Redaktor serwisu gosc.pl
Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.
Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka
O tym, że stopniowo będziemy dostawać coraz mniej wiadomo było od samego początku. Cieszmy się, że przestaliśmy być "żebrakiem Europy".
Polski wymiar sprawiedliwości jest częścią europejskiego systemu sprawiedliwości. Unia ma nie tylko prawo, ale i obowiązek kontroli, czy dany kraj wywiązuje się ze swoich obowiązków.
Kara na Gazprom nie została nałożona, ponieważ "straszak" zadziałał. Rosyjska spółka wycofuje się z praktyk monopolistycznych, a KE zyskała "bat" w postaci możliwości nałożenia kary od razu, bez konieczności ponownego dowodzenia winy, jeśli nastąpi choć drobne naruszenie zasad. Jest to bardziej długofalowe i odpowiedzialne myślenie, niż nałożenie kar "dla zasady". Nas w Polsce nadal dziwi, że w Unii bardziej chodzi o wypracowanie realnych rozwiązań, a nie o "ścinanie głów".
Niemcy nie bogacą się "kosztem innych", zwyczajnie produkują i sprzedają najwięcej, a dzięki Euro nie tracą bez sensu pieniędzy na wymianie walut. Przy wspólnej walucie znika ryzyko kursowe i miliardy zostają w kieszeniach przedsiębiorców, zamiast być bez sensu tracone na różnicach w kursie walut. Polscy przedsiębiorcy na braku Euro tylko tracą, bo 80% handlu zagranicznego odbywa się w tej walucie, same prowizje od wymiany walutowej, nie uwzględniając różnic kursowych liczone są w miliardach. Włosi mają trochę inne doświadczenia, bo mieli tzw. "Efekt cappuccino" przy wprowadzaniu wspólnej waluty. My jesteśmy bogatsi o doświadczenia Włochów, więc nam to nie grozi.
"Przymusowa" relokacja nie istnieje. Migranci mogą być przeniesieni tylko do tego kraju, który sami wskazali. Wbrew powszechnym opiniom wiele osób wybrało Polskę, bo wszędzie jest lepiej, niż w greckich i włoskich obozach. "Przymus" nie dotyczy także naszego kraju, bo Polska sama dobrowolnie przystąpiła do programu relokacyjnego, zobowiązania podpisano w 2015 roku, a po zmianie rządu nie unieważniono, ani nie renegocjowano umowy. Kiedyś było coś takiego jak honor, rozumiany jako wywiązywanie się ze zobowiązań, widać, że obecnie coś takiego znika.
Wojnę celną wypowiedziały Europie USA, nie odwrotnie. Niezależnie od tego, czy jesteśmy w Unii, czy nie, nie mamy wpływu na nieodpowiedzialne zachowania prezydenta USA. A nie będąc w UE bylibyśmy jeszcze bardziej narażeni na takie wojny, w kryzysowych czasach lepiej trzymać z silniejszym.
Współpraca gospodarcza z Niemcami rozwija się dzięki członkostwu w UE, a gdybyśmy mieli wspólną walutę, to rozwijałaby się jeszcze lepiej. Wbrew powszechnym opiniom więcej sprzedajemy Niemcom, niż od nich kupujemy, więc to oni są dla nas największym rynkiem zbytu, a nie my dla Niemiec. Wyjście z UE spowodowałoby, że musielibyśmy stosować unijne normy, by sprzedawać produkty do Unii, a jednocześnie nie mielibyśmy żadnego wpływu na ich kształt.
To nie jest euroentuzjazm, to zwykły pragmatyzm.
"Kara na Gazprom nie została nałożona, ponieważ "straszak" zadziałał." - kłamstwo 2. Kara nie została nałożona bo naruszała by interes Niemieckich korporacji zaangażowanych w projekt.
"Niemcy nie bogacą się "kosztem innych" - kłamstwo 3. O drugiej wojny światowej przyrost bogactwa Niemiec był najwyższy w ciągu ostatnich 20 lat. Przyczyny były dwie: wejście europy centralnej do UE co dało nowe bezcłowe rynki Niemieckim firmom oraz tanie podwykonawstwo. Powód drugi to EUR którego wartość zniża Europa południowa co umożliwia Niemcom wzrost tańszego eksportu (kosztem właśnie pozostałych krajów z EUR)
""Przymusowa" relokacja nie istnieje." - kłamstwo 4. Większość krajów UE nie chce przyjmować imigrantów, zostali jednak do tego zmuszeni przez Niemcy (z Polską na szczęście im się nie udało)
"Współpraca gospodarcza z Niemcami rozwija się dzięki członkostwu w UE" - to właściwie bzdura. Jaka współpraca? Budują u nas Niemieckie montownie i sprzedają nam swoje towary w tych montowniach wyprodukowane. Gdzie tu nasz zarobek? Zarabiają tylko Niemcy. A współpraca polega na tym aby zarabiały obie strony. My na tym NIC nie zarabiamy.
