Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • mamyszka
    04.10.2019 11:06
    Coraz bardziej niszowe te Pana artykuły, wydumane problemy, z którymi większość zwykłych katolików się na co dzień nie spotyka. Mnie samej nie są całkiem obce nowe nurty w Kościele, ale nieraz muszę korzystać z google, żeby poznać kwestię nad którą się Pan rozwodzi.
    doceń 32
    • Dremor_
      04.10.2019 12:11
      Dremor_
      Taki już urok zamkniętych grupek ewangelizacyjnych.
      doceń 18
      • halinkaa
        07.10.2019 14:26
        raczej urojenia rodem z gmin wyznaniowych scyzorykiem chrzczonych biorących się z wychowania w ignorancji i manipulacjach na temat reszty świata, końców świata boją się jehowi nie chrześcijanie
        doceń 0
        0
      • halinkaa
        23.10.2019 22:34
        jak by zaś uważał w szkole to by z twórczości poetów z kanonu lektur wiedział, że w powszechnej tubylczej świadomości są indywidualne końce świata brane bardziej do serca niż katastrofizm powszechnych zapowiedzianych w pismach
        doceń 0
        0
    • CSOG
      04.10.2019 15:19
      Zawsze chyba były takie środowiska chrześcijańskie, dla których głębsze pokłady wiary są niszowe. Z tego, co obserwuję i w prasie i w życiu, problemy z lękiem, depresjami, nie radzeniem sobie w sytuacjach trudnych ma coraz więcej ludzi na całym świecie. Zatem problem poruszony w felietonie jest dla mnie bardziej globalny niż niszowy. Ale … każdy sam sobie ocenia jak fce. Korzystanie z przeglądarki aby być jak inni na bieżąco, jest akurat według mnie pozytywnym objawem.
      Dremor: Chrześcijaństwo zawsze było grupą. I zawsze otwartą. Podobnie jak każda ze znanych mi grup ewangelizacyjnych. Nie spotkałem się, z zamkniętą lub ograniczoną czy obwarowaną warunkami przyjęcia. Po za jednym, trzeba chcieć być wierzącym chrześcijaninem. Stopień czy poziom zaawansowania w żadnej z grup nie jest barierą. Nawet chrzest nie jest wymagany o ile zgłaszasz akces i chęć przyjęcia chrztu. Trudno jednak chyba oczekiwać, żeby w formacyjnych grupach chrześcijańskich znajdowali się wyznawcy innych Religi. To wydaje się nielogiczne.
      • Anonim (konto usunięte)
        04.10.2019 15:46
        Miałem okazję poznać kilka tzw. grup ewangelizacyjnych. Wspólną cecha była elitarność i zamkniętość. No i oczywiście rożne stopnie wtajemniczeń.
        doceń 11
        0
      • Dremor_
        04.10.2019 16:59
        Dremor_
        Podobnie spotkałem wiele zamkniętych grup.
        doceń 7
        0
      • CSOG
        04.10.2019 17:21
        Miło by mi gdybym mógł się dowiedzieć na czym polegały owe "elitarność", "zamkniętość" stopnie wtajemniczenia. Pytam z czystej ciekawości. Ponieważ: Pewien "podział ról" istniał zawsze i nie postrzegam go, jako takiego, jako jakiejkolwiek bariery. Jezus wybrał dwunastu, Kiedy indziej dobrał jeszcze siedemdziesięciu dwóch. A jeszcze innym razem zabrał ze sobą na górę tylko trzech. Od początku byli apostołowie, potem biskupi etc. W społeczności stadnej, gromadnej w miarę rozrostu grupy następuje jakiś podział, funkcji, ról, nawet autorytetów. Tu nie dostrzegam nic nienaturalnego i godnego sprzeciwu. Proszę mi podać jakikolwiek przykład ze świata przyrody gdzie w grupie nie istnieje swoista i konieczna "organizacja". Glony?
