Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej
Dynia przywędrowała do krajów europejskich z ameryki północnej i to stosunkowo niedawno. O wiekach tu mowy być nie może. A do kultury masowej, choć nie ludowej weszły maski z dyni bardzo niedawno. Jeśli nie wiesz, to się nie wypowiadaj.
Po pierwsze, dynia, zwana w dawnej Polsce banią, istniała w najlepsze w sarmackiej kuchni już w siedemnastym wieku - może i wcześniej, ale nie mam źródeł. Przywędrowała bynajmniej nie z Ameryki Północnej, tylko z Azji. A co się tyczy popkultury, to dyniogłowe stwory ze świeczką w środku latały po wsi moich dziadków za ich dzieciństwa, czyli na początku XX wieku. Znowu - może i wcześniej, o tych wiem z pierwszej ręki.
Jak to słusznie napisałeś/aś? "Jak nie wiesz to się nie wypowiadaj"? Popieram.
Ale do rzeczy. Rozumiem Pani troskę o niefałszowaniu wiary. Jedynym wyjściem w tej sytuaji należałoby postawić wokół Polski żelazną kurtynę aby inne prądy kulturowe nie wniknęły do nas. Prócz tego należałoby zakazać czytania strasznych bajek braci Grimm, bajek Andersena, Konopnickiej, Porazińskiej, no i oczywiście powieści o Harrym Potterze, oraz przerabiania w szkole "Dziadów" Mickiewicza.
Sądzę jednak, że przenikanie się innych zwyczajów ze świata jest nieuniknione, i ci co chcą kultywować wiarę katolicką, po zaliczeniu w określonym czasie wpływów innych kultur i literatury światowej baśni i bajek, na pewno, będą tę wiarę kultywować.
Co do przepisów na dynię, jest ich masa, można samemu wymyślać, jeśli ktoś lubi gotować.
Ja proponuję inny przepis, ponieważ jestem wegetarianinem, placki ziemniaczane z kuchni buddyjskiej, zmodyfikowany przeze mnie.
W dowolnym składzie - ziemniaki, cebula, seler, płatki owsiane lub jęczmienne, mąka, sól, olej - bez jajka.
Wykonanie: płatki zaparzyć wrzątkiem - odstawić do przestygięcia, ziemniaki i cebulę zetrzeć na miazgę, obrany seler na tarce jarzynowej grubej. Składniki dokładnie zmieszać, ewentualne grudki pałatków rozetrzeć, dodać mąkę w takiej ilości aby z łyżki spadały płaty, osolić do smaku. Na dobrze rozgrzanej patelni z olejem, pierwsze rozgrzanie musi być mocne aby placki nie przywierały, kłaść placuszki, wygładzić łyżką i smażyć do zrumienienia. W zależności od upodobania placki mogą być cieńkie lub grube. Jeśli patelnia jest dobrze rozgrzana same odchodzą od dna. Dalej obrócić widelcem na drugą stroną i smażyć dalej na zmiejszonym płomieniu palnika. Z uwagi na paski selera placki są postrzępione.
Są b. odżywcze, pyszne i syte, można je spożywać z cukrem lub bez, ewentualnie z lekko osłodzoną kawą zbożową z mlekiem.
Przechowują się łatwo w lodówce w hermetycznych pudełkach do celów spożywczych.
Życzę smacznego i kłaniam się p. Agacie z uśmiechem :-)
Ale do rzeczy. Rozumiem Pani troskę o niefałszowaniu wiary. Jedynym wyjściem w tej sytuaji należałoby postawić wokół Polski żelazną kurtynę aby inne prądy kulturowe nie wniknęły do nas. Prócz tego należałoby zakazać czytania strasznych bajek braci Grimm, bajek Andersena, Konopnickiej, Porazińskiej, no i oczywiście powieści o Harrym Potterze, oraz przerabiania w szkole "Dziadów" Mickiewicza.
Sądzę jednak, że przenikanie się innych zwyczajów ze świata jest nieuniknione, i ci co chcą kultywować wiarę katolicką, po zaliczeniu w określonym czasie wpływów innych kultur i literatury światowej baśni i bajek, na pewno, będą tę wiarę kultywować.
Co do przepisów na dynię, jest ich masa, można samemu wymyślać, jeśli ktoś lubi gotować.
Ja proponuję inny przepis, ponieważ jestem wegetarianinem, placki ziemniaczane z kuchni buddyjskiej, zmodyfikowany przeze mnie.
W dowolnym składzie - ziemniaki, cebula, seler, płatki owsiane lub jęczmienne, mąka, sól, olej - bez jajka.
Wykonanie: płatki zaparzyć wrzątkiem - odstawić do przestygięcia, ziemniaki i cebulę zetrzeć na miazgę, obrany seler na tarce jarzynowej grubej. Składniki dokładnie zmieszać, ewentualne grudki pałatków rozetrzeć, dodać mąkę w takiej ilości aby z łyżki spadały płaty, osolić do smaku. Na dobrze rozgrzanej patelni z olejem, pierwsze rozgrzanie musi być mocne aby placki nie przywierały, kłaść placuszki, wygładzić łyżką i smażyć do zrumienienia. W zależności od upodobania placki mogą być cieńkie lub grube. Jeśli patelnia jest dobrze rozgrzana same odchodzą od dna. Dalej obrócić widelcem na drugą stroną i smażyć dalej na zmiejszonym płomieniu palnika. Z uwagi na paski selera placki są postrzępione.
Są b. odżywcze, pyszne i syte, można je spożywać z cukrem lub bez, ewentualnie z lekko osłodzoną kawą zbożową z mlekiem.
Przechowują się łatwo w lodówce w hermetycznych pudełkach do celów spożywczych.
Życzę smacznego i kłaniam się p. Agacie z uśmiechem :-)
Mogę oczekiwać opublikowania mojej wypowiedzi?
Ten znakomity pomysł to wyraz chrześcijańskiej, ewangelicznej, biblijnej pedagogii i kultury. Pismo św.: Zło dobrem zwyciężaj :)
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.