Nowy numer 15/2024 Archiwum
  • CSOG
    30.03.2020 17:31
    Wielka Noc – szczyt umieralności.
    Trudno o bardziej wymowny zbieg okoliczności. Ta noc, Wielka Noc rzeczywiście była dla umieralności szczytem. Jednocześnie była końcem śmierci, końcem umieralności. Choć nie wiem czy wszyscy to rozumieją.

    Wielki John następca wcześniejszych Wielkich Johnów ogłosił właśnie strategię, „wyraził nadzieję, że liczbę zgonów uda się ograniczyć”. Kraj Wielkich Johnów od czasów II Wojny Światowej niemal nieustannie jest w stanie nieformalnej wojny. Ma zatem duże doświadczenie w strategiach wojennych. A wojny (te nieformalne bo nie wypowiadane lub nazywane niesieniem pomocy) w czasach pokoju wymagają specyficznej taktyki „ograniczania strat w ludziach”. Inaczej społeczeństwo i senat nie zgodzą się płacić i wysyłać swoich synów na śmierć. Każdy wojskowy taktyk wie, że nie da się prowadzić wojny zupełnie bez strat. Można tylko zrezygnować z wielkich bitew, które co prawda walnie przyczyniają się do dalszych losów wojny, jednak pociągają za sobą wyjątkowo dużo ofiar, generują duże straty osobowe. Zasadniczo odchodzi się od tej taktyki na korzyść wielu mniejszych operacji obliczonych na duży efekt kosztem jak najmniejszych strat w ludziach. To wymaga chirurgicznej wręcz precyzji działań, doskonale zaplanowanych i przygotowanych logistycznie. Kraj Wielkich Johnów od czasów II Wojny Światowej częściej sam napadał niż był napadany, mógł sobie zatem pozwolić na taką taktykę długiego dokładnego planowania, przygotowywania i precyzji działań. Sprawa się jednak rypła. Oto coś nie ulękło się potęgi Kraju Wielkich Johnów i napadło zeń, nawet nie za bardzo z Nienacka, bo z kilkumiesięcznym zapowiedzianym opóźnieniem. A miało nie napadać, wszak kraj ten pośrodku oceanów, miał pozostawać wiecznie bezpieczny :) Strat nie da się uniknąć, trzeba ograniczać. Dobrze, tylko jak? Gospodarka Kraju Wielkich Johnów w ponad 70% opiera się o popyt i konsumpcję. Prościej ujmując handelek, lichwa, finansowe spekulacje, ekonomiczne narzędzia, stopy procentowe, płynność rynku, ble, ble, ble.
    Mało albo nic nie produkujemy, nie wytwarzamy dóbr żadnych, albo mało, a i tak żyje nam się nieźle. Bańka mydlana naszego snu o wolności do zabijania dzieci w łonach matek, wolności do rozwiązłości seksualnej, do bezmyślnego niczym nie ograniczonego kupowania, pochłaniania i wydalania rośnie a rosnąc napędza naszą gospodarkę. A tu niespodziewane stop! Ludzie stanęli, do sklepów nie poszli, bzdetów-gadżetów nie kupują, na pikniki się nie wybierają to i nie wsiadają do swoich stalowych rumaków, a jak nie wsiadają to i nie tankują ropy…
    Mądre siwe głowy doradców ekonomicznych Wielkiego Johna zgodnie stwierdziły: To się da utrzymać tylko do 12 kwietnia. Tylko do Wielkiej Nocy. Później nie ręczymy za to co się wydarzy. Sami nie wiemy co się później stanie.

    Jak to co. Będzie Zmartwychwstanie!

    Wielki John znalazł rozwiązanie, zarządził że do 12 kwietnia pandemia musi się skończyć. A jeśli Wielki John tak powiedział to tak być musi.Straty ograniczone są lepsze od nieograniczonych.
    Dlatego pandemia, jak wszyscy, Wielkiego Johna słuchać się musi.
    I już!
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze