Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny
Temat "klik" został opisany w książce Frederica Martela i daleki jest od obrazu, wedle którego to "lawendowa mafia" jest odpowiedzialna za całe zło w Kościele. Homoseksualizm księży jest jednym z przejawów problemu, a nie jego źródłem.
To już kolejne po stadku "Gości" których nijak rozeznać nie można :) :) :)
OWIECZKA jest jedna i to jestem JA.
W seminariach i diecezjach zalęgły się kliki homoseksualistów, które rozsadzają kościół od środka.
Przyczyną zgorszenia nie jest żaden klerykalizm, ani antyklerykalizm, ale bunt. Temu buntowi przewodzili liczni biskupi i kardynałowie Francji, Belgii, Holandii, Niemiec, którzy wprost wypowiedzieli posłuszeństwo papieżowi Pawłowi VI po opublikowaniu encykliki Humanum Vitae, a zaufali "osiągnięciom psychologii i humanistyki (to z Marxa)". Jeśli pan redaktor chce być takim akuratnym odnośnie uznawania oficjalnych dokumentów kościoła, to niech sięgnie właśnie po te dokumenty, które określają naszą tożsamość, a nie poddaje się nowinkom i czczej gadaninie.
Z listu papieża emeryta można wyczytać o wiele ważniejsze przesłanie. Oto idąc oficjalną drogą synodalną episkopaty będą mogły "zmajstrować swój własny kościół" , a "innego kościoła nam nie trzeba, niż ten co jest". Tak mówi papież emeryt i przyznaję mu rację. Całkowicie.
Oto na naszych oczach przewodniczący episkopatu Niemiec kardynał Marx, w rewolucyjnym zapale, ma zamiar dokonać przewrotu w etyce seksualnej. To co jest źródłem zgorszenia, ma być akceptowalną normą. Homoseksualni klerycy i księża mają się stać wartością dodaną w niemieckim kościele.
Ja nie jestem teologiem. Jestem emerytowanym nauczycielem matematyki i miłośnikiem historii.
Nie na mnie, ale na biskupach i redakcji Gościa leży obowiązek powstrzymania tej nowej barbarii i przekazywanie zdrowej nauki nie za pomocą "uczonych słów i myśli".
Wracając do encykliki, była ona odrzucona praktycznie w całej ówczesnej "Europie Zachodniej", w mniej lub bardziej otwarty sposób. W krajach, które wymieniłem (zapomniałem o Szwajcarii), została ona odrzucona publicznie. W Holandii wezwano wiernych do niestosowania się do niej. Episkopat Belgii z Prymasem na czele, przyjął akt nieposłuszeństwa, który stał się dla innych niejako wzorem do sprzeciwienia się Pawłowi VI. To nie jest moje zdanie. Ja tylko o tym czytam i wierzyć mnie się nie chce, że tak było.
Zamęt sieją synowie buntu.
A co do Irlandii, dzisiaj właśnie widzimy, że nie było tam kościoła konserwatywnego, ale taki, który wyprowadził swoich wiernych na manowce.
Druga rzecz, to zjawisko pedofilii i innych nadużyć seksualnych jest wcześniejsze, niż zjawisko buntu wobec teologii moralnej. Ów bunt nie może więc być przyczyną.
Owieczka, nie, to też nie jest przyczyna. Benedykt pisząc o "klikach" nie wskazuje ich jako przyczyny problemu, ale jako jeden z jego przejawów. Nie jest też prawdą, że wzajemne wspieranie się dotyczy wyłącznie "klik". Zjawisko wzajemnego "krycia się" dotyczy duchowieństwa jako takiego, a nie poszczególnych grupek i frakcji.
Wiecie co pamiętam z seminarium? Żeśmy jak ludzie kawę pili rano, że msza była o szóstej, żeśmy potem szli studiować, że dzień bywał męczący jak komuś wypadło sprzątanie, że odpoczywaliśmy oglądając komedie albo "szklaną pułapkę" i wreszcie - że to wszystko było zupełnie normalne. Zwykłe, szare życie jak w katolickim akademiku z kaplicą, bez nie wiadomo jakich ekscesów czy dziwactw. Na pierwszym roku było trochę szajbusów - ale szybko sami poodpadali, potem została normalna, zgrana ekipa chłopaków, którzy naprawdę nie byli zboczeńcami ani psycholami. Dzięki temu mam dziś całą zgraję kolegów - księży, z którymi utrzymuję normalne relacje, żadnemu nie muszę "księdzować", żadnego nie podejrzewam o tajemnicze seksualne relacje na boku. Naprawdę księża, których znam z seminarium to są normalni, dojrzali, porządni, mniej lub bardziej pobożni faceci. Najczęściej tak zapracowani, że nawet jakby im przyszły do głowy jakieś głupie ekscesy, to albo by na to nie mieli czasu, albo siły.
Co do homoseksualizmu jako przyczyny pedofilii, to jest to twierdzenie bezpodstawne. Wbrew wpisom niektórych komentujących Benedykt XVI w swoim artykule nie wysnuł takiej tezy. Pisał jedynie o mniej lub bardziej jawnych homoseksualnych klikach w seminariach, co miało być ilustracją tezy o upadku teologii moralnej po 1968 roku. Sęk w tym, że jest to mylenie przyczyny ze skutkiem, rewolucja seksualna i związane z nią zmiany w moralności nie spowodowały, że homoseksualiści zaczęli pojawiać się w seminariach, a jedynie to, że gdzieniegdzie zaczęli się ujawniać.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.