Nowy Numer 16/2024 Archiwum
  • Anonim (konto usunięte)
    03.10.2019 10:19
    Tyle tylko aby uzdrawiać chorych nie jest potrzebne żadne widowisko, żadne specjalne gesty i żadne specjalne talenty. Wystarczy wiara i modlitwa w ciszy. I to w tej kolejności.
    Natomiast specjalne Msze, nakładanie rąk etc. nie służy uzdrawianiu, ale "uzdrawiającemu". I przy okazji często to nazywa się szumnie uzdrowieniem, nim nie jest. Bo nagle okazuje się, że nie ma medycznej dokumentacji ani choroby, ani uzdrowienia, ale za to jest efekt placebo czy efekt tłumu.
    doceń 12
  • Dremor_
    03.10.2019 11:30
    Dremor_
    Słowa "jedzcie co wam podadzą" odnoszą się do prawa koszerności potraw. Czyli prosta sprawa - cel głoszenia Ewangelii jest ważniejszy, niż zewnętrzne rytuały. To bardzo ważne zdanie w kontekście choćby Amazonii, gdzie dla niektórych biskupów utrzymanie rytuałów i tradycji w postaci obowiązkowego celibatu stało się ważniejsze od głoszenia Słowa.
    • CSOG
      03.10.2019 12:45
      DREMOR - Drugie zdanie. Dobrze że włączyłeś to "niektórych". Zetknąłem się z wypowiedziami i takich, którzy wydają się "przytrzaśnięci drzwiami". Dobrze, że są drzwi, dobrze, że jest futryna. Gorzej gdy niechcący znalazłeś się pomiędzy w trakcie ich domykania.
      :)
      doceń 1
    • spe
      03.10.2019 12:55
      Ciekawe, jak im przez gardła przechodzi Słowo: "a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!" ?
      • Anonim (konto usunięte)
        03.10.2019 13:06
        Kluczem jest "sami zostali". Tzn. dokonali wyboru. Natomiast dziś aby realizować powołanie kapłana katolickiego praktycznie obowiązuje przymus bezżenności.
        doceń 5
        0
      • spe
        03.10.2019 13:09
        Nazywasz "przymusem" to, co jest jasnym kryterium prawdziwości powołania w Kościele katolickim.
        doceń 3
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        03.10.2019 13:17
        @SPE - rozumiem żę wg Ciebie żonaci księża katoliccy nie mają prawdziwego powołania? Ciekawy wniosek, ale bym jednak z takim wnioskowaniem uważał.
        doceń 5
        0
      • spe
        03.10.2019 13:20
        Ty tak napisałeś.
        doceń 3
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        03.10.2019 13:30
        Co napisałem? Że uważasz celibat za coś co jest "jasnym kryterium prawdziwości powołania w Kościele katolickim."? Mijając się przy tym z prawdą, bo są co oczywiste katoliccy księża mający żony. I to w Kościołach mających tzw. łączność z Rzymem.
        doceń 6
        0
      • spe
        03.10.2019 13:58
        Kolejny raz - Ty tak napisałeś. I na tym zakończę "dyskusję". Miłej zabawy z samym sobą.
        doceń 3
        0
      • Dremor_
        03.10.2019 14:06
        Dremor_
        Spe, słowa "bezżenni" nie ma w tym fragmencie, jedynie w polskim błędnym przekładzie. W każdej wersji tekstu greckiego Jezus mówił o kastracji. W ten sposób zrozumiał to Orygenes, który uczynił siebie eunuchem.
        doceń 6
        0
      • spe
        03.10.2019 14:46
        Dremor, odciąłeś już sobie rękę i wyłupiłeś oko?
        doceń 2
        0
      • Dremor_
        03.10.2019 15:09
        Dremor_
        Nie, ale też nie próbuję nikomu wmawiać, że ma to zrobić, bo jest to podstawa powołania.
