Z redakcją „Gościa" związany od roku 2006 r. Religioznawca, członek Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego. Autor książek „Tego drzewa nie zetniesz. Historie z czarami w tle" (zbiór reportaży z Tanzanii, Kenii, Zambii, Nigerii i Ugandy) oraz reportażu „Krew Aczoli. Dziesięć lat po zapomnianej wojnie na północy Ugandy", za który otrzymał Grand Prix Mediatravel 2017 w kategorii książka podróżnicza roku oraz Nagrodę Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego za najlepszą książkę roku 2017 o tematyce afrykanistycznej w kategorii publikacji popularno-naukowej. Autor wystaw fotograficznych ukazujących życie codzienne w krajach Afryki. Publikacje w „Misyjnych drogach", „Poznaj Świat", „Catholic Mirror" (Kenia), „Magazynie Familia", „Warto", „W drodze", „Almanachu Prowincjonalnym", „Tygodniku Powszechnym". Związany z organizacjami pomocowymi w Ugandzie i Kenii. Motto: „Pokochajcie Afrykę!" (kard Charles Lavigerie).
Kontakt:
krzysztof.blazyca@gosc.pl
Więcej artykułów Krzysztofa Błażycy
Panie Błażyca, rozumiem pańskie przemyślenia, bo jest pan zanurzony w wierze, która z logiką niewiele ma wspólnego.
Jest znane powiedzenie, tam gdzie zaczyna się wiara, kończy się logika.
Wiara porzyjmuje coś do wiadomości jako aksjomat, jak twierdzenie pierwotne, i na tym buduje się potem wywody logiczne. A zatem, pierwotne założenie o czymś, że coś istnieje, bez dowodów, jest nielogiczne.
Wszlkie późniejsze rozważania o tym czymś, że istnie, nie mają waloru dowodowego. Są to wyłącznie spekulacje akademickie, scholastyczne, rozbudowywane przez całe wieki.
Jasne, że każdy może wierzyć w co chce, to jego wybór.
Nie ma pojęcia "uparta wierność niepewności", to zbitka słów jako sofistyka.
Niepewność i wątpliwości są miarą rozwiniętego umysłu, umysłu poszukującego przyczyn i skutków zjawisk jakie nas otaczają, poszukującego dowodów.
Nauka to zapewnia, na pewno nie wiara.
Gdyby nauka nie udowodniłaby do tej pory, że zaćmienia Księżyca są naturalnymi zjawiskami, gdyby nauka nie stwierdziłaby, że Ziemia nie jest pępkiem świata, a jedną z wielu planet, gdyby nie udowodniłaby zjawisk pogodowych i naturalnych geologicznych procesów, do tej pory obowiązywałaby sofistyka kościelna jako wiara, że to wszystko sprawia Bóg, który przez te zjawiska daje sygnały cywilizacji ludzkiej, że istnieje.
Tak więc wiara niczego nie udowadnia, nie roztrzyga, ona pozwala jedynie przyjmować coś do wiadomości, bez sprawdzania.
Równie dobrze mogę wierzyć w kanały na Marsie, bo je zobaczyłem przez teleskop.
Logika jest tylko narzędziem, które zawsze stosować można, pod warunkiem,że przyjmiemy jakieś wyjściowe założenie. Ten wybór z logiką nie ma nic wspólnego, jest albo efektem naszego doświadczenia albo aktem wiary np. w Boga. Założenie może być prawdziwe bądź fałszywe, ale nawet jak jest fałszywe, to wynikające z niego logicznie wnioski mogą być prawdziwe. Niestety słuszność wniosków nie dowodzi prawdziwości przesłanek. To wbrew logice! A taki błąd często popełniają ci, którzy dowodzą istnienia Boga czy racjonalności wiary.
Kłaniam się :-)
Tak się zapędziłeś, że wpadłeś we własne sidła.
Usiłujesz zatem, w "logiczny" sposób udowodnić błędną, przez siebie wymyśloną fałszywą tezę. "...ale nawet jak jest fałszywe, to wynikające z niego logicznie wnioski mogą być prawdziwe. Niestety słuszność wniosków nie dowodzi prawdziwości przesłanek. To wbrew logice!"