        Oczywiście że istnieją pewne charakterystyki, wyróżniki w jakiś sposób określające grupę jej przymioty, cechy, lub założenia. Trudno i darmo abym będąc mężczyzną zapragnął nagle dołączyć do "Wdów Konsekrowanych", albo aby niewiasta dołączała do Różańca Mężczyzn. Proszę mi wskazać powody formalne jakie stawały Wam na przeszkodzie w dołączeniu do określonej grupy. Brak akcesu, chęci z Waszej strony, uprzedzenia, wątpliwości i opory nie wydają mi się argumentami przemawiającymi za określeniem grupy jako "zamkniętej" czy "elitarnej". Naprawdę chętnie i z ciekawością posłucham rzeczowej odpowiedzi.
        doceń 7
        0
      • Dremor_
        04.10.2019 18:07
        Dremor_
        Grupa charyzmatyczny. Na czele lider. Zastępcy lidera, równie jak on poblogosławieni. Poniżej grupa charyzmatyków - uzdrawiaczy. Ci mogą w czasie nabożeństw modlić się za chorych językami. Awans do tej grupy jest trudny, mają też osobne spotkania i wyjazdy z liderem. Poniżej grupa "młodych" charyzmatyków. Ci muszą jeszcze zasłużyć, by przejść wyżej. Najniżej "nowi", u których jeszcze się charyzmat nie pokazał. Młodzi mają za zadanie modlić się nad nowymi, by ci zaczęli mówić językami. Na tej podstawie "starzy" oceniają, czy młodzi się nadają do prowadzenia nabożeństw. Nowi, którzy zaczną mówić językami trafiają do "młodych". A, są jeszcze osobne spotkania dla ludzi z ulicy. Zasadą jest, że tym z ulicy nie wolno mówić co się dzieje na zamkniętych spotkaniach.
        doceń 14
        0
      • CSOG
        04.10.2019 20:00
        DREMOR - Co to za grupa? Jak się nazywa? ... Unikaj jak ognia ( według mnie to może być zakaźne)
        :) :) :)
        P.S. Sam nie wiem dlaczego, ale choć sam do takiej nie należę to nie przeraża mnie śmiertelnie.Znasz jakieś inne, fajne?
        doceń 6
        0
      • Dremor_
        04.10.2019 22:34
        Dremor_
        Grupa Odnowy w Duchu Świętym. A inne ciekawe też znam, jest na przykład firmowana przez jednego z lokalnych redaktorów GN grupa promująca toksyczną męskość. Siedzą sobie dorośli chłopcy i opowiadają jacy to oni lepsi od kobiet, bo ich Bóg powołał do bycia przywódcami i liderami, czemu żadna baba nie podoła. Jest też grupa miłośników mieczy. Wyszukają w Biblii wszystkich agresywnych wersetów (najlepiej ze słowem "miecz", albo "ścinać") i składają przysięgi na miecz, że będą bronić wiary, kraju i swoich kobiet przed islamem.
        doceń 10
        0
      • CSOG
        05.10.2019 21:17
        DREMOR – Szkoda, że nie siedzę w temacie. Że, „nie siedzę” to nawet odrobinę się cieszę :)
        Gorzej z tym, że nie w jestem w temacie. Z tego wynika, że nie wiem o czym rozmawiam i to od dłuższego czasu. Napisałem co prawda „sam do takiej nie należę”, jednak odnosiło się to do Twojego opisu (do teraz nie wiem czy opisu wynikającego z własnych doświadczeń, czy z zasłyszanego przekazu i chętnie bym się tego dowiedział) a nie do dokładnie określonej grupy. Nigdzie nie napisałem też, że nie należałem. Lub, że nie należę do innej. Pozostańmy więc przy tym, że nie wiem o czym mówię.
        Skorzystam zatem ze sztandarowego zachowania: ponieważ nie mam o tym zielonego pojęcia, to właśnie dlatego powinienem się wypowiedzieć.
        W mojej parafii działa blisko 40 (słownie czterdzieści) wspólnot. Wspólnot rozumianych jako mniejsze grupy w obrębie grupy większej jaką jest parafia. Jest Legion Maryi, dziecięca schola, chór parafialny, Akademia Młodzieżowa, oddzielną grupę stanowią ministranci, inną Męski Różaniec. Nie ma sensu wymieniać wszystkich.
        Krytykowanie wszystkich grup, wspólnot jakie funkcjonują w kościele katolickim z powodu tego, że jakaś jedna albo dwie mi nie dopowiadają „bo słyszałem …”. Jest dla mnie, wybacz ale niepoważne.
        Mogę się tylko zastanawiać, dlaczego ktoś tak dobitnie, namiętnie i z takim uporem jest przeciw.
