Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
Papież Franciszek widać w tematach związanych z rodziną w tych naszych czasach, opowiada się za >szlachetnym liberalizmem<, który został utworzony przez Św. Pawła Apostoła. >Szlachetny Liberalizm< czyli, >szlachetne dzielenie włosa na czworo<, ojjj - żeby to czynić, to faktycznie trzeba mieć ochotę na intensywne myślenie, chyba trzeba lubić zawile myśleć z pozytywnym rezultatem. ;))) Ale to co robi Ojciec Święty Franciszek to, to jest >Boże Narodzenie< i dobrze, że tak jest.
Bł. Matka Teresa z Kalkuty:
>>> „Zawsze ilekroć uśmiechasz się do swojego brata, jest Boże Narodzenie. Zawsze ilekroć milkniesz, by innych wysłuchać, jest Boże Narodzenie. Zawsze kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają innych ludzi w ich samotności, jest Boże Narodzenie. Zawsze kiedy rozpoznajesz w pokorze, jak bardzo znikome są twoje możliwości i jak wielka jest twoja słabość, jest Boże Narodzenie. Zawsze ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie – zawsze wtedy jest Boże Narodzenie.” <<<
Szanowny Panie!
Ta adhortacja jest też do Pana! Jest wezwaniem także do zmiany myślenia i wyrażania się o "tych nieregularnych i nieuporządkowanych".
Pozdrawiam,
Łukasz
Dlaczego żądasz od nas, żebyśmy zmienili myślenie o grzechu cudzołóstwa? Czy do Pana Jezusa też kierujesz ten apel?
Pan nie żyje "w sytuacji nieregularnej", tyko żyje Pan w grzechu. Jeśli nikt tego Panu nie powiedział, to ja niniejszym to robię.
Nie chodzi o "źle skrywaną niechęć oraz poczucie wyższości" - chodzi o prawdę. Cudzołóstwo jest grzechem. Osoba świadomie i dobrowolnie popełniająca grzech nie może przystępować do Komunii.
Tylko i aż tyle. To nie pan Kucharczyk czy ja zwyciężyłem. Zwyciężyła prawda - i Ten, który jest Prawdą.
W Pana intencji odmówię dziś Nieszpory, jeśli Pan pozwoli.
Pozdrawiam serdecznie!
I uwierz mi ani mój mąż ani kobieta z która jest,nie zostali zaczarowani i nieświadomie wpakowani w sytuację cudzołóstwa, w której są. Podjęli tę decyzję świadomie, dobrowolnie mimo, że z krzywdą dla naszych dzieci, rodziny i naszego małżeństwa.
Wierzę, że w tym wyjątkowym roku "miłosierdzia" mąż i kobieta z którą mieszka otrzymają łaskę wiary i zrozumieją, że żadne doczesne przyjemności nie są warte utraty życia wiecznego. Modlę się o to z dziećmi.
A może przestań regularnie cudzołożyć, następnie zrób dokładny rachunek sumienia, żałuj za te grzechy, które popełniłeś, obiecaj, że już tego robił nie będziesz, pójdź, uklęknij przed Jezusem w konfesjonale i wyznaj Jemu, jaką byłeś kanalią, a na sam koniec wynagródź wszystkim, których skrzywdziłeś (w tym red. Kucharczaka)- niesłusznymi oskarżeniami.
Jak to zrobisz, poczujesz ulgę - obiecuję Ci to!
Nowy dokument Franciszka pewnie wielu zaskoczy. Jest to tekst mocny, radykalny i prowokujący. Te słowa będą nas uwierać. Miejmy nadzieję, że będą też w nas pracować. O czym pisze papież?
Już na samym początku Franciszek zwraca się do tych wszystkich, którzy na adhortację oczekiwali w skrajnie różnych nastrojach. Jedni z nadzieją na daleko idące zmiany, drudzy z obawą, że papież podejmie decyzje, które - w ich mniemaniu - byłyby zdradą tradycyjnego nauczania Kościoła dotyczącego rodziny. Franciszek potrafi stanąć ponad tymi podziałami i zwraca uwagę na rzecz, która ma fundamentalne znaczenie dla całego dokumentu.
