Deklaracja LGBT zakłada, że zajęcia w szkole są dobrowolne i za zgodą rodziców. Widać, że Rzecznik wypowiada się na temat dokumentu, którego chyba nie czytał.
"całkowitej degrengolady, jaka ma miejsce w krajach, w których było to wprowadzone wiele lat temu".
Modelowa edukacja seksualna według standardów WHO wprowadzona została w Szwajcarii. Dzięki temu kraj ten notuje najniższy odsetek aborcji na świecie oraz najniższy współczynnik ciąż wśród młodzieży. Średni wiek inicjacji seksualnej w Szwajcarii jest wysoki, na tle innych krajów europejskich. Szwajcarzy są też statystycznie wierniejsi, niż przedstawiciele innych nacji.
"Gdzie ta degrengolada?" - pytasz, jakbyś zakładał, że Pana Rzecznika w ogóle interesuje rzeczywistość. Przecież nie po to PiS go wybrał na to stanowisko.
Wreszcie polskie dzieci mają Rzecznika Praw Dziecka do rzeczy.
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że choć Deklaracja LGBT+ prezydenta Trzaskowskiego (czy też innych włodarzy miast i gmin, jeśli pójdą za przykładem do którego są wzywani i zachęcani) jest tylko deklaracją pozaprawną deklarzacją w sprawach treści przekazywanych w nauczaniu szkolnym (w innych kwestiach niekoniecznie), to wcale to nie świadczy, że w jakiś zakamuflowany sposób, dla rodziców oszukańczy. nie będzie prób jej wcielania w życie.
Za czasów PRL wiele form indoktrynacji w szkołach, na uniwersytetach, nie było w prawie explicite wyszczególnionych (jak np. konstytucyjny nakz wiecznej przyjaźni i braterstwa z ZSRR), a przecież były realizowane - przy pomocy tzw. pasów transmisyjnych: nauczycieli-towarzyszy partyjnych (PZPR), nauczycieli uwieszonych u klamki władzy, ale też i nauczycieli wspópracowników SB, którzy jeśli byli jakimiś korzyściami do wspólracy zachęceni nie tylko musieli się wykazać donosicielstwem na kolegów i rodziców uczniów, ale i właściwą postawą.
Dziś takimi "pasami transmisyjnymi" mają być m.in. "latarnicy". Poza tym władza samorządowa ma wiele zgodnych z prawem - choćby finansowanie szkół, płace itd. - choć nieformalnych metod wpływania na szkoły, na ich kierownictwo, by takie zbrodnicze jak w "deklaracji" cele jednak realizować.
Uważm, że właściwym sposobem zmniejszjącym ryzyko indoktrynowania dzieci takimi treściami jak zalecane przez WHO na lekcjach, szczególnie prowadzonych przez edukatorów z zewnątrz szkoły, nie ujętych w prawem ustanowionych programach nauczania*/, sposobem umożliwiającym rodzicom sprawdzanie czy nie są oszukiwani, byłoby obowiązkowe rejestrowanie tych lekcji (dziś to żaden problem techniczny i finansowy) i bezzwłoczne obowiązkowe udostępniane nagrań do oglądu rodzicom na stronach internetowych szkół (też żaden problem: każda gmina ma swój portal, tylko dodać zakładki szkół, autoryzację i inne niezbędne zabezpieczenia dla ograniczenia dostępu dla uprawnionyc).
*/ Na zajęciach z programów nauczania konieczności rejestrowania nie ma, choć tam też możliwe jest jakieś "przemycanie" pod szyldem wychowywania, ale tu bym jednak ufał nauczycielom.
"Latarnik" nie będzie żadnym "pasem transmisyjnym", jego rola w deklaracji jest jasno określona. Cytat: "w każdej szkole będzie przynajmniej jedna osoba z kadry, która zainterweniuje i pomoże młodzieży i dzieciom LGBT+ prześladowanym z powodu orientacji lub tożsamości płciowej". Słowem, zwykły pedagog, uwrażliwiony pod kątem prześladowań ze względu na orientację. Nie zapominaj, że szkoła ma obowiązek walczyć z każdym przejawem dyskryminacji. Gdyby było to robione rzetelnie, to by nie było konieczności organizowania jakiś specjalnych "Latarników", bo prześladowany uczeń poszedłby po prostu do wychowawcy, czy pedagoga.