Cóż... Dziękuję Ci jednak, bo dostarczyłeś mi dużo radości. Uśmiałem się setnie czytając Twój komentarz.
Znany astrofizyk Stephen Hawking (sparaliżowany), w swoim wykładzie, "Kto stworzył Wszechświat" (film mozna znaleźć w sieci), opowiadał o spotkaniu JPII z naukowcami. Papież chwalił uczonych za wiele odkryć, za poznawanie Kosmosu, ale dał do zrozumienia, że nie ma potrzeby sięgania praprzyczyn wszystkiego, co oznaczało, że wiara to już roztrzygnęła, a on sam jako papież, w domyśle, ma wszelkie dowody na tę praprzyczynę, czyli samego Boga.
Hawkig jednak postanowił nie słuchać zaleceń JPII, a podejrzewam, że wielu uczonych także.
Tak więc Szawle nie popsułeś nam humorów, bo opierasz się na sofistyce i scholastyce kościelnej. Polecam zapoznać się z definicją scholastyka.
W dodatku jeśli filozofię Kanta i Hegla wkładasz do jednego wora z marksizmem, jako zaprzeczenie logiki, ba, jako zabobon intelektualny, że filozofia Hegla i Kanta obok marksizmu doprowadziły do totalitaryzmów XX wieku, to Twoja wiedza oparta na absurdach kościelnej filozofii jest żadna.
Tylko przypomnę, że religia kościelna/papieska, zwana katolicyzmem, była wielowiekowym totalitaryzmem, oparta na dogmatach i filozofii chrześcijańskiej - wojny religijne, krucjaty etc..
Do prawdy Szawle, zanim wejdziesz w dyskusję, zapoznaj się z wieloma apektami naszej ziemskiej rzeczywistości oraz historii cywilizacji ludzkiej.
I Miłoszowi, nie zamierzam Tobie cokolwiek udowadniać, moja wypowiedź jest jasna, ale znając Ciebie na pewno nie, bowiem będąc wierzący posługujesz się "logiką" filozofii religijnej, która, jak wyżej napisałem, niczego nie udowadnia i niczego nie odkrywa, trwa od tysiącleci na poziomie wyjaśniania wszechrzeczy takich, kiedy ludzkość nie znała naturalnych zjawisk przyrodniczych.
Nie ma więc nadbudowy w postaci nauki, która jakoby opierała się na wierze. Zostały z tej religii jedynie artefakty, jako znaki błędnej metody badawczej (poznawczej), a to jest scholastyką.
I na koniec Maluczkiemu, najpierw dobrze zapoznaj się co to jest materializm, ale nie ten dialektyczny. Nie każdy pogląd jest religią, tak jak ateizm nie jest wiarą.
Nielogiczne tezy tworzą wiarę, na niej nie można tworzyć instrumentów poznawczych jako metodologii naukowej.
To wszystko panowie.
I Miłoszowi, nie zamierzam Tobie cokolwiek udowadniać, moja wypowiedź jest jasna, ale znając Ciebie na pewno nie, bowiem będąc wierzący posługujesz się "logiką" filozofii religijnej, która, jak wyżej napisałem, niczego nie udowadnia i niczego nie odkrywa, trwa od tysiącleci na poziomie wyjaśniania wszechrzeczy takim, kiedy ludzkość nie znała naturalnych zjawisk przyrodniczych.
Nie ma więc nadbudowy w postaci nauki, która jakoby opierała się na wierze. Zostały z tej religii jedynie artefakty, jako znaki błędnej metody badawczej (poznawczej), a to jest scholastyką.
I na koniec Maluczkiemu, najpierw dobrze zapoznaj się co to jest materializm (zapewne kojarzysz go z marksizmem), ale nie ten dialektyczny. Nie każdy pogląd jest religią, tak jak ateizm nie jest wiarą.
Nielogiczne tezy tworzą wiarę, na niej nie można tworzyć instrumentów poznawczych jako metodologii naukowej.
To wszystko panowie.