        doceń 6
        0
      • Dremor_
        03.10.2019 15:13
        Dremor_
        Proponuję sięgnąć do oryginału. Jezus użył słowa "eunuchoi", czyli kastraci. Tak samo ten termin tłumaczy Wulgata. W Biblii Wujka było słowo "trzebieńcy", od "wytrzebieni", czyli wykastrowani. Tylko Biblia Tysiąclecia, zwana przez biblistów "Biblią Tysiąca Błędów" wprowadza zamęt zmyślonym słowem "bezżenni". No, ale nie jest to jedyny przykład, gdy nasi tłumacze postanowili sobie trochę "poprawić" tekst, znienając całkowicie sens.
        doceń 8
        0
      • CSOG
        03.10.2019 15:39
        DREMOR - Czy zachowując sens w dosłowności brzmienia można zgubić sens intuicji, idei wynikającej z tego brzmienia? Nie bronię w tym miejscu nieszczęsnych "bezżennych". Zastanawia mnie tylko Twoje przywiązanie do dosłowności wyrazów. Jest przecież sporo racji w pytaniu SPE o sens wyłupywania sobie oka :) Lub ucinaniu ręki, zwłaszcza w obliczu uzdrowienia uschłej, człowiekowi zapewne nie wolnemu od grzechów tą ręką uczynioną.
        Jak to jest z tym pokojem i ogniem? Jezus oznajmia że daje nam, przynosi pokój, a gdzie indziej mówi że przyszedł ogień rzucić na ziemię i jakże pragnie aby już zapłonął. Tych teoretycznych paradoksów widzianych w próbach koncentrowania się na dosłowności można znaleźć ogromną mnogość. Jak to jest mieczem? Sprzedać płaszcz i kupić miecz? Czy odłożyć miecz jak nakazał Piotrowi? Cóż czynić kiedy sprzeczność goni sprzeczność w dosłowności?
        :)
        doceń 0
        0
      • Dremor_
        03.10.2019 21:00
        Dremor_
        Nie upieram się przy dosłowności, ale też sprzeciwiam się dorabianiu ideologii do sformułowania, którego NIE MA w Biblii. Bo Jezus nie mówił o bezżenności, tylko o kastracji. I powiedział to w bardzo konkretnym kontekście, odpowiadając na uwagę uczniów, że nie warto się żenić. Jezus wywodząc się z kultury judaizmu nie widział innej przyczyny braku żony, jak tylko fizyczna, stąd uwaga o kastracji.
        doceń 5
        0
      • CSOG
        03.10.2019 21:43
        DREMOR ... :) ... :)
        Czasami udaje ci się z rana. Dziś z rozśmieszeniem mnie do autentycznych łez zwlekałeś do wieczora? :)
        :) A zatem :) :)
        Twierdzisz że: " odpowiadając na uwagę uczniów, że nie warto się żenić". Tematem rozmowy był ożenek. Warto podkreślić, że we wcześniejszym fragmencie toczona jest rozmowa o rozwodach, a zatem sednem również jest instytucja małżeństwa. Nie kwestionujemy tego. Sugerujesz, że w spornym zdaniu ... Nie chcę sporządzać zapisu przeinaczonego zdania z Ewangelii. Niech czytelnik sam zerknie Mt 19, 12
        :) Sugerujesz, że niektórzy są niezdatni do małżeństwa bo się takimi urodzili, inni są niezdatni bo ich ludzie takimi uczynili a jeszcze inni bo dla królestwa niebieskiego sami się okaleczyli? Czy historia i medycyna po za domniemanym przez ciebie Orygenesem zna wiele takich przypadków? Czy to była jakaś powszechniejsza w tamtych czasach tradycja? Czy może lecisz po bandzie na oparach absurdu? Dołączając się z sarkazmem do tych oparów trzeba by powiedzieć, naprawdę całkiem niepoważnie: skoro pada zachęta do wyłupania oka i odcięcia ręki to czemu nie to? :) :) :) No naprawdę, jesteś niezły. Ja jednak pozostanę przy wersji, że fragmenty o wyłupywaniu oka i odcinaniu ręki są metaforą. I w temacie dotyczącym małżeństwa raczej chodzi o zachowanie wstrzemięźliwości i czystości. W kontekście uwag, że do małżeństwa rozumianego Biblijnie w łączności z prokreacją, są niezdolni z powodu wad wrodzonych; są tacy którym inni to uczynili czyli być może okaleczeni i są tacy którzy wybierają czystość i powściągliwość poświęcając się służbie. To dla mnie ma sens. To co Ty proponujesz, jeśli kogoś nie oburza to może naprawdę rozśmieszyć. W twojej interpretacji chyba nie byłoby chętnych do stanu kapłańskiego ...