Doktryna nie jest Bogiem
W Kościele nie chodzi o to, żeby o wszystkim w sposób ostry, jasny i niepozostawiający miejsca na dyskusję wypowiadały się władze instytucjonalne i hierarchiczne. Kościół jest przestrzenią wolności, zaufania i wrażliwości. Prawo, dokumenty, moralność - to wszystko nie jest celem samym w sobie, ale ma być dla nas pomocą w szczęśliwym życiu i na drodze do spotkania z Bogiem. Nie jest tak, że jeden człowiek siedzący w Watykanie jest w stanie rozwiązać wszystkie problemy ludzi żyjących na całym świecie i rozstrzygać, czy dana postawa jest dobra, czy zła.
Ja się pod tym podpisuję...
Ga 1, 6-9:"6 Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść4 do innej Ewangelii. 7 Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. 8 Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! 9 Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty! "
Dalej, w adhortacji jest mowa, że Kościół ma cudzołożników integrować i im towarzyszyć. Jednak proszę znaleźć taki fragment w Ewangelii, gdzie by Jezus mówił coś o towarzyszeniu grzesznikom w grzeszeniu. Nie ma . On wzywał do nawrócenia, a nie do towarzyszenia.
Integracja z cudzołożnikami przyniesie dla zdrowej części wiernych takie same rezultaty, jak integracja z chorymi na trąd . Proszę zamieszkać z takim chorym i zobaczymy za parę dni, czy taka koegzystencja spowoduje, że chory cudownie ozdrowieje, czy też raczej zdrowy szybko zarazi się chorobą.
i łatwo sobie wyobrazić ile złości, gniewu, podejrzeń,domysłów i zarzutów wznieci się wśród wiernych (jak gruba musi być koperta, żeby dostać?)......nowe piekiełko w imię miłosierdzia?.....relatywizm dziesięciu przykazań?....prawo niejednakie dla wszystkich?.... ale eksperymentować trzeba - dla dobra ludzkości....
- troszczy się o wykluczonych
- działa w '"swoim stylu"
- pochodzi z Ameryki Południowej
- nie używa języka teologicznego
- ciągle nas "zaskakuje"
i to jest nasza wina, jeśli go nie rozumiemy.
Polski episkopat poucza: „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań. Wśród osób, które skorzystały z terapii w katolickich ośrodkach „Odwagi”, ponad 30% potrafiło zmienić swą orientację i podjąć życie w sakramentalnych związkach małżeńskich.” (http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/4514.1,Swiadkowie_Ewangelii_Zycia.html )
Prezydium episkopatu napomina:
„Nie można tego rozumieć jako naszego potępienia ludzi nawiązujących relacje pozamałżeńskie, w tym osób homoseksualnych, ani jako zaprzeczenia potrzeby ochrony ich intymności. Jednakże do ustanowienia racjonalnych i sprawiedliwych udogodnień prawnych, które pomagałyby tym ludziom prowadzić ich sprawy prywatne nie potrzeba instytucjonalizacji związków niemałżeńskich na bazie schematu małżeństwa. Wystarczą istniejące instytucje prawne nieznające płci ani orientacji seksualnej, mające o wiele bardziej uniwersalny zakres zastosowania: pełnomocnictwo, współwłasność, umowa spółki, przydatna w razie wspólnego prowadzenia gospodarstwa, testament itp.” . (http://gosc.pl/doc/2346923.Biskupi-przeciw-destrukcji-idealu-malzenstwa).
Jak to towarzyszenie wygląda w praktyce znamy z artykułu w Gościu Niedzielnym: (http://gosc.pl/doc/1586441.Jak-pomoc-homokatolikom)
Czy redaktorzy i czytelnicy „tygodnika katolickiego” rzeczywiście rzetelnie wyszukują w swym otoczeniu, w dokumentach Kościoła i w omawianej Adhortacji „tego, co może być potrzebne w każdej [zatem i w tej, komentarz c_w] konkretnej okoliczności”?
No to mamy już pierwsze owoce adhortacji o rodzinie :)
W Szwajcarii podobnie, a nawet gorzej , bo mam wrazenie ze na uroczystosciach rodzinnych typu komunia czy biezmowanie to nawet protestancji i ateisci nasza komunie przyjmuja. Widze np. jak do komunii przystepuje mlodziez, ktora cala msze gadala, chichotala, nie bardzo wiedziala jak sie zachowac za to w dziwacznych nakryciach glowy.
Po jakim rozgrzeszeniu? Przecież ona będzie bezgrzeszna wg pk.301:(…)nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej."
masz rację. Ona będzie bezgrzeszna, a spowiednik tylko to potwierdzi.