        To „przeciw” nie jest przy tym wyrażone: Byłem, doświadczyłem nie odpowiada mi to i owo. Być może, to co mi nie odpowiada , odpowiada komuś innemu i nie ma sensu krytykować go za to, lub zniechęcać innych? Swoje ‘przeciw” można również wyrazić słowami to nie dla mnie. Niekoniecznie od razu: Co tam się wyrabia. :)
        A skoro już rozmawiam z Tobą Dremor, to pozwolę sobie na osobistą dygresję. Przyznaję, być może na wyrost, ale wyżej oceniałem Twoją ‘otwartość’ na indywidualne upodobania. I dziwi mnie niezmiernie takie Twoje przekładanie krytycznej oceny zjawiska w jednej grupie na krytykę uogólnioną wszystkich mniejszych grup. I w dodatku ten relatywizm. Facet chce się całować z drugim facetem – jak najbardziej ma prawo, jeśli lubi. Ktoś lub uzdrawiać i ma upodobanie do glosolalii – godne krytyki i potępienia, co tam się wyrabia! W otwartej przestrzeni publicznej – wolność. W zamkniętych grupach – ograniczenia i wykluczenia. Męskość w cechach przywódcy i lidera? Godne potępienia. Zniewieściałość mężczyzn? – Godna pochwały i akceptacji. Gdzie tu konsekwencja Twojej ulubionej logiki? Gdzie wolność? Gdzie tolerancja?
        Oczywiście ja również zetknąłem się ze słyszenia z krytycznymi wypadkami. To nie powód do uogólnień.
        Zbyt często nasze dialogi przypominają partię pin-ponga, w którym przerzucaną raz na jedną, raz na drugą stronę piłeczką jest argument. W zasadzie nie wiadomo po co. Bo z pewnością celem nie jest znalezienie wspólnego stanowiska. Każda partia ping-ponga musi jednak kiedyś znaleźć swój koniec. Dlatego już teraz w tym wątku pozwolę sobie z góry odpowiedzieć, na twoją odpowiedź. Tak masz rację.
        doceń 1
        0
      • Dremor_
        06.10.2019 10:58
        Dremor_
        Widzę już z czego wynika nasze niezrozumienie. Tobie się wydaje, że do jednego wora wrzucam wszystkie grupy, podczas gdy ja krytykuję konkretne zjawisko "małych grupek ewangelizacyjnych". Nie chodzi o schole, czy grupy różańcowe, tylko o grupki oparte o emocjonalną wiarę, skłaniające się albo ku pentekostalizmowi, albo ku mylnie pojętym ideałom.
        doceń 6
        0
      • Dremor_
        06.10.2019 11:08
        Dremor_
        A co do pytania o tolerancję, to szowinizmu, czy wręcz faszyzmu, z którymi spotkałem się podczas spotkania pewnej "męskiej" grupy tolerować nie mam zamiaru. I nie miało to nic wspólnego z samą męskością, czy byciem liderem.
        doceń 4
        0
  • Anonim (konto usunięte)
    04.10.2019 11:25
    Owszem, katolicy chodzą do wróżek, przejmują się bzdurnymi przepowiedniami, wierzą w dobrą lub złą moc martwych przedmiotów itd.
    Ale bby rzetelnie dowiedzieć się dlaczego tak jest trzeba zadać pytanie o kondycję ewangelizacji prowadzonej przez Kościół. Na ile głoszenie Dobrej Nowiny jest skutecznym środkiem na wszelakie zabobony i inne magie.
    A koniec świata, tego świata może nastąpić dla każdego z nas dziś, jutro... Nie jesteśmy panami tego dnia, kiedy zostaniemy z tego świata odwołani. I o tym warto codziennie mówić.
    doceń 8
  • Dremor_
    04.10.2019 12:24
    Dremor_
    Autorzy Ewangelii celowo używali strasznych obrazów, by skłonić chrześcijan do czuwania. Jezus sam mówi, że nadejście końca będzie okropne, do tego stopnia, że płaczącym kobietom mówi, że w czasach ostatecznych lepiej już być bezpłodną, by oszczędzić sądu swoim dzieciom.
    doceń 7
  • GrzegorzN
    04.10.2019 12:42
    Ja jestem takim przestraszonym katolikiem, boje się o przyszłość Polski, Świata, Kościoła, moich dzieci. Mam z tym problem, bo mam poczucie, że jako wierzący powinien ufać Bogu, nie martwić się i zasypiać spokojnie.