"Wbrew powszechnym opiniom więcej sprzedajemy Niemcom, niż od nich kupujemy" - kolejna bzdura. Wiesz jaka jest struktura naszego eksportu? Do Niemiec "sprzedajemy" głównie to co wyprodukują u nas Niemieckie firmy. Zarobek w całości trafia do Niemiec, u nas zostaje tylko niskie wynagrodzenie taniego pracownika. To jest podwójny zysk dla Niemców, kompletny brak zysku dla Polski. Taka współpraca mija się z celem, bo jesteśmy tylko tanim podwykonawcą i klientem na ich produkty.
Wyrok trybunału faktycznie przekreśla system prawny krajów członkowskich. Jeśli trybunał uznał związek dwóch homoseksualistów za małżeństwo to ma ten związek być tak traktowany. Nagle więc okazało się że prawo UE rozszerzyło swoje uprawnienia na całą sferę etyki i moralności, pomimo wcześniejszych oświadczeń i zapowiedzi.
Przymusowa relokacja nie istnieje... na razie, już niedługo może się to zmienić. Polska dobrowolnie przystąpiła... raczej bezwolnie przystąpiła do programu relokacji "uchodźców" bo jak słusznie zauważyłeś w PiS tak jak w PO brak nie tylko kręgosłupa ale nawet i jakiejś struny grzbietowej.
Przyjęcie Euro. Nie o kursy walut tu chodzi, to rezygnacja z Narodowego Banku Polskiego, tego samego który rocznie wspomaga budżet kwotą przynajmniej kilku miliardów zł. "Efekt cappuccino" nie ma zastosowania w Grecji czy Hiszpanii. Nie bardzo rozumiem też jak można inwestować w jakiś dziwny pieniądz, zamiast inwestować we własny nad którym ma się pełną kontrolę. Taka np. Szwajcaria wcale nie myśli o przyjmowaniu Euro.
Honor to z definicji posłuszeństwo wasala wobec swojego pana feudalnego i w demokracji już od czasów starożytnych jest to zjawisko niezrozumiałe lub wręcz nieznane.
Polska mechanizmy relokacji uchodźców wpisała w swoje prawo w 2011 roku, na cztery lata przed wybuchem kryzysu uchodźczego. Strona polska aktywnie brała udział w pisaniu prawa dotyczącego przesiedleń uchodźców w ramach Unii praktycznie od początku naszego członkostwa. Nikt niczego nie narzucał, niczego nie kazał robić, przystąpienie nie było też "bezwiedne", bo to Polska zabiegała o takie zapisy mając na uwadze uchodźców, którzy przybywali do Polski z Czeczenii w latach dziewięćdziesiątych.
Te "miliardy do budżetu" to nie był zysk NBP, tylko właśnie różnice kursowe spowodowane spadkiem wartości złotówki względem euro. W 2015 złotówka traciła na wartości, ale rezerwy walutowe NBP są w euro i dolarach, więc teoretycznie rezerwy były warte więcej złotówek. Te "więcej złotówek" trafiło do budżetu. Jednocześnie mniej więcej o tyle stałeś się biedniejszy, bo Twoja wypłata w złotówkach ma mniejszą wartość w euro. Różnica trafiła do budżetu, bo taka rola NBP. W tym roku złoty się umacnia, więc NBP będzie mieć stratę. Przyjęcie euro spowoduje zmniejszenie kosztów obsługi banku narodowego.
Szwajcaria nie jest członkiem Unii, więc nie ma nawet możliwości przystąpienia do strefy euro. Co do samego wejścia do Unii, to Szwajcaria od 1992 roku prowadziła rozmowy akcesyjne, jak na razie wstrzymane, bo w 2016 Szwajcarzy przerwali negocjacje w związku z Brexitem. Co ciekawe, Norwegia chciała wejść do strefy euro, ale bez wchodzenia do Unii.
Pojęcie honoru w Polsce ma charakter nadany w dwudziestoleciu międzywojennym, chodziło tu o długi karciane ;)
Polska zarabia na handlu zagranicznym z Niemcami, o 20% więcej sprzedajemy im produktów, niż kupujemy, tak więc to oni są dla nas rynkiem zbytu, a nie my dla nich.
W przypadku ciągników powodem był protekcjonizm ze strony niektórych landów niemieckich i regionów francuskich. Dzięki temu, że jesteśmy w Unii można było powstrzymać te bezprawne praktyki ze strony Niemiec i Francji. Gdybyśmy nie byli w Unii, to kraje zachodnie mogłyby nam zabronić legalnie, a my nie mielibyśmy nic do gadania.
Co do Jedwabnego Szlaku, to Polska patrzyła na to chłodno, bo projekt godzi w interesy USA. Też się dziwię, że dbamy o interesy Amerykanów, zamiast trzymać z Niemcami, którzy są bliżej, są ważniejsi dla naszej gospodarki i bardziej nas lubią, niż USA. Może to jakieś tradycyjne naleciałości i tęsknota za Reganem, bo na pewno nie rozsądek.
Alternatywą nie są też sojusze w rodzaju Międzymorza, czy V4. Same Niemcy produkują dwadzieścia razy więcej PKB, niż cała Grupa Wyszehradzka razem wzięta. W razie wojny handlowej na świecie nakryliby nas czapkami.
UE nie gwarantuje naszego bezpieczeństwa ani odrobinę. W przypadku konfliktu z Rosą ani Francja ani Niemcy nam nie pomogą, bo nie będą naruszać swoich interesów. Możemy liczyć tylko na USA.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.