        :) :) :)
        doceń 0
        0
      • Dremor_
        03.10.2019 22:20
        Dremor_
        Tekst bez przeinaczeń: "Są bowiem eunuchowie, którzy od łona matki takimi zostali zrodzeni, są też eunuchowie, którzy zostali uczynieni eunuchami przez ludzi, i są eunuchowie, którzy uczynili eunuchami samych siebie dla Królestwa Niebios. Kto jest w stanie to pojąć, niech pojmuje! "

        A teraz szczypta kultury judaizmu. Mężczyzna musiał mieć żonę, taka kultura. Owszem, byli tacy, co żon nie mieli. Kastraci. Zauważ, że inaczej o bezżenności mówi Paweł, który był zaznajomiony także z kulturą grecką i rzymską, gdzie praktyki dobrowolnej bezżenności istniały. Ale nie w judaizmie, czego przejawem jest reakcja uczniów na przedstawioną etykę dotyczącą małżeństwa.
        Poza Orygenesem było jeszcze wielu innych. Praktyka ta stawała się popularna w chrześcijaństwie w II wieku za sprawą rosnącego gnostycyzmu. W kolejnych wiekach stało się to takim problemem, że Kościół musiał na Soborze Nicejskim oficjalnie zakazać takich praktyk.

        A co do chętnych do stanu kapłańskiego, to ja nie zamierzam nikomu proponować kastracji, a to z tego powodu, że nie należę do zwolenników celibatu. Pierwotny celibat we wczesnym Kościele nie miał żadnych podstaw biblijnych, wywodził się z gnostycyzmu.
        doceń 8
        0
  • spe
    03.10.2019 13:55
    W Ewangelii wg Mateusza, niedługo przed rozesłaniem Dwunastu, mamy taką sytuację w Nazarecie: "A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich". Przygnębiające, ale chyba też rzucające nieco więcej światła na sprawę.
    doceń 6
  • CSOG
    03.10.2019 14:24
    Szanowny Panie Redaktorze
    Piszę do Pana ten list, ponieważ pod Pańskim artykułem, jak pod większością innych artykułów, zaczynają mnożyć się poprzez pączkowanie coraz liczniejsze komentarze, coraz bardziej odbiegające od tematu. Postanowiłem wziąć Pana i punkt Pańskiego widzenia w obronę, nawet jeśli kompletnie Pan tego nie potrzebuje.
    Pisze Pan o tym, że ówcześni Dawidowi duszpasterze, przewodnicy duchowi narodu i innej maści doradcy, nie tylko nie umocnili chłopaka zachętą i nadzieją, ale wręcz wyładowali na nim swoje zwątpienie, frustracje, lęki i przerażenie. Być może, mogło to być bolesne z faktu iż pochodziło od „swoich”, od których zwykliśmy oczekiwać wsparcia. Proszę jednak sobie wyobrazić co mogło nieszczęsnego Dawida dolecieć z drugiej strony . Zniechęcające szydercze śmiechy, buczenie, gwizdy, pewnie wyzwiska od kurdupli i pytania z rodzaju „z czym do ludzi?”. Proszę jednak w swojej wyobraźni nie zapominać o końcówce sceny. Bo warto. Przynajmniej w wyobraźni zobaczyć te miny, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie walecznych szyków, kiedy Goliat padł…
    Wielu mogła rozśmieszać proca Dawida. Do czasu w którym pękła czaszka Goliata.