    doceń 18
    • spe
      04.10.2019 13:48
      Jezus w Ogrójcu odczuwa wyraźnie lęk i odrazę do cierpienia i śmierci. One nie pochodzą od Ojca. Lecz wie równocześnie, że gdy przyjmie w Siebie oścień śmierci - zwycięży ją, a ona nie będzie już miała pełnej władzy nad nami.
      doceń 9
    • karpik
      04.10.2019 13:51
      Też tak mam. Z drugiej strony, Czy Pan Jezus nie bał się w ogrodzie oliwnym, czy widzący w Medjugorie zawsze są radosni po spotkaniach z Gospą, czy dzieci w Fatimie się nie bały? Myślę że drogi Pan redaktor ostatnio przesadza z tym strachem, a momentami sam popada w sprzeczność, gdy wysmiewa "jeszcze nigdy nie było tak źle" by za chwilę podać statystyki rozbitych rodzin u kandydatów w seminariach. Jesteśmy tylko ludźmi.
      doceń 10
  • Cudawianki
    04.10.2019 15:14
    Otoz panie redaktorze, troche wiecej szacunku i mniej pogardy dla tych, jak to pan okresla "biednych katolikow". Ja, ale tez wielu ludzi, ktorym udalo sie wyrwac, czesto po latach, z roznych podejrzanych wspolnot, doskonale znaja ten "wirus torontoblessingowy", ktorym zreszta konsekwentnie probuje pan zainfekowac Goscia Niedzielnego. Czasopismo, mysle, ze kiedys najwartosciowsze i najrzetelniejsze na rynku, nie tylko pism katolickich, po czystce przeprowadzonej jakis czas temu i po usunieciu ks. Garncarczyka i ks Jaklewicza, powoli dzieki osobom takim jak pan redaktor zamienia sie w zielonoswiatkowa tube. Jezeli mysli pan, ze czytelnicy tego portalu, to jacys ignoranci intelektualni nieobeznani w kwestiach wiary, ktorym wszystko mozna wcisnac, to sie pan myli. Pozdrawiam o zycze szerszych horyzontow o mniej zaangazowania w walce z "biednymi katolikami"
    doceń 40
    • Anonim (konto usunięte)
      04.10.2019 15:43
      Ale biednymi katolikami są też ci zwiedzeni przez różne wspólnoty, zwiedzeni tzw. Mszami o uzdrowienie czy uwolnienie. Bidnymi katolikami są ci, co tak przed wspólnotą wyznają swoje grzechy i wspólnota albo jej guru ustalają "plan naprawczy".
      Biednymi katolikami są ci, co żyją w lękach o sprawy doczesne, ale biednymi są też ci, co tzw. radością (przeważnie obowiązkową) takie lęki zakrywają.
      doceń 17
      • CSOG
        04.10.2019 16:03
        Bogaci katolicy?
        „biednymi katolikami są też ci zwiedzeni przez różne wspólnoty, zwiedzeni tzw. Mszami o uzdrowienie czy uwolnienie. Bidnymi katolikami są ci”
        - Jeszcze jedno zdanie i autor komentarza wyzna swój pogląd, że biedni są wszyscy katolicy a nawet wszyscy chrześcijanie zwiedzeni Dobrą Nowiną. Czasami poglądy niektórych osób wydają się … tylko niedopowiedzeniem.
        „ Nie należę do żadnej wspólnoty. Nie podobają mi się żadne wspólnoty. Nie lubię ludzi, którzy są we wspólnotach”.
        Czy tak Panie użytkowniku TOMASZL? Więc huzia na Józia!
        Proszę Państwa proszę się na chwilę zatrzymać. Może naprawdę istnieją ludzie zaangażowani w swoją wiarę, w sposób nieudawany? Ludzie mniej zdeprymowani i sfrustrowani niż Państwo. Może niekoniecznie na kogoś, kto jest inny niż ja, muszę jak na przysłowiowego Józia?