To tak jak u protestantów, gdzie grzech cudzołóstwa usprawiedliwia rozwód i nowy związek. W świetle tej adhortacji widać faktyczne odejście od zasady nierozerwalności sakramentalnego związku - odejście od Bożego Przykazania: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19, 6).
"Kościół uznaje sytuacje „gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się” [329]. Istnieje także przypadek osób, które podjęły wielki wysiłek, aby uratować pierwsze małżeństwo i doznały niesprawiedliwego porzucenia, lub „tych, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne” [330]".
Przypis [329] i [330] mówi:
"JAN PAWEŁ II, Adhort. apost. Familiaris consortio (22 listopada 1981), 84: AAS 74 (1982), 186. W tych sytuacjach wielu, znając i przyjmując możliwość pozostawania w związku “jak brat i siostra”, którą oferuje im Kościół, odkrywają, że jeśli brak pewnych wyrazów intymności “nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone” (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 51)".
Punkt 51 „Gaudium et spes” mówi:
"Gdzie zrywa się intymne pożycie małżeńskie, tam nierzadko wierność może być nastawiona na próbę a dobro potomstwa zagrożone. Wtedy bowiem grozi niebezpieczeństwo zarówno wychowaniu dzieci, jak i zdecydowanej woli przyjęcia dalszego potomstwa".
Źródło: http://www.duszpasterstworodzin.gniezno.opoka.org.pl/upload/files/dokumenty_kosciola/gaudium_et_spes.pdf
Problem w tym, że ww. fragment "Gaudium et spes" odnosi się do małżeństw sakramentalnych. A tutaj w adhortacji został przywołany do sytuacji nieregularnej dot. związku nieregularnego czyli cudzołożnego.
"W odniesieniu do różnych sytuacji zwanych „nieregularnymi”, Ojcowie synodalni osiągnęli ogólny konsensus, który popieram: „By podejść duszpastersko do osób, które zawarły małżeństwo cywilne, rozwiedzionych żyjących w nowych związkach, lub które jedynie mieszkają razem, obowiązkiem Kościoła jest ukazanie im Bożej pedagogii łaski w ich życiu i dopomożenie im w osiągnięciu pełni planu Boga”, co jest zawsze możliwe z mocą Ducha Świętego" (297).
"Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej" (301). (podkreślenie moje)
Gdyby w Kościele było uczone tego, co to jest małżeństwo i tego przestrzegane, to nie musielibyśmy borykać się z odpieraniem ataków materializmu na Kościół z tego powodu.
To, co dziś nazywa się małżeństwem, nim nie jest.
Małżeństwem jest tylko i wyłącznie mężczyzna i kobieta złączeni miłością małżeńską, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna. Pan Jezus wyraził to tak:
"On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela"
Mt19,4-6.
To właśnie miłość małżeńska sprawia że małżonkowie stanowią jedno ciało. Miłość małżeńska nie jest aktem woli małżonków. Jest ona darem Boga. Dar ten otrzymują jedynie dzieci rodziców żyjących po Bożemu, bo miłość małżeńska jest to miłość pochodząca z Nieba, która uszczęśliwia. Jedynymi ludźmi na tym świecie, którym jest dane tu na ziemi zakosztować miłości panującej w Niebie, to małżonkowie.
Aby człowiek został obdarzony przez Boga zdolnością do miłości małżeńskiej,musi do tego wzrastać w odpowiednich warunkach.
Dziecko od poczęcia musi być obdarzane miłością i w takich warunkach wzrastać aż do pełnoletniości.
Polega to na wychowywaniu w sprawiedliwości, pełnym poszanowaniu jego godności, nieskalanej wierności i oddaniu. Ta rola przynależy głównie matce, ale może też zastąpić ją inna kobieta np. babcia. Ojciec też bierze w tym udział, ale jego rola jest drugoplanowa.
Dziecko należy chronić przed złymi treściami i uczyć je na temat prawdy o życiu, oraz przygotowywać do samodzielnego życia. To przygotowanie i nauka winno być ukończone wraz dojrzeniem biologicznym dziecka.
Takie wychowanie dziecka uzdalnia je do miłości oblubieńczej, która po współżyciu płciowym przeradza się w miłość małżeńską
Człowiek ma nie tylko nie rozdzielać tego co Bóg złączył, ale ma obowiązek wobec Boga i dzieci, troszczyć się o to, aby Bóg mógł jak najwięcej łączyć i aby to złączone mogło bez przeszkód realizować swoje złączenie.