I Miłoszowi, nie zamierzam Tobie cokolwiek udowadniać, moja wypowiedź jest jasna, ale znając Ciebie na pewno nie, bowiem będąc wierzący posługujesz się "logiką" filozofii religijnej, która, jak wyżej napisałem, niczego nie udowadnia i niczego nie odkrywa, trwa od tysiącleci na poziomie wyjaśniania wszechrzeczy takim, kiedy ludzkość nie znała naturalnych zjawisk przyrodniczych.
Nie ma więc nadbudowy w postaci nauki, która jakoby opierała się na wierze. Zostały z tej religii jedynie artefakty, jako znaki błędnej metody badawczej (poznawczej), a to jest scholastyką.
I na koniec Maluczkiemu, najpierw dobrze zapoznaj się co to jest materializm (zapewne kojarzysz go z marksizmem), ale nie ten dialektyczny. Nie każdy pogląd jest religią, tak jak ateizm nie jest wiarą.
Nielogiczne tezy tworzą wiarę, na niej nie można tworzyć instrumentów poznawczych jako metodologii naukowej.
To wszystko panowie.
"Tylko przypomnę, że religia kościelna/papieska, zwana katolicyzmem, była wielowiekowym totalitaryzmem, oparta na dogmatach i filozofii chrześcijańskiej - wojny religijne, krucjaty etc.." - doskonały przykład... ignorancji, żeby nie napisać głupoty, autora komentarza.
Czerpiąc z Ciebie przykład, odsyłam Cię do zapoznania się z definicją: Kościoła, kościoła, papiestwa, katolicyzmu, religii i totalitaryzmu. Po tym, jak to zrobisz, podaj mi naukowe dowody na istnienie grawitacji, czyli co sprawia, że dwa ciała spadają na siebie ("wiedzą", w którą stronę muszą spadać).
Jeśli jednak masz odrobinę rozsądku, to na tym forum nie będziesz się już więcej ośmieszał.
Życzę zatem owocnej nauki. I to, żaden wstyd, w porę zamilknąć.
I Miłoszowi, nie zamierzam Tobie cokolwiek udowadniać, moja wypowiedź jest jasna, ale znając Ciebie na pewno nie, bowiem będąc wierzący posługujesz się "logiką" filozofii religijnej, która, jak wyżej napisałem, niczego nie udowadnia i niczego nie odkrywa, trwa od tysiącleci na poziomie wyjaśniania wszechrzeczy takim, kiedy ludzkość nie znała naturalnych zjawisk przyrodniczych.
Nie ma więc nadbudowy w postaci nauki, która jakoby opierała się na wierze. Zostały z tej religii jedynie artefakty, jako znaki błędnej metody badawczej (poznawczej), a to jest scholastyką.
I na koniec Maluczkiemu, najpierw dobrze zapoznaj się co to jest materializm (zapewne kojarzysz go z marksizmem), ale nie ten dialektyczny. Nie każdy pogląd jest religią, tak jak ateizm nie jest wiarą.
Nielogiczne tezy tworzą wiarę, na niej nie można tworzyć instrumentów poznawczych jako metodologii naukowej.
To wszystko panowie.
Polecam Ci Bronak, nie zabieraj głosu w sprawach, w których masz blade pojęcie, nie zamierzam na Twoim poziomie prowadzić polemiki.
Polecam Ci Bronak, nie zabieraj głosu w sprawach, w których masz blade pojęcie, nie zamierzam na Twoim poziomie prowadzić polemiki.
A propos objawienia: jak może nie być subiektywne skoro jest akceptowane przez konkretne osoby, a przez inne nie. Obiektywne są np. twierdzenia matematyki, bo nie wymagają one akceptacji.
coś z logiki 2013-01-06 07:17
Trochą się "Logiku" zapędziłeś. Otóż wszystko w tzw. nauce, ba - całym poznaniu rzeczywistości, w tym nawet samej logice, oparte, nadbudowane jest na wierze, na przyjęciu za pierwotne jakichś założeń, przesłanek, aksjomatów lub paradygmatów. Przyjęciu bez dowodu.
Jeśli jednak uważasz inaczej, to proszę udowodnij z łaski swojej, że gdy drapiesz się po nosie, to nie jest to tylko wytwór twojego "umysłu". Albo udowodnij, że to co czytasz, piszesz tu nie jest tylko jakimś zaburzeniem świadomości. Oczywiście, udowodnij nie mnie, mnie to zbędne, udowodnij SOBIE.