        Dlaczego w narodzie zanika umiejętność czytania? Dlaczego nie potrafię przeczytać tekstu i zadać samemu sobie pytania: Co mnie zdenerwowało, dlaczego? Może błąd jest we mnie?
        doceń 6
        0
      • Dremor_
        04.10.2019 17:14
        Dremor_
        CSOG, przejdź się kiedyś na spotkanie którejś z elitarnych grup katolickich. Prędzej niż Dobrą Nowinę znajdziesz tam osobiste wyobrażenia lidera, emocjonalną i płytką wiarę, opartą o rzekomo cudowne wydarzenia i pseudomagiczne praktyki, jak wróżenie z Pisma Świętego (otworzymy Pismo na losowej stronie i zobaczymy co nam Bóg dziś powie), czy autentyczną wiarę we własne moce uzdrawiania (z obrażaniem się na uzdrawianego, bo przez jego niewiarę moce nie zadziałały). W jednym skrajnym przypadku byłem świadkiem, gdy lider grupy któregoś dnia sam z siebie stwierdził, że grupa odchodzi z Kościoła Katolickiego, bo pewien ksiądz ośmielił się go upomnieć.
        doceń 11
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        04.10.2019 17:24
        Do tego co napisał przedmówca dodam jedną uwagę. Każdy kto usiłuje "zawłaszczać" dla siebie Ducha Świętego ma wielki problem. I teraz zauważ, jak często współczesne grupy uważają ze maja monopol na DŚ i Jego działanie.
        doceń 8
        0
      • Dremor_
        04.10.2019 18:10
        Dremor_
        Ano tak, w mniemaniu niektórych liderów modlitwa charyzmatyczna ma większą moc, niż sakrament bierzmowania, bo dopiero ona faktycznie daje Ducha.
        doceń 8
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        04.10.2019 18:31
        Jest Chrzest, Bierzmowania i nowy quasisakrament - chrzest w Duchu Św. Bo dopiero on daje dary, których chyba nie daje Bierzmowanie?
        doceń 6
        0
      • CSOG
        04.10.2019 19:31
        Panowie. Panowie oficerowie.
        Odrobinę tracę równowagę na huśtawce szerokiej panoramy waszych poglądów i problemów. Problemów z poglądami … i nie tylko. I mam jedynie nadzieję, że nie chodzi wyłącznie o to żebym, czy to ja, czy dowolny inny czytelnik, zgłupiał i kompletnie stracił pojęcie jak się nazywa.
        Z jednej strony wygłaszacie manifesty i przedstawiacie się jako apologeci jak najdalej idącej wolności, sięgającej granicami anarchii. Wolności od wszystkiego i do wszystkiego co dopuszczalne w granicach prawa stanowionego. Pragniecie jawić się jako osoby otwarte, liberalne, tolerancyjne. Z drugiej, mrozi was, uwiera i niezwykle przeszkadza nie tylko symbol chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej ale nawet to, co dzieje się w zamkniętych grupach chrześcijańskich. Naprawdę szczerze polecam odszukać i odsłuchać prelekcję Prof. Janusza Sytnik-Czetwertyńskiego – „Kto to jest Soros”. O tym ostatnim jest tam co prawda niewiele. Warto jednak zapoznać się z pewnymi opisanymi tam … trendami określonych zjawisk pod kątem weryfikacji tych zjawisk we własnym światopoglądzie.
        Dlaczego taka propozycja? Ponieważ niezależnie od tego pod jakim tematem zaczynamy dyskutować tematyka waszych dygresji zawsze schodzi na te same tory. Dlaczego Panowie oficerowie, nigdy nie czytam w waszych wypowiedziach czegokolwiek budującego, pozytywnego, pochlebnego, umacniającego wiarę? Nie Umię czytać, czy wy nie potraficie tego z siebie wykrzesać?
        Ja w artykule macierzystym powyżej odczytuję jako myśl przewodnią problemy postawy chrześcijańskiej wobec lęku. Wy wyszukujecie jakieś problemy z daleko idącymi sugestiami o problemie pentekostalizmu. Trudno z Wami sensownie dyskutować. Może wzorem innych rzeczywiście pozostawić was samym sobie, „żebyście sobie pogadali i sami ze sobą się dogadali”?
        :)
        doceń 8
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        04.10.2019 20:11
        @CSOG - problem z wyśmiewaniem cudzych lęków wynika z działania niektórych wspólnot.
        doceń 5
        0
      • Dremor_
        05.10.2019 18:22
        Dremor_
        CSOG, Twoje niezrozumienie w temacie może wynikać z tego, że sam felieton jest niezwykle "niszowy". Zwyczajnie nie siedzisz w temacie. Z drugiej strony to chyba dobrze dla Ciebie, że nie siedzisz w temacie, bo dzięki temu sporo głupoty Cię omija :)
        doceń 4
        0
  • CSOG
    04.10.2019 16:47
    Tak Panie Redaktorze.