Tak samo deklaracja nie mówi ani słowem o "edukatorach z zewnątrz". Sama treść deklaracji mówi o edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w szkole, nie ma tu żadnego nakazu (ani zakazu), by zajęcia organizowali ludzie niezwiązani z placówką. Sama edukacja antydyskryminacyjna wynika wprost z podstawy programowej.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Modelowa edukacja seksualna według standardów WHO wprowadzona została w Szwajcarii. Dzięki temu kraj ten notuje najniższy odsetek aborcji na świecie oraz najniższy współczynnik ciąż wśród młodzieży. Średni wiek inicjacji seksualnej w Szwajcarii jest wysoki, na tle innych krajów europejskich.
Szwajcarzy są też statystycznie wierniejsi, niż przedstawiciele innych nacji.
Gdzie ta degrengolada?
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że choć Deklaracja LGBT+ prezydenta Trzaskowskiego (czy też innych włodarzy miast i gmin, jeśli pójdą za przykładem do którego są wzywani i zachęcani) jest tylko deklaracją pozaprawną deklarzacją w sprawach treści przekazywanych w nauczaniu szkolnym (w innych kwestiach niekoniecznie), to wcale to nie świadczy, że w jakiś zakamuflowany sposób, dla rodziców oszukańczy. nie będzie prób jej wcielania w życie.
Za czasów PRL wiele form indoktrynacji w szkołach, na uniwersytetach, nie było w prawie explicite wyszczególnionych (jak np. konstytucyjny nakz wiecznej przyjaźni i braterstwa z ZSRR), a przecież były realizowane - przy pomocy tzw. pasów transmisyjnych: nauczycieli-towarzyszy partyjnych (PZPR), nauczycieli uwieszonych u klamki władzy, ale też i nauczycieli wspópracowników SB, którzy jeśli byli jakimiś korzyściami do wspólracy zachęceni nie tylko musieli się wykazać donosicielstwem na kolegów i rodziców uczniów, ale i właściwą postawą.
Dziś takimi "pasami transmisyjnymi" mają być m.in. "latarnicy". Poza tym władza samorządowa ma wiele zgodnych z prawem - choćby finansowanie szkół, płace itd. - choć nieformalnych metod wpływania na szkoły, na ich kierownictwo, by takie zbrodnicze jak w "deklaracji" cele jednak realizować.
Uważm, że właściwym sposobem zmniejszjącym ryzyko indoktrynowania dzieci takimi treściami jak zalecane przez WHO na lekcjach, szczególnie prowadzonych przez edukatorów z zewnątrz szkoły, nie ujętych w prawem ustanowionych programach nauczania*/, sposobem umożliwiającym rodzicom sprawdzanie czy nie są oszukiwani, byłoby obowiązkowe rejestrowanie tych lekcji (dziś to żaden problem techniczny i finansowy) i bezzwłoczne obowiązkowe udostępniane nagrań do oglądu rodzicom na stronach internetowych szkół (też żaden problem: każda gmina ma swój portal, tylko dodać zakładki szkół, autoryzację i inne niezbędne zabezpieczenia dla ograniczenia dostępu dla uprawnionyc).
*/ Na zajęciach z programów nauczania konieczności rejestrowania nie ma, choć tam też możliwe jest jakieś "przemycanie" pod szyldem wychowywania, ale tu bym jednak ufał nauczycielom.
Tak samo deklaracja nie mówi ani słowem o "edukatorach z zewnątrz". Sama treść deklaracji mówi o edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w szkole, nie ma tu żadnego nakazu (ani zakazu), by zajęcia organizowali ludzie niezwiązani z placówką. Sama edukacja antydyskryminacyjna wynika wprost z podstawy programowej.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.