Tak rodzi się i jest małżeństwo i nic innego małżeństwem nie jest. Reszta to cudzołożne spółki egzystencjalno-seksualne.
Odnośnie czystości;
Sama czystość to mało, ona nie daje zdolności do miłości oblubieńczej/małżeńskiej. Nieczystość zabija zdolność do miłości oblubieńczej/małżeńskiej.
Zdolność do miłości oblubieńczej i zawarcia małżeństwa ludzie posiadają od momentu dojrzenia do paru lat po dojrzeniu. Potem ta zdolność stopniowo zanika i zawarcie prawdziwego małżeństwa staje się niemożliwe. Ludzie po tym okresie nie są już zdolni do bycia jednym ciałem.
Każde działanie szkodzące małżeństwom, jest grzechem przeciwko Szóstemu Przykazaniu Bożemu.
Są nimi wszelkie agresywne i zadające cierpienie innym ludziom działania takie jak wszelkie wojny, terroryzm i bezduszne traktowanie innych.
Łamanie Szóstego Przykazania Bożego jest zabijaniem miłości i budzeniem w ludziach egoizmu. Ludziom uprawiającym cudzołóstwo bardzo trudno przyjąć wiarę w Boga. Cudzołóstwo jest ulubionym przez diabła sposobem do wiedzenia ludzi na potępienie.
Czy człowieka może spotkać większe nieszczęście niż być odrzuconym i zamordowanym przez swoich rodziców?!
Czyli jak się ludzie zakochają po trzydziestce i wezmą ślub kościelny to rozumiem, że po pierwsze kłamią, że kochają, ślub to jedna wielka szopka, a całe ich pożycie to grzech, no i nie wiadomo czemu ten nieświadomy ksiądz to błogosławi... bo przecież oni nigdy nie będą już "jednym ciałem".
No wybacz Maluczki ale takiej pseudoteologicznej bzdury dawno nie czytałem. A gdzie jest ten werset w piśmie, że zdolność do miłości oblubieńczej kończy się niedługo po okresie dojrzewania??? Gdzie Pan Jezus mówi do jakiego wieku można się żenić???
W Piśmie Świętym o tym nie stoi, ale jasno przedstawia to życie, trzeba tylko otworzyć oczy i nie tylko patrzeć, ale i zobaczyć.
Tak po prostu jest, a kto tego nie zauważa, o tym nie wie.
Te rzeczy powinny przedstawiać ludziom instytuty socjologiczne, ale one zajmują się tylko opracowywaniem metod okłamywania i manipulowania ludźmi.
"Czym innym jest drugi związek, który umocnił się z czasem, z nowymi dziećmi, ze sprawdzoną wiernością, wielkodusznym poświęceniem, zaangażowaniem chrześcijańskim, świadomością nieprawidłowości swojej sytuacji i wielką trudnością, by cofnąć się wstecz bez poczucia w sumieniu, że popadłoby się w nowe winy. Kościół uznaje sytuacje „gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się”[19]".
[19] JAN PAWEŁ II, Adhort. apost. Familiaris consortio (22 listopada 1981), 84: AAS 74 (1982), 186. W tych sytuacjach wielu, znając i przyjmując możliwość pozostawania w związku “jak brat i siostra”, którą oferuje im Kościół, odkrywają, że jeśli brak pewnych wyrazów intymności “nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone” (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 51).
Ten 51 punkt „Gaudium et spes” mówi bowiem:
"Gdzie zrywa się intymne pożycie małżeńskie, tam nierzadko wierność może być nastawiona na próbę a dobro potomstwa zagrożone. Wtedy bowiem grozi niebezpieczeństwo zarówno wychowaniu dzieci, jak i zdecydowanej woli przyjęcia dalszego potomstwa".
Źródło: http://www.duszpasterstworodzin.gniezno.opoka.org.pl/upload/files/dokumenty_kosciola/gaudium_et_spes.pdf
Problem w tym, że ww. fragment "Gaudium et spes" odnosi się do małżeństw sakramentalnych. A tutaj w adhortacji został przywołany do sytuacji nieregularnej dot. związku nieregularnego czyli cudzołożnego.
Cały czas aktualne są słowa Pana Jezusa, że "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19, 6), a więc żaden człowiek (także dziecko) nie może rozdzielać prawowitych małżonków i nikt poza Bogiem nie może mieć pierszeństwa przed prawowitym współmałżonkiem, który jeśli nawet zdradził, to zawsze ma szansę się nawrócić i być otwarty na odbudowę relacji.