    Problem lęku to bardzo powszechny i bardzo poważny problem. Powszechny i poważny immamentnie, ale również taki sam w zderzeniu z brakiem żywej odpowiedzi na Dobrą Nowinę.
    Piszę do Pana ten list, właśnie dlatego że wiem o fakcie, że Pan tych komentarzy nie czyta. Prawdopodobnie to taki level, na którym „się wie”. Lub co najmniej domyśla „co ludzie powiedzą”.
    Brak żywej wiary nigdy nie pozwoli im stanąć na falach wzburzonego jeziora. Dla nich na zawsze pozostanie to w sferze literackiej fikcji, realnie niemożliwej do zaakceptowania. Ich wiara, okrojona na miarę realnych możliwości, zawsze sparaliżuje ich lękiem przed wykonaniem nawet pierwszego kroku. Ale to im nie wystarczy. Nie wystarczy że stoją w miejscu sparaliżowani. Kiedy Pan spróbuje stanąć na jeziorze, zaraz krzykną, że według nich to niemożliwe, niewykonalne. Pan udaje, oszukuje zwodzi ich oczy iluzjonistyczną sztuczką! I Pan musi im uwierzyć!
    Im a nie Jezusowi.
    …(?)…
    Nie lękajcie się. Nawet powtórzone trzysta sześćdziesiąt pięć razy, nie przekona ich. Bo tego nie chcą.
    Lęk był „za zamkniętymi drzwiami” za którymi schronili się uczniowie. Lęk był w Ogrójcu. A zatem w Tym, Który zachęcał : ”Nie lękajcie się”. Lęk jest emocją nad którą nie do końca panujemy tak, jak panujemy nad poglądami czy uczuciami. Czasami przychodzi podstępnie, początkowo niedostrzegalny, z czasem zagnieżdża się na stałe.
    I nie chodzi o to żeby go uniknąć, ale żeby pokonać. Tak samo jak niewiarę. Lęk jest silnie związany z niepokojem. Ten ostatni zaś to antonim pokoju. Tego pokoju, o którym Jezus powiedział: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!”. Obaj dobrze wiemy, że po wypowiedzeniu tych słów sam Jezus lękał się, a jego serce doznawało trwogi. Bo nie o to chodzi aby lęku uniknąć, ale żeby go pokonać.
    Panie redaktorze. Może to i dobrze że Pan jest tam, a oni (komentujący) tu. I między wami przepaść nie do pokonania. Proszę się nie zbliżać do tej przepaści. Oni nie chcą do Pana. Oni chcą żeby Pan dołączył do nich.
    Gdyby było inaczej zrozumieli by, że tekstem swojego felietonu zaprasza ich Pan do siebie. Zaprasza do pokoju, który zwalcza lęk.
    z wyrazami szacunku.
    Csog

    • Anonim (konto usunięte)
      04.10.2019 17:31
      Po pierwsze jako komentujący jesteś po tej samej stronie co my wszyscy. Po drugie nie jest problemem "stanąć na falach wzburzonego jeziora" w sytuacji emocjonalnego uniesienia. Problemem z lękiem, który jest zawsze naszym towarzyszem jest stanąć rzeczywiście na takim jeziorze w pełni świadomości. Ludzie nie mający lęku są zresztą często niebezpiecznymi i dla siebie i dla otoczenia.
      Brak wątpliwości we własnej wierze, czyli na końcu brak ludzkiego lęku to oznakach pychy.
      • CSOG
        04.10.2019 18:45
        TOMASZL :) Po pierwsze całkowicie się zgadzam i wielokrotnie sam to powtarzam.
        Po drugie - dla niektórych jest problemem i bardzo wyraźnie to manifestują w swoich uprzedzeniach i obawach.
        Po trzecie i czwarte również całkowicie się zgadzam. Dlatego piszę że nie brak, uniknięcie, wyzbycie się leku chodzi, a o przeciwstawienie się lękowi który uniemożliwia zrobienie kroku naprzód. Gdyby nie takie przeciwstawienie się lękowi Jezus w Ogrójcu nie mógłby powiedzieć: "bądź wola Twoja". Wie to każdy, nawet początkujący komandos, że strach chroni jego życie, ale nie może paraliżować działania.
        Wreszcie po piąte wątpliwości to nie lęk. Piotr mógł mieć wątpliwości. Mógł mieć nawet lęk. Potrafił jednak przezwyciężyć paraliż lęku, skoro zrobił krok w "niemożliwe".