Cała, ale to cała nauka oparta jest na wierze. Gdy się w "logicznym" "naukowym" dociekaniu Prawdy dochodzi do jakichś absurdów to albo przyjmuje się że tak jest, albo się je przemilcza, albo tworzy się jakieś kolejne byty w rodzaju "bozona" (aby tylko wydawało się że coś jest objaśnione), albo wraca się do przesłanek z "wiary" (aksjomatów) i usiłuje się je jakoś "uogólnić" (jak było nap. z euklidesowym założeniem prostości prostej). Ale nawet wtedy dochodzi się do wcześniej wymienionego absurdu, i cykl się zamyka.
Proszę tylko nie imputować mi że mam coś przeciwko nauce i jej poznawczym metodom i praktycznym ich zastosowania wynikom. W żadnym wypadku. Po prostu znam jej ograniczenia.
Wiara w Boga, Logiku, jest zatem nad-wiarą (metawiarą) naukową. Ot, co.
Wiara może mieć logiczne podstawy większe lub mniejsze, albo może być wiarą ślepą, tzn. bez żadnych podstaw logicznych.
Religia, jest to światopogląd, określający cel życia człowieka, oparty na wierze co było przyczyną i źródłem powstania świata materialnego, ponieważ wiedza na ten temat jest niedostępna, a bez założenia skąd się wziął świat, nie można w logiczny sposób określić celu życia.
Są dwie zasadnicze religie na świecie:
1.Chrześcijaństwo.
2.Materializm.
Chrześcijaństwo ma swoją wiarę , na której opiera się chrześcijaństwo, mocno uzasadnioną - poznanie rzeczywistości, Objawienie i Prawo Boże, doświadczenie życiowe życia opartego na wierze w Boga, no i fakt że nie jest znany ani jeden przypadek samoistnego powstania czegokolwiek z niczego.
Wszystko ma swoją przyczynę.
Materializm oparty jest na wierze, że świat materialny powstał bez przyczyny z niczego.
Czy można sobie wyobrazić coś głupszego?
Ponadto wszelkie poczynania materializmu zawsze prowadzą do zniszczenia, śmierci i zguby.
Czy można sobie wyobrazić bardziej nokautujące porównanie czegokolwiek?
Co do autorytetu o.de Lubaca - proszę skorzystać z kropidła i wody swięconej - chociaż obawiam sie że obca jest panu wiedza o ich przeznaczeniu.
Na różnych przeżyciach religijnych (objawieniach) teologowie stworzyli własną filozofię, rozwijaną systematycznie przez wieki, aby uzasadnić istnienie "Siły Wyższej", bez oczywiście empirii, czyli nauce doświadczalnej. Własne doświadczenia wewnętrzne, przeżycia, nie mogą podlegać badaniom, są one nieuchwytne, są słowami. Ja też je miałem i nie stwierdziłem istnienia siły nadnaturalnej, która mogłaby mieć ze mną bezpośredni kontakt, zrozumiały dla mnie, to tak na marginesie.
Jak do tej pory nauka nie twierdziła istnienia czegoś nadnaturalnego, co może mieć wpływ na cywilizację ludzką.
Kiedy przypomnę sobie Sobór Nicejski (325 r.), gdzie obrady były niezwykle burzliwe, i dochodziło do fizycznego zmuszania uczestników do przyjęcia kolejnych doktryn i dogmatów jako uchwał, za sprawą Konstantyna IV, a potem dalsza filozofia chrześcijańska opierała się na tym Soborze, to watpię, że ustalenia były prawdziwe, bo nie wynikały z natchnienia.
Skrytykował humanizm ateistyczny, odnosząc się do marksizmu typu leninowskiego, który jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie dostrzegł jednak humanizmu świeckiego, który niekoniecznie musi uwzględniać działanie Boga. Człowiek, który nie poznaje wieloaspektowego sposobu życia jest jak ślepiec, bo ma przekonanie, że jego postrzeganie - wiara - jest lub powinno być dla całego świata uniwersalne. Gdyby tak było, to inne kierunki filozoficzno-religijne, jak judaizm, islam, buddyzm i podobne są miałkie, bez sensu, mają niewielką wartość humanistyczną dla ludzich postaw. Takie postrzeganie rzeczywistości jest samoograniczaniem siebie, i na pewno nie pretenduje do roli autorytetu uniwersalnego.