Aktualne również jest 6, 9 Boże Przykazanie oraz aktualne jest przymierze małżonków z Bogiem tj. sakramentalna przysięga małżeńska, w której nie ma żadnej klauzuli dodatkowej zwalniającej z obowiązku jej dotrzymania, co stanowi istotę jej nierozerwalności. Żadne okoliczności łagodzące (np. wina jednej czy drugiej strony) tej prawdy Bożej nie zmieniają.
"Trzeba słuchać bardziej Boga niż człowieka" (D 5, 29) - z wczorajszego niedzielnego Czytania...
Od samego początku wyrażał on swoje heterodoksyjne przekonania w kwestiach moralności, także małżeństwa. Trzeba przypomnieć o jego posunięciu w sprawie procesu uznawania małżeństw za niezaistniałe. Wprowadzone przez niego zmiany, zresztą przygotowane w tajemnicy przed Kościołem i wbrew przyjętym procedurom, są z jednej strony powrotem do naprawdę złych praktyk w tej dziedzinie, a z drugiej strony dodają do tych skompromitowanych praktyk nowe równie złe elementy. Jest to podważenie nierozerwalności małżeństwa poprzez praktykę orzecznictwa kościelnego, zresztą niezgodną z nauczaniem KK.
Mieliśmy też zgorszenia związane z synodem "O rodzinie", który od początku był tubą dla podważających nauczanie Kościoła w sprawie moralności seksualnej i małżeństwa, jak kar. Kasper. W czasie tego synodu, który pewnie zostanie zaliczony do chwil próby i kuszenia Kościoła, słyszeliśmy różne wypowiedzi biskupów i kardynałów opowiadających się za komunią dla rozwiedzionych i za uznaniem homoseksualizmu.
Jasne było więc, że dokument po-synodalny przygotowany przez Bergoglio i jego najbliższych współpracowników - charakterystyczne są to często ludzie nieumocowani w odpowiednich strukturach watykańskich - będzie szedł w tę samą stronę, czyli podważenia nierozerwalności małżeństwa, prób uznania związków pozamałżeńskich za akceptowalne, podważenia nauczania o grzechu sodomskim. Oczywiście nie mogło to być zrobione w oparciu o Pismo Święte i dotychczasowe nauczanie KK, które są w tych sprawach bardzo jasne. Musiało więc dojść do wybiórczego cytowania i przekręcania tekstów.
Przykładem jest choćby cytowanie Familiaris Consotio jednak bez jego kategorycznych ustaleń dotyczących odmowy komunii żyjącym w ponownych związkach, jeśli nie zdecydowali się na życie we wstrzemięźliwości. Co więcej, cytowany jest w kontekście związków niesakramentalnych dokument SW2 "Gaudium et spes" mówiący, że dla podtrzymania wierności potrzebne są pewne formy intymności. Jest to jednak wypaczenie tego dokumentu, bo tam chodziło o małżeństwa, a nie związki niesakramentalne.
Oczywiście autorzy jak ognia próbowali unikać wypowiedzi, które dawałyby się zakwalifikować jako heretyckie. Jednak przy tak brutalnym, pomimo bergogliańskiego języka "miłosierdzia", ataku na małżeństwo i moralność w dziedzinie seksualności. Dokument ten stwierdza jakoby wymaganie, żeby małżeństwo było na wzór więzi Chrystusa z Kościołem jest nierealistyczne.
Pogląd taki został potępiony na Soborze Trydenckim, gdzie powiedziano, że nieprawdą jest jakoby przykazania Boże były ponad ludzkie siły, a każdego, kto by tak twierdził obłożono klątwą. Sam Chrystus mówi: "Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny
sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Mt 11, 29-30
Na szczęście ten dokument nie wprowadza rozwiązań doktrynalnych, ani rozstrzygnięć pastoralnych. A niestety pewnie będzie takich coraz więcej, bo Bergoglio będzie dalej realizować plany swoje i swojej grupy. Zresztą, gdyby nawet wypowiadał się w tym dokumencie urzędu, to i tak nie miałby on mocy wiążącej, bo żaden papież nie ma prawa podważać nauczania KK, w tym poprzednich papieży, a tym bardziej nauczania Chrystusa. Mówi o tym np. dokument dotyczący papiestwa SW1.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.