    Cóż jednak skłoniło to chuchro do podjęcia tak karkołomnego wyzwania? Być może tylko i wyłącznie niewidoczna zbroja naiwności, chroniąca go nie tyle przed mieczem, a przed śmiertelnie zaraźliwym paraliżem lęku, zwątpienia we własne siły i potencjał. Być może z broni, którymi dysponował, najważniejsza była nie proca, a zwykłe niewzruszone i realne przekonanie, co do własnych umiejętności i możliwości.
    A wracając do wzbudzającego kontrowersję uzdrawiania. Nie pozwalajmy sobie na niefrasobliwość pychy skrytej w poczuciu, że możemy uzdrawiać. Nie ufajmy, według mnie nie najlepiej skonfigurowanej narracji o uzdrawiającej sile modlitwy. Nie pozwólmy też sobie wzorem Dawida, na zakażenie wirusem zwątpienia i niewiary w to, że Bóg zawsze może uzdrowić, jeśli zechce. Może też, jeśli taka będzie Jego wola, zrobić to w odpowiedzi na nasze modlitewne prośby. Nie wyzbywajmy się ufności w to, że w tym drugim przypadku, nasze szanse na wygraną w pojedynku Dawida z Goliatem wzrastają. Jezus zawsze podkreślał rolę wiary w procesie uzdrawiania. Nie pozostawiajmy też samym sobie tych, którym wiary w Bożą wszechmoc brakuje. Otoczmy ich modlitwą. Być może, podobnie jak w przypadku pewnego centuriona zwanego setnikiem, nasza wiara ich uzdrowi.

    • Dremor_
      03.10.2019 14:35
      Dremor_
      Pan Redaktor nie czyta komentarzy, bo mu zakazał kierownik duchowy. A szkoda, bo sama wymiana poglądów jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
      • CSOG
        03.10.2019 14:40
        Z drugiej strony, kiedy czasem czytam niektóre komentarze, w tym też co ważne również "swoje, po pewnym czasie" :) to nawet bez zachęty przewodnika duchowego zniechęcam się do czytania komentarzy... :)
        doceń 4
        0
      • spe
        03.10.2019 14:46
        Dremor, co innego brak posłuszeństwa - ten bardzo wielu już zaszkodził.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        03.10.2019 14:51
        Kierownik duchowy nie rozumie czym jest współczesna komunikacja w tym ewangelizacja przez internet. Jeżeli już to zakaz powinien obejmować także publikacje w internecie.
        doceń 5
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        03.10.2019 14:57
        @CSOG - kwestia co znaczy wiara. W moim życiu najtrudniejszym do tej pory wyzwaniem było w pełni świadomie wypowiedzieć słowa modlitwy Ojcze nasz, odmawianej w intencji uzdrowień a w szczególności "bądź wola Twoja" w sytuacjach ekstremalnych dotyczących moich najbliższych. Bo to oznacza zawsze dosłownie słowa piosenki Kaczmarskiego "każdy Twój wyrok przyjmę twardy.".
        doceń 1
        0
      • CSOG
        03.10.2019 15:18
        TOMASZL- Również przez to przechodziłem, tzn przez barierę "bądź wola Twoja", w obliczu choroby i śmierci. I chociaż było to w wersji middle bo w kontekście rodziców, a nie w wersji hard z jaką ma się do czynienia w przypadku losowej tragedii dzieci, to lekko nie było, bo z kolei ja byłem wtedy jeszcze dosyć młody. Bóg uzdrawia wtedy kiedy On chce, a zatem zapewne w takich sytuacjach w których może to być nam do zbawienia konieczne, lub przynajmniej pomocne (Ważne słowo: 'zapewne'). Nie wtedy kiedy my chcemy. Tej zdolności Boga zazdrościmy (zresztą jak wielu innych), jednocześnie nie mając pojęcia jak się z nią obchodzić. Podejmując modlitwę o zdrowie dla anonimowych chorych nietrudno dojść do pułapu prośby, aby choroby zniknęły zupełnie i na stałe z krajobrazu naszej rzeczywistości... Podobnie przechodząc od przedwczesnej śmierci, do śmierci niechcianej jaką jest każda śmierć dochodzimy do pragnienia Królestwa Niebieskiego na ziemi. A to jeszcze nie w pełni dziś.