Rohirrim w sposób prześmiewczy i krótko ocenił o. de Lubaca, miał do tego prawo, więc nie zarzucaj mu złośliwości.
Zakonnik w swoich dziełach analizuje dramatyczność decyzji niewiary, prowadzącej człowieka do utraty sensu życia. To nie prawda. Niewiara nie pozbawia człowieka sensu życia.
Odnosząc się do cytatu kapłana przedstawionego przez Rohirrima, że "Bóg objawił, a przez Kościół do wierzenia podaje.", oznacza, że słowa Kościoła są prawdziwe, albowiem jest autorytetem. To scholastyka - patrz definicja.
Na różnych przeżyciach religijnych (objawieniach) teologowie stworzyli własną filozofię, rozwijaną systematycznie przez wieki, aby uzasadnić istnienie "Siły Wyższej", bez oczywiście empirii, czyli nauki doświadczalnej. Własne doznania wewnętrzne, przeżycia, nie mogą podlegać badaniom, są one nieuchwytne, są słowami. Ja też je miałem i nie stwierdziłem istnienia siły nadnaturalnej, która mogłaby mieć ze mną bezpośredni kontakt, zrozumiały dla mnie, to tak na marginesie.
Jak do tej pory nauka nie twierdziła istnienia czegoś nadnaturalnego, co może mieć wpływ na cywilizację ludzką.
Kiedy przypomnę sobie Sobór Nicejski (325 r.), gdzie obrady były niezwykle burzliwe, i dochodziło do fizycznego zmuszania uczestników do przyjęcia kolejnych doktryn i dogmatów jako uchwał, za sprawą Konstantyna IV, a potem dalsza filozofia chrześcijańska opierała się na tym Soborze, to watpię, że ustalenia były prawdziwe, bo nie wynikały z natchnienia.
@kb, za nim wejdziesz w dyskusję, weź pod uwagę to, że inni mogą mieć lepszą orientację w omawianych wyżej sprawach, nawet jeśli są niewierzący, agnostykami lub wierzący inaczej.
Również z życzliwoscią, wm
Brak Ci tu chyba wiedzy - radzę zapoznać się z pismami de Lubaca na temat buddyzmu.
Dalej:
"Jak do tej pory nauka nie twierdziła istnienia czegoś nadnaturalnego, co może mieć wpływ na cywilizację ludzką"
Czy nauka miałaby to stwierdzić ??? - skoro zajmuje się zapoznawaniem NATURY
Swoją drogą odwołuję do ciekawego artykułu: http://gosc.pl/doc/1359263.Nauka-nie-ma-konca
I na koniec:
"@kb, za nim wejdziesz w dyskusję, weź pod uwagę to, że inni mogą mieć lepszą orientację w omawianych wyżej sprawach, nawet jeśli są niewierzący, agnostykami lub wierzący inaczej"
Cóż zachęcam do refleksji na tymi słowami również w odniesieniu do samego siebie... ;)
Reszta Twojej wypowiedzi nie ma znaczenia, ja często tu na forum twierdzę, że nauka nie ma końca, dodam, że nie musi ona udowadniać, że jakaś "Siła Wyższa" istnieje bądź nie, nauka nie może zastępować wiary.
Pozostałe pomijam milczeniem.
Kłaniam się... :-)
Mamy hermeneutykę ciągłości => "Humani generis" obowiązuje. Natomiast nie wypada tak od razu z aspersją wobec Eminencji... Czas mija...
św.Maksymilian Kolbe
Definicja scholastyki: "dogmatyczne filozofowanie, rozstrzyganie sporów przez odwoływanie się do autorytetów; formalistyczne, jałowe dociekania."
Trzymaj się Szawle...
Definicja scholastyki: "dogmatyczne filozofowanie, rozstrzyganie sporów przez odwoływanie się do autorytetów; formalistyczne, jałowe dociekania."
Trzymaj się Szawle...
św.Maksymilian Kolbe
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.