        :) pozdrawiam
        doceń 4
        0
  • PitandK
    04.10.2019 20:25
    Katolicy mają problem z patrzeniem w stronę bezgranicznej Miłości Boga i nieustannie widzą COŚ przez filtry materializmu i małostkowości. Nikt z nas do końca nie wie jak szczęśliwa może być kontynuacja życia naszych dusz, TAM gdzie mieszkań jest wiele. Choć słowa te są mowy "dawnej", lecz nadal mają sens w obliczu Świata materialnego, dotychczas totalnie nierozpoznanego, jesteśmy nadal maluścy wobec STWORZYCIELA i całe nasze istnienie zawarte jest w JEGO POTĘDZE.
    • Dremor_
      04.10.2019 22:38
      Dremor_
      Jezus i Apostołowie w opowieściach o końcu świata też skupiali się głównie na świecie materialnym. Mowa o ucisku, prześladowaniu, a sam Jezus przestrzegał, żeby się modlić, by koniec świata nie nastąpił w zimie, bo trudniej będzie uciekać w góry.
      doceń 4
  • PitandK
    04.10.2019 20:41
    Żyjąc na tym Świecie doświadczamy wielu cudów, obecności Posłańców i moc opieki Aniołów. Mamy różne odczucia, lecz strachy rozmaite zaśmiecają nasze umysły, nie pozwalając, by oczyma duszy poznawać co jest dobrem, a co złem. Uwolnienie duchowości życia byłby może jedynym sposobem na osiągnięcie przedsionku szczęścia wiecznego. Jestem prostym człowiekiem i Bóg ofiarował mi drugie życie i nadal je marnuję i tylko czasem boję się spotkania z Jezusem, gdy mnie zapyta, ""CO DOBREGO UCZYNIŁEŚ DLA MNIE?""
    doceń 4
  • MarB
    05.10.2019 07:50
    Marcin, bardzo dobry tekst. Dzięki
    • halinkaa
      05.10.2019 12:26
      papier wszystko przyjmie w tym wypadku szkoda papieru
      doceń 16
      • PitandK
        24.10.2019 10:21
        NA PAPIERZE w naszej cywilizacji słów zbędnych nakreślono wiele i Jedynie Pismo święte takowych nie zawiera, poznając znaki pisane można odkryć myśli Miłością Boga do nas kierowane i trzeba je czytać oczyma duszy (są ukryte między wierszami). Tyle tysięcy lat upływa i nadal tak wielu ich sens odkryło, dając swym życiem wzorzec postępowania w życiu, na (dla niektórych trudnej) drodze do Zbawienia i Szczęścia wiecznego.
        doceń 0
        0
  • tomaszz
    05.10.2019 21:50
    Panie przyjdź, wybaw nas od tego byśmy byli wilkami pośród Twoich owiec.
    doceń 4
  • Córka_Króla
    06.10.2019 21:05
    To kiedy oficjalne pożegnanie z Kościołem?...
    • PitandK
      24.10.2019 10:10
      Bóg każdemu człowiekowi (bez względu na płeć, kolor skóry i narodowość) dał nieśmiertelną na wieki duszę i ta właśnie zarządza ciałem, które powinno życiem swoim dążyć do Zbawienia i kontynuacji Szczęścia wiecznego w Niebie. Jeżeli rozumny człowiek uparcie dąży do zguby, choć napominań i nauk mądrych - Miłością Boga do niego kierowanych, mógł słyszeć wiele, to nie ma dla niego ratunku. Kara za taki grzech głupoty jest jedna i nieodwracalna – POTĘPIENIE WIECZNE.
      doceń 0
  • Córka_Króla
    06.10.2019 21:06
    Niech pan jedzie do Medjugorie.
    • halinkaa
      07.10.2019 15:59
      raczej na psychoterapię dla cierpiących na fobie charakterystyczne dla adeptów pewnych gmin wyznaniowych
      doceń 3
  • mjpiatek
    28.10.2019 19:11
    Chcę jasno powiedzieć, że jestem katolikiem , że zjawisko Toronto Blessing i jego popularność w Polsce i na świecie mocno mnie niepokoją, że postępująca pentakostalizacja w Kościele Katolickim jest faktem, potwierdzonym i opisanym przez hierarchię KK, że znaki czasu dostrzegają ci, którzy chcą je dostrzec ( polecam lekturę Katechizmu Kościoła Katolickiego p. 675 ). ALE SIĘ NIE BOJĘ.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także