        doceń 0
        0
      • Dremor_
        03.10.2019 15:23
        Dremor_
        Spe, nie o posłuszeństwo chodzi, tylko o wybiórczość nakazu. W zakazie czytania komentarzy, bez zakazu wypowiedzi widać niekonsekwencję, bo to tak, jakby polecić "mów do ludzi, ale nie słuchaj ich".
        doceń 6
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        03.10.2019 17:15
        @CSOG - śmierć dziecka to wielki dramat. Na tyle wielki, że patrząc na matkę opłakująca moją koleżankę, matkę która towarzyszyła jej podczas choroby i śmierci wiem, że "chwalić" sie uzdrowotnianiami trzeba wyjątkowo ostrożnie, bo jak tej kobiecie w przeogromnej żałobie wytłumaczyć cudowne uzdrowienie (choćby i czasowe) innej osoby z tej samej choroby?
        doceń 5
        0
  • tomaszz
    08.10.2019 09:23
    Pan Jezus, mówił, że potrzebujemy wiary aby przez nas Bóg mógł działać, także cuda. Ale uzdrowienia nie są przecież celem samym w sobie, ale one mają pobudzić do wiary. I tak! Są konieczne, bo ludzie są leniwi w swej naturze i potrzebują bodźców, które ozbudzą uśpione pragnienia wyższe, duchowe. Dlaczego mielibyśmy nie głoszić dzieł Bożych? Kiedy Jezus żył wśród ludzi, kiedy nauczał i uzdrawiał, wieść o Nim rozchodziła się bardzo szeroko. I ludzie przychodzili do Niego, słuchali Go, doświadczali uzdrowień i nieśli wieść o Nim dalej. I do dziś, aż po krańce Ziemi. Czy to, że i w tamtym czasie matki traciły swoje dzieci skłoniło Apostołów, ewangelistów, wiernych tamtych czasów do niegłoszenia chwały Boga, który uzdrawia dzieci i nawet wskrzesza jedynego syna wdowie? Czy nie głosili oni tych dzieł wszystkim ludziom? Tak! Spisali je nawet w swoich Ewangeliach, w Dziejach Apostolskich w listach, aby wieść o nich trwała aż do końca świata! I także w tamtych czasach byli tacy, którzy chcieli im zamknąć usta. Ale oni mieli swoją odpowiedź "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi".
    • Anonim (konto usunięte)
      08.10.2019 09:34
      Problemem w tym wszystkim jest zarówno teologia sukcesu, jak również bycie ślepym na cuda uzdrowień.
      Wystarczy zobaczyć, jak wiele beznadziejnych przypadków nieuleczalnych chorób dziś się udaje wyleczyć dzięki Boga rękoma lekarzy i pielęgniarek. Jak wiele uzdrowień jest w szpitalach.

      Z drugiej strony największe świadectwo wiary jakie ostatnio słyszałem padło z strony matki, której dziecko umarło. Drugie niemniej poruszające było świadectwo wiary syna - księdza, który odprawiał Msze św. pogrzebową swego ojca.
      doceń 0
  • tomaszz
    08.10.2019 09:56
    "Bardziej słuchać Boga niż ludzi" czasem znaczy także zmierzyć się ze swoimi analizami co będzie lepsze. "Bardziej słuchać Boga niż ludzi", tak, znaczy także pytać jeśli nie rozumiem tego do czego Bóg mnie zaprasza, ale zawsze trwać w świadomości, że to ja jestem uczniem a On nauczycielem. To jest ta subtelna różnica między Zachariaszem a Maryją. I on przecież zapytał anioła i ona. On stał się niemową, a przez nią Bóg przyszedł na świat.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także