie chcesz tego ukrywać, czy społeczeństwo, które uważa Cię za dziwoląga? Przykład nie jest jakiś szczególnie odległy od rzeczywistości, oprócz osób LGBT można go odnieść choćby do prześladowań albinosów w Afryce. Chyba, że też uważasz, że albinosi w Afryce mają się dostosować do społeczeństwa, zamiast obnosić się ze swoją